Jednym z głównych elementów służby Pana Jezusa było niewątpliwie uzdrawianie tych, którzy tego potrzebowali. Dziś, gdy od tego czasu upłynęły dwa tysiąclecia, spotykamy się z dość zróżnicowanym podejściem do kwestii uzdrowienia z chorób. Jedni kładą nacisk na bardziej symboliczne udzielenie łaski cudownego uzdrowienia, pozostawiając szeroki margines tradycyjnemu leczeniu. Inni natomiast uważają, że obecnie nadprzyrodzone uzdrowienie jest nierozłączną częścią zwiastowania ewangelii, tak ja to działo się w czasach Chrystusa.
Czy prawda leży pośrodku, czy tam, gdzie jest naprawdę, zgodnie z tym, jak Bóg to ustanowił, który jest autorem tej cudownej łaski?
Pan Jezus wraz z rozpoczęciem służby zwiastowania nadejścia Królestwa Bożego przystąpił do realizowania Bożego planu, jaki został Mu powierzony. Czytamy w ewangeliach, że „Jezus chodził po całej Galilei, nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Dobrą Nowinę o Królestwie i uzdrawiał ludzi z wszystkich chorób i dolegliwości” (Mt. 4:23). Wiemy również, że ewangelie zawierają wiele opisów zgodnych z tymi słowami, jak i zupełnie innych, jak na przykład: „I nie mógł uczynić tam żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” (Mk. 6:5).
Jak mamy podejść do zapowiedzi Chrystusa: „Na chorych będą kłaść ręce i ci odzyskają zdrowie” (Mk. 16:18)? Czy te słowa uprawniają dziś kogokolwiek do egzekwowania cudu uzdrowienia? Czy słowa z ewangelii Mateusza: „Potem Jezus wezwał do siebie dwunastu swoich uczniów i dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i uzdrawiali z wszystkich chorób i wszelkich dolegliwości” (Mt. 10:1) nadal możemy traktować osobiście jako skierowane również do nas?
Pytań jest o wiele więcej niż znajdziemy na nie odpowiedzi. Zależnie od osobistego podejścia i zrozumienia tych, którzy w oparciu o swoją biblijną wiedzę, a częściej jej brak, formułują różne poglądy i praktyki. Chciałbym w tej sytuacji zwrócić naszą uwagę na kilka biblijnych faktów, dotyczących tego zagadnienia. Zdaję sobie sprawę, że ten format publikacji nie pozwala na pełne przedstawienie mojego poglądu na ten temat, dlatego prezentuję jedynie jego wąski wycinek.
Już na samym początku służby Pana Jezusa zdarzyła się dość dziwna sytuacja, gdy przyniesiono do Niego sparaliżowaną osobę. Chory został opuszczony przez otwór w dachu wprost przed oblicze naszego Pana. Chrystus, widząc wielką wiarę przyjaciół chromego, którzy go przynieśli, rzekł: „Dziecko, twoje grzechy są odpuszczone” (Mk. 2:5). Ponieważ świadkami tych słów byli „jacyś nauczyciele Prawa” (w. 6), postawiono Chrystusowi zarzut, że nie rozpoznał prawdziwych intencji osób, którzy przynieśli chorego w celu, aby go uzdrowił. Przecież każdy wie, że chory potrzebuje uzdrowienia. Natomiast Chrystus, który powiedział o sobie, że „nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co się w człowieku kryje” (Jn. 2:25), nie rozpoznał prawdziwych intencji przyjaciół paralityka. Podobnie było w drodze do Jerycha, gdy niewidomy wołał za Jezusem o zmiłowanie, Chrystus zapytał go: „Co chcesz, abym zrobił dla ciebie?” (Łk. 18:41). Czyżby nie wiedział?
Uważam, że aby właściwie zrozumieć kwestie dotyczące doświadczanie uzdrowienia obecnie, musimy odpowiedzieć na pytanie o to, co było głównym celem przyjścia Chrystusa na ziemię? Czy było nim dokonywanie cudów i zaspokajanie w ten sposób potrzeb ludzi na usługi medyczne? Z pewnością opieka medyczna w tamtym czasie była daleko bardziej niewystarczająca, niż obserwujemy to u nas współcześnie. Dlaczego często Chrystus wprost zabraniał uzdrowionym mówić o tym, czego doświadczyli? Przecież, jak uważają niektórzy, takie cuda są najlepszym świadectwem mocy Bożej. Kościoły, które ogłaszają wszem wobec, że świadczą usługi cudownego uzdrawiania, są bardzo często dość liczne. Któż dziś nie potrzebuje lepszego zdrowia? W wielu kościołach podczas nabożeństw odczytywane są długie listy próśb modlitewnych, które w większości dotyczą uzdrowienia. Nie chcę powiedzieć, że nie powinniśmy wspierać w modlitwach osób chorych, jak najbardziej, tak. Nie powinniśmy jednak tracić z pola widzenia zasadniczego celu, jaki został wyznaczony Kościołowi.
Tak, to prawda, że apostołowie wypełniali zadanie, jakie otrzymali od Chrystusa. Ewangelista Marek kończy swój zapis o życiu Jezusa słowami: „Oni zaś poszli i głosili wszędzie Dobrą Nowinę, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał ich słowa znakami, które im towarzyszyły” (Mk. 16:20). Z pewnością tymi znakami były również cudowne uzdrowienia. Pisze o tym Łukasz w Dziejach Apostolskich, które są opisem działalności Kościoła w ciągu kilku dekad pierwszego wieku. Już w trzecim rozdziale czytamy o cudownym uzdrowieniu sparaliżowanego od urodzenia, który na słowa Piotra: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, wstań i chodź!” (Dz. 3:6), podskoczył z radości i oddał chwałę Bogu. Zwróćmy uwagę na fakt, że uwielbiony został Bóg, a apostołowie postawieni przed Radą, która zabroniła im mówić o Jezusie. Oni natomiast dalej wielbili Boga i modlili się z całym Kościołem: „spójrz, Panie, na ich groźby i daj Twoim sługom z całą odwagą głosić Twoje Słowo, gdy Ty będziesz wyciągał rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię Twego świętego Sługi, Jezusa” (Dz. 4:29,30). Bóg bardzo chce być uwielbiony i nikomu nie odda chwały, która należy się tylko Jemu.
Chciałbym zwrócić uwagę na różny przebieg uzdrowienia w kilku przypadkach. Ewangelista Marek napisał, że Pan Jezus „jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” (Mk. 6:5). Dlaczego? W innym miejscu czytamy: „Gdy tłumy dowiedziały się o tym, wyruszyły za Nim. On je przyjął i mówił im o Królestwie Boga. Tych zaś, którzy potrzebowali uzdrowienia (θεραπειας), leczył (ιατο)” (Łk. 9.11). Celowo wstawiłem oryginalne słówka, które w Nowym Testamencie używane są dla określenia uzdrowienia. Pierwsze i najczęściej używane (44x) to θεραπων [therapon], które znaczy „leczenie”, „powrót do zdrowia”, podobnie jak używane w polskim języku „terapia”. Natomiast słówko ιατο [iato] (27x) - oznacza „uzdrowić nagle”, ze wskazaniem na Bożą moc, dzięki której dokonuje się ten cud. Uważam, że Pan Jezus podchodził do każdego przypadku indywidualnie, gdyż On wiedział w jakim przypadku wolą Ojca jest dokonanie cudownego uleczenia. Musimy pamiętać o tym, że Pan Jezus wypełniał wolę Ojca i czynił tylko to, co miał uczynić na chwałę Boga. Chrystus w modlitwie arcykapłańskiej wyznał: „Uwielbiłem Ciebie na ziemi, bo wypełniłem dzieło, które powierzyłeś Mi do wykonania” (Jn. 17:4). Nic więcej On nie uczynił, dlatego nie wszyscy doznali łaski uzdrowienia.
Wiele znaków i cudów, jakich dokonywał Chrystus, potwierdzało spełnianie się proroctw świadczących o Bożym planie, jaki Chrystus realizował. Jednym z nich są słowa, które On sam zacytował z księgi proroka Izajasza - „Duch Pana nade mną, dlatego namaścił mnie, abym zwiastował ubogim Dobrą Nowinę. Posłał mnie, abym głosił więźniom uwolnienie i niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność” (Łk. 4.18). W tekście oryginalnym zamiast „więźniom uwolnienie” jest „ιασασθαι τους συντετριμμενους” [iasastai tous sintetrimmenous]. W przekładzie angielskim (KJV) jest „to heal the brokenhearted” [uzdrowić złamanych lub skruszonych]. Dlatego w służbie Chrystusa, który wypełniał to proroctwo, znajdowało się również uzdrowienie tych, którzy mają skruszone serca.
Jezus, przychodząc do poranionych owiec, powiedział: „Ja przyszedłem, aby miały życie, i to w obfitości. Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce” (Jn. 10:10,11). On oddał Swoje życie za nas, aby nam dać wieczne życie wolne od winy za nasze grzechy. Później apostoł Paweł napisał do wierzących w Koryncie: „On to dla nas Tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Kor. 5:21). Dlatego rzeczą najważniejszą dla każdego skruszonego serca jest uzyskanie przebaczenia. Uważam, że przede wszystkim tym kierował się Chrystus, gdy przychodzili do Niego lub byli przynoszeni ludzie chorzy. Sparaliżowany młody człowiek, którego przyniosła czwórka przyjaciół, usłyszał to, co dla niego było najważniejsze - „twoje grzechy są odpuszczone” (Mk. 2:5).
Dziś często ludzie chorzy proszą o uzdrowienie lub ich przyjaciele zgłaszają prośby modlitewne w intencji uzdrowienia ich bliskich. Często dotyczy to ludzi niemających osobistej relacji z Chrystusem. Któż nie chciałby być zdrowym? Należy jednak zastanowić się, zanim poprosimy w modlitwie o zdrowie dla nich, czy te osoby chcą narodzić się na nowo dla Boga. Czy pragną otrzymać przebaczenie grzechów i zgodnie z najważniejszą obietnicą, która brzmi: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jn. 3:16). Nie sądzę, że Bogu bardziej zależy na tym, aby obdarowywać ludzi dobrym zdrowiem, niż udzielać im łaski zbawienia, na drodze opamiętania się i naśladowania Chrystusa. Paweł napisał, że Bóg „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4).
Apostoł Paweł udziela bardzo praktycznej wskazówki odnośnie do tego, jak mamy postrzegać różne sprawy w naszym życiu. Słowa te dotyczą tych, którzy „razem z Chrystusem zostali wskrzeszeni” (Kol. 3:1). Ta rada brzmi: „Myślcie też o tym, co w górze, a nie o tym, co ziemskie” (w. 2) i działa jak filtr, który pozwala umieścić każdą rzecz po właściwej stronie. Odnośnie do uzdrowienia, jest rzeczą oczywistą, że dotyczy ono życia doczesnego i jest po stronie rzeczy ziemskich. Przecież jest rzeczą oczywistą, że człowiek uzdrowiony nawet z najgorszej choroby, czy jak Łazarz, który wyszedł z grobu po czterech dniach i już cuchnął, po pewnym czasie obróci się w proch. Z przebaczeniem grzechów dzieje się coś zupełnie innego. Przebaczenie działa od momentu uzyskania tej cudownej łaski i trwa na wieki. Ta łaska wprowadza nas do nieba, do rzeczy, które Bóg przygotował dla tych, którzy wiernie przy Nim trwają.
Dlatego uważam, że jak najbardziej można oczekiwać na uzdrowienie z udziałem mocy Bożej. Bóg działa jednak według Swego scenariusza i nie da się zaszantażować modlitwami i postami. Kiedy będzie chciał i jak będzie chciał, tak uczyni i Jemu, i tylko Jemu należy się okazanie wszelkiej czci i chwały. Natomiast gdy On będzie chciał osiągnąć inny cel, jak na przykład „dla naszego dobra, abyśmy mieli udział w Jego świętości” (Hbr. 12:10) i podda nas doświadczeniu przez chorobę, to czy będziemy gotowi oddać Mu chwałę za to, że „traktuje nas jak synów” (w. 7).
Niech świadectwo męża Bożego, jakim niewątpliwie jest apostoł Paweł, będzie dla nas zachętą, gdy policzkowany przez szatana wyznał: „Trzykrotnie prosiłem Pana, aby go oddalił ode mnie, lecz powiedział mi: Wystarczy ci Mojej łaski. Moc bowiem osiąga swój cel w słabości” (2 Kor. 12:8).
Uzdrowienie czy przebaczenie? Co jest dla ciebie najważniejsze w tej chwili? Odpowiedź znajdziesz sam, gdy przybliżysz się do Boga, swego miłującego Ojca.
Henryk Hukisz