Monday, February 17, 2020

Kościół i Goliat

Kiedy Pan Jezus zapowiadał budowę Kościoła, zapewnił, że „potęga śmierci go nie zwycięży” (Mat. 16:18). Kościół to „εκκλησιαν” [ekklesian], czyli zgromadzenie wybranych z tego świata. To są ci, którzy odpowiedzieli na wezwanie do naśladowania Syna Bożego. Chrystus przy innej okazji powiedział, że „będziecie znienawidzeni przez wszystkich ze względu na Moje imię. Kto jednak wytrwa do końca, będzie ocalony” (Mat. 10:22). Mając na uwadze koniec, Pan Jezus zapewniał, że to, co zwykle uważa się za koniec, czyli grób, „αδου”, [hadou], nie jest końcem Kościoła. Kościół trwa wiecznie, gdyż ci, którzy go tworzą, już za życia na ziemi, mają życie wieczne.

To pierwsze zdanie o Kościele zawiera w sobie już zapowiedź walki, sprzeciwu, ataku. Historia Kościoła Jezusa Chrystusa jest tego świadectwem. Od samego początku wyznawcy Chrystusa musieli dystansować się od filozofii tego świata. Paweł, największy apologeta naszej wiary, pisał do wierzących, że zadaniem ludzi Kościoła jest „budowanie Ciała Chrystusa, aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (Efez. 4:12). Dlatego bardzo ważne jest zachowanie właściwej postawy wobec świata, z którego wierzący wyszli. Paweł wprost nakazuje: „abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (w. 14)

Chrześcijaństwo pierwszych wieków narażone było na zagrożenia, z jakimi musieli ścierać się ludzie wierzący. Główny atak nastąpił ze strony fałszywych nauczycieli, którzy z łatwością docierali do chrześcijan głosząc różne nauki. Paweł, pisząc list do Tymoteusza, którego pozostawił w młodym zborze efeskim „nakazał nie nauczać błędnie ani się nie zajmować niekończącymi się mitami i rodowodami, które bardziej ukazują bezsensowne rozważania niż działanie Boga przez wiarę” (1 Tym. 1:3,4). Jeden z ojców Kościoła, Grzegorz z Nysy (335 - 395 p.n.Ch.) narzekał, że „trudno było w tamtym czasie kupić chleb na rynku, albo pójść do łaźni, aby nie być zapytanym o to, czy Syn Boży był równy, czy nieco mniejszy od Boga Ojca” (Eikon). Kościół został zaatakowany przez różnych teologów i filozofów odnośnie nauki o Bogu Trójjedynym. Dopiero utworzenie Kanonu Pism Nowego Testamentu powstrzymało te ataki ponieważ wierzący otrzymali natchniony tekst.

Średniowiecze przyniosło zagrożenia w dziedzinie soteriologii, czyli podstawowej prawdy o zbawieniu. Dopiero Marcin Luter wyjaśnił publicznie, że nasze zbawienie jest efektem Bożej łaski, jak to zostało ujęte w pismach Pawła - „Łaską przecież jesteście zbawieni przez wiarę. Nie od was więc to pochodzi, lecz jest darem Boga. Nie z powodu uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Efez. 2:8,9). Dzięki Reformacji, a przede wszystkim dzięki udostępnieniu Pisma Świętego szerokiemu gronu czytelników, każdy mógł samodzielnie uwierzyć i przyjąć Ewangelię. Dotychczas, jedynie kapłani katoliccy mieli wyłączne prawo nauczać lud, na czym polega zbawienie. Jak wiemy, było ono uzależnione od spełniania przeróżnych nakazów i zakazów, jakie wymyślano w tzw. stolicy apostolskiej. Dziś jest oczywiste, że każdy może czytać Biblię i otwierać się na działanie Ducha Świętego i mocy Słowa Bożego.

A jak jest w naszych czasach, o których tak często mówimy, że są to już „czasy ostateczne”. Mówimy tak, ponieważ jesteśmy świadkami zmasowanych ataków na Kościół. Diabeł, Boży odwieczny przeciwnik wie, że jego dni są policzone. Jan, w swoich listach, które są datowane na koniec pierwszego wieku, ostrzega „Dzieci, jest już ostatnia godzina i tak, jak słyszeliście, antychryst nadchodzi, a nawet wielu antychrystów już się pojawiło. Po tym właśnie poznajemy, że jest ostatnia godzina. Wyszli oni od nas, lecz nie byli spośród nas” (1 Jan 2:18,19). Kiedyś, apostołowie wskazywali na współczesne im zagrożenia. Paweł, Jan, Piotr, Juda odwoływali się do słów Chrystusa: „Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą dokonywać wielkich znaków i cudów, żeby, o ile to możliwe, zwieść nawet wybranych” (Mat. 24:24), i ostrzegali wiernych w Kościele. 

A dziś? Jak gdyby zapanowała zmowa milczenia wśród przywódców współczesnych wspólnot ewangelicznych. Zamiast wzywania do ostrożności, zachęca się do naśladowania obecnej filozofii świata. Pozytywne wyznawanie, ewangelia sukcesu, poszerzanie horyzontów, korporacyjne zarządzanie - to współczesne drogi wprowadzania świeckich nauk do zborów. Nabożeństwa w niczym nie przypominają zgromadzenia ludu Bożego. Już nie słyszy się, że gdy schodzimy się w imieniu Pana Jezusa, tworzymy Dom Boży. Wspólne zgromadzenia przypominają raczej świeckie koncerty muzyki rozrywkowej, niż zalecenie apostoła Pawła: „Kiedy się zbieracie, każdy ma jakiś dar: śpiewania hymnów lub nauczania, lub objawiania tego, co zakryte, lub mówienia językami, lub tłumaczenia. Wszystko niech służy ku zbudowaniu” (1 Kor. 14:26). Oczywiście forma takiego zgromadzenia będzie dziś inna niż wtedy, lecz ma być tak, aby „w każdym jednak Duch objawiał się dla wspólnego dobra” (1 Kor. 12:7).

Dlatego przypomniał mi się Goliat. W czasie, gdy naród Boży był nieustannie atakowany przez największego nieprzyjaciela, „wtedy z obozu Filistynów wystąpił harcownik. Nazywał się Goliat z Gat” (1 Sam. 17:4). Ten, mierzący około trzech metrów olbrzym jest obrazem współczesnych zagrożeń nowotestamentowego ludu Bożego, czyli Kościoła. Wychodził on codziennie rano na wzgórza, aby donośnym głosem oznajmiać swoje prawa, i żądał aby Izrael im się podporządkował. Pomimo, że wojsko ludu Bożego stało gotowe do walki, nikt nie miał odwagi powiedzieć, że Izrael jest własnością Boga. Że Bóg jest ich wodzem, że El Szadaj, Pan Zastępów, gdy się odezwie, to góry będą się trzęsły a ziemia się rozstąpi. Widzieli to wielokrotnie. Byli świadkami olbrzymich Bożych znaków i cudów. Lecz milczeli.

Strach ich opanował - „Gdy Saul i wszyscy Izraelici usłyszeli słowa Filistyna, przerazili się i wpadli w popłoch” (1 Sam. 17:11). Ponieważ nie mieli odwagi, aby stanąć do walki o godność ludu Bożego, byli gotowi ulec, poddać się wpływom Filistynów. Podobnie jak współcześni przywódcy, dla spokoju i wygody własnego życia, ulegają wpływom filozofii świata. Obecni nauczyciele, pod wpływem światowych trendów, jak feminizm, zrównanie płci, a niedługo i homoseksualizm, ogłaszają uległość wobec świeckiej filozofii życia. Na synodach, konferencjach i w zborach naucza się tego, co modne w świecie. 

Największym zagrożeniem dla Kościoła naszych czasów jest feminizm, homoseksualizm i transwestytyzm, czyli totalne odstąpienie od porządku stworzenia, gdy Bóg „stworzył człowieka na swój obraza, stworzył go na obraz Boży, stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (1 Moj. 1:27). Odstąpienie od tej fundamentalnej prawdy jest równoznaczne z zaprzeczeniem całego stworzenia, jakie zostało opisane w Biblii. Oliver O’Donovan, jeden z czołowych współczesnych biblistów, profesor Uniwersytetu w Oksfordzie i w Edynburgu napisał: „Istoty ludzkie posiadają zróżnicowaną dwupostaciową seksualność, wyraźnie uporządkowaną na poziomie biologicznym w celu utworzenia związku heteroseksualnego w trybie prokreacji.” (Stworzenie i dyskryminacja).

Pan Jezus zostawił dla nas najlepszy przykład. Gdy został zapytany o to, co sądzi o prawie do rozwodu, powiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku uczynił ich jako mężczyznę i kobietę?” (Mat. 19:4). Musimy też odwołać się do tego, co Bóg postanowił na początku. Stwórca dokonał rozdzielenia pomiędzy wodą i lądem, ziemią i niebem. On ustanowił nieprzekraczalne granice. Jeremiasz zadał retoryczne pytanie: „Czy nie powinniście się Mnie bać – wyrocznia PANA – czy nie powinniście drżeć przede Mną, który z piasku uczyniłem granicę morzu – wieczystym postanowieniem – której nie można przekroczyć? Rozszaleją się jego fale, lecz nie przemogą, wzburzą się, lecz go nie przekroczą.” (Jer. 5:22)

Potrzebny jest dziś Dawid, który odważnie powie: „Kim bowiem jest ten nieobrzezany Filistyn, że lży wojska Boga żywego?” (1 Sam. 17:26). Tu nie ma miejsca na rozprawy teologiczne, dysputy synodalne czy demokratyczne głosowania, by uzyskać przewagę choćby jednego głosu. Wystarczy odwaga, jakiej nabywa się w doświadczeniu przy pasieniu owiec. Wówczas wystarczy jeden kamień w ręku sługi Bożego, który staje w imieniu Pana, gdyż „ta wojna należy do PANA i to On wyda was w nasze ręce” (1 Sam. 17:47)

Henryk Hukisz

1 comment:

  1. Dziś przywódcy ewangelicznego chrześcijaństwa zdają się bardziej polegać na mądrości ludzkiej zawartej choćby w książkach R.Warrena czy J.Maxwella,niż na nauce apostolskiej raz przekazanej Świętym.

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.