Za każdym razem, gdy w jakimś formularzu muszę wpisać moje dane osobowe, w rubryce „Miejsce urodzenia” wpisuję nazwę małej wioski Zofiowo, leżącej nad Notecią niedaleko Czarnkowa. Bez względu na to, gdzie dotychczas mieszkałem, w Poznaniu, w Warszawie, czy w Chicago, do końca mego życia, Zofiowo niezmiennie pozostanie miejscem mojego urodzenia.
Przypominam sobie pewien moment, będąc w gronie kolegów urodzonych w dużych miastach, usłyszałem opinię o sobie, że jestem ze wsi. Zrobiło mi się przez chwilę jakoś przykro, lecz zaraz przypomniałem sobie pewien fakt, że Pan Jezus urodził się w jeszcze gorszym miejscu. Pan panów i Król królów urodził się w żłobie jakiejś nieznanej stajni w małej pasterskiej miejscowości niedaleko Jerozolimy. Betlejem, gdyż tak nazywało się to miejsce, znaczy „dom chleba” i w Biblii pojawia się w 48 wersetach, z czego 8 znajdujemy w Nowym Testamencie.
Chyba najbardziej znanym wersetem wspominającym Betlejem jest zapowiedź nadejściu Mesjasza. Prorok Micheasz, współczesny Izajaszowi, powiedział: „A Ty , Betlejem Efrata, choć jesteś najmniejsze wśród rodów Judy, z ciebie wyjdzie Ten, który będzie panował w Izraelu, a Jego pochodzenie od początku, od dni najdawniejszych” (Mi 5:1).
Nowotestamentowe opisy, nawiązujące do tego miejsca, zawierają więcej informacji o tym, co tam się wydarzyło. Gdy nadszedł czas narodzin zapowiedzianego przez anioła Gabriela dzieciątka, które „nazwane będzie Synem Boga” (Łk 1:35), Józef z poślubioną sobie Marią udali się do Betlejem. Musieli pójść do swego rodzinnego miasta, aby poddać się spisowi ludności w czasach cesarz Augusta. To właśnie w Betlejem, w domu Jessego, mieszkał Dawid, którego prorok Samuel namaścił na przyszłego króla w Izraelu.
Wydaje się, że ze względu na te biblijne okoliczności, narodzinom pierworodnego w rodzinie Józefa i Marii, powinny towarzyszyć odpowiednie do rangi okoliczności. Przecież Józef znał swoje królewskie korzenie, mógł powołać się na przynależność do rodu króla Dawida i poprosić o właściwsze miejsce, w którym mogłoby przyjść na świat jego dziecko. Może nawet próbował, lecz jak czytamy w opisie tych wydarzeń dokonanym przez Łukasza - „zabrakło dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2:7).
Dlaczego największy z narodzonych na ziemi, Ten, o którym wielu proroków pisało z olbrzymią dokładnością, musiał narodzić się w tak poniżających dla narodzin człowieka warunkach?
Odpowiedź jest jedna, ponieważ „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jn 3:16).
Głównym celem przyjścia Syna Bożego do ludzi było wykupienie ich z przekleństwa grzechu. Tego nie mógł dokonać nikt inny, żadna religia, żadne ceremonie i ofiary składane przez kapłanów, jedynie Boży Baranek. Dlatego najwłaściwszym miejscem narodzin tego szczególnego Baranka stała się stajnia ze żłobem, odstąpionym na moment Jego narodzin.
Nie tylko Jego narodziny odbyły się w tak niecodziennych okolicznościach, lecz całe Jego ziemskie życie było świadectwem tego, że On „ale umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, dał się poznać jako człowiek i uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu” (Flp 2:7,8). Jezus przyszedł do tych, o których Bóg mówił przez swoich proroków, że „błąkają się Moje owce po wszystkich górach, po każdym wysokim pagórku. Rozproszyły się Moje owce po całym kraju. Nikt się nie troszczy, nikt nie szuka” (Ez 34:6). Dlatego Pan Jezus chętnie szukał takich miejsc, gdzie mógł znaleźć zgubione owce. On, jak lekarz, szukał chorych i tych, którzy są w potrzebie. Nie dbał też o to, że mówili o Nim: „Ten człowiek to żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników” (Mat 11:19). Jedynie w miejscach gdzie przebywali grzesznicy i celnicy, mógł powiedzieć: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11:28).
Tak się składa, że ewangelia, która przynosi zbawienie i nowe życie jako Boży dar, skierowana jest do szczególnych odbiorców. Jak napisał apostoł Paweł, że „to właśnie, co głupie według świata, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych; to, co słabe według świata, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne; to, co nieszlachetnie urodzone według świata i pogardzane, i to, co nie jest, wybrał Bóg, aby to, co jest, pozbawić znaczenia, żeby żaden człowiek nie mógł się chlubić przed Bogiem” (1 Kor 1:27-29).
Jedyną drogą zejścia z wyżyn ludzkich, do poziomu, gdzie działa ewangelia łaski Bożej, jest pokora i uniżenie. Jak syn marnotrawny, gdy zrozumiał swoje beznadziejne położenie, postanowił: „Wstanę i udam się do mojego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i względem ciebie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym ze swoich najemników” (Łk 15:18,19). Wiemy co go spotkało, gdy w pokucie skierował swoje kroki do domu ojca. Został przywitany ogromnym uściskiem miłości i wprowadzony na ucztę godną króla.
Co usłyszał pokutujący grzesznik w świątyni, gdy zamiast wyliczania Bogu swoich wspaniałych dokonań, bił się z żalu w swoją pierś i wołał: „Boże, okaż litość mnie grzesznemu” (Łk 18:13)? Tego samego możemy doświadczyć i my, bez względu na to, gdzie się narodziliśmy, czy nawet, jak nisko upadliśmy w swoim życiu. Gdyż nie nasze dobre urodzenie i nasze dobre uczynki są potrzebne, aby mieć prawo wejścia do Bożego Królestwa, lecz Boże zmiłowanie. Tego potrzebujemy wszyscy, aby mieć pewność, że „to dzięki Niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1:30).
Ten, który narodził się w żłobie, stał się „Drogą, Prawdą i Życiem” dla wszystkich, którzy prawdziwie szukają zbawienia. On nadal, pomimo wywyższenia ponad wszelką władzę na ziemi i na niebie, jest dostępny, dla każdego, kto szczerze i w prostocie serca szuka zbawienia dla swojej duszy. Wystarczy jedynie zastosować się do rady apostoła Piotra: „Nawróćcie się i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego” (Dz 2:38). Warto jest jeszcze przypomnieć sobie dobrą radę Jakuba, brata Pańskiego – „Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy” (Jk 4:10).
Pamiętajmy, że Pan Jezus pierwszy uniżył się dla nas.
Henryk Hukisz