Sunday, May 10, 2015

Jak daleko od miłości do nienawiści?

Nieraz zastanawiałem sie nad granicą pomiędzy dwoma stanami emocjonalnymi, czyli jak daleko jest od prawdziwej miłości do głębokiej nienawiści. Im bardziej analizuję różne przyczyny wywołujące te skrajnie przeciwne uczucia, to widzę, iż ta granica jest niewyobrażalnie cieńka, prawie, ze niewidoczna.
Znalazłem w internecie taki oto słowny obraz oddajacy istotę tego pytania:
Jak daleko leży miłość od nienawiści i od miłości nienawiść? Gdzie jedno kończy się, a zaczyna drugie? Gdzie jest granica? Jest cienka... Przeraźliwie cienka. Dwie skrajności. Gubię się w tym. Kochać czy nienawidzić... cóż za różnica. Jedno i drugie oznacza stąpanie po cienkiej linie. One są na obu końcach tej liny. Tak, końcach, bo są równorzędne, żadna nie jest początkiem. Płynnie przechodzą z jednej w drugą, jak w błędnym kole, bo lina tworzy okrąg. Zlewają się w jedno. Są jednością. I pozostaną. Nigdy nie wiem, która z nich właśnie panuje nade mną, która w danej chwili jest tą dominującą, pierwszą, obecną, teraźniejszą. Miłość - nienawiść, dwie siostry bliźniacze zrodzone pod jednym księżycem. Czasem nie da się ich odróżnić, a gdy się to udaje zazwyczaj jest już za późno...” <piszmy.pl>
Uważam, iż jest to bardzo trafne zobrazowanie tej prawdy. Biblia mówi o najprawdziwszej miłości, którą jest Bóg, oraz o tym, jak bardzo On nienawidzi grzechu. Te dwa uczucia są w Nim nierozłączne. Bóg umiłował grzesznika do tego stopnia, że „Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3:16). Wiemy też, że „większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich” (Jan 15:13). O wielkości tej miłości, jaką Bóg okazał grzesznym ludziom, pisał apostoł Paweł – „Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5:8).
Równocześnie, niezmienny Bóg objawia Siebie poprzez okazawanie wielkiej nienawiści wobec wszystkiego co nieczyste, plugawe i bezbożne. W wielu sytuacjach, w jakich znaleźli się Izraelici, wybrani do ukazania światu świętości Bożej, usłyszeli wprost z ust Pana – „Ja, Pan, który miłuję prawo i nienawidzę zbrodniczego łupiestwa, dam im słuszną nagrodę i zawrę z nimi wieczne przymierze” (Izaj. 61:8). Dlatego Bóg nakazywał Swojemu ludowi, który niejednokortnie był konfrontowany z pogańskimi obyczajami: „Nie postawisz też sobie pomnika, którego Pan, Bóg twój nienawidzi” (5 Moj. 16:22).
Dawid w swoich Psalmach nie tylko czcił Bożą wielką miłość i  łaskawość, lecz równoczesnie pisał otwarcie o tym, jak bardzo On nienawidzi nieprawość. Psalmista stwierdził, że „Pan bada sprawiedliwego i bezbożnego, a nienawidzi tego, kto kocha bezprawie” (Ps. 11:5). Później jego syn, Salomon, którzy doświadczył wszystkiego dzięki wielkiej mądrości, pisał też o Bożej miłości i nienawiści w tych samych wersetach. Pisał: „Zaprawdę! Wszystko to rozważyłem w swoim sercu i we wszystkim tym stwierdziłem, że sprawiedliwi i mędrcy, i wszystkie ich dzieła są w ręku Boga, zarówno miłość jak i nienawiść. Człowiek nie wie, co go spotka” (Kaz.Sal. 9:1). Są nawet pewne ludzkie postępowania, jak stwierdza Salomon, które Bóg nienawidzi ze szczególną odrazą – „Tych sześć rzeczy nienawidzi Pan, a tych siedem jest dla niego obrzydliwością: Butne oczy, kłamliwy język, ręce, które przelewają krew niewinną, serce, które knuje złe myśli, nogi, które śpieszą do złego, składanie fałszywego świadectwa, i sianie niezgody między braćmi” (Prz.Sal. 6:16-19). Chcę zwrócić uwagę na tę "siódmą rzecz", do której Bóg odnosi się z obrzydzeniem, a dla wielu chrześcijan "sianie niezgody" jest przejawem rozwoju kościoła, gdyż tworzą nowe zbory przez podział.
Izraelici nie zawsze utożsamiali swoje uczucia z Bożymi, nie miłowali Jego prawa i nie nienawidzili bezprawia. Lecz w tym samym czasie rozwijali swoja religijność i mnożyli święta, sabaty i modlitwy z postami. Wówczas Bóg, w Swojej świętej naturze, która nienawidzi obłudy, oświadczył z bólem Ojcowskiego serca: „Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je” (Izaj. 1:14). A jednak, chwilę później zapowiedział: „Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna” (w. 18). Do tak bliskiego, prawie że równoczesnego okazania uczuć wobec tych samych ludzi, stać jedynie sprawiedliwego Boga. My mamy z tym raczje kłopot, ponieważ nie zawsze potrafimy miłować tak jak Bóg, a to znaczy, ze również nie potrafimy nienawidzieć tego, co On nienawidzi.
Pan Jezus nauczał raczej o nienawiści, z jaką spotykamy się ze strony świata, ponieważ zdecydowaliśmy się naśladować doskonały wzór sprawiedliwości Bożej, jaką On nam pokazał. Jestem przekonany, iż wszyscy Jego uczniowie dobrze zapamiętali słowa, gdy powiedział: „A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mat. 5:45).
Jak obco i niezrozumiale brzmi inne polecenie naszego Pana: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim” (Łuk. 14:26). Wiem, że nie chodzi tu o okazywanie nienawiści, w potocznym znaczeniu tego słowa, lecz o poziom uczucia, jakie winniśmy okazywać innym, w porównaniu do miłości, jaką winniśmy okazać Bogu.
Natomiast, wobec kwestii okazywania miłości i nienawiści w konkretnych sytuacjach, najczęściej ulegamy pokusie miłowania wszystkiego, tak na wszelki wypadek, aby nie być posądzonym o nienawiść. A jednak, Bóg, który zdecydowanie nienawidzi wszelką nieprawość i bezbożność, oczekuje od nas takiej samej postawy. Nie jest to łatwe, dlatego zawsze możemy liczyć na Jego mądrość, aby umieć miłować człowieka, za którego Pan Jezus umarł na Golgocie i równocześnie nienawidzieć grzech, który ten człowiek czyni. Nie możemy zachować obojętności wobec tego, co Bóg nienawidzi.
Apostoł Jakub stawia tę kwestię jasno: „Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Wyboru musimy dokonać sami.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.