Thursday, February 26, 2015

Kościelny marketing



Zanim podjąłem świadomą decyzję naśladowania Chrystusa, jako mojego Pana i Zbawiciela, uczestniczyłem już w nabożeństwach lokalnego zboru w Poznaniu. Na przełomie lat 50-siątych i 60-siątych, niewielka gromadka wierzących zgromadzała się w małym pokoiku przy ulicy Łuczniczej na nabożeństwa, na które dojeżdżało również parę osób z okolicznych miejscowości. Pamiętam do dziś pewną sytuację, gdy jedna z niewiast przywoziła świeże jajka, prosto od kury, ponieważ już wówczas byli zwolennicy ekologicznej żywności. Pewnego razu, tuż przed rozpoczęciem nabożeństwa, wspomniana siostra sięgając w głąb torebki, wyciągnęła wylewające się jajko, które uległo rozbiciu w podróży. Powstało wówczas spore zamieszanie, a w małym pomieszczeniu rozszedł się zapach świeżego jajka.
Wspominam tę odległą w czasie historię, jako tło do rozważania na temat kościelnego handlowania, jakie ma miejsce we współczesnych zborach. Być może dziś już nikt nie przywozi świeżych jajek, szczypiorku, czy białego sera, lecz istnieje wiele innych form handlowania. I wcale nie chodzi mi o handlowanie Słowem Bożym, lecz o najzwyklejszy marketing, jakim zajmuje się wiele osób. Oczywiście, nie mam nic przeciwko marketingowi ani zaangażowaniu ludzi wierzących w tę formę pracy zarobkowej. Chodzi mi jedynie o to, że społeczność ludzi wierzących, gdy zgromadza się na wspólnych zebraniach, czyni to w innym celu, niż dokonywanie transakcji handlowych.
Apostoł Paweł, największy bodajże nauczyciel Kościoła, pisze: „Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (1 Kor. 14:26). Paweł określił również bardzo wyraźnie co jest celem tego wszystkiego, co dzieje się podczas wspólnego zgromadzenia ludzi wierzących, a mianowicie, że ma to dziać się „ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu” (1Kor. 14:3). Lud Boży schodzi się razem, aby budować się wzajemnie, „aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” (Efez. 4:13). Te sprawy dominują w zgromadzeniu ludzi wierzących, w miejscu, gdzie działa Duch Święty, aby „kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem (...), i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się” (Dz.Ap. 9:31).
W czasie wielu lat posługiwania w różnych społecznościach chrześcijańskich, niejednokrotnie zauważałem, że pojawiali się ludzie wykorzystujący tę wspólnotę do swoich marketingowych celów. Potrafili dość sprytnie wykorzystać przychylność osób wierzących, oferując swoje produkty, jako najlepsze na rynku, a do tego, polecane ze szczerego serca. Wielu nabywców, w takiej sytuacji kieruje się ograniczoną ostrożnością, sądząc, że inna osoba wierząca jest godna zaufania. Znam wiele przypadków, gdy nabywcy polis ubezpieczeniowych, różnych kosmetyków, czy środków paramedycznych, dopiero po pewnym czasie zorientowali się, że zostali, mówiąc popularnie, nabici w butelkę. Lecz nie mieli już możliwości złożenia reklamacji, gdyż wędrowny handlarz, po dotarciu z ofertą do wszystkich w danym zborze, znikał z pola widzenia.
Inną stroną takiego nieuczciwego marketingu na niewłaściwym „rynku”, jest oferowanie produktów „biblio-pochodnych”, jako najbardziej odpowiednich dla ludzi pobożnych. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych, w kraju znanym ze swojej historii, jako bardzo chrześcijański od podstaw, pojawia się wiele ofert towarów posiadających biblijne referencje. Sprzedaje się chleb Zachariasza, rybę Św. Piotra, soczewicę Abigail czy sałatkę Jakuba. Odrębnym tematem jest ziołolecznictwo, które uważa się, że jest najbardziej biblijną metodą leczenia.
Wiele osób wierzących przyjmuje łatwowiernie receptury mające im zapewnić zdrowe odżywianie się, a w razie jakichkolwiek dolegliwości, wystarczy zastosować ziołowe cuda, przywracające natychmiast zdrowie i dobre samopoczucie. Problem, jaki widzę, polega na tym, ze wielu tzw. marketingowców, polecających te produkty, wykorzystuje środowiska zborowe, aby jak najłatwiej zdobyć klientów. Raz jeszcze podkreślam to, że osobiście nie mam nic przeciwko marketingowi, jako pracy zarobkowej, jedynie chcę zwrócić uwagę, że nie każde miejsce jest właściwe do uprawiania tego handlu.
W dobie internetu, pojawia się nowa platforma docierania do określonych środowisk - serwisy społecznościowe, jak Facebok, Twitter, Linkedin czy Myspace. Osoby posiadające w nich swoje profile, z reguły gromadzą wokół siebie dość spore grona ludzi o podobnych zainteresowaniach. Dlatego też wiele osób zajmujących się marketingiem określonych produktów, stara się dotrzeć do tego środowiska, aby za wszelką cenę pozyskać nowych klientów.
Ostatnio pojawiło się sporo osób polecających olejki eteryczne, jako najskuteczniejsze w leczeniu i zapobieganiu przed chorobami. Niepokoi mnie brak zdrowego krytycyzmu, gdyż materiały jakie krążą w internecie wskazują na bardzo niebiblijne idee towarzyszące działaniu tych olejków. Firma Young Living, produkująca wspomniane olejki  wyjaśnia na czym polega wyjątkowość ich produktu. Przedstawiciel tej firmy zapewnia, że dzięki specjalnej technologii filtrowania, uzyskują czysty olejek zawierający życiodajną energię. Osoby stosujące ich olejki, mają dostęp do tej energii, co jest zagwarantowane firmową pieczęcią na każdym opakowaniu.
Apostoł Paweł nie daje nam innej możliwości, jak uznać, że „dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy” (1 Kor. 8:6). Nie ma innego źródła energii, jak Bóg we własnej Osobie, który przyszedł w Osobie Chrystusa, Swego Syna. Pan Jezus wyjaśnił uczniom, że „ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” (Jan 6:63). Chrystus, będąc Panem Kościoła, zostawił Swoim uczniom obietnicę - „weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was” (Dz.Ap. 1:8). Jedyną energię działającą w tych, którzy uwierzyli i posiadają nowe życie.
Oby Chrystus nie musiał znów pojawić się w wielu świątyniach, aby zrobić to, co uczynił w Jerozolimie, gdy wszedł „do świątyni, i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni, a stoły wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał” (Mat. 21:12).
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.