Sunday, January 27, 2013

Czy tolerować?

 Pomimo mrozów i przejmującego zimna, w Warszawie na Wiejskiej zrobiło sie gorąco, przynajmniej podczas sejmowej debaty nad odrzuceniem trzech projektów ustaw o związkach partnerskich. A konkretnie, chodziło o wprowadzenie tylnymi drzwiami do izby sejmowej ustawy dopuszczającej zawieranie zwiazków małżeńskich przez osoby tej samej płci. Jak zwał tak zwał, nastał taki czas, że powoli większość krajów pod każdą szerokością geograficzną świata, chce uporać się z odwiecznym problemem, jaki istnieje od czasów Sodomy i Gomory.
Biblia, ta wspaniała Księga wszystkich ksiąg, daje możliwość spojrzenia na każdy ludzki problem oczami Autora życia. Bóg jest stworzycielem wszystkiego co istnieje, natomiast Biblia zawiera autorytatywny opis stworznia i wskazuje na wyznaczony przez Stwórcę cel naszej egzystencji.
Bóg, stwarzając człowieka jako istotę społeczną stwierdził, że „niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego” (1 Moj. 2:18). Tak więc, mamy napisane wyraźnie, że Stworzyciel dał Adamowi „odpowiednią” tj, przewidzianą zgodnie z naturą człowieka towarzyszkę na całe jego życie. Kilka wierszy dalej czytamy, że w celu zrealizowania tego związku, „opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” (w. 24).
Pan Jezus, największy autorytet chodzący po naszej planecie, udzielił jednoznacznej odpowiedzi kuszącym Go faryzeszom: „Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem” (Mat. 19:4,5). Apostoł Paweł, nauczając na temat małżeństwa, powtórzył tę odwieczną prawdę o postanowieniu Boga, który stworzył ten święty związek, dodając, że „tajemnica to wielka” (Efez. 5:32). A tam, gdzie istnieje jakieś misterium, istnieje też próba, albo nieautoryzowanego wyjaśnienia, albo wręcz świadomego przekręcania.
Podobnie jak w przypadku panującego pojęcia, że ewolucjonizm jest naukową teorią powstania życia (pisałem o tym wczesniej), tak samo w kwestii związków tej samej płci, chodzi o wyrażenie sprzeciwu wobec porządku, jaki został ustanowiony przez Boga. Czy należy się dziwić? Jeśli czytamy uważnie Biblię, znajdziemy oczywistą odpowiedź. Apostoł Paweł, zastanawiając się nad przyczyną odrzucania Dobrej Nowiny przez współczesnych mu słuchaczy Ewangelii, wskazał na sedno zagadnienia. Ponieważ wszyscy z natury są grzesznikami, w pierwszej  kolejności wyznają pogląd na życie przeciwny Stwórcy. Chociaż mają poznanie Bożego prawa, gdyż sumienie poświadcza to, „co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił” (Rzym. 1:19). Dlatego też, „zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą(w. 23,24). Tak, że kierując się popędem namiętności, „kobiety bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę” (w. 26,27).
A przecież małżeństwo, ten uświęcony przez Stwórcę związek pomiędzy mężczyzną i kobietą, ma trwać przez cełe życie i stanowić podstawę społeczności ludzkiej. Pełni więc rolę fundamentalną, dlatego Boży przeciwnik, diabeł, postanowił niszczyć tę podstawę już na samym początku. Mieszkańcy Sodomy i Gomory zasłynęli z nieprawości i niemoralności, które stały sie normami ich społecznego życia.
Człowiek został wyposażony w zdolność współżycia płciowego, dlatego istnieją dwie odmienne formy płciowe, a małżeństwo jest naturalną sferą jego realizowania. Dlatego, gdy mówi się dzisiaj o związkach homoseksualnych, próbuje się pominąć tę sferę współżycia, jak gdyby chodziło jedynie o sprawy socjalne dwóch osób związku partnerskiego. Apostoł Paweł, pisząc do koryntian na temat problemów dotyczących tej sfery życia, wskazywał na istotną rolę związku małżeńskiego – „ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża” (1 Kor. 7:2).  Czy może być coś bardziej logicznego?
Gdy słuchałem niektórych posłów debatujących nad wspomnianymi projektami, ich wypowiedzi za odrzuceniem zawierały zdecydowaną obronę małżeństwa w jego normalnym kształcie. Natomiast, nie rozumiem przesadnej obawy zwolenników uznania związków homoseksualnych, że Polska wróci do średniowiecza a końcowy wynik głosowania jest wyrazem braku tolerancji.
Tolerancji czego? Czy można tolerować chorobę? Każdy zgodzi się, że nie można, i gdy zachoruje, szuka porady u lekarza. Później łyka przepisane lekarstwa, albo poddaje się leczeniu, aby doprowadzić stan swego zdrowia do normalności. Jeśli natomiast małżeństwo, jakie istnieje od początku historii ludzkości, wpada w stan chorobowy, to wszelką próbę szukania środków mających doprowadzić jego stan do normalności, postrzega się jako brak tolerancji. Pomimo, że wielu zwolenników wszelkiej maści liberalizmów, ewolucjonizmu czy homoseksualizmu, uważa siebie za „racjonalistów”, to muszę stwierdzić, że z prawdziwą racją, nie mają nic wspólnego. Chyba że, bez obrazy, jedynym wyjaśnieniem będą słowa apostoła Pawła – „mienili się mądrymi, a stali się głupi” (Rzym. 1:22).
Tolerować grzechu nie można - to jest oczywiste. Tak samo musimy, jako ludzie wierzący w Boga, odnosić się do każdej innej formy sprzecznej z postanowieniem Stwórcy. Oczywiście, mówiąc o telerancji lub jej braku, mam na uwadze stosunek do siebie samego. Natomiast w stosunku do zachowań drugich osób, nie ja jestem sędzią ich wyborów. Mam jednak pełne prawo wyrazić swoje zdanie, zgodne z  własnym przekonaniem. Musimy wówczas być przygotowani na odrzucenie przez tych, którym nasze zdanie nie podoba się. Apostoł Piotr napisał, że gdy przestaniemy żyć według pogańskich zachcianek ciała, inni będa się dziwić i źle o nas mówić, „że wy nie schodzicie się razem z nimi na takie lekkomyślne rozpusty” (1 Ptr. 4:4).
Bądźmy jednak stanowczy gdy chodzi o fundament naszego życia. To, co zostało ustanowione przez Stwórcę, co istnieje od początku, nie może być podważone, aby cała budowla nie runęła. Trzymajmy się kurczowo tego, czego nauczyliśmy się od Chrystusa.
Pamiętajmy o dobrych radach apostoła Pawła - „To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością.” (Efez. 4:17-19).
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.