Thursday, February 2, 2012

Znak ryby

 Znak ryby jest prawie równomierny ze znakiem krzyża i kojarzy się z chrześcijaństwem w ogólnym znaczeniu tego słowa. Dziś chrześcijaństwo jest znane najbardziej jako jedna z religii ogólnoświatowych. Poza tym, istnieją partie chrześcijanskie, organizacje, niekoniecznie dobroczynne, pisma, piosenki, filozofia, itd...
Chrześcijaństwo jednakowoż, przede wszystkim powinno kojarzyć się z Chrystusem i z Jego naśladowacami. Dlatego używanie znaku krzyża lub ryby do innych celów jest zwykłym nadużyciem. Niestety, tego żadne prawo nie chroni, chociaż Bóg rozliczy wszystkich z tego co robili.
Chciałbym dziś zająć się znakiem ryby, który nie ma wprawdzie biblijnego ugruntowania, jest jednak powszechnie rozpoznawalny. Chociaż pamiętam czasy, gdy w Polsce zaczęły pojawiać się „rybki” na samochodach, zadawono wówczas pytania, co ma ona oznaczać. Widocznie „Quo vadis” Sienkiewicza nie cieszyło się zbytnim zainteresowaniem wśród czytelników.
Z czystego obowiązku jednakowoż wyjaśniam, że znak ryby ma swoja genezę w greckim wyrazie „ICHTIS”. Jest to akronim utworzony z pierwszych liter słów - Jezus, Chrystus, Boży, Syn, Zbawiciel. Jak więc widzimy, ma bardzo ścisłe powiązanie z Osobą Chrystusa. Ryba jako taka, ma również dodatkowe powiązania z chrześcijaństwem. Po pierwsze, wielu z pierwszych uczniów Chrystusa było rybakami, a po drugie, ryba ma w sobie coś z charakteru prawdziwego chrześcijanina, i o tym chciałbym dziś właśnie pisać.
Już jako mały chłopak, często bawiłem się nad strumykiem, w którym pływały sobie swobodnie rybki, były nawet szczupaki lecz najczęściej, zwykłe miętuski i cierniki. Niestety, to jest moje całe doświadczenie z rybami, bo do morza miałem daleko, a z wędką nie zdążyłem się zaprzyjaźnić. Na rybach jednak znam się przynajmniej na tyle, wiem jakie są smaczne. Określam tę cechę jednym słowem – mają być zdrowe za swego życia. Nie jadam śniętych ryb, chociaż je można najłatwiej zbobyć. Pamiętam, gdy kilka lat temu zabrał mnie ktoś na ryby do Wisconsin, gdzie o określonej porze roku można było łowić łososie. Byłem zaskoczony ilością ogromnych ryb leżących w płytkiej wodzie rzeki. Sporo było już nieżywych, lecz nikt ich nie zbierał, chociaż można było napełnić nimi cały bagażnik – były snięte.
Gdy byłem jeszcze studentem, podczas uroczystości z  jakiejś okazji, mój kolega wygłosił okolicznościowe przemówienie. Mówił o tym, że w rwącym strumieniu rzeki, jedynie śnięte ryby płyną z prądem. Nie wiem dokładnie jaki był temat tego przemówienia, lecz porównanie chrześcijanina do ryby, wywołało później ostrą dyskusję. A chodziło o to, że my jako chrześcijanie, jesteśmy zobowiązani do tego, by płynąć pod prąd, a nie z prądem tego świata. Zorientowałem się, że niektórzy ze słuchaczy poczuli sie obrażeni, gdyż ich życie nie odróżniało się zbytnio od niewierzących.
Jezus, zapytany przez Piłata o to kim jest, powiedział o Sobie: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (Jan 18:36). Dlatego też, gdy się modlił o Swoich naśladowców, określił zdecydowanie, że oni "nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata" (Jan 17:16).
Chrystus mówił bardzo zdecydowanie o rodzaju życia, jakie czeka Jego naśladowców, On nie kazał im patrzeć przez różowe okulary na otoczenie, lecz odwrotnie, mówił o czekających ich prześladowaniach i odrzuceniu - "Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice. I strzeżcie się ludzi, albowiem będą was wydawać sądom i biczować w swoich synagogach" (Mat. 10:16,17).  Mówił dalej - „I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego, ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mat. 10:22). Nawet w rodzinie nie będzie akceptacji dla tych, którzy zdecydowali się iść Jego śladem - "Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego" (Mat. 10:36).
Jezus rozwiał jakiekolwiek myśli o życiu w sielankowym stylu, mówiąc: "Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz" (Mat. 10:34). Dlatego później, gdy apostołowie kładli zręby pod nauczanie w chrześcijańskich zborach, wskazywali na kierunek, w jakim pójdą ludzie zdecydowani na pobożne życie - "Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą" (2 Tym. 3:12). Jakub, brat Pański napisał wyraźnie o naszym stosunku do tego świata - "Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga" (Jak. 4:4). Natomiast Jan, znany jako „apostoł miłości” wyjaśniał, dlaczego charakter naszego postępowania w miłości różni się zasadniczo od powszechnego zrozumienia, pisząc wprost: "Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata" (1 Jan 2:15,16).
Wierzę gęboko, że są to prawdy zasadnicze, odnoszące się do naszego życia we współczesnym świecie. Nie piszę przecież niczego nowego, lecz za apostołem Janem, powtarzam: „Umiłowani, nie podaję wam nowego przykazania, lecz przykazanie dawne, które mieliście od początku; a tym przykazaniem dawnym jest to Słowo, które słyszeliście” (1 Jan 2:7). A jest to pierwsze z przykazań, zgodnie ze zdaniem Chrystusa: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie" (Mat. 22:37,38).
Nasze życie ma być świadome swego charakteru, jest wzorowane na Chrystusie. Słowo „chrześcijanin” znaczy tyle, co „podobny do Chrystusa”. Skoro Pan nie jest z tego świata, my też do niego nie należymy. Skoro Pan miłował na pierwszym miejscu Swego Ojca, my też nie możemy postawić na pierwszym miejscu nic innego.
Czy prawdziwy chrześcijanin może wplątać się w to, czym zajmuje się ten świat? Jesteśmy przecież żołnierzami Chrystusa, a "żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał" (2 Tym. 2:4). Chrześcijanin, bez względu na to, czy ma „rybkę” na swoim samochodzie, czy nie, musi wprawdzie jechać w tym samym kierunku z innymi użytkownikami drogi, gdyż tego wymaga bezpieczeństwo, lecz tak naprawdę, nawet jako kierowca, będzie prezentować inny kierunek zachowania, gdyż jest światłością Chrystusa i Jego solą.
Jedyny kierunek w życiu, to pod prąd, wbrew wszystkiemu co robi ten świat, nawet jeśli to wygląda poprawnie w oczach większości. Nie muszę przecież przywoływać słów Chrystusa, który wyraźnie określił kierunek szerokiej drogi, po której zdąża większość. Chyba, że ktoś jest śniętą rybą, to popłynie z prądem.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.