Sunday, January 20, 2013

Wełniany test wiary

 Powszechnie uważa się, że w przysłowiach jest wiele mądrości. Jedno z popularnych porzekadeł brzmi: „Gdy trwoga, to do Boga”, i osobiście uważam, że jest w tym wiele prawdy. Chociaż powinniśmy zwracać się do naszego Ojca w niebie zawsze, to jednak nasze wołanie jest bardziej naturalne, gdy jedynie na Jego pomoc możemy liczyć.
Izraelici, gdy byli w niewoli egipskiej, „jęczeli z powodu ciężkiej pracy i narzekali, a ich wołanie o pomoc z powodu ciężkiej pracy dotarło do Boga” (2 Moj. 2:23). Natomiast, gdy mieli już wejść do Ziemi Obiecanej, Bóg znając naturę człowieka, ostrzegał ich, gdy „będziesz spożywał chleb i niczego ci nie będzie brakować, do ziemi, której kamienie są z żelaza i z której gór będziesz wydobywał miedź; gdzie będziesz jadł do syta i błogosławił Pana, Boga twego, za tę piękną ziemię, którą ci dał. Bacz, abyś nie zapomniał Pana, Boga twego, zaniedbując jego przykazania, prawa i ustawy, które ci dziś nadaję” (5 Moj. 8:9-11).
Dlatego później, Izraelitów często spotykały przeróżne doświadczenia, aby szukali Boga i starali się być wierni przymierzu, jakie z nimi zawarł. Kilkadziesąt lat po zamieszkaniu w ziemi „mlekiem i miodem opływającej”, Bóg posyłał wybawienie z różnych opresji przez sędziów, których powoływał w tym celu. Jednym z nich był Gedeon, rolnik z Ofry, którego Bóg powołał do szczególnego zadania, a mianowicie, do ochrony Izraela przed atakami Midianczyków. Był to czas bardzo trudny, gdyż wróg niszczył wszystko, ich żywność, zasiewy i trzody, tak że Izraelici wołali do Pana w trwodze, aby dał im wybawienie.
Historia Gedeona jest dla nas dobrym przykładem, jak mamy szukać pomocy u naszego Pana, który się nie zmiania i obecnie może nas wyprowadzić z różnych opresji. Musimy, tak jak Gedeon, uzbroić się w wiarę, i z ufnością oczekiwać na Boże wybawienie.
Jednym z najbardziej znanych wydarzeń w historii tego sędziego jest jego szczera rozmowa z Bogiem, gdy prosił Go o potwierdzenie, że to właśnie on ma wybawić Izraela. Gedeon prosił Boga: „Jeżeli wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś, to ja rozłożę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa będzie tylko na runie a cała ziemia wokoło pozostanie sucha, to będę wiedział, że wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś” (Sędz. 6:36,37). Gedeon musiał wpierw zdać test z wiary, dlatego przygotował materiał egzaminacyjny, a było nim runo wełny owczej. Wieczorem przygotował kłębek wełny, rozłożył ją na klepisku i poszedł spać. Zdaje się, że to tak niewiele, lecz dla niego znaczyło wszystko, albo nic. Chodziło o pewność, że ma stanąć do walki w imieniu Pana, albo nadal chować się w jaskini wraz z pozostałymi Izraelitami. Rano, gdy niecierpliwie ściskał wełnę, spoglądał na sciekającą wodę do czaszy, aż wypełniła się po brzegi. Myślę, że później w ciągu dnia spotkał swojego nauczyciela z gimnazjum, z którym podzielił się wynikiem tego testu z wiary, lecz naukowiec wytłumaczył mu fizyczne właściwości wełny, jak poszczególne włoski zasysają wodę porannej rosy, i Gedeon zwątpił w Bożą interwencję.
Czy my czasami nie zachowujemy się podobnie, gdy Bóg zaczyna działać, dopatrujemy się zwykłości w Jego niezwykłych dziełach, które zawsze są cudowne. W takiej sytuacji nie mamy szansy na zbudowanie wiary, jeśli zamiast Bożego działania, dopatrujemy się normalności. Dlatego Gedeon poprosił o jeszcze jedną szansę, gdyż bez wiary w Bożą interwnecję, sam niczego by nie dokonał, ponieważ problem go przerastał.
Słowo Boże mówi, że „bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają” (Hebr. 11:6). Często mamy wiarę, lecz musimy szczerze wyznać, jak ojciec niemego chłopca, któremu Jezus powiedział, że warunkiem wysłuchania modlitwy jest wiara. Wówczas ten wierzący ojciec zawołał: „Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu!” (Mar. 9:24).  Gedeon wyłożył wełniane runo jeszcze raz, z tym, że teraz miało być odwrotnie, tak aby prawa fizyki nie pokrzyżowały znów wyników testu. Runo było suche, jak spalony piasek na pustyni, a klepisko dookoła było wilgotne od porannej rosy.
Nie zawsze mamy taką wiarę, jaką miał Abraham, ojciec wszystkich wierzących. Gdy wspinał się na górę Moria ze swoim synem, aby zdać egzamin z absolutnego posłuszeństwa, ufał, że Bóg ma moc, aby wzbudzić martwe ciało i spełnić daną obietnicę rozmnożenia go w niepoliczalny naród. Często mamy wiarę na poziomie przeciętnego Izraelity, a nie tak wielką, jaką miał setnik, gdy prosił Pana Jezusa: „powiedz tylko słowo,a będzie uzdrowiony sługa mój” (Mat. 8:8). Dlatego apostoł Paweł napisał: „poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli” (2 Kor. 13:5).
Gedeon zdawał sobie sprawę, że nie ma żadnych szans na pokonanie 135 tysięcy Midiańczyków, którzy jak stado szarańczy niszczyli wszystko i  „nie zostawiali w Izraelu żywności ani owcy, ani wołu, ani osła” (Sędz. 6:4). Gdy na wezwanie do walki zgłosiło się 32 tysiące walecznych mężów z Izraela, okazało się że zgodnie z Bożą strategią jest ich za dużo, gdyż wielu z nich podczas walki stchórzy i ucieknie do jaskiń. Pozostało jedynie 10 tysięcy, lecz gdy Bóg przyjrzał się temu wojsku, stwierdził, że jest ich nadal za dużo. Wtedy powiedział, aby Gedeon poddał ich dodatkowej próbie, nie waleczności lecz sposobu picia wody. Pozostało 300 mężczyzn, a po stronie wroga było nadal 135 tysięcy. Tylko głupiec odważyłby się przystąpić do tak nierównej walki. Szkoda, że Gedeon nie mógł wówczas przeczytać słów apostoła Pawła – „aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor. 2:5).
Apostoł Paweł daje nam wspaniałe świadectwo jak nauczył się spolegać na Bogu a nie na własnych zdolnościach. Właśnie wówczas, gdy brakowało przewagi nad przeciwnościami, wyznał: „albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2 Kor. 12:10). Wiedział bowiem, że jedynie wiara może sprawić cud.
Gedeon prosił Pana dwa razy o możliwość sprawdzenia swojej pozycji w Bożym planie, apostoł Paweł trzykrotnie prosił o pokonanie „ciernia w swoim ciele”. Bóg zawsze daje odpowiedź na miarę Swoich możliwości. Gedeon miał stanąć z garstką wybranych przez Boga mężów do walki z ogromną liczbą wrogich wojowników. Ten brak po stronie Gedeona wypełnił Bóg swoją obecnością. Mówi się, że jeden wierzący w Boga stanowi większość. Paweł usłyszał: „Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa” (2 Kor. 12:9).
Właśnie wtedy, gdy nie mamy własnych możliwości, gdy brakuje już sił, pozostaje jedynie Pan. W takiej sytuacji możemy doświadczyć prawdziwej wiary, gdyż nie mamy innej możliwości. Dlatego Bóg doprowadza  nas nieraz do skrajnego wyczerpania, abyśmy doświadczyli w pełni Jego mocy., która objawia się w nas. Abyśmy mogli powiedzieć wraz z apostołem Pawłem: „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie” (Filip. 3:13).
Boża proporcja jest inna, niż nasze matematyczne równanie. U Boga, po jednej stronie równania wystarczy wiara wielkości ziarnka gorczycy, aby przenieść wielką górę znajdująca się po drugiej stronie. Niestety, często bywa tak, że my potrzebujemy wiary wielkiej jak góra, aby przenieść ziarnko gorczycy.
Skąd wziąć wiarę, która przenosi góry? Odpowiedź jest dziecinnie prosta. Apostoł Paweł wyjaśnia, że „wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe” (Rzym. 10:17).
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.