Sodoma jest jednym z pierwszych miast jakie spotykamy w Biblii na tzw. Liście Narodów, która jest równocześnie genealogią rodziny Noego i geograficznym rozmieszczeniem ludności po potopie. Znajdujemy tutaj pierwszą wzmiankę o Sodomie, która w większości przypadków występuje razem z Gomorą. Te miasta, położone na południowym krańcu Morza Martwego, mają niestety niechlubną konotację, gdyż kojarzą się z grzesznym trybem życia, i to w najgorszym znaczeniu.
Do tego miasta odnoszę się jako do symbolu, który obrazuje współczesny świat, o którym w Nowym Testamencie czytamy, że jest kontrolowany przez moce ciemności, nad którym panuje książę ciemności. Nasze doczesne życie związane jest nierozłącznie z tym światem, o czym wyraźnie wspominał w Swej arcykapłańskiej modlitwie Książę Światłości, Pan Jezus Chrystus. Nasz Zbawiciel, przed odejściem wstawiał się na tymi, którym objawił imię Ojca i dał im Słowo, aby go strzegli. Chrystus modlił się do Ojca: „za nimi proszę, nie za światem proszę, lecz za tymi, których mi dałeś, ponieważ oni są twoi” (Jan 17:9). Dalej mówił : „Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego” (Jan 17:14,15).
Ta szczególna modlitwa wskazuje na naszą pozycję wobec grzesznego świata - nie jesteśmy już z tego świata, lecz zostaliśmy pozostawieni w tym świecie. Oczywiście, mamy również wyznaczone zasadnicze zadanie do spełnianie, o czym Pan Jezus powiedział również w tej modlitwie - „żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś” (Jan 17:23). Tak więc, musimy zachować odrębność w tym świecie, jednakowoż nie możemy żyć tak, jakbyśmy już byli poza tym światem. Apostoł Paweł doskonale rozumiał tę pozycję chrześcijanina w świecie. Pisał o tym, że w prawdzie my wszyscy chodziliśmy „według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu” (Efez. 2:2), lecz zostaliśmy z łaski ożywieni z martwych. Dlatego teraz zaklina nas, abyśmy „już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich” (Efez. 4:17,18). Myślę, że każdy narodzony z Ducha rozumie to i jak ognia piekielnego unika naśladowania przykładów z tego świata.
Wróćmy teraz do Sodomy. W tym zepsutym od grzechu mieście, znalazł się Lot, jeden z pobożnych bohaterów naszej Biblii. Kiedy Abram wędrował z Egiptu do ziemi, jaką Bóg przewidział dla niego, doszło do sporów pomiędzy pasterzami. Wówczas to Abram, aby zakończyć kłótnie, zaproponował swemu bratankowi: „Czyż cały kraj nie stoi przed tobą otworem? Odłącz się więc ode mnie! Jeśli chcesz pójść w lewo, ja pójdę w prawo, a jeśli chcesz pójść w prawo, ja pójdę w lewo” (1 Moj. 13:9). Wówczas Lot, kierując się doczesnym dobrem, „podniósłszy oczy, widział, że cały okręg nadjordański - zanim Pan zniszczył Sodomę i Gomorę - był obfity w wodę, jak ogród Pana, jak ziemia egipska, aż do Soaru” (1 Moj. 13:10). I tak, zamieszkał Lot niedaleko miasta Sodoma. Lecz po niedługim czasie widzimy go, już mieszkającego z rodziną wewnątrz miasta Sodoma.
Natomiast Abram poszedł tam, dokąd prowadził go Bóg. Nie kierował się widokiem doczesnych dóbr, lecz zaufał Bożym obietnicom. Dzięki temu ten wierny mąż Boży doświadczał wspaniałych spotkań z Panem, w czasie których otrzymał zapewnienie „Nie bój się, Abramie, Jam tarczą twoją; zapłata twoja będzie sowita” (1 Moj. 15:1) oraz obietnice: „Potomstwu twemu daję tę ziemię” (w. 18). Kiedy Abram osiągnął już dojrzały wiek, gdy miał prawie sto lat, Bóg zawarł z nim przymierze, zmieniając imię na Abraham, jako ojciec mnóstwa narodów.
Natomiast Lot, po tym, jak mieszkańcy zamierzali postąpić obelżywie wobec posłańców Bożych, musiał ratować siebie i swoja rodzinę ucieczką z miasta, gdyż Bóg postanowił je zniszczyć. Tak więc, jego wybór według tego, co podobało się oczom, stał się dla niego pułapką, z której został uratowany dzięki Bożej interwencji. Jednakowoż musiał zapłacić sporą cenę, jaką była strata żony, która pozostała zamieniona w słup soli.
Zdaje się, że ta odległa w czasie historia nie ma już zastosowania w naszym czasie. Jednak uważam, że skoro Pan Jezus, kilkakrotnie odwołał się do tego miasta, symbolizującego grzeszny świat, my również powinniśmy wyciągnąć wnioski płynące z tamtej historii. Dla nas obraz tego świata powinien bardziej kojarzyć się z Sodomą i Gomorą, niż z ogrodem Eden.
Apostoł Paweł wzywał ludzi wierzących w Pana Jezusa słowami: „nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym. 12:2). Natomiast apostoł Jakub pisze wprost: „czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Pamiętajmy też o zdecydowanej postawie wobec świata, jaką ukazał nam apostoł Jan w swoim Liście - „Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca” (1 Jan 2:15). Jan, pisząc o stosunku ludzi odrodzonych z Ducha Świętego do tego świata, pokazuje nam, że możemy kierować się jedynie tym, jak nas prowadzi Duch. Ci, którzy nie doświadczyli łaski odrodzenia, nie moją Ducha, „dlatego mówią, jak świat mówi, i świat ich słucha” (1 Jan 4:5). Jan kończy swój Pierwszy List słowami: „My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem” (1 Jan 5:19).
Niech więc ta starożytna historia Abrama i jego bratanka Lota i ich decyzje będą dla nas zachętą, aby nie iść za tym, co widzą nasze oczy, gdyż „wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata” (1 Jan, 2:16). Ten świat nieodmiennie proponuje rzeczy, jakich nie powinniśmy nigdy pożądać, nawet jeśli na pierwszy rzut oka, wydają się zachęcające i dobre. Kiedy myślę o Locie i jego wyborze, przypomina mi się pewna rada, jaką usłyszałem w kazaniu jednego z wiodących liderów kościoła, który zachęcał do spoglądania na otaczające nas horyzonty, aby podjąć decyzję służby dla Boga. Dla poprawienia sobie widoczności, radził kaznodzieja, dobrze jest posłużyć się drabinką, aby nasz wzrok ujrzał szerszy horyzont. Niestety, zbyt często słyszy się obecnie, że powinniśmy w sobie wyzwalać drzemiące potencjały i podążać za celami, jakie pokazuje nam ten świat.
Osobiście wolę naśladować przykład Abrama, który „wbrew nadziei, żywiąc nadzieję, uwierzył, aby się stać ojcem wielu narodów” (Rzym. 4:18). Dzięki postawie zaufania Bogu, „nie zwątpił z niedowiarstwa w obietnicę Bożą, lecz wzmocniony wiarą dał chwałę Bogu, mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić” (w. 20,21). Apostoł Jakub natomiast wspomina tego wiernego męża Bożego, dając świadectwo, że „uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga” (Jak. 2:23). Dlatego też Abraham stał się protoplastą narodu, który wybrał sobie Bóg, nazywając go Izraelem.
Szkoda, że obecnie nie śpiewa się już w naszych zborach pieśni, których treści przypominały jaki powinniśmy zachować stosunek do tego świata. Jedna z nich rozpoczynała się słowami:
Świat nie jest domem mym, jam tu przechodniem jest,
Me skarby w niebie są, nie w tej dolinie łez.
Me skarby w niebie są, nie w tej dolinie łez.
Henryk Hukisz
Prawdziwy i na bardzo aktualny artykuł.
ReplyDelete