Ostatnio wiele rozmyślam nad Prawem. Oczywiście, chodzi o Boże Prawo, które zostało ustanowione dla nas, ludzi, którzy mamy nosić podobieństwo do Stwórcy. On jest Panem, dlatego ma prawo ustanowić Prawo dla swego stworzenia.
Przyroda i świat zwierząt, planety i pory roku posłusznie wykonują zamierzone przez Stwórcę cele. Woda gromadzi się w morzach, chmury płyną po niebie, orły budują gniazda wysoko w skałach, mrówka gromadzi pożywienie w głębinie ziemi. A człowiek? Zamiast opowiadać chwałę Stwórcy, wymyśla jakby podejść swego bliźniego, aby ułatwić sobie życie.
Przyglądam się, a nawet uczestniczę w życiu społeczeństwa z nazwy chrześcijańskiego. Nasz naród chwali się ponad tysiącletnią historią uznania chrześcijaństwa za swoją religię. Szczególnie przez obecną władzę, te wartości są przywracane, nawet wbrew woli narodu. A naród, to nie koniecznie jednomyślna zbieranina różnych grup społecznych. Dlatego władza, aby sprawniej rządzić, a przede wszystkim, aby dłużej się utrzymać, stosuje niezbyt chrześcijańską metodę, „dziel i rządź”. „Divide et impera” to „znana zasada stosowana przez rzymskich imperatorów, jak mówi popularna encyklopedia, to „stara i praktyczna zasada rządzenia polegająca na wzniecaniu wewnętrznych konfliktów na podbitych terenach i występowaniu jako rozjemca zwaśnionych stron. Jako pierwsi zastosowali ją Rzymianie na Półwyspie Apenińskim (podpisywali umowy z podbitymi ludami, zwanymi odtąd „sprzymierzeńcami”, a sprzymierzeńcom nie wolno było podpisywać umów między sobą, przez to prowincje nie mogły się zjednoczyć, aby pokonać Rzymian).” (Wiki).
Chrześcijaństwo to Bóg, a Bóg, to Prawo, które On ustanowił. Jak powiedział apostoł Paweł, gdy przybył do Aten, głównego miasta, w którym wymieniano opinie o istniejących systemach ówczesnej filozofii, że „Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi” (Dz.Ap. 17:24). Więc ten, który jest absolutnym Panem, określił dla ludzi „właściwe czasy i granice ich zamieszkiwania, aby szukali Boga, czy to nawet dotknęli Go po omacku, i znaleźli. W rzeczywistości bowiem jest On niedaleko od każdego z nas” (w. 26,27). To, gdzie mieszkamy, w jakich granicach i w jakim czasie, zostało z góry określone. „W Nim - jak dalej wywodził Paweł - żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, ... wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (w. 30,31). Tym Człowiekiem jest nikt inny, jak Pan Jezus Chrystus, gdyż tylko On został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Gdy znów przyjdzie, będzie sądzić wszystkich według Prawa, jakie Bóg ustanowił i objawił ludziom nie po to, aby go jedynie znali. Lecz przede wszystkim, aby je przestrzegali.
Moją niedawną zapowiedź, iż będę zwiastować Słowo Boże na temat Dekalogu ktoś skomentował, że „Dekalog już nas nie obowiązuje”. Dla niektórych chrześcijaństwo jest bardzo wygodne, bo zbawienie jest z łaski, za darmo, co oczywiście jest prawdą, lecz z naszej strony nie ma żadnych zobowiązań. Lecz tak nie jest, ponieważ prawdziwe chrześcijaństwo polega na świadomym naśladowaniu Chrystusa, od którego to określenie pochodzi. Oczekuję więc, że wszyscy, którzy za chrześcijan się podają, powinni okazać to swoim postępowaniem, a nie jedynie uczestniczeniem w chrześcijańskich obrzędach.
Niestety, nasz naród został podzielony, skłócony do tego stopnia, że już nie jest jednym narodem, lecz jak ktoś ostatnio trafnie zauważył, Polska jest krajem „dwóch plemion”. A między plemionami dochodzi do walk, wykańczających siebie na wzajem.
Niestety, nasz naród został podzielony, skłócony do tego stopnia, że już nie jest jednym narodem, lecz jak ktoś ostatnio trafnie zauważył, Polska jest krajem „dwóch plemion”. A między plemionami dochodzi do walk, wykańczających siebie na wzajem.
W ostatnich wyborach dokonała się zmiana w senacie i nowym marszałkiem tej poważanej izby został przedstawiciel z partii nazywanej przez rządzących „totalną opozycją”. Więc jak na tzw. „chrześcijan” przystało, od pierwszego dnia rozpoczęła się propaganda nienawiści wobec człowieka, też chrześcijanina. Nie było trudno w naszym „chrześcijańskim” narodzie znaleźć fałszywych świadków. Media służące rządzącym zajęły się z całym rozmachem oczernianiem tego człowieka, z zawodu lekarza, powszechnie szanowanego.
Oto pojawił się obrońca, który w przeciwieństwie do anonimowych oskarżycieli, podał swoje dane osobowe. Oświadczył, że pewnego dnia odwiedził go niespodziewanie człowiek, pewnie też chrześcijanin, i za kwotę znacznie przekraczającą średnią emeryturę, namawiał go do podpisania oświadczenia, jakoby ten szanowany lekarz żądał kiedyś od niego łapówki. Ponieważ takiego zdarzenia nie było, podżegacz został odprawiony z kwitkiem. Lecz dla pomysłodawców, z pewnością z kręgów powiązanych z rządzącymi, to nie przeszkodziło, aby w oficjalnych mediach rządowych ogłosić, iż ten niedoszły fałszywy świadek, był „ubekiem” i donosił na innych. Dziś głos zabrała córka oczernianego o współpracę w aparatem ucisku, i z bólem serca wyznała, że jej ojciec miał w prawdzie bardzo krótkotrwały kontakt z tymi służbami, gdyż szybko przeniósł się na stałe do pracy w stoczni.
Piszę o tym, ponieważ jestem zbulwersowany, że ludzie ze środowisk związanych z władzą, która obecnie ochoczo demonstruje swoje przywiązanie do tzw. korzeni chrześcijańskich, postępują w tak podły sposób w celu pogłębiania podziału społeczeństwa jednego narodu.
Bóg, gdy ustanawiał Prawo dla Swojego narodu, jeszcze w czasie Starego Testamentu, nakazał: „Nie będziesz szerzył oszczerstw wśród swojego ludu ani nastawał na życie swojego bliźniego. Ja jestem PANEM” (3 Moj. 19:16). Boże prawo jest bardzo praktyczne, mające bardzo humanitarny wymiar, gdyż mówi jednoznacznie - „Nie rozgłaszaj fałszywej wiadomości. Nie współdziałaj z niesprawiedliwym, aby zaświadczać bezprawie. Nie przyłączaj się do większości, aby czynić zło, a w sporze nie opowiadaj się po stronie większości, aby przeważyć decyzję” (2 Moj. 23:2).
Nie wystarczy więc odwoływać się do tego, że „większość narodu nas wybrała”. Większość wcale nie musi znaczyć, że jest zgodna z Prawem Bożym. Dlatego jedynym odniesieniem poznania, co jest słuszne, nie jest ilość, wyznających jakąś zasadę, lecz czy znajduje oparcie w Bożym Prawie. Dlatego nasuwa się samo z siebie odniesienie do słów proroka Malachiasza - „Wy zaś zboczyliście z drogi, wielu doprowadziliście do sprzeniewierzenia się Prawu, zerwaliście przymierze Lewiego, mówi Pan Zastępów. Przeto z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń” (Mal. 2:9 [B.T.]).
Gdy naród zostaje podzielony, wielu jego obywateli ulega pokusie stronniczości. Jedni robią to dla lepszego ustawienia się w życiu, podobnie jak to działo się w tzw. epoce komunizmu w naszym kraju. Dlatego dziwi mnie dziś postawa wielu rodaków, którzy chętnie naśladują tamte niechlubne wzorce. Wielu też ulega pokusie kolejnego darmowego „plusa”, którym ta władza tak chętnie szafuje, kupując sobie wyborców. Lecz jest to bardzo zła motywacja, gdyż Boże Prawo mówi, że źródłem finansów człowieka ma być praca - „niech raczej pracuje, niech własnymi rękami czyni to co dobre, aby miał się czym dzielić z tym, który jest w potrzebie” (Efez. 4:28). Z tego Prawa wypływa prosty wniosek: „Jeśli ktoś nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes. 3:10). Apostoł Paweł ostrzega przed zdobywaniem pieniędzy bez pracy, gdyż „korzeniem wszelkiego zła jest chciwość na pieniądze. W pogoni za nimi, niektórzy odłączyli się od wiary i zgotowali sobie liczne cierpienia” (1 Tym. 6:10).
Pamiętajmy o tym, że pieniądze doprowadziły do wielu nieszczęść i niesprawiedliwości wśród ludzi. Niech przestrogą będzie „trzydzieści srebrników”, aby nie stawać przeciwko bliźnim za pieniądze.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.