Wednesday, August 21, 2013

Sprawdzian serca


 Maturę, czyli egzamin dojrzałości zdałem już ponad pół wieku temu. Później były jeszcze zaliczenia i egzaminy uniwersyteckie, lecz te wszystkie sprawdziany odnosiły się głównie do sfery intelektualnej. Natomiast sprawdziany mojego serca zaliczam nieustannie przez całe życie, gdyż mój Pan dba o to, abym egzamin duchowej dojrzałości zdał jak najlepiej. Dlatego poddaje mnie przeróżnym testom, które same w sobie nie są przyjemne, lecz ich wynik służy lepszemu poznaniu siebie samego. Wszechwiedzący Bóg zna mnie doskonale i nie musi niczego we wmnie odkrywać. To ja muszę ciągle poznawać siebie, ile mam już w sobie podobieństwa do Jego Syna. 

Apostoł Paweł napisał do wierzących w Rzymie, że Bóg współdziała z nami, gdyż przeznaczył nas do tego, abyśmy „się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci” (Rzym. 8:29). Wyobrażam to sobie w ten sposób, że Chrytsus stoi jako pierwszy w rzędzie, a za Nim znajduje się niezliczona ilość ludzi posiadających ten sam „wygląd” duchowy. Bóg Ojciec, który nieustannie wpatruje się w Swego Syna, widzi doskonale, każde odchylenie od Jego obrazu w rzędzie stojących za Nim tych, którzy zostali wybrani do osiągnięcia tego podobieństwa. 

Historia narodu wybranego, wszystko przez co przechodzili Izraelici jest obrazem Bożego działania w naszym życiu. Bóg dał Izraelitom przykazania, aby mogli zachować życie i aby mogli wejść do ziemi Obiecanej. Bóg powiedział im już na samym początku wędrówki do Kanaanu, że wszystko, co im zgotuje w drodze, ma określony cel - „aby cię ukorzyć i doświadczyć, i aby poznać, co jest w twoim sercu, czy będziesz przestrzegał jego przykazań, czy nie” (5 Moj. 8:2). Oczywiście, nie chodzi o to, że Bóg chce ich lepiej poznać, lecz aby oni lepiej poznali siebie, na ile są gotowi, aby dojść do celu swej podróży. Z historii tego narodu wiemy, że przeważająca większość nie zdała tego egzaminu, gdyż ich ciała pozostały na pustyni.

Nasze zbawienie, wprawdzie jest doskonałe i całkowicie dokonane przez Chrystusa na krzyżu Golgoty, to jednak jego zachowanie leży w naszej gestii, gdyż Słowo Boże często stawia warunek – jeśli. W Liście do Kolosan, apostoł Paweł napisał wyraźnie: „jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem” (Kol. 1:23). Tak jak można zgubić podarowany nam przedmiot o niewyobrażalnej wartości, jak można zlekceważyć opłacony już bilet na podróż do krainy marzeń, tak samo można stracić dany nam z łaski wieczny ratunek, „jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie” (Hebr. 2:3). Oczywiście, muszę zdecydowanie i mocno podkreślić fakt, że nic nie jest w stanie nas odłączyć od miłości Bożej, „która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym. 8:39). Jeśli rzeczywiście Chrytsus jest naszym Panem, a nie tylko znajomym ze stron Biblii. 

Pierwszym i zasadniczym testem naszego serca, czy Chrystus jest naszym Panem, jest to, kogo kochamy najwięcej, Pan Jezus powiedział otwarcie, że największym i pierwszym przykazaniem jest - „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej” (Mat. 22:37). Wystarczy pomyśleć przez chwilę, co znaczy wyrażenie „z całego serca”? Sądzę, że im więcej nad tym rozmyślamy, tym bardziej jesteśmy zasmuceni tym, że jeszcze tak wiele miejsca w naszych sercach oddajemy komuś lub czemuś innemu. Dodatkowym sprawdzianem tej kategorii jest podobne przykazanie - „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (w. 39). Apsotoł Jan dodaje swój komentarz do tych przykazań - „Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 Jan 4:20). Jeśli sprawdzian naszego serca w tej kategorii wypadnie pomyślnie, możemy otrzymać świadectwo prawdziwej dojrzałości, na którym jest wypisane: „W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie” (1 Jan 4:17). O to właśnie chodzi, abyśmy stawali się takimi, jaki On jest!

Kolejnym sprawdzianem serca jest nasza wierność Bogu w każdej sytuacji. Dlatego Bóg pisze scenariusze różnych okoliczności, aby nas doświadczyć. Klasycznym przykładem jest historia z czasów niewoli babilońskiej. Gdy trzej bohaterowie wiary zostali postawieni przed koniecznością oddania pokłonu pogańskiemu posągowi, powiedzieli stanowczo: „niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy” (Dan. 3:18). Jak bardzo jest to podobne do naszej sytuacji w tym wrogim dla nas świecie, gdy ze względu na zwyczaj, tradycję, przyjaźń, czy wiele innych czynników, musimy dokonać wyboru, komu będziemy bardziej wierni – Bogu, czy ludzkim układom. Apostoł Jakub zadaje nam testowe pytanie: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Wynik tego sprawdzianu jest oczywisty i natychmiastowy. Jeśli zawiedziemy Pana, nasze sumienie, pobudzane Słowem Bożym (kryterium oceny), spowoduje zasmucenie Ducha Świętego. Dlatego apostoł Paweł przychodzi z bardzo praktyczną radą, mówiąc: „nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia” (Efez. 4:30). Chodzi o to, aby w „dniu odkupienia”, być gotowym na spotkanie Pana Jezusa, który zastanawiał się, będąc jeszcze na tej ziemi: „Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łuk. 18:8)

Chcę zwrócić naszą uwagę na jeszcze jeden aspekt naszego serca – na to czym się kieruje, mówiąc innaczej, na co skierowane jest „oko naszego serca”. Apostoł Paweł, pisząc o wspaniałości zbawienia, jakie Bóg dla nas przygotował w Swoim Synu, modlił się o tych, którzy usłyszeli ewangelię i uwierzyli w nią, aby mogli lepiej poznawać Pana. 

Oto treść tej szczególnej modlitwy:
Aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym; i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia” (Efez. 1:17-23).

Co widzą „oczy” naszego serca? Trudności, doświadczenia, czy sposobność lepszego poznania jakimi jesteśmy w oczach Pana. Czy sprawdzamy siebie, na ile jesteśmy już podobni do obrazu Syna Bożego? Jak wyglądamy w tym rzędzie „synów Bożych” stojących za Chrystusem, umiłowanym Synem Boga Ojca?

Czy możemy, po chwili zastanowienia się, po sumiennym przeanalizowaniu słów tej modlitwy z świadomością, że Bóg nas słyszy, powiedzieć „Amen”.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.