Jeśli posługujemy się komputerem już jakiś czas, a obecnie jest to narzędzie bardzo powszechne, to z pewnością musieliśmy przeprowadzić tzw. „system restore”, czyli powrót do wcześniejszego ustawienia systemu. Jeśli tego nie robimy, to przy dość intensywnym używaniu, nasz PC-et będzie coraz wolniejszy i może się zdarzać, że zobaczymy tzw. „blue screeen”, czego nikt nie lubi. Dzieje się tak dlatego, że w czasie instalowania nowych programów lub ściągania z sieci na komputer różnych treści, zawsze coś zostaje i ma wpływ na dalszą pracę naszej maszyny. Dlatego twórcy systemów operacyjnych wyposażyli nasze komputery w tą praktyczną funkcję, aby wrócić bliżej „źródła”, czyli do ustawienia fabrycznego.
Ale co to ma wspólnego z naszą duchowością?
Zgodzicie się ze mną, iż z biegiem czasu nasze życie duchowe zaczyna obrastać przeróżnymi naukami lub zwyczajami z jakimi mimo woli się spotykamy. Będąc tu lub tam, czytając to i owo, a teraz jeszcze dochodzi „buszowanie” po internecie, przyklejają się do nas różne pojęcia, teorie, praktyki. Szczególne w obecnej sytuacji, gdy normą staje się korzystanie z internetowych nabożeństw. Z praktyki wiem, że rzeczą normalną jest „przeskakiwanie” z jednego kościoła do innego, poszukując ciekawszych form uwielbiania, czy atrakcyjniejszych kaznodziejów. Po upływie kilku miesięcy, gubimy orientację w co wierzymy i jak powinniśmy rozumieć pewne kwestie teologiczne. Współczesne środki przekazu z prędkością światłowodów, instalują w naszych umysłach nowe „duchowe” oprogramowania. Nie wiedząc dlaczego, zaczynamy na pewne prawdy biblijne spoglądać z innej perspektywy. A proste prawdy biblijne wyglądają coraz bardziej skomplikowanie, aż nieraz trudne do przyjęcia.
Czytałem ostatnio „Istotne doznanie” Johnatana Edwardsa, i podczas tej lektury naszły mnie właśnie takie myśli, którymi chce się z wami podzielić. Ten wielce poważany autor, kaznodzieja i ewangelista żył w XVIII wieku, więc jakieś 300 lat temu (Jonathan Edwards urodził w 1703 roku). To jest dość dużo czasu, zwłaszcza, że tylko w naszym pokoleniu doznaliśmy tylu nowych odkryć i pomysłów, że na co dzień nawet nie myślimy, iż kiedyś ludzie też myśleli i dokonywali wielkich spraw. W Kościele na prawdę pojawiło się mnóstwo różnych nauk, teorii, ideologii, które do dziś dzielą chrześcijaństwo. To wszystko nas otacza i dociera do nas, siejąc zamieszanie w naszych umysłach.
Apostoł Paweł dzielił się wieloma praktycznymi radami z Tymoteuszem, młodym adeptem sztuki kaznodziejskiej, jak zachować wiarę i stać mocno na posterunku ewangelisty. Wówczas również, może na mniejszą skalę niż dziś (nie było internetu), pojawiali się nauczyciele przynoszący różne nowinki, aby uatrakcyjnić swoje zwiastowanie. Już na samym początku pierwszego listu, Paweł daje polecenie Tymoteuszowi: „żebyś niektórym nakazał nie nauczać błędnie” (1 Tym. 1:3). Czyli radzi mu, aby pilnował nauki, jaką słyszał na początku, gdy przyłączył się do apostoła. Byli bowiem ludzie, którzy nie trzymali się „tradycyjnej szkoły”, lecz dodawali elementy obce nauce apostolskiej, wprowadzając do zborów zamieszanie. Paweł trafnie określił ich przygotowanie do zwiastowania ewangelii słowami: „nie rozumieją ani tego, co mówią, ani tego, co stanowczo twierdzą” (w. 7). Można byłoby określić to bardziej współcześnie, że zwykła Dobra Nowina brzmiała dla nich zbyt prosto, więc dodawali do niej coś, co mogłoby wciągnąć słuchaczy w dyskusję.
Obecnie można zaobserwować pewien trend polegający na tym, że kaznodzieje chętnie dodają pewne elementy społeczno kulturowe, aby ich zwiastowanie brzmiało bardziej współcześnie. Po jakimś czasie, już nie zwiastuje się ewangelii, jedynie przemawia się na tematy społeczne. Być może kogoś to interesuje, gdyż takie tematy też należy poruszać, lecz musimy pamiętać, że kościół jest miejscem, gdzie ludzie muszą usłyszeć wezwanie do pokuty. Ewangelia niezmiennie od dwóch tysięcy lat zawiera tą samą treść, że Bóg „nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy się nawrócili” (2 Ptr. 3:9). Jeśli spłycimy, albo nie daj Boże, zmienimy tą treść, to w rezultacie być może będzie więcej ludzi w kościołach, lecz mniej będzie dodawanych do Bożego Królestwa.
Musimy dziś dokonać przywrócenia poprzedniego systemu, który sprawił, że uwierzyliśmy i poszliśmy za Chrystusem. Bardzo pomocne może być przypomnienie sobie nauczania kaznodziejów i ewangelistów z poprzednich wieków, jak Johnatan Edwards, czy Oswald Chambers, Oswald J. Smith, Ch. M. Scheldon, S. C. Lewis, Charls Spergoen, Ruben A. Torrey, Aiden W. Tozer, Watchman Nee i wielu innych. To są autorzy, których nazwiska wpadły mi w oko, gdy spojrzałem na kilka półek mojej biblioteczki.
Paweł radzi Tymoteuszowi, aby nie zapominał tego, jak został wprowadzony do służby. Nie stało się to na drodze demokratycznych wyborów, poprzedzonych kampanią w celu zdobycia uznania wśród wierzących, lecz proroctw, w których Bóg wyraził Swoją wolę. Dlatego, po upływie czasu, Tymoteusz dostaje nakaz od swego duchowego ojca – „abyś zgodnie z nimi toczył dobrą walkę, mając wiarę i prawe sumienie, co niektórzy odrzucili i stali się rozbitkami w wierze” (1 Tym. 1:18,19). Inni, którzy tego nie zachowali, po odrzuceniu zdrowej nauki, stali się rozbitkami w wierze. Paweł, wymieniając z imienia dwóch takich rozbitków stwierdza - „których przekazałem szatanowi, aby oduczyli się bluźnić” (w.20).
W Nowym Testamencie znajduje się krótki list, bo zawierający tyko 25 wersetów, jest to List Judy. Słyszałem kiedyś takie określenie, że pierwszą księgą po Ewangeliach są Dzieje Apostolskie, natomiast ostatnią jest list, który powinien nazywać się - Dzieje Apostatów. Nie znamy dokładnej daty napisania tego krótkiego, a jednak obfitego w treść listu. Jednak z pewnością powstał w czasie, gdy w Kościele już zbierano żniwo fałszywych nauk. Apostoł Juda, najprawdopodobniej brat Pana Jezusa, wzywa do walki „o wiarę, która raz została przekazana świętym” (Jud. 3). Dlatego ten „sługa Jezusa Chrystusa”, jak siebie określa autor listu, przypomina prawdy odwieczne, „że Pan najpierw wybawił lud z Egiptu” (w.5), oraz że były miasta Sodoma i Gomora, które zostały potraktowane przez świętego Stwórcę odpowiednio do stylu życia, z jakiego słynęły. Wówczas byli już ludzie, którzy kierowali się swoimi pożądliwościami, swoimi celami, gdyż „ich usta wypowiadają zuchwałe słowa i schlebiają ludziom dla korzyści” (w. 16).
Warto jest więc powrócić do początku, do czasów, gdy uwierzyliśmy i ogarnięci miłością do Pana, poszliśmy Jego śladem.
Obyśmy nie usłyszeli słów, które musieli przyjąć wierzący w Efezie – „Ale mam przeciwko tobie to, że porzuciłeś swoją pierwszą miłość” (Obj. 2:4).
Może już czas, aby skorzystać z naszych „narzędzi systemowych” i kliknąć na „System restore”, aby powrócić do pierwszej miłości i prawdy, która przyniosła nam uwolnienie od grzechów i dała pewność zbawienia.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.