Pisałem ostatnio na temat obchodzenia Pamiątki Narodzin Pana Jezusa, że to ważne wydarzenie dla chrześciijan, stało się okazją do świętowania, nawet przez świadomie wyznających, iż nie wierzą w Boga. Większość, która korzysta z tej okazji, nie ma nawet świadomości co tak naprawdę jest przyczyną tych świąt. Dlatego mówi się, że w tym czasie należy świętować przyjaźń, równość, współczucie i pomaganie tym, którzy są w potrzebie. Wystarczy raz w roku zaopiekować się głodnym lub bezdomnym, aby uśpić swoje sumienie do następnych świąt, jak gdyby wśród nas już nie było osób potrzebujących pomocy.
Z tymi świętami związana jest tradycja. Najczęściej jednak niewielu zastanawia się nad źródłem tej tradycji, dlatego postanowiłem nieco przybliżyć przynajmniej najbardziej tradycyjne zwyczaje. Do takich należy łamanie się opłatkiem, umieszczenie siana pod obrusem oraz pozostawienie wolnego miejsca przy stole wigilijnym. Ponieważ jestem osobą dociekliwą, postanowiłem poszukać informacji na temat żródeł tych zwyczajów. Oburza mnie to, że bardzo często osoby deklarujące, że są wierzącymi i zachowującymi jedynie zwyczaje mające swoje źródło w Piśmie Świętym, uczestniczą w tradycyjnych praktykach, których sami nie znają.
Uważam, że oficjalna strona rządowa „gov.pl” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zawiera informacje wiarygodne i oficjalnie uznawane. Tam też znalazłem informacje na temat zwyczajów, które są uznawane jako „nieodłączne elementy Wigilii – opłatek, sianko, puste miejsce przy stole”. Posłużę się więc szerszymi cytatami wyjaśnień, skąd te zwyczaje pochodzą.
„Polska to jedyny kraj, gdzie rozpowszechniony jest zwyczaj łamania się opłatkiem przy wieczerzy wigilijnej. Słowo „opłatek” wywodzi się z języka łacińskiego oblatum – dar ofiarny. Po modlitwie i czytaniu Pisma Świętego następuje łamanie się opłatkiem, który jest symbolem Eucharystii, ale także miłości, pojednania i poświęcenia dla innych. Zwyczaj ten nawiązuje do ewangelicznego dzielenia się chlebem przez Jezusa i jego uczniów”.
Skoro ten okazjonalny opłatek jest symbolem Eucharystii, czyli wspominaniem męki i śmierci naszego Pana i Zbawiciela, to powinien być elementem Pamiątki, jaką jest Wieczerza Pańska. Ten zwyczaj należy obchodzić zgodnie z tym, co napisał apostoł Paweł: „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co też wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i po dziękczynieniu połamał i powiedział: To jest Moje ciało za was wydane. To czyńcie na Moją pamiątkę” (1 Kor 11:23,24). W takiej sytuacji należy też pamiętać o ostrzeżeniu, że „kto spożywa chleb i pije kielich Pana niegodnie, dopuszcza się grzechu przeciw Ciału i Krwi Pana” (w. 27).
Skąd natomiast wzięło się sianko pod obrusem? W cytowanym oficjalnym żródle rządowym czytamy na ten temat: „Jest to relikt pogańskich obchodów przesilenia zimowego. W zamierzchłych czasach siano było rozścielane niemal wszędzie, by zapewnić duchom przybyłym na ziemię wygodne dojście do stołu, a ludziom dostatek. W czasach chrześcijańskich zaczęto traktować sianko jako pamiątkę narodzin Jezusa w stajence. Stało się symbolem ubóstwa, w jakim na świat przyszedł Zbawiciel. Według tradycji sianko ma sprowadzić dobrobyt na domostwo”.
W niektórych rejonach Polski, gdyż tylko w naszym kraju ta tradycja jest zachowywana w czasie świętowania narodzin Jezusa, łączy się ten zwyczaj z wróżbami, polegającymi na wyciąganiu źdźbła siana spod obrusa – „im dłuższe, tym więcej pomyślności czekało danego człowieka w następnym roku. Połamane, krótkie źdźbło wróżyło kłopoty. Po świętach siankiem z wigilijnego stołu karmiono zwierzęta, aby chowały się zdrowo”. W Biblii czytamy, że Bóg zabrania, aby ktokolwiek: „uprawiał wróżby, przepowiednie i czary, ani zaklinacz, wywoływacz duchów, ani znachor i poszukujący rady u zmarłych. Bowiem obrzydliwością dla PANA jest każdy, kto to praktykuje” (Pwt 18:10-12).
Innym „dobrym obyczajem” jest pozostawianie wolnego miejsca przy wigilijnym stole. Ten zwyczaj, z którego ponoć jako Polacy, jesteśmy dumni, „ma rodowód przedchrześcijański. Według pradawnych wierzeń, dodatkowe nakrycie przypominało o duszach zmarłych krewnych, którzy w tym czasie przesilenia zimowego przychodzili na ziemię. Z szacunkiem dmuchano na krzesła i ławy, by nie przysiąść na odpoczywającej tam zbłąkanej duszy oraz zostawiano resztki pożywienia na stole, by mogła się posilić. Ofiarowano duchom też część jedzenia, by mieli domowników pod swoją opieką. Później dodatkowe nakrycie było przeznaczone dla „strudzonego wędrowca”, którego zima zaskoczyła w podróży, a którego należało przyjąć i ugościć”.
Już kiedyś pisałem na moim blogu z okazji innej tradycji obchodzonej również tylko w naszym kraju, o zwyczaju zapalania zniczy na grobach zmarłych. Ten wpis pod tytułem „Dziadowski znicz” zawiera szersze wyjaśnienie tego zwyczaju, skąd się wziął i że nawiązuje do wizyty duchów zmarłych w naszej rzeczywistości. Pisałem wówczas: „W czasach przedchrześcijańskich ludność mieszkająca na tych terenach zachowywała zwyczaj zapalania świeczek na grobach zmarłych, aby przynajmniej raz w roku nawiązać kontakt z duchami tych, którzy odeszli. Na spotkania ze zmarłymi przynoszono ulubione potrawy, jakimi pożywiali się przed śmiercią, aby wspólnie ucztować, dając wyraz nieśmiertelności swoich bliskich”. Już w Starym Testamencie Bóg wyraźnie powiedział: „Jeżeli jakiś mężczyzna albo jakaś kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, to poniosą śmierć” (Kpł 20:27). Wiemy jak srogo Bóg potraktował króla Saula, który szukał kontaktu ze zmarłym prorokiem Samuelem, aby uzyskać od niego jakąś informację.
Pamiętajmy, że świętowanie pamiątki narodzin Pana Jezusa powinno być zogniskowane na Osobie Syna Bożego. Jego pierwsze przyjście wskazuje na to, że On przyjdzie znów. Jego powtórne przyjście nastąpi w pełnej chwale jako Król królów i Pan panów.
Apostoł Jan, pod koniec swego życia, miał możliwość oglądania rzeczy przyszłych. Wielka wizja, jaką opisał, rozpoczyna się obrazem Chrystusa, który jest „pierworodny spośród umarłych i władcą królów ziemi” (Ap 1:5). Później Jan widział Tego, który siedział na tronie i w Swej dłoni trzymał „zwój zapisany z obu stron, opieczętowany siedmioma pieczęciami” (Ap 5:1). Tan święty starzec rozpłakał się na myśl, że nie ma nikogo godnego, kto mógłby otworzyć zapieczętowaną księgę, która zawiera rejestr odkupionych krwią Baranka. Nikt inny, jak sam Baranek, nie mógł tego dokonać.
Gdy Chrystus wziął w Swe przebite dłonie księgę, aby ją otworzyć, „cztery Istoty żyjące i dwudziestu czterech Starszych upadło przed Barankiem” (Ap 5:8). Wówczas niebo wypełniło się wspaniałą pieśnią zaśpiewną piękniej, niż potrafią to uczynić najlepsi muzycy świata razem wzięci –
"Jesteś godny wziąć zwój
i otworzyć jego pieczęcie,
ponieważ zostałeś zabity
i swoją krwią nabyłeś dla Boga
ludzi z każdego plemienia, języka, ludu i narodu.
I uczyniłeś ich dla naszego Boga królestwem i kapłanami
i będą królować na ziemi” (Ap 9,10).
Jestem przekonany bez żadnej wątpliwości, że nasz Pan i Zbawiciel jest godny tego, aby Jego pierwsze przyjście uczcić tak samo, jak będą Go witać, gdy znów przyjdzie. Niech nas nie zwiodą serdeczne zaproszenia do łamania opłatka czy też do wyciągania źdźbeł siana spod wigilijnego obrusa. Często widzę jak osoby wierzące czynią to tylko na żarty, tak na niby, a jednak należy pamiętać, że „obrzydliwością dla PANA jest każdy, kto to praktykuje”.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.