Monday, May 20, 2013

Moc, która przemienia

  Dzień Zesłania Ducha Świętego, zwany prawidłowo Pięćdziesiątnicą, staje się świętem coraz bardziej zapomnianym. Tutaj w Ameryce, nawet chrześcijańskie kalendarze pomijają tą wielką uroczystość, i może dlatego w większości kościołów ewangelikalnych, z pentekostalnymi włącznie, nie obchodzi się już tej pamiątki. Jestem z tego powodu bardzo rozczarowany.
Zesłanie Ducha Świętego dało początek Kościołowi Jezusa Chrystusa. Dlatego obchodzenie tej pamiątki powinno być obowiązkowe we wszystkich zborach, gdyż Bóg nakazał wspominać wielkie wydarzenia świadczące o Jego dziełach. Izraelici mieli nakazane obchodzenie pamiątki wyjścia z Egiptu i przejścia przez Morze Czerwone. Dlaczego więc w zborach nie pamięta się o dniu narodzin Kościoła?
Pan Jezus, zanim odszedł, pozostawił uczniom wiele obietnic, bez których ich życie na ziemi byłoby niemożliwe. W ostatnim momencie, zanim został uniesiony w kierunku nieba, wydał Swoim uczniom ostatnie polecenie: „oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości” (Łuk. 24:49). Czy uczniowie mogliby pozwolić sobie na zapomnienie o tym ważnym poleceniu? Już same słowa zapowiadające otrzymanie „mocy z wysokości” sprawiły, że „wrócili do Jerozolimy z wielką radością” (w. 52).
Uczniowie gorliwie oczekiwali na moc, bez której ich życie pozbawione fizycznej obecności Chrystusa, nie miałoby sensu. Dlatego też sądzę, że w ich sercach jak żywe brzmiały słowa  Mistrza wskazujące na ich lepsze położenie, niż dotychczasowe - „Lepiej dla was, żebym ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was” (Jan 16:7). Następnie, Pan Jezus w kilku zdaniach wyjaśnił na czym będzie polegała rola zapowiadanego Pocieszyciela. Usłyszeli z ust Tego, który znał prawdę i mówił z mocą, że Duch Święty „przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie” (w. 8). A to znaczy, że bez obecności Ducha Świętego, nic nie będa mogli uczynić, zarówno w życiu osobistym, jak i w wypełnianiu powierzonego im zadania.
Dlatego, gdy „nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy”, chociaż nie znali scenariusza, jaki Ojciec niebieski napisał dla tego wydarzenia, „znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu” (Dz.Ap. 2:1 [BT]). Ponieważ czas oczekiwania wypełniali modlitwą, ich serca były gotowe na przyjęcie obiecanej „mocy z wysokości”. Ani szum z nieba, ani ogniste języki spadajace na ich głowy nie przeraziły ich, gdyż ich serca były spragnione Boga. Byli gotowi, aby Duch Święty mógł przejąć kontrolę również nad ich językami i sprawił, że „zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał” (w. 4). 
W tym momencie ten nadprzyrodzony znak sprawił, że zgromadzony tłum w zatrwożeniu i ze zdziwieniem oczekiwał na Boże działanie. W rezultacie, nie Piotr, lecz „moc z wysokości” sprawiła, że około trzy tysiące spragnionych Boga serc, zostało przekonanych o swojej grzeszności i zawołało: „Co mamy czynić, mężowie bracia?” (w. 37).
Być może minęło kilka dni, gdy Piotr i Jan, idąc do świątyni aby się modlić, spotkali żebraka. To nie mądrość Piotra jakiej nabył w szkole uzdrawiania, lecz moc Boża jaką został wypełniony sprawiła, że mógł powiedzieć do chorego: „Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź!” (Dz.Ap. 3:6). I tak rozpczęła się największa rzecz, jaka mogła wydarzyć się we współczesnym świecie – uczniowie pełni mocy Ducha Świętego „poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami, które mu towarzyszyły” (Mar.16:20).
To, czego potrzebuje świat, co może jedynie zmienić ludzkie serca, to nie lepsze programy społeczne, lecz „moc z wysokości”, jaka została dana Kościołowi w dniu jego narodzin. A my dzisiaj, zamiast z utęsknieniem i w jedności serc oczekiwać na zesłanie tej mocy, kłócimy się nad różnymi aspektami obecności i działania Ducha Świętego.
Musimy wpierw uświadomić sobie, że sami potrzebujemy tej mocy, aby przemieniła nasze serca, abyśmy stali się jedynie naczyniami, które wypełni Boża moc. Nasze myślenie musi być wpierw całkowicie opanowane przez Ducha Świętego, gdyż jedynie wówczas będziemy mogli złożyć świadectwo życia, a nie informować ludzi o swoich kościołach. Apostoł Paweł, w najbardziej „duchowym” rozdziale ze wszystkich swoich listów, napisał: „zamysł Ducha, to życie i pokój” (Rzym. 8:6). W tym właśnie rozdziale możemy przeczytać więcj o tym, jak wielką rolę w naszym życiu sprawuje Duch Święty.
Ten Duch dokonuje ożywienia naszych ciał, abyśmy mogli żyć już nie dla siebie samych, lecz dla Boga. Od momentu narodzenia się na nowo, Pocieszyciel zamieszkuje w naszych sercach, nie po to, abyśmy doznawali jakiegoś przyjemnego uczucia, lecz abyśmy mieli zwycięstwo nad samymi sobą. Paweł napisał w tym rozdziale, że jeśli: „Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie” (Rzym. 8:13).
Następnie, gdy poddamy się prowadzeniu Ducha, będziemy mogli powiedzieć wraz z apostołem Pawłem: „nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy” (Rzym. 1:16). Tylko Ewangelia, która jest mocą, może dokonać przemiany ludzkich serc. Lecz nie można być zwiastunem tej Ewangelii, dopóki wpierw ta moc nie dokona prawdziwej przemiany naszych serc.
W czasach apsotolskich Bóg „codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni” (Dz.Ap. 2:47). A działo się tak, ponieważ Ewangelia była zwiastowana „nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania” (1 Tes. 1:5).
Zapragnijmy dziś, aby i nas wypełniła „moc z wysokości”  tak samo, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy serca oczkujacych na nią uczniów Jezusa zostały całkowicie wypełnione Duchem Świętym
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.