Ponad ćwierć wieku temu udzieliłem wywiadu lokalnemu dziennikowi, jaki w nowej Polsce ukazał się na poznańskim rynku medialnym. Główna myśl, jaka przyświecała dziennikarzowi dotyczyła celibatu duchownych a ja, jako również duchowny w rozumieniu ogólnym, byłem “żonaty i dzieciaty”. Pamiętam zdziwienie, jakiego nie mógł ukryć przepytujący mnie na tę okoliczność żurnalista, gdy zacytowałem apostoła Pawła: “ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża” (1 Kor. 7:2). Rozmawialiśmy o stanie małżeńskim w sensie ogólnym, i ja jako osoba duchowna, zaliczałem się również do ogółu ludzkości. Dlatego - mówiłem dalej - żyję tak jak zdecydowana większość, współżyję z żoną (mam przecież dzieci), i zgodnie z zaleceniem apostoła, stosuję się do zasady “Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej” (w. 5). Po tych słowach dziennikarz wyrwał mi Biblię z ręki, aby samemu przeczytać to zdanie, gdyż nie wierzył, że takie słowa znajdują się w Piśmie Świętym.
Niedawno, po tym, jak zrobiło się głośno na temat nowego filmu, który dotyczy problemu pedofilii wśród duchownych kościoła katolickiego, przedstawiłem mój punkt widzenia na ten gorący temat. We wpisie pt. “Spróchniały fundament” starałem się skierować uwagę na rzeczywisty problem, jaki rozkłada duchowieństwo katolickie, a jakim jest narzucenie celibatu wbrew naturze człowieka. Napisałem wówczas, że przywódcy kościoła, zamiast usunąć przyczynę problemu, starają się za wszelką cenę zatuszować skutki, a co najwyżej, próbują je pomniejszyć.
Tytuł do tego rozważania zapożyczyłem z wypowiedzi jednego z głównych wykonawców ról wspomnianego filmu, który powiedział, że dzięki temu obrazowi, zostało otwarte ”pudełko prawdy”. Mam nadzieję, że ogólnonarodowa dyskusja przesunie się z omawiania różnych tematów “około problemowych”, a skupi się na samym sednie tej kwestii. Przy okazji chcę odpowiedzieć na jeden z komentarzy do wcześniejszego rozważania na ten temat. Ja nie bronię kościoła katolickiego, jedynie wskazuję na niebiblijne nauczanie, jakie w nim istnieje.
Niestety, zdecydowana większość, o ile nie wszyscy dziennikarze i osoby wypowiadające się na ten temat, rozmawia jedynie o skutkach wynaturzenia życia płciowego duchownych kościoła katolickiego. Wiem, że nie powinno zawężać się tematu jedynie do tej grupy społecznej w naszym kraju. Zdarzają się przecież, chociaż w mniejszej skali, podobne zachowania wśród innych zawodów, czy też duchownych innych kościołów. Lecz to, co uderza w obecnej dyskusji, to fakt, że księża, którzy z samej natury swego powołania, winni dbać o bezpieczeństwo ludzi a szczególnie dzieci, bezpardonowo je wykorzystują do spełniania swych niemoralnych zachcianek. To najbardziej boli, gdyż rodzice z pełnym zaufaniem powierzają swoje niewinne dzieci “duchowej” opiece kościoła, nie spodziewając się, jak to było dotychczas, niczego złego ze strony “sług Bożych”. Natomiast ci bezbożnicy, z pełną odpowiedzialnością używam tego słowa, pod przykrywką tajemnicy spowiedzi i posługi duszpasterskiej nakazują milczenie swoim ofiarom.
Dlatego, patrząc na to zagadnienie nawet z pozycji przywódców kościoła katolickiego, dziwi mnie dotychczasowe milczenie i zamiatanie pod dywan wykrytych przypadków. Zapowiadana obecnie akcja ujawniania, czy też sporządzenia raportu przestępstw seksualnych księży, jest publicznym przyznaniem się do posiadania informacji. Bo na jakiej podstawie można będzie sporządzić raport z minionego okresu, jak nie na posiadanych zasobach informacji. Na ile znam się na kodeksie karnym, to wydaje mi się, że osoba znająca fakt popełnienia przestępstwa, winna jest tak samo jak przestępca.
Jeśli w toku dyskusji na temat pedofilii pojawia się pojęcie prawdy, to uważam, że należy wpierw zdefiniować co jest prawdą. Zdaję sobie sprawę, iż jest to pojęcie bardzo szerokie, w sensie ogólnym, lecz jeśli mówimy o określonym kręgu ludzi, to nie pozostaje nam nic innego, jak uściślić tę prawdę na podstawie Biblii. Słowo Boże, tak zawsze uważam, zawiera informacje na wszystkie tematy, jakie dotyczą naszego życia. A Bóg jednego pragnie najbardziej, a mianowicie, “aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Dlatego, jeśli chodzi o prawdę odnośnie do naszego życia płciowego, musimy uznać Bożą prawdę, a nie naszą, względną, wygodną, dającą możliwość zrzucenia odpowiedzialności na innych, albo na zrządzenie losu.
Prawda, jaka wynurza się z przysłowiowego pudełka, jaką ludzie muszą ujrzeć, to stwierdzenie, że “stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich” (1 Moj. 1:27). W związku z tym, dalsze postanowienie, że “niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego” (1 Moj. 2:18), może być spełnione jedynie zgodnie z tym, co z zostało ustanowione, że “opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” (1 Moj. 2:24). I aby nie było wątpliwości, że chodziło wówczas jedynie o Żydów, Pan Jezus powtórzył te same słowa, dodając rozszerzenie pojęcia “jednego ciała” na pozamałżeńskie relacje, że “każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mat. 5:28).
Małżeństwo jest świętym, z racji ustanowienia przez samego Boga, związkiem pomiędzy jednym mężczyzną i jedną kobietą trwającym do końca życie jednego z małżonków. Wszelkie manipulacje przy tej definicji, czy unowocześnianie z racji zmiany zwyczajów, jest odejściem od prawdy.
Wyobraźmy sobie, że wszystkie małżeństwa, z założeniem, że nie ma współżycia płciowego poza nim, przebiega zgodnie z nauczaniem apostoła Pawła, który przyrównał je do świętej relacji, jaka istnieje pomiędzy Kościołem i Chrystusem. Czy jest to możliwe? Z pewnością tak, lecz dostępne jest jedynie po wejściu każdego indywidualnie na drogę łaski. A to znaczy, że aby doświadczać prawdziwości błogosławieństwa wynikającego z świętego związku małżeńskiego, każdy musi doświadczyć wpierw narodzenia na nowo.
Tylko wówczas można zrozumieć, że słowa Pawła - “Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie” (Efez. 5:25), oraz poprawnie rozumiane w tym świetle słowa “Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu” (w. 22) odnoszą się do każdego z nas. W takim związku, bez względu na rodzaj wykonywanej pracy małżonków, zrozumiałe jest polecenie - “Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg” (Hebr. 13:4).
Modlę się o to, aby Polacy, poruszeni skandalicznym zachowaniem księży, zrozumieli Bożą prawdę i zapragnęli ją stosować, każdy indywidualnie w swoim życiu. Wszelkie inne dyskusje, zastępcze tematy nie spowodują żadnej zmiany, nawet najbardziej pożądanej.
Słowa Pana Jezusa “poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jan 8:32), tak często cytowane przez różne osoby, znaczą na prawdę to, że jedyna prawda, która wyzwala, to Boża prawda. Nie ma innej prawdy, wszystko inne, nawet najprawdziwiej brzmiące stwierdzenia nie są prawdą i nie dokonają wyzwolenia.
Ludzie, który odrzucają Bożą prawdę nie są w stanie tej prawdy zrozumieć. Ich umysł jest nadal przyćmiony a serca są w stanie zatwardziałości. Paweł określił taki stan słowami: “mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością” (Efez. 4:19). I to jest jedynym wytłumaczeniem zachowania się osób dopuszczających się tej niemoralności wobec dzieci.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.