Być może nasze życie z Jezusem bardziej kojarzy nam się ze słowami piosenki „Z Chrystusem idziemy przez świat śpiewając”, niż z nałożeniem na siebie jakichś obowiązków. Słowa tej piosenki brzmią sympatycznie, lecz biblijna prawda, płynąca ze słów Chrystusa, ukazuje nam inny obraz - „Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla waszych dusz. Jarzmo Moje bowiem jest miłe, a Moje brzemię lekkie” (Mt 11:29,30). Niestety, dziś bardziej popularne są wezwania wielu nauczycieli w kościołach zachęcające do życia lekkiego i radosnego, bez żadnych ciężarów i obowiązków.
O jakim jarzmie i brzemieniu mówił Pan Jezus? Uważam, że każdy chrześcijanin, czyli prawdziwy naśladowca Pana Jezusa, powinien zadać sobie podstawowe pytanie: „Na czym polega wzięcie na siebie jarzma, które jest miłe i lekkie?” Bez odpowiedzi na to pytanie nie można w pełni pojąć, na czym polega prawdziwe naśladowanie Chrystusa, jako Pana i Zbawiciela.
Pięćdziesiąt dziewięć lat temu, a był to ciepły sierpniowy wieczór, nabożeństwo ewangelizacyjne na obozie młodzieżowym w Olsztynie dobiegało końca. Kiedy jego uczestnicy już się rozchodzili, poczułem jakiś niedosyt. Wiedziałem, że muszę podjąć osobistą decyzję, dlatego zwróciłem się do prowadzących to spotkanie, aby pomodlili się ze mną. W sercu miałem bowiem głębokie postanowienie, aby odpowiedzieć na wezwanie Jezusa, jakie usłyszałem tego wieczoru z ust kaznodziei: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11:28).
I tak się zaczęła moja największa i najwspanialsza historia całego życia – narodziłem się na nowo. Stałem się lekki i wolny. Następnego dnia - tego nie zapomnę do końca mojego życia - największym pragnieniem, jakie wypełniło moje serce, było czytanie Nowego Testamentu. Jak spragniony człowiek ściska mocno w swoich dłoniach kubek z wodą, chwyciłem moją Biblię i zanurzyłem się w Listach Apostoła Pawła. Największą radością było to, że wszyscy obozowicze wyszli na wycieczkę za miasto i na podwórku przy ul. Warmińskiej była cisza. Jej potrzebowałem w tym momencie najbardziej.
Miałem ze sobą Nowy Testament, ten sam, który czytałem codziennie od wielu lat. Robiłem to, bo tak mnie nauczono w domu już w dzieciństwie, lecz teraz było to zupełnie co innego – chciałem dowiedzieć się jak najwięcej, na czym polega to nowe życie z Jezusem. Zapamiętałem wszystkie rady, jakich mi udzielono poprzedniego wieczora, gdy po modlitwie składano mi życzenia jak na urodzinach. Powiedziano mi, że rozpoczynam nowe życie, że Jezus jest najważniejszy i Jego mam słuchać, no i że On będzie ze mną już zawsze. Nic lepszego nie mogło się stać w życiu siedemnastolatka, przed którym rozciągała się perspektywa wspaniałego życia.
Dzisiaj, gdy patrzę na tamto przeżycie z perspektywy ponad półwiecza, to bardzo się cieszę, że właśnie tego wezwania posłuchałem. Te słowa, jakby wyryte na granitowej płycie, nigdy nie zatarły się w sytuacjach, gdy musiałem zatrzymać się, aby się upewnić, że idę we właściwym kierunku. Takie chwile spotykają każdego z nas, gdy musimy przystanąć, aby przypomnieć sobie, kim jesteśmy i dokąd idziemy. Najważniejsze w takiej chwili jest to, że widzimy wyraźnie Tego, który jest z nami. On powiedział bardzo wyraźnie: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata” (Mt 28:20).
Gdybyśmy nie znali całej Ewangelii od początku i przeczytali jedynie tę obietnicą Pana Jezusa, to moglibyśmy ją odebrać niewłaściwie. Moglibyśmy oczekiwać, że Chrystus będzie z nami wszędzie tam, dokąd my się udajemy. Moglibyśmy liczyć na Jego obecność tam, dokąd chcielibyśmy pójść, a On miałby inny plan. Musimy jednak zgodzić się z tym, że w rzeczywistości On jest Tym, który nas prowadzi, a my powinniśmy posłusznie za Nim podążać, dokądkolwiek On idzie. On jest Tym, który wyznacza nam zadania do wykonania i tempo osiągania wyznaczonych nam celów. On jest naszym Panem, a my Jego sługami, jeśli nawet nazwał nas Swoimi przyjaciółmi. Warto jest zawsze pamiętać o warunku, jaki musimy spełnić, aby zostać przyjacielem Pana Jezusa: „Wy jesteście Moimi przyjaciółmi, jeśli czynicie to, co Ja wam przykazuję” (Jn 15:14).
Pan Jezus na początku Swojej ziemskiej służby spotkał siedzącego przy drodze Mateusza, którego zajęciem było pobieranie cła. Zauważmy, że to nie Jezus został z celnikiem, aby zapewnić mu Swoją obecnością powodzenie i ochronę, lecz wezwał go do pójścia za sobą, mówiąc: „Pójdź za mną”, dlatego Mateusz „wstał i poszedł za Nim” (Mt 9:9). Od tego momentu życie tego celnika zmieniło się tak radykalnie, że już sam nie decydował o tym, gdzie ma siedzieć i czy wogóle ma iść dokądkolwiek. Poszedł za Jezusem wszędzie tam, dokąd On szedł, nie pytając o kierunek i sensowność pójścia. Można by obrazowo powiedzieć, że w momencie spotkania się z Jezusem, Mateusz „włożył swoją głowę w drugi otwór jarzma” i zdał się zupełnie na to, dokąd idzie Ten, który to jarzmo już ma na sobie.
Oto inny przykład, kiedy Chrystus udał się nad jezioro Genezaret i zobaczył kilku rybaków usiłujących złowić cokolwiek, aby móc nakarmić swoje rodziny. To była trudna noc, gdyż ciężko pracując przy sieciach, za każdym razem wyciągali je puste. Do łodzi Szymona, który zrezygnowany dobił do brzegu, wszedł Jezus, o którym mówiono „syn cieśli”, i powiedział: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów” (Łk 5:4). Znamy dobrze przebieg tego zdarzenia i pamiętamy słowa, jakimi później ten doświadczony rybak wyprosił Jezusa ze swojej łodzi, gdy na Jego słowo wyciągnęli tyle ryb, że dwie łodzie zanurzały się pod ich ciężarem. To było tak głębokie przeżycie dla Szymona, że porzucił sieci i poszedł za Jezusem, który mu powiedział: „Nie bój się, odtąd będziesz łowił ludzi” (w. 10). Widzimy znów wyraźnie, że Jezus jest Tym, który wyznacza zadania i kierunek życia, nawet zmienia imię, odpowiednio do nowego przeznaczenia – Szymon, od tej chwili stał się Piotrem.
Jezus pod koniec Swego życia na ziemi, już po zmartwychwstaniu, spotkał się ze Swoimi uczniami znów nad brzegiem jeziora Genezaret, nazwane również Tyberiadzkie, aby przy śniadaniu porozmawiać z Piotrem. Z pewnością Szymon Piotr pamiętał słowa, którymi wcześniej Jezus określił Siebie: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce” (Jn 10:11). Teraz zrozumiał, że gdy mówił o swojej śmierci, to miał na uwadze naprawdę śmierć, a nie jakieś jej obrazowe znaczenie. Gdy więc Jezus zapytał go trzykrotnie „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż ci?” (Jn 21:15), Piotr wiedział, że jego życie jest już całkowicie w rękach Tego, który może wszystko, nie tylko wskazać na miejsce, gdzie „ryby biorą”, ale poprowadzić go przez całe życie i nadać mu właściwy sens.
Piotr z góry przystał na warunki, jakie zostaną mu wyznaczone, bez wstępnego uzgadniania. Innymi słowy, Piotr zgodził się ze wszystkim, co Jezus, jego Pan wyznaczy mu w przyszłości, nawet to, jak ma umrzeć. Tę bardzo osobistą rozmowę z Piotrem Jezus zakończył słowami: „Zapewniam, zapewniam cię, kiedy byłeś młodszy, przepasywałeś się sam i chodziłeś, dokąd chciałeś. Gdy jednak się zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce i ktoś inny cię przepasze, i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To zaś powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A gdy to powiedział, oznajmił: Pójdź za Mną!” (Jn 21:18,19). Wcale nie chodziło o to, że na starość Piotr będzie musiał korzystać z pomocy opiekuna, lecz że będzie do końca posłusznie szedł tam, dokąd zaprowadzi go Ten, którego jarzmo przyjął w chwili, gdy zdecydował się pójść za Jezusem, czyniąc Go swoim Panem i Mistrzem.
Piotr w swoich listach zachęca teraz nas do poddania się całkowicie Panu Jezusowi, bez względu na to, przez co będziemy musieli przechodzić. Zapewnia nas, że Pan Jezus już przez to przechodził, więc jest w stanie teraz pomóc każdemu, kto przyjął Jego jarzmo. Nasze życie z Jezusem nie polega na wciąganiu Go w nasze sprawy, lecz przyjęciu Jego stylu i sposobu życia. Apostoł Piotr pod koniec swego życia zachęca czytelników listów: „To przecież jest waszym powołaniem, bo i Chrystus cierpiał za was, i pozostawił wam wzór, abyście poszli w Jego ślady” (1 Ptr 2:21).
Jarzmo Jezusa to bardzo skuteczna pomoc, aby zapewnić sobie Jego obecność. Polega to na tym, że my idziemy tam, dokąd On nas prowadzi, a nie odwrotnie.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.