Tuesday, October 1, 2013

Daremna gra



  Do serii rozważań o rzeczach daremnych, dorzucę kolejne, o daremnej grze. Pisałem już o daremnej czci, pewności, zwiastowaniu i wierze, teraz chce zwrócić naszą uwagę na brak reakcji na Boże działanie w naszym życiu. Zdarza się nieraz, że jesteśmy świadkami jakiegoś wydarzenia, o którym można by powiedziać, że nosi znamiona Bożej interwencji, lecz nie robi to na nas większego wrażenia . Zamiast odebrać to jako Boży znak wskazujący na konieczność dokonania zmiany w swoim życiu, przechodzimy do porządku dziennego, i nadal żyjemy po staremu.
Niedawno, pewien znajomy opowiadał mi o cudowanym zdarzeniu, jakiego doświadczył kilka lat temu. Wracał do domu samochodem podczas śnieżycy, tak strasznej, że nie było widać drogi. Po pewnej chwili samochód wpadł w poślizg i zatrzymał się w głębokim śniegu na poboczu drogi. Nie było żadnej możliwości wydostania się spowrotem na drogę. Siedząc wewnątrz auta, zastanawiał się co robić dalej, gdy nagle ktoś zastukał w szybę. Gdy opuścił ją w dół, zobaczył jakąś postać majacząca w padajacym śniegu, która powiedziała wyraźnie: „Wysiądź”. Wtedy ten człowiek usiadł za kierownicą, powoli wyjechał z głębokiego śniegu i gdy znalazł się już na drodze, wyszedł i powiedział, że dalej mogę już sam jechać. Zanim ruszył z miejsca, otworzył drzwi i wyszedł z samochodu, aby zobaczyć dokąd udał się nieznajomy, lecz pomimo wytężania wzroku, nikogo już nie było, postać rozpłynęła się w padającym śniegu. Czy to nie był anioł? – zapytał mnie znajomy. Czy wierzysz w istnienie aniołów? - pytał dalej.
W moim życiu słyszałem wiele podobnych opowiadań, lecz nie o tych wydarzeniach chcę teraz pisać, lecz o naszej reakcji na to, gdy Bóg czyni coś niezwykłego. Czy odbieramy to jako Bożą wskazówkę, aby dokonać zmiany, aby coś poprawić w swoim życiu? Mój znajomuy, sądzac po jego stylu życia, zbytnio się tym nie przejął, gdyż żył tak, jakgdyby Boga w ogóle nie było.
Ta historia przywiodła mi na pamięć pewne zdarzenia z życia Pana Jezusa. Miało to miejsce w rojonie, gdzie Chrystus dokonał najwięcej cudów. W północnej Galilei Pan Jezus wygłosił najważniejsze mowy, tam powołał uczniów, wysyłając ich do ludzi z ewangelią. Tam spotkali Jezusa uczniowie Jana Chrzciciela, który będąc w więzieniu, zaczął wątpić, czy to jest naprawdę Chrystus.
Pan Jezus zwrócił uwagę ludziom, którzy Go otaczali, że doświadczają czegoś szczególnego. Ich oczy mogą oglądać człowieka, o którym powiedział, że jest kimś więcej, niż prorokiem. Nawet, mówił dalej Jezus, „nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela” (Mat. 11:11). Wtedy też, Jezus nazwał Jana Chrzciciela Eliaszem tych czasów, co z pewnością miało przypomnieć wielkie wydarzenie sprzed kilku wieków na górze Karmel, gdy prorok Eliasz wezwał cały naród, aby ludzie dokonali wyboru, kto jest ich Bogiem.
Pan Jezus odwołał się do pewnego zjawiska, jakie miało miejsce na codzień w izraelskich miasteczkach. Użył go jako obrazu ukazującego, że to pokolenie „podobne jest do dzieci, które siadają na rynku i wołają na swoich rówieśników i mówią: Graliśmy wam na flecie, a nie tańczyliście, śpiewaliśmy wam żałobne pieśni, a nie płakaliście” (Mat. 11:16). Dzisiaj, po dwóch tysiącach lat nasze dzieci nie grają w takie gry, dlatego nie rozumiemy tego przesłania tak, jak mogli je odebrać ludzie w czasach Jezusa.
Dzisiaj, gdy rodzice zajmują  się ważnymi sprawami i nie chcą, aby ich dzieci im przeszkadzały, włączają telewizor, grę komputerową albo dają do ręki tablet, i mają spokój. W tamtym czasie, dzieci bawiły się bardziej naturalnie, bawiły się w to, co robią dorośli. Najbardziej powszechnymi wydarzeniami społecznymi, w jakich ludzie brali wspólny udział, były wesela i pogrzeby. Uczestniczenie w tych wydarzeniach było prawie że obowiązkowe, nie wysyłano wówczas zaproszeń, jak to czynimy obecnie. Dlatego dzieci najczęściej bawiły się w wesela i pogrzeby, naśladując dorosłych. Na weselach przeważała wesoła muzyka, dlatego dzieci grały na instrumentach, zachęcajac innych do zabawy i tańca. Gdy bawiły się w pogrzeb, śpiewały żałobne pieśni, aby wywołać płacz, jaki zwykle słyszy się w czasie tych uroczystości.
Pan Jezus zwrócił uwagę, że jak w czasie zabawy dzieci, ich gra powinna wywołać określone reakcje, których niestety, nie mógł zaobserwować u ludzi Jego pokolenia. Pomimo wielu cudów i słów głoszonych w mocy Ducha Świętego, ludzie zamiast pokuty i nawrócenia do Boga, potraktowali Jana Chrzciciela jak opętanego, mówiąc, że ma demona, a Syna Człowieczego nazwali pijakiem i żarłokiem. Rozumiemy również słowa Pana Jezusa, który jest prawdziwą światłością, że „ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe, każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków” (Jan 3:19).
Myślę, że spotykamy się niejednokrotnie z podobną reakcją ludzi na zwiastowanie ewangleii w naszych czasach. Ludzie bardziej zwracają swoją uwagę na zjawiska zewnętrzne, na przykład na to, że w kaplicy nie ma świeczek i ołtarzy, a nie na treść zwiastowanego Słowa Bożego. Przestrogę przed obojętnością możemy odebrać w odwołaniu się Pana Jezusa do innych wydarzeń z historii ludzkości. Wyrok, jaki wydał na obojętność mieszkańców miasteczek, w których dokonał wielu cudów, był przerażający, gdyż, jak powiedział: „gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy” (Mat. 11:23). Dalsze słowa są naprawdę godne uwagi – „Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie” (w. 24).
Lecz jest i druga strona tej kwestii, a mianowice przyczyną braku właściwych reakcji u ludzi, jacy nas otaczają, może być niezbyt czytelne świadectwo, jakie wydaje nasze życie. Przyczyną braku odzewu na ewangelię może być też brak żywego Słowa w zwiastowaniu, w którym jest więcej plew niż ziarna.
Apostoł Paweł, w prawdzie miał bezpośrednio na uwadze nieco inne zagadnienie z życia kościoła, to można dopatrzyć się podobieństwa, gdyż odwołał się do gry instrumentów. Pisał do koryntian, że „gdyby trąba wydała głos niewyraźny, któż by się gotował do boju?” (1 Kor. 14:8). Myślę, że podobnie jest z naszym świadectwem, jeśli nie wskazuje wyraźnie na Chrystusa, ludzie nie zrozumieją na czym tak naprawdę polega zbawienie.
Jedynym celem, jaki Chrystus wyznaczył Kościołowi, który jest Jego Ciałem, jest wezwanie wszystkich do pokuty i szczerego nawrócenia się do Boga, który „nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania” (2 Ptr. 3:9). Dlatego Pan Jezus wyposażył Swoich, w najbardziej skuteczną rzecz, jaka może wywołać u ludzi zainteresowanie i pragnienie Boga. Jezus powiedział: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali” (Jan 13:34). Jedynie miłość, jaką nam okazał Pan Jezus, może wywołać pragnienie u ludzi wszystkich pokoleń, aby szukały Pana. Jest to jedyny znak, jaki został dany chrześcijaństwu, aby wydało świadectwo o Zbawicielu – „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (w. 35).
Jeśli tego znaku brakuje, to całe nasze życie, nasza pobożność i religijna gra, na nic się nie przyda, jest daremna.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.