Chcę podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat podpisanej pięć lat temu przez prezydenta Komorowskiego ustawy, zezwalającej na ratyfikację konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i w rodzinie. Dziś temat ożył na nowo, ponieważ postanowiono użyć go do celów politycznych, aby jeszcze mocniej podzielić i tak skłócony już naród.
Ten teks powstał pięć lat temu, lecz postanowiłem go nieco ożywić i nadać bardziej współczesny wydźwięk. Należy przeto mieć na uwadze, że tytuł ustawy nie mówi wszystkiego, a szczególnie nie powinien wyzwalać lęków u osób walczących z upowszechnianiem wrogiego pojęcia „gender”. Nie mam też zamiaru zajmować jakiegokolwiek stanowiska w tej walce, chcę jedynie odnieść się do kwestii równouprawnienia kobiet, jak to widzę w świetle Biblii.
Fundamentalnym założeniem jest uznanie niezaprzeczalnej prawdy, że „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, stworzył go na obraz Boży, stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (1Moj. 1:27). W tym jednym zdaniu mamy do czynienia z dwoma dogmatami, czyli prawdami objawionymi przez Boga. Pierwsza prawda odnosi się do stworzenia rodzaju ludzkiego, czyli człowieka, druga natomiast ukazuje podział, jedyny dopuszczony przez Stwórcę, a mianowicie, że rodzaj ludzki składa się z dwóch płci, z mężczyzn i kobiet. Bóg sam ocenił swoje dzieło stworzenia człowieka, że „było bardzo dobre” (w 31). Hebrajskie wyrażenie „mad tow” znaczy, że jest to dzieło doskonałe, kompleksowe, że już nic nie będzie dodawane ani poprawiane. Tak więc wszelkie próby stworzenia człowieka o nijakiej płci są zwykłym zafałszowaniem prawdy o człowieku, jakiego stworzył Bóg.
"Gender", w popularnym pojęciu jest rozumiane jako zrównanie płci, czyli wykreślenie wszelkich różnic. Niestety, ignorując to podstawowe znaczenie, niektórzy widzą w tym pojęciu przyczynę wszelkiego zła. Przeczytałem w jakiejś prasie, że jest to ideologia, która „stała się dla prawicy główną przyczyną zła w Polsce. Rozpad rodziny, pedofilia, upadek wartości moralnych upatruje się w gender. Środowiska katolickie i prawicowe znalazły wroga, który niesie zagrożenie gorsze niż komuna. Gender - słowo klucz do zrozumienia zła na świecie” (net).
Wracając do przedmiotowej ustawy jaką podpisał prezydent, ma ona umożliwić stworzenie podstawy prawnej, która pomoże przeciwdziałać przemocy wobec kobiet i w rodzinie. Ponieważ Unia Europejska i jej system prawny stoją za ta ustawą, niektórzy widzą w niej ogromne niebezpieczeństwo dla narodowej tożsamości. Osobiście, podobnie jak wyraził to prezydent w czasie pospisywania, widzę jedynie niebezpieczeństwa wynikające z niewłaściwego słownictwa w tłumaczeniu tekstów poszczególnych ustaw. Tak samo, jak w tłumaczeniach Biblii, istnieje wiele możliwości użycia terminów korzystnych dla danej opcji politycznej. Lecz jest to kwestią wtórną.
Jak wówczas zauważył prezydent Komorowski, pojęcia związane z płcią kulturową pojawiły się w polskim prawodawstwie... za rządów innej opcji politycznej. W tamtym czasie pojawiło się pojęcie „gender mainstreaming”. Zainteresowałem się znaczeniem tego pojęcia, gdyż brzmi obco w naszym rodzimym języku. Sama definicja brzmi dość ogólnie, dlatego zacytuję jakie cele ma osiągać – „Celem gender mainstreaming jest transformacja struktur społecznych i instytucjonalnych tak, aby zapewniały one równe traktowanie wszystkich, jak też równy dostęp do praw oraz instytucji, w tym pełne wykorzystanie ich potencjału intelektualnego i zawodowego, które przyczynią się do budowania społeczeństwa i gospodarki opartych na wiedzy” (Wikipedia). Jest tam również mowa o „priorytetyzacji celów” we wprowadzaniu „gender mainstreamingu”. O co chodzi? Jak na razie, chyba o to, aby ładnie zabrzmiało.
Nie sądzę, że ta „priorytetyzacja” ma polegać na zlikwidowaniu istniejącego podziału na toalety męskie i damskie, oraz zamianie ról w procesie prokreacji rodzaju ludzkiego, czego obawiają się jej przeciwnicy. Pomimo narastania tendencji homoseksualnych czy transwestyzmu, uważam, że Bożego podziału na mężczyzn i kobiety, nikt nie zlikwiduje. Jedynie można obserwować powstające różnego rodzaju patologie w obyczajowości i kulturze, które są efektem upadku rodzaju ludzkiego spowodowanego grzechem. Jest to zjawisko powszechne i dotyczy całej gamy zagadnień nękających ludzkość. Jedynym rozwiązaniem jest pokuta, nawrócenie i nowe narodziny w Duchu Świętym prowadzące do uzyskania nowej natury. Lecz to jest już inne zagadnienie.
Chcę powrócić do równego traktowania kobiet i mężczyzn, o co mi głównie chodzi, gdyż osobiście sądzę, iż ta ustawa ma dotyczyć tego zagadnienia. Należy zadać sobie pytanie - "Jak w Biblii przedstawia się sprawa równego traktowania kobiet i mężczyzn?". Niektórzy uważają, że Biblia przyznaje wyższość mężczyznom nad kobietami, znajdując odpowiednie dla tych założeń wersety, najczęściej wyrwane z kontekstu. Chcę jedynie zauważyć, że Biblia opisuje sytuacje wśród ludzi, jakie istniały w określonym czasie historycznym.
Gdyby przeprowadzić badania statystyczne, to prawdopodobnie tyle samo kobiet doznało łaski uzdrowienia czy pocieszenia od Pana Jezusa, co mężczyzn. Niektórzy dopatrzyli się nawet uprzywilejowanego traktowania kobiet przez Pana Jezusa. Twórcy filmu „Opowieść o Zbawicielu”, czyli historii Chrystusa według ewangelii Jana, umieścili Marię Magdalenę na równi z Jego uczniami prawie w każdej sytuacji, w jakiej znajdował się Pan Jezus, nawet w wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy.
Apostoł Paweł w swoich listach poświęcił sporo miejsca kobietom. Najczęściej pisał o sprawach zwyczajowych, jak nakrywanie głów w zgromadzeniu, czy zapuszczanie długich włosów, dla ich własnej ozdoby. Pisał również o tym, aby niewiasty nie upatrywały swego znaczenia w przesadnym ozdabianiu się - „nie wyszukaną fryzurą i złotem czy perłami lub drogim ubiorem ale dobrymi czynami, jak wypada kobietom, które chcą uchodzić za bogobojne” (1 Tym. 2:9,10). Myślę, że gdyby ten list był pisany dzisiaj, Paweł musiałby skierować tę uwagę również do wielu mężczyzn. Apostoł Paweł, mając na uwadze dostęp do zbawienia w Jezusie Chrystusie napisał, że „nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie Jezusie” (Gal. 3:28). Pisał również, że „w Panu kobieta jest równie ważna dla mężczyzny, jak mężczyzna dla kobiety” (1 Kor. 11:11). Dzisiaj można by napisać, że Paweł uznawał „gender mainstreaming”, chociaż nie znał języka angielskiego.
Na zakończenie tej krótkiej refleksji, jeszcze jeden biblijny przykład. W starodawnych czasach Izraelem rządzili sędziowie, a raczej byli powoływani przez Pana do wyznaczonych zadań wyzwalania narodu od oprawców. Z reguły, mężami Bożymi byli mężczyźni, lecz tym razem, zabrakło odważnego, i rolę wybawcy spełniła żona Lappidota, Debora. Ona to, jak zwykli to czynić sędziowie, siadała pod palmą nazwaną jej imieniem i rozwiązywała różne sprawy synów Izraela. Kiedy król Kanaanejski wysłał przeciwko Izraelowi swe wojska pod dowództwem mężnego Sysery, Debora dała polecenie Barakowi, aby udał się z dziesięcioma tysiącami wojowników pod górę Tabor. Wtedy Barak wysłał SMSa do Debory: „Jeżeli ty pójdziesz ze mną – i ja pójdę, ale jeżeli ty nie pójdziesz ze mną – i ja nie pójdę” (Sędz. 4:8). W odpowiedzi otrzymał wiadomość, z której nie mógł być zadowolony jako mężczyzna, gdyż brzmiała: „ PAN wyda Siserę w ręce kobiety” (w. 9).
Po zwycięskiej potyczce, wojska Sysery uciekały w popłochu a ich dowódca schował się w namiocie przyjaznych mu ludzi. Wówczas, inna kobieta, Jaela żona Chebera, palikiem z tego namiotu przebiła jego skroń. Po tym wydarzeniu śpiewano w Izraelu pieśń, w której jedna ze zwrotek brzmiała: „Opustoszały wiejskie zagrody w Izraelu, opustoszały, dopóki nie powstałam ja, Debora, dopóki nie powstałam
jako matka w Izraelu” (Sędz. 5:7).
jako matka w Izraelu” (Sędz. 5:7).
Jeśli ktoś nadal uważa, że Biblia „priorytetyzuje” mężczyzn, to tak na prawdę nie zna Biblii. Lecz zupełnie innym zagadnieniem jest powoływanie do służby przywódców w Kościele Jezusa Chrystusa. Tutaj Pan Jezus zostawił nam dokładny i wyraźny wzór, według którego postępowali apostołowie, powołując pasterzy Bożej trzody. Nowy Testament, natchnione przez Boga Słowo, wyznacza Kościołowi drogę, jakiej nie można zmieniać, ulegając przeróżnym trendom polityczno-kulturowym, czy współczesnym filozofiom, jakie opanowują ludzkie umysły.
O tym piszę w innych rozważaniach na temat Kościoła i roli mężczyzn i kobiet, zgodnych z Bożym postanowieniem.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.