Tuesday, January 17, 2023

Szacunek dla Bożego imienia

W dzieciństwie mój ojciec opowiadał mi anegdotę, jaką pamiętał z okresu swego dzieciństwa. Pewien pastuch owiec, aby zabawić się kosztem innych, pilnując stada na pobliskim pastwisku, krzyczał w niebogłosy: „Wilki! Wilki!”. Wówczas spora grupa wieśniaków porzucała swoje zajęcia i uzbrojeni w kije biegli na ratunek. Wilków nie było, natomiast pastuch miał dobrą rozrywkę. Po kilku takich zdarzeniach wieśniacy przestali reagować na wołanie z pastwiska, aż pewnego razu wilki rzeczywiście podeszły w pobliże pastwiska. Wówczas przerażony pastuch zawołał z całych sił: „Wilki! Wilki!”, lecz nikt nie pobiegł na ratunek. 

Bóg Swoje najważniejsze oczekiwania wobec człowieka wyraził w dziesięciu wyrazach, jakie powinien znać każdy, kto w Niego wierzy. Nazywamy je „Dekalogiem” albo bardziej po polsku, „Dziesięciorgiem Przykazań”. Ponieważ większość chrześcijan ma problem z zapamiętaniem wszystkich, dlatego muszę przypomnieć jedno z mniej znanych – „Nie będziesz używał bez czci Imienia PANA, twojego Boga, gdyż PAN nie pozostawi bezkarnie tego, kto używa bez czci Imienia PANA" (Wj. 20:7 ). Pozwolę sobie na zacytowanie tego tekstu z ulubionej przeze mnie Biblii Gdańskiej – „Nie bierz imienia Pana Boga twego nadaremno; bo się Pan mścić będzie nad tym, który imię jego nadaremno bierze” - jako że mi się bardziej podoba słowo nadaremno, czyli bez właściwego zastosowania. Oryginalne słówko שוא [shav] użyte około 50 razy znaczy również marność, złudne, fałszywe lub bezużyteczne.

Używać Bożego imienia daremnie. Któż się tym będzie przejmować? Przecież są poważniejsze przykazania, których musimy przestrzegać, jak np. „Nie zabijaj”, „Nie cudzołóż” lub „Nie kradnij”. Wymawianie Bożego imienia staje się czymś mało istotnym dla większości ludzi wierzących. Osobiście nie słyszałem wielu kazań na ten temat i nie pamiętam, bym sam mówił o tym kiedykolwiek. Uważam jednak, że jest to bardzo ważne przykazanie, a używanie imienia Bożego ma ogromne znaczenie w naszej relacji z Ojcem Niebieskim.

Do napisania tego rozważania zostałem pobudzony lekturą książki pt. "Thus Saith the Lord?" autora Johna Bevera. Autor wywodzi się z kręgów charyzmatycznych i ma dobre referencje w środowisku ludzi związanych z czasopismem "Charisma". Książka powstała w wyniku przestudiowania wielu przypadków używania imienia Bożego w czasie wypowiadania poselstw czy też proroctw. Autor zgodnie z zasadami, jakimi kierowali się słuchacze ewangelii w Bereii, dokładnie zbadał, "czy tak się rzeczy mają" (Dz. 17:11). To, co mnie najbardziej uderzyło podczas lektury, to odwołanie się do trzeciego przykazania mówiącego o poszanowaniu Imienia Bożego. Tak jak Bóg jest święty, Jego Imię należy szanować z właściwą mu czcią i nie należy używać go dla własnych celów. Tym bardziej nie wolno nam używać tego świętego imienia daremnie lub w nieprzemyślany sposób. 

Z dzieciństwa wyniosłem okazywanie szacunku dla imienia Bożego. Uczono mnie, że jest to święte imię i należy je wypowiadtylko wtedy, gdy jest ku temu potrzeba. Myślę, że taka postawa moich biblijnych nauczycieli wywodziła się ze starotestamentowego zwyczaju, jaki zachowywali ortodoksyjni Żydzi. W obawie o daremne użycie świętego imienia Boga pomijano je w tekstach pisanych i w mowie potocznej. Nawet we współczesnych tekstach Biblii angielskojęzycznej, jaką posługują się Żydzi, spotyka się „G-d” zamiast pełnego wyrazu. Może ktoś powie, że to przesada, lecz uważam, że wobec świętości Boga, nie ma przesady w zachowaniu dystansu, jaki wynika z faktu, że nam nie przystoi, aby, jak to niektórzy mówią, spokojnie „usiąść Tatusiowi na kolanach i pogłaskać Go po brodzie”. Niestety, współczesne chrześcijaństwo szczególnie ewangeliczne, popularyzuje taką postawę wobec świętego Boga nauczając, że będąc pojednani z Nim, można pozwolić sobie na spoufalenie.  

Nadal znajdujemy się w skażeniu, o czym wyraźnie pisze apostoł Paweł, „że ciało i krew nie mogą stać się dziedzicami Królestwa Boga, ani to, co zniszczalne, nie stanie się dziedzicem tego, co niezniszczalne” (1 Kor. 15:50). Bóg przebywa nieustannie w Swoim Królestwie, my dopiero wejdziemy tam w pełni, gdy spełni się bardzo istotny warunek – „aby to, co zniszczalne, przyoblekło się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyoblekło się w nieśmiertelność” (w. 53). Paweł w swoim wielkim dziele o miłości napisał jasno, że „teraz bowiem widzimy niejasno, jakby w zwierciadle, kiedyś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję cząstkowo, ale kiedyś poznam tak, jak zostałem poznany” (1 Kor. 13:12). Nie sądzę, że obecnie ktokolwiek z wierzących przekroczył już próg doskonałości i za życia może spojrzeć Bogu w twarz bez drżenia.

Apostoł Jan zapewnia czytelników swoich listów, że dzięki miłości Bożej, „teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, kim będziemy. Wiemy, że kiedy On się objawi, będziemy do Niego podobni, ponieważ ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 Jn. 3:2). Pełne podobieństwo, umożliwiające bezpieczne zbliżenie się do świętego Boga, dopiero otrzymamy, gdy zabierze nas do Siebie. Póki co, „trwajmy w łasce, dzięki której będziemy służyć tak, jak się Bogu podoba, z pobożnością i bojaźnią” (Hbr. 12:28), gdyż „Nasz Bóg jest bowiem ogniem pożerającym” (w. 29).

Oddawanie Bogu czci to nie tylko śpiewanie ładnych piosenek, lecz przede wszystkim, zgodnie ze słowami Jezusa Chrystusa, czynienie tego - „w Duchu i prawdzie. Takich bowiem czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest Duchem i Jego czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie” (Jn. 4:23,24). Taka forma oddawania Bogu czci obowiązuje prawdziwych czcicieli zawsze, gdyż Bóg niezmiennie jest święty i jest Duchem.

Pan Jezus nauczał Swoich uczniów, a to znaczy, że i nas, abyśmy używali Jego imienia, gdy zwracamy się do Ojca z każdą potrzebą – „o cokolwiek poprosicie Ojca w Moje imię, da wam” (Jn. 16:23). Chrystus jest naszą Drogą do Ojca, On jest naszym pośrednikiem – „Jeden jest bowiem Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał samego siebie na okup za wszystkich, jako świadectwo we właściwym czasie” (1 Tm. 2:5,6). Póki co, jedynie w Chrystusie mamy wszystko, co jest niezbędne do naszego życia. Tylko w Nim możemy zbliżyć się do świętego Boga, gdyż On złożył doskonałą ofiarę za nas, dzięki czemu mamy ufność i mamy„dzięki krwi Jezusa otwarte wejście do świątyni, które On otworzył dla nas jako drogę nową i żywą przez zasłonę, to jest przez swoje ciało” (Hbr. 10:19,20).

Używanie imienia Bożego daremnie może spowodować jedynie zagniewanie w Jego sercu. A takim jest bezzasadne powoływanie się na imię Boże lub na Ducha Świętego przy różnego rodzaju wypowiedziach. Osobiście rozumiem, że jeśli Bóg daje Słowo zwiastującemu, to nie musi podkreślać, że wprost do ucha powiedział mu Bóg lub Duch Święty. Takie "podpieranie" swojej własnej myśli lub idei, że dał je Duch Święty, jest nadużyciem, jest złamaniem trzeciego przykazania, za co można ściągnąć na siebie gniew Boży. Jeśli słowo jest od Boga, to słuchacze tak je odbiorą i owoc, jaki to słowo zrodzi, będzie tego świadectwem.

Pamiętajmy o tym, że diabeł chce pozbawić imienia Boga należnego mu autorytetu. Dlatego zachęca do  używania imienia Bożego bez szacunku, jako zwykły przerywnik słowny. Jakoś nigdy nie słyszałem, aby muzułmanin czy buddysta, wypowiadali bez żadnego zastanowienia imię swoich bogów. Dlaczego więc wśród chrześcijan, tak często to święte imię jest bezczeszczone? Jedynie diabłu na tym zależy, aby to święte imię straciło Bożą moc i ludzie nie wzywali tego imienia, w którym jedynie możemy uzyskać zbawienie.

Obawiam się, że jeśli ludzie wierzący będą używać imię Boga bez potrzeby, ot tak sobie, jako zwykły przerywnik w modlitwie lub w piosence, może się zdarzyć, że gdy zawołają w potrzebie, nie uzyskają pomocy, gdyż „Pan mścić się będzie nad tym, który imię jego nadaremno bierze” (Wj. 20:7 [B.G.]).

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.