Ekspresowa S5, nazywana lokalnie Wschodnią Obwodnicą Poznania, bardzo ułatwia dojazd do Gniezna, gdyż dzięki dotacjom z Unii Europejskiej, stała się nowoczesną drogą, zgodną ze standardami międzynarodowymi. Jadąc często tą drogą, na kilku skarpach przy wiaduktach, jakie nad nią przebiegają, zauważyłem olbrzymi napis „Chrzcielnica Polski”, gdyż w pobliżu znajduje się właśnie Gniezno oraz Lednica, miejsca umownie związane w wydarzeniem, jakie miało zmienić historię Lechitów. Od roku 966, czyli już ponad tysiąc lat temu Polska stała się krajem chrześcijańskim, tak przynajmniej głoszą podręczniki szkolne, a wspomniany napis na przydrożnej skarpie jest pozostałością po wielkich obchodach 1050 rocznicy tego wydarzenia.
Gdzie tak na prawdę odbył się chrzest Mieszka I, do dziś nie ma zgodności pomiędzy archeologami i historykami. Dla mnie osobiście najbardziej odpowiada Poznań, bo lubię moje miasto, nawet jeśli ten chrzest odbył się w zupełnie innym miejscu, o ile w ogóle miał miejsce. Dlaczego tak uważam, bo z reguły jest tak, że przełomowe wydarzenia wywierają znaczące zmiany, które są widoczne po latach.
Chrzest, ten biblijny jest świadectwem prawdziwej wiary w Boga i uznaniem dzieła zbawienia, jakie dokonał Jezus Chrystus. Już sam chrzest Janowy świadczy o prawdziwej przemianie. Od pragnących tego świętego zanurzenia w wodach Jordanu, Jan Chrzciciel oczekiwał, aby „wyznawali swoje grzechy” (Mat. 3:6). Jeśli natomiast nie było szczerego pragnienia odstąpienia od grzesznego życia, Jan mówił wprost: „Plemię żmijowe, kto wam podsunął myśl, że można uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc owoc godny opamiętania i nie łudźcie się, że możecie mówić sobie: Naszym ojcem jest Abraham” (w. 7,8). Lecz najważniejsze w Ewangelii jest to, że ten chrzest, jakiego udzielał Jan, był jedynie zapowiedzią - „Za mną zaś idzie mocniejszy ode mnie. Nie jestem godny podać Mu sandałów. On was będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma On w ręku przetak i oczyści swoje klepisko: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (w. 11,12).
Jeśli więc mówimy o chrzcie chrześcijańskim, to musi stać się coś tak znacznego, że po wielu wiekach widoczna będzie prawdziwa przemiana w życiu, a nie jedynie ceremonia pokropienia główki niemowlęcia. Apostoł Paweł, chociaż mógł powoływać się na Abrahamowe ojcostwo, to jednak powiedział: „Czy nie wiecie, że my wszyscy, którzy zostaliśmy zanurzeni w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zostaliśmy więc pogrzebani z Nim przez zanurzenie w śmierć, abyśmy tak, jak Chrystus został wskrzeszony z martwych dzięki chwale Ojca, i my prowadzili nowe życie” (Rzym. 6:3,4). Aż trudno byłoby sobie wyobrazić jak wyglądałoby życie w Polsce, w której wszyscy, no powiedzmy szczerze, przynajmniej większość, mogłaby zaświadczyć o takim chrzcie.
Niestety, po ponad tysiącu lat, pomimo powoływania się na tamto historyczne wydarzenie, widzimy na co dzień jaka jest Polska. Piszę o tym, gdyż mimo woli zestawiam współczesne wydarzenia z tym, jaki powinien być prawdziwy efekt chrztu.
Jak donosi prasa, w czwartek 13 lutego 2020 roku, w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach wstawiono relikwie św. Faustyny, aby ulżyć pacjentom w cierpieniu. Są to relikwie pierwszego stopnia - z kości, które mają większą moc sprawczą. Dyrektor tej medycznej placówki wyjaśnia, że uczynił to „aby pacjenci mieli jeszcze jedną pośredniczkę w rozwiązywaniu ciężkich życiowych problemów” (Net)
Ten fakt należy zestawić z innym wydarzeniem, jakie głównie przebija w codziennych wiadomościach, a mianowicie, że tzw. większość sejmowa przyjęła ustawę o dofinansowaniu państwowej telewizji zajmującej się propagandą i dzieleniem narodu, zamiast dofinansowania onkologii właśnie. A województwo świętokrzyskie jest w najgorszej sytuacji, jeśli chodzi o czas oczekiwania na chemioterapię.
Podobnych wydarzeń można znaleźć więcej, jak na przykład, „w kaplicy Szpitala Powiatowego w Radomsku odbyła się uroczysta msza św. z wprowadzeniem relikwii błogosławionej pielęgniarki Hanny Chrzanowskiej”. Albo „O relikwie św. Józefa Moscati poprosiło kilku lekarzy z naszego szpitala – mówi ks. Krzysztof Bal, kapelan Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 przy ul. Szopena w Rzeszowie.” Albo „W suwalskim szpitalu odbyło się niezwykłe wydarzenie. Biskup ełcki Jerzy Mazur poświęcił nowe tabernakulum i relikwiarium. Podczas tej uroczystości zainstalowano także na stałe w kaplicy szpitalnej relikwie błogosławionej Hanny Chrzanowskiej” (Net)
Zamiast 2 miliardów na fachową aparaturę i leki, lepiej jest w „chrześcijańskim” kraju zaspakajać ludowe wierzenia, bo to nic nie kosztuje (oprócz kosztów religijnych uroczystości) a pieniądze przeznaczyć na propagandę, aby władza stosująca takie metody leczenia, utrzymała się jak najdłużej. Gest palca posłanki tej partii świadczy o tym dobitnie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że alternatywą są ludzie, którzy propagują postęp i nowoczesność w kolorach tęczy, nie tej biblijnej, która daje nadzieję Bożej łaski, lecz są to ludzie, którzy „zamienili prawdę Bożą w kłamstwo, oddawali cześć i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki” (Rzym. 1:25).
Prawdziwą nadzieją dla Polski jest, nie odwołanie się do jakiejś ceremonii chrzcielnej sprzed tysiąca lat, bo jak widać, naród nadal brnie w duchowej ciemności. Jedyną szansą jest Ewangelia, jaką głosił Paweł, któremu Bóg powierzył zadanie aby „otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga, aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi” (Dz.Ap. 26:18).
Ta Ewangelia sprawiała, że ludzie, którzy w nią uwierzyli i przyjęli, teraz świadczą o tym „jak odwrócili się od bożków do Boga, aby służyć Bogu żyjącemu i prawdziwemu i aby oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wskrzesił z martwych, Jezusa, który chroni nas przed nadchodzącym gniewem” (1 Tes. 1:9,10).
Tak było w Tesalonice. A jak jest w Polsce - widać na co dzień.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.