Postanowiłem pisać więcej na temat współczesnego nam Kościoła. Jak wiemy, Chrystus, który jest głową tej duchowej budowli, sam ją tworzy na własnych zasadach. Nowy Testament jest dla nas jedynym objawieniem na temat tej budowy. Skoro nie ma zapowiedzi jakichkolwiek poprawek, ani dodatków do Bożego planu, jaki został przyjęty przed założeniem świata, musimy ten plan poznawać i kurczowo się go trzymać.
Zamierzałem napisać rozważanie pod tytułem „Od Sodomy do Eben-Haezer”, lecz już w pierwszym podjęciu tego tematu, stwierdziłem, że musiałbym odstąpić od przyjętego już formatu objętościowego mojego bloga. Dlatego, po napisaniu pierwszej części o Sodomie, w drugiej chcę odnieść się do sytuacji w czasie, gdy Samuel był prorokiem w Izraelu.
Po panowaniu nad Izraelem wiernego sługi, jakim z pewnością był Jozue, nastał czas scharakteryzowany w jednym zdaniu - „W tym czasie nie było jeszcze króla w Izraelu; każdy robił, co mu się podobało” (Sędz. 21:25). A to znaczy, że nie było przywódców, którzy posiadali znajomość Boga, Jego praw i przykazań. Kapłanem w tym czasie został Heli, wprawdzie był obecny w Namiocie Pana, lecz jego bezbożni synowie uprawiali swawolę w składaniu ofiar. Zakon, jaki zostawił Mojżesz nie był przestrzegany, a ofiary składano według własnych pomysłów. W historii tego okresu, Samuel napisał, że „synowie Heliego byli nikczemni i nie znali Pana. Nie trzymali się też prawa obowiązującego kapłanów i lud” (1 Sam. 2:12). Nie chodziło tylko o to że posługiwali się trójzębnym widelcem, aby wyciągnąć dla siebie większe kawałki mięsa, lecz ofiary składali niezgodnie z Zakonem. Pan powiedział Mojżeszowi, że porządek składania ofiar nie może ulec żadnym zmianom, gdyż „jest to wieczysta ustawa dla ich pokoleń” (3 Moj. 7:36).
Dodatkową informacją, jaka wskazuje na to, że ten odległy w czasie obraz, jest nadal aktualny jest opis postępowania synów Heliego w Namiocie Zgromadzenia. Czytamy o nich, że „obcowali z niewiastami, które służyły u wejścia do Namiotu Zgromadzenia” (1 Sam. 2:22). Jak żywo wyjęte opisy zachowań odnoszą się do pedofilskich postaw kapłanów katolickich. Lecz nie o tym chcę pisać tym razem. Chcę jedynie pokazać, że biblijne przykłady są ponad czasowe.
Samuel był jeszcze pacholęciem, które „stale wzrastało i było miłe zarówno Panu, jak i ludziom” (1 Sam. 2:26). Jest to informacja nam bliższa, gdyż chętnie naśladujemy jego późniejszą gotowość służenia Bogu z czystym sercem. I chociaż „Słowo Pańskie było w tych czasach rzadkością, a widzenia nie były rozpowszechnione” (1 Sam. 3:1), to jednak w Przybytku Pana, nadal płonęła lampa Boża (w. 3). Samuel jeszcze „nie znał Pana, a słowo Pana jeszcze mu się nie objawiło” (1 Sam. 3:7), lecz przebywał w Namiocie Pana, dzięki czemu mógł odpowiedzieć na Boże powołanie. Po tych doświadczeniach Samuel został oficjalnie uznany za proroka, jak czytamy: „Pan bowiem objawiał się w Sylo Samuelowi w swoim słowie” (1 Sam. 3:21).
Natomiast cały naród, z tego powodu, że przez dłuższy czas Słowo Pana było rzadkością, uprawiał bałwochwalstwo. Nic dziwnego, gdyż w Namiocie służyli nikczemni synowi Heliego. W rezultacie odstępstwa od Pana i Zakonu, wrogowie Izraela nieustanie nękali ich wojnami. W czasie potyczek ginęły dziesiątki tysięcy wojowników Izraelskich. Rozzuchwaleni łatwymi zwycięstwami Filistyńczycy postanowili uprowadzić Skrzynię Przymierza, która dla Narodu wybranego była namacalnym świadectwem obecności Boga.
Bóg jednak, pomimo postawy Izraela, postanowił objawić Swoją moc i Skrzynia Pana wywoływała niesamowite zjawiska gdy było porwana. W końcu Filistyńczycy zdecydowali się odesłać ją z powrotem, co Izraelici uświęcili złożeniem ofiar przed Panem. Wówczas Samuel, wykorzystując sprzyjającą okazję, zwrócił się do „całego Izraela, mówiąc: Jeżeli chcecie z całego serca nawrócić się do Pana, usuńcie obcych bogów spośród siebie oraz Asztarty i zwróćcie wasze serca do Pana, i służcie wyłącznie jemu, a wybawi was z ręki Filistyńczyków” (1 Sam. 7:3). W narodzie zapanowała powszechna pokuta. Ludzie powyrzucali posągi Baalaów i Asztarty, wyznawali grzechy i uznali Samuela jako swojego sędziego.
Gdy Filistyńczycy spróbowali jeszcze raz napaść Izraela, ponieśli sromotną klęską, gdy „Pan zagrzmiał donośnie nad Filistyńczykami i wzbudził wśród nich popłoch, i zostali pobici przez Izraela” (1 Sam. 7:10). Wówczas to, w miejscu zwanym Eben-Haezer, postawiono kamienny ołtarz dla Pana, mówiąc: „Aż dotąd pomagał nam Pan” (1 Sam. 7:12). Zdaje się, że teraz życie w Izraelu powinno wrócić do normy, gdyż Pan znów był z nimi. Jednak nie na długo, gdyż jak czytamy, że gdy „Samuel się zestarzał, ustanowił swoich synów sędziami nad Izraelem” (1 Sam. 8:1).
W tym biblijnym opisie tamtych czasów czytamy o tym, jak postępowali synowie Samuela, że „nie chodzili jego drogami, gonili raczej za zyskiem, brali datki i naginali prawo” (1 Sam. 8:3). I tu chciałbym odnieść się do naszych czasów, gdyż tak jak wówczas, spotykamy przywódców i liderów zborów, którzy czynią podobnie. Boże Prawo już nie jest absolutną zasadą postępowania. lecz często odwołuje się do zasad obowiązujących w tym świecie. Podobnie jak wówczas, gdy „zebrali się tedy wszyscy starsi izraelscy, przyszli do Samuela do Ramy i rzekli do niego: Oto zestarzałeś się, a twoi synowie nie chodzą twoimi drogami, ustanów więc nad nami króla, aby nas sądził, jak to jest u wszystkich ludów” (1 Sam. 8:4-5), dziś zwołuje się Rady, które w demokratyczny sposób przegłosowują własne zasady prowadzenia służb w Kościele.
Tu chciałbym odnieść się do tego, że Kościół od początku jest budowany z zachowaniem zasady opartej na porządku stworzenia, w którym zostało określone, że „mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę” (1 Kor. 11:9). Dlatego apostoł Paweł, zapisał pod natchnieniem Ducha Świętego: „nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie, bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa” (1 Tym. 2:12-13). Zauważmy, że przez dwa tysiąclecia Kościół zachowywał tę zasadę, lecz obecni doktorzy teologii doszli do przekonania, że należy to zmienić, aby w Kościele było tak, „jak to jest u wszystkich ludów” (1 Sam. 8:5).
Tak, to prawda, że w świecie obowiązują zasady, które ulegają różnym przemianom i dziś są inne niż przed wiekami. Szczególnie w zakresie równouprawnienia kobiet obserwujemy jak duch feminizmu zostaje wprowadzony do Kościoła, pomimo wyraźnej nauki na ten temat w Biblii. Lecz abym nie został posądzony o tzw. „męski szowinizm”, wyznaję zasadę równości, gdyż „w Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety” (1 Kor. 11:11). Ale to nie znaczy, że może pełnić takie same funkcje. Szerzej pisałem o tym w poprzednich rozważaniach.
Rady postanowiły, przywódcy wprowadzą nowe zasady powoływania kobiet na funkcję Pastorów. Lecz co na to Pan?
Bóg powiedział Samuelowi zdziwionemu awangardowymi pomysłami jego własnych synów, że skoro chcą, niech tak się stanie. Chcę jedynie zwrócić uwagę na Boże słowa: „nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi” (1 Sam. 8:7). Niestety, dziś jest podobnie, jak w czasach Samuela, o których czytamy: „Lud jednakże nie chciał słuchać głosu Samuela, lecz odpowiedział: Nie tak, ale niech król będzie nad nami!” (1 Sam. 8:19).
W tej starożytnej historii poginęli wszyscy, którzy sprzeciwiali się Bożym zasadom. Heli natomiast został ukarany za to, że gdy „jego synowie znieważali Boga, a on ich nie strofował” (1 Sam. 3:13). Dlatego piszę o tym, o czym tak wyraźnie zostało napisane w natchnionym Słowie Bożym.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.