Friday, July 28, 2023

"Już nie robię w religii"

 

Natalię Niemen spotkałem jakieś piętnaście lat temu w Chicago w Polskim Centrum Chrześcijańskim podczas gościnnego występu. Zaśpiewała wówczas kilka pieśni o Bogu, o Jezusie i o szczęściu, jakie obecnie znalazła dzięki uwierzeniu w Chrystusa i przyjęciu Go jako Pana i Zbawiciela. Po koncercie rozmawiałem z nią przez chwilę i do dziś pamiętam jej rozpromienioną twarz, gdy mówiła o tym, jak wielkim szczęściem dla niej stała się żywa relacja z Jezusem. Pomimo upływu lat ta rozmowa nie zatarła się w mojej pamięci - w końcu mogłem rozmawiać z celebrytką. Wprawdzie moje pokolenie bardziej znało jej ojca, lecz wystarczył sam fakt, że mogłem osobiście rozmawiać z osobą mającą nazwisko Niemen.

Dziś, po piętnastu latach spotykam się znów z Natalią Niemen na łamach całego kraju. Dla ludzi wierzących w Pana Jezusa nie jest to już wiadomość wywołująca wdzięczność dla Bożej łaski, lecz ogromne zasmucenie słowami płynącymi z tych samych ust: "Gdy chcą, bym grała w kościele, mówię: już nie robię w religii" (Wszystkie cytaty z wywiadu z Natalią Niemen - „Wysokie Obcasy”).

Jako mieszkaniec Poznania i przedstawiciel ewangelicznego chrześcijaństwa nie mogę przejść obojętnie obok tego wywiadu, który wraz z nakładem „Gazety Wyborczej” zalał całą Polskę, a nawet szerzej, gdyż ta gazeta jest kolportowana poza naszymi granicami. Profil twarzy Natalii z siwizną na włosach na okładce tego feministycznego dodatku zachęca do lektury wywiadu, który stanowią głównie jej wypowiedzi. Wiele z nich jest bardzo nieuczciwych, gdyż wyrażają jedynie jej osobiste rozczarowanie i nie dotyczą całego chrześcijaństwa. Nie mogę jednak zrozumieć, że ktoś, będąc osobą dorosłą, zaakceptował Bożą miłość okazaną w śmierci Chrystusa, teraz, po kilkunastu latach wyrzeka się tego i podsumowuje ten etap życia słowami: „religia i modlitwa sprowadza cię do roli robaka, który nic nie może”. Prawdą jest jednak to, o czym napisał apostoł Paweł: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4:13). Taka postawa jest prawdziwym świadectwem trwania w relacji z Chrystusem.

Nie znam bliżej ewangelicznego środowiska, w jakim Natalia doświadczała Boga i Jego opatrzności w swoim życiu. Coś musiało jednak „szwankować”, jak mówimy tu w Poznaniu, skoro mówi, że gdy weszła w protestantyzm, to szukała „akceptacji jak cholera, więc w dużej mierze rezygnowałam z siebie. W środowisku protestanckim nie spotkałam zbyt wielu osób podobnych do mnie, z którymi miałabym bliską więź, mogła porozmawiać o tym, co mnie interesuje”. Ja znam inne środowisko protestanckie, nawet tutaj w Poznaniu, które tworzą ludzie szanujący się nawzajem, pomagający sobie w potrzebach, gotowi poświęcić samych siebie dla swoich bliźnich. Oczywiście nie ręczę za wszystkie wspólnoty, jakie można spotkać w naszym mieście, gdyż możemy spotkać różne grupy ludzi udających „ewangelicznych chrześcijan”. Ale żeby zaraz odsądzać od czci i wiary wszystkich protestantów?

Może w przypadku Natalii nie wyjaśniono jej, na czym właściwie polega prawdziwe chrześcijaństwo. Mam na uwadze ten rodzaj, który zaczyna się narodzeniem na nowo, jak powiedział Chrystus do Nikodema: „Zapewniam, zapewniam cię, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i Ducha, nie może wejść do Królestwa Boga” (Jn 3:5). Bez tego doświadczenia, które jest dziełem Bożej łaski, wszystko, co robimy jest jedynie religią. Jezus gwarantuje nam wejście w relację z Ojcem, mówiąc: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jn 14:6). Relacja i religia to są dwie zupełnie inne kwestie i pomylenie ich może nas dużo kosztować.

W religii można robić wiele rzeczy, nawet budować swoją pozycję, swoją wielkość, dorobić się sporego majątku. Dookoła nas znajdziemy wiele przykładów na takie zrozumienie religii, zarówno katolickiej, jak i protestanckiej. Myślę, że skoro padły słowa „Już nie robię w religii”, to postawiono na niewłaściwe motywy. Gdyby życie z Bogiem było oparte na wdzięczności za wejście w osobistą relację, jaką zapewnia Chrystus, oddając swoje życie za nasze grzechy, to nie starczyłoby nam życia, aby okazywać Mu wdzięczność. Dobrze, że w perspektywie znajduje się wieczność, w której będziemy mogli wyrażać naszą wdzięczność.

Pragnę zakończyć to rozważanie słowami apostoła Pawła, który powiedział o swoim doświadczeniu Boga i Jego łaski: „To jednak, co było dla mnie zyskiem, uważam za stratę ze względu na Chrystusa. Nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na przewyższające wszystko poznanie Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Z Jego powodu wszystko poczytuję za nic i uważam za śmieci, aby zyskać Chrystusa i zjednoczyć się z Nim – nie dzięki mojej sprawiedliwości wynikającej z Prawa, lecz dzięki sprawiedliwości osiągniętej przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary; aby Go poznać – zarówno moc Jego zmartwychwstania, jak i udział w Jego cierpieniach, upodabniając się do Niego w Jego śmierci; abym w ten sposób dostąpił zmartwychwstania” (Flp 3:7-11).

Warto jest spotkać Chrystusa, aby powierzyć Mu swoje życie i dostąpić zmartwychwstania, aby pozostać w Bożej obecności na wieki.

I jeszcze jedno, nawet jeśli Natalia nie wierzy już w modlitwę, apeluję o to, aby pomodlić się o nią, gdyż „bardzo skuteczna jest wytrwała modlitwa sprawiedliwego” (Jk 5:16).

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.