Monday, March 23, 2015

Chromatogram wiary

 Z chemii zawsze byłem słaby. Jakoś nie mogłem połapać się ze związkami organicznymi i nieorganicznymi, a już w ogóle, reakcje międzycząsteczkowe, to była „chińszczyzna”. Co innego fizyka, doświadczenia sprawiały mi ogromną satysfakcję, gdyż byłem na etapie „szkiełka i oka”, a nie wiary we wszystko, co mówił „belfer”.
Dopiero, gdy osiągnąłem już wiek bardzo dojrzały, zainteresowały mnie atomy, i powiązania międzycząsteczkowe. Wynikało to raczej z wykonywanej pracy zawodowej, niż z czystego zaiteresowania procesami chemicznymi „stricte”. Zajmowałem się zawodowo instalowaniem i serwisem aparatury laboratoryjnej, między innymi chromatografami gazowymi. Mam już taką naturę, że ogarnia mnie pasja poznania dogłebnie tego, co robię. Dlatego też chciałem poznać procesy, jakim poddane są próbki materiałów badanych przy pomocy tej aparatury. W przypadku chromatografów, dzieje sie tak, że odpowiednio przygotowane próbki po wprowadzeniu do kapilary umieszczonej w komorze termicznej, poddawane są procesowi wychwytywania cząsteczek, które z kolei w odpowiednim detektorze zostają odczytywane przez program komputerowy, co w rezultacie daje wynik w postaci wykresu graficznego, czyli chromatogramu. Przepraszam za to wyjaśnienie, ale chcę pokazać, że materiał, odpowiednio przygotowany w fazie początkowej, powoduje określone reakcje w dalszym procesie, co można później odczytać jako rezultat tego procesu.
Wiara, z jaką mamy do czynienia w naszej relacji z Bogiem, poddawana jest również próbom, pewnym procesom, aby w końcu wytworzyć konkretny efekt. W Biblii czytamy, że „bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają” (Hebr. 11:6). Tak więc, wiara jest podstawowym elementem naszego życia. Jest potrzebna dla naszej duszy, jak chleb dla ciała, ponieważ „sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Rzym. 1:17). Wiemy również, że nasze usprawiedliwienie jest wynikiem uwierzenia w Chrystusa, który stał sie za nas grzechem, za który On umarł. W rezultacie tej ofiary, „zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego” (Rym. 5:10).
Apostoł Paweł kieruje wezwanie do ludzi wierzących - „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli” (2 Kor. 13:5). Jak więc widzimy, poznanie, czy Chrytsus jest w nas może być osiągniete w wyniku poddania naszej wiary próbie, czyli testowi, podobnie, jak badany materiał w chromatogafie. Podstawowym wymiarem wiary jest czas jej trwania.
Spotykamy nieraz ludzi, o których mówimy, że są ławowierni. To znaczy, że łatwo przyjmują wszystko, co im się podaje. Pan Jezus zilustrował ten rodzaj wierzących słowami: „to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy” (Mat. 13:20,21). Taka wiara nie może wydać żadnego owocu, gdyż zanika przy najmniejszej trudności. Można wyobrazić sobie takie osoby, które z łatwością przyjmują z wiarą zbawienie, bez zdania sobie sprawy z kosztu przyjęcia nowego życia. Pan Jezus powiedział wyraźnie: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną” (Mat. 16:24). Jeśli więc ktoś nie zdaje sobie sprawy z wyrzeczeń dla Chrystusa, to tak na prawdę, nie będzie miał wytrwałości w wierze.
Jaką więc trzeba mieć wiarę, aby prawdziwie trwać w naśladowaniu Chrystusa, wytrzymującą każdą próbę, jakiej ta wiara zostanie poddana? Odpowiedź jest jedna – musi to być żywa wiara, jaką można otrzymać z łaski od Boga.
Chciałbym teraz pokazać o jaką wiarę chodzi, gdyż można mieć wiarę, która nie może wydać żadnego rezultatu, ponieważ jest martwa. Apostoł Jakub pisał do wierzących w Pana Jezusa, aby posiedli wiarę, jak ich praojciec Abraham (Jak. 2:21-24), który „uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu” (1 Moj. 15:6). Tak więc wiara Abrahama dała mu usprawiedliwienie, jak i nam, gdyż wiarą przyjmujemy Chrystusa, że będąc „usprawiedliwieni krwią Jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu” (Rzym. 5:9).
Wiara Abrahama została poddana testowi, jak próbka materiału wprowadzona do chromatografu. Po około dwunastu latach, Bóg rzekł do Abrahama: „Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem” (1 Moj. 22:2). Podczas tej próby okazało się, że Abraham posiada wiarę, która zawiera w sobie konieczne elementy, aby uczynić to, czego zażądał Bóg. Dlatego w liście Jakuba czytamy, że tego rodzaju wiara produkuje uczynki, przez co staje się doskonała (Jak. 2:22). To jest prawdziwa wiara, żywa, gdyż potrafi zrodzić owoc. A jedyny owoc, jaki produkuje prawdziwa wiara, to owoc Ducha. Taką wiarę można otrzymać w darze narodzenia się z wodu i z Ducha.
Jeśli nasza wiara, poddana próbie, nie wykaże żadnego uczynku, tzw, „piku” na chromatogramie, a jedynie prostą linię zerową, to tak na prawdę niczym nie różni się od wiary demonów, które „również wierzą i drżą” (Jak. 2:19).
Najczęstszy test naszej wiary nie polega na ofiarowaniu Izaaka, lecz Bóg stawia nas w sytuacji, o jakiej pisze Jakub – „Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, a ktoś z was powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże?” (Jak. 2:15,16). Jeśli interesuje nas bardziej to, aby wytłumaczyć ludziom zawiłości dogmatów, niż zaspokoić ich podstawową potrzebę, to bądźmy pewni, że taka wiara nie zbawi nas, gdyż jest martwa.
Nie moje o słowa, lecz Boże.

Henryk Hukisz 

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.