Sunday, November 27, 2022

Jak czytać Słowo Boże?

Gdy czytamy Biblię, nieraz jesteśmy do głębi poruszeni w naszym sercu, innym razem, już po chwili zapominamy, co czytaliśmy. Dlaczego tak się dzieje? Jak czytać Biblię, aby zawsze Boże Słowo trafiało do naszego serca z właściwym zrozumieniem? Obyśmy nigdy nie czytali Pisma Świętego tak, jak faryzeusze, których sposób czytania ocenił Pan Jezus.

Ewangeliści opisują kilka sytuacji, w których Chrystus zwraca uwagę faryzeuszom, że nie czytają Pism właściwie. Co jak co, ale właśnie tę grupę pobożnych Żydów nie można było posądzić o niedokładne czytanie Tory, czy też proroków. Oni znani byli z tego, że zwracali uwagę na każdą literę świętego tekstu, jak nikt inny.  Chrystus jednak kilkakrotnie zarzucił im wprost: „Czy nie czytaliście, ...” (Mat. 12:3, 5). Tak było między innymi w sytuacji, gdy ci znawcy Zakonu zarzucili, że uczniowie Chrystusa, zrywając kłosy zboża w sabat, łamią Boże przykazanie.

W innej sytuacji, gdy zapytali podchwytliwie Chrystusa co sądzi na temat rozwodu, Jezus zapytał ich, czy nie czytali w Księdze Rodzaju, „że Stwórca od początku uczynił ich jako mężczyznę i kobietę? I oznajmił: Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. Tak więc już nie są dwoje, lecz stanowią jedno. Co zatem Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mat. 19:4-6). Z pewnością czytali te słowa, lecz tak naprawdę nic z tego nie rozumieli. Nic do nich nie docierało z tego, co Bóg postanowił, a Mojżesz zapisał potomnym, abyśmy znali wolę Bożą w tej kwestii.

Gdy Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy na osiołku i tłumy wraz z dziećmi wołały: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!” (Mat. 21:9), faryzeusze żądali, aby Jezus ich uciszył. Widocznie też nie czytali w Psalmie 8. o tym, że „ustami dzieci i niemowląt potwierdziłeś swoją potęgę” (Ps. 8:3). W innej sytuacji, gdy saduceusze próbowali ośmieszyć zmartwychwstanie, wymyślając historię wdowy, którą kilku braci brało kolejno za żonę zgodnie z prawem lewiratu, Jezus zarzucił im wprost: „Błądzicie, bo nie znacie Pism ani mocy Boga” (Mat. 22:29). Widocznie nie czytali ze zrozumieniem Księgi Wyjścia, gdzie jest napisane, że Bóg jest Bogiem żywych i rzekł do Mojżesza: „Ja jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba” (Wyj. 3:6).

Wierzę, że aby tę sytuację zrozumieć, musimy odwołać się do słów Pana Jezusa, które zapisał ewangelista Jan. Chrystus wyjaśniał Żydom, którzy mieli problem ze zrozumieniem kim On jest, że Bóg Ojciec złożył o Nim świadectwo, a oni tego nie widzieli. Dlatego Chrystus powiedział: „Nie słyszeliście jednak nigdy Jego głosu ani nie widzieliście Jego postaci. Nie macie też w sobie Jego Słowa, bo nie wierzycie Temu, którego posłał” (Jan 5:37,38). Słowa te były skierowane do znawców Pism, którzy wprawdzie je czytali, lecz nie rozpoznali Mesjasza pomimo tego, że wszystkie Jego czyny świadczyły o tym.

Pamiętamy sytuację spod Cezarei Filipowej, gdy Chrystus zapytał: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (Mat. 16:13). Stało się to bezpośrednio po tym, jak faryzeusze i saduceusze zażądali znaku od Chrystusa, aby potwierdził to, kim jest. Wówczas usłyszeli prawdę o sobie, że „wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” (Mat. 16:3). Samo czytanie Pism bez zrozumienia nie daje prawdziwego poznania tego, co zamierzają przekazać jego autorzy. Dlatego Chrystus, który doskonale wiedział, co znajduje się w sercu człowieka powiedział, że tylko „pokolenie przewrotne i wiarołomne żąda znaku” (w. 4).

Biblia jest Słowem Boga skierowanym do ludzi, które pokazuje nam kim jest Jezus, abyśmy poznali Go osobiście, a nie tylko poznali informację o Nim. Co jednak stoi na przeszkodzie, że ludzie nawet w  naszych czasach, bardziej skupiają się jedynie na czytaniu Biblii, a już mniej na nawiązaniu żywej relacji z Chrystusem, Bożym Synem. Myślę, że odpowiedź znajdziemy w określeniach, jakich użył Chrystus, mając na uwadze współczesnych Mu faryzeuszy i saduceuszy, nazywając tamto pokolenie „przewrotnym i wiarołomnym”.

Pan Jezus użył tu słowa, które w greckim oryginale brzmią: πονηρα [ponera] i μοιχαλις [maichalis]. Pierwsze znaczy - zły, złośliwy, zwyrodniały, zdeprawowany, natomiast drugie - cudzołożny lub wiarołomny.  Chodzi o to, że ludzie z natury są grzeszni, dlatego są zdeprawowani. Wiarołomność natomiast jest w Biblii obrazem niewierności Izraela, który został nazwany „małżonką Boga”. Te podstawowe cechy człowieka nieodrodzonego duchowo są największą przeszkodą w czytaniu Biblii ze zrozumieniem prowadzącym do właściwego przyjęcia zawartego w niej przesłania, jakie Bóg pragnie skierować do zgubionego człowieka.

Wiarołomny, to współcześnie już archaizm, dlatego powinniśmy użyć tu słowa „cudzołożny”, dla określenia postawy człowieka, który dużo wie o Bogu, ponieważ czyta Biblię, lecz jego serce „ma na boku inne kochanki”. Izrael był tego widocznym przykładem, gdyż z jednej strony były sprawowane ofiary przez kapłanów, lecz ludzie uprawiali w tym samym czasie bałwochwalstwo. Wydaje mi się, że obecnie spotykamy się z innego rodzaju cudzołóstwem, niż było uprawiane w czasie, gdy Chrystus tak nazwał ówczesnych czytelników Pism. Ludzie zarówno w tamtym czasie, jak i dzisiaj, z jednej strony wyznają miłość do Boga, lecz ich serca są zakochane w innych rzeczach, wartościach, sprawach, dlatego Chrystus użył określenia - „cudzołożny”.

Pan Jezus nieraz pokazywał, jak przewrotne serca mają ci, którzy uważają się za nauczycieli i strażników Zakonu. Powiedział wprost: „Żaden sługa nie może służyć dwom panom, bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego kochał, albo jednemu będzie oddany, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łuk. 16:13). Stosunek człowieka do pieniędzy jest najlepszym sprawdzianem stanu jego serca. Chrystus doskonale o tym wiedział, dlatego powiedział o tych, którzy wprawdzie czytają Pisma, lecz ich nie rozumieją, że „bardzo lubią pieniądze” (Łuk. 16:14).

Wierność i miłość muszą iść w parze nie tylko w małżeństwie, lecz w każdej relacji. Nasza więź z Bogiem wyraża się również poprzez zgodność pomiędzy wiernością i miłością. Można być wiernym jedynie jednemu - albo Bogu, albo mamonie - według słów Jezusa zgodnie z Łuk. 16:13. Najczęściej jest tak, że brak wierności zostaje wyrażony poprzez okazywanie miłości do kogoś lub czegoś innego. Faryzeusze, jak powiedział Chrystus - „bardzo lubią pieniądze”, dlatego też brakowało im wierności. Brak wierności to wiarołomność, czyli μοιχαλις [maichalis], inaczej mówiąc, duchowe cudzołóstwo.

Jeśli czytelnik Biblii kocha cokolwiek innego, niż Boga, nie jest w stanie poprawnie odbierać treści Słowa Bożego. Nawet jeśli je czyta, to i tak nie rozumie, podobnie jak faryzeusze i saduceusze w relacjach ewangelistów.

Apostoł Paweł w liście do wierzących Koryntian napisał, że „gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, głupstwem dla pogan, a dla tych, którzy są powołani, zarówno dla Żydów, jak i Greków, Mesjaszem, mocą Boga i mądrością Boga. To przecież, co głupie u Boga, jest mądrzejsze niż ludzie, a to, co słabe u Boga, jest mocniejsze niż ludzie” (1 Kor. 1:22-25). Nieco dalej w tym samym temacie apostoł pisze, że „to, co Boże nikt inny nie zna, jak tylko sam Duch Boży. My zaś nie otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który pochodzi od Boga, abyśmy poznali dary łaski udzielone nam przez Boga” (1 Kor. 2:11,12).

Dlatego człowiek nieodrodzony, nieposiadający w swoim sercu Ducha Świętego, nawet jeśli posiada wiele tytułów świadczących o ludzkiej mądrości „nie przyjmuje darów Ducha Bożego. Są one bowiem dla niego głupstwem i nie może ich zrozumieć, ponieważ można je badać jedynie w sposób duchowy” (2 Kor. 2:14).

Czytanie Biblii to nie tylko pozyskiwanie informacji o Bogu i dobrym życiu. To przede wszystkim poddanie się mocy Słowa Bożego, które jedynie może wzbudzić wiarę niezbędną do przyjęcia zbawienia. To jest również karmienie się duchowym pokarmem, czystym mlekiem, albo pokarmem stałym, którym jest Słowo Boże, „pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17).

Niestety, coraz częściej ludzie zamiast karmienia się natchnionym Słowem Bożym, poszukują ludzkiej mądrości i znaków, jak faryzeusze w czasach Chrystusa i apostołów. Dlatego później dziwią się, że nie rozumieją tego, co jest napisane w Biblii.

Henryk Hukisz

Saturday, November 19, 2022

Miód Słowa Bożego

Autorzy biblijni chcą, abyśmy zobaczyli chwałę Chrystusa poprzez to wszystko, co piszą. Apostoł Paweł w 2 Liście do Koryntian 3:18 tak opisuje nadprzyrodzony proces naszego uświęcenia: My wszyscy zaś, którzy odsłoniętą twarzą odzwierciedlamy chwałę Pana, za sprawą Pana, którym jest Duch, przekształcamy się od chwały ku chwale w ten sam obraz.

Kluczem do przemiany na obraz Chrystusa jest ujrzenie Jego chwały. Nie jest to wyłącznie naturalny proces. To przychodzi za sprawą Pana, którym jest Duch. Jaki jest tutaj związek ze słowem, jakim posługują się biblijni pisarze? Paweł wyjaśnia trzy wersety dalej, pokazując, gdzie możemy zobaczyć chwałę Pana. 

Pisząc dalej w tym liście o tych, którzy idą na zatracenie, Paweł stwierdza, że dla nich Ewangelia jest zakryta, gdyż „dla niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego świata, tak że nie dostrzegają blasku Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga (2 Kor. 4:4). Oni mogą jedynie czytać wyrazy zapisane w Biblii, lecz nie będą widzieć Chrystusa, ani Jego przeogromnej chwały.

Chwała Chrystusa, którą autorzy biblijni chcą nam pokazać, nie jest zawieszona w próżni. Nie jest objawiana w snach i wizjach. O niej się mówi i czyta w Ewangelii. To, co musimy postrzegać jako część naszego nowego życia, to „blask Ewangelii chwały Chrystusa”. Ta Ewangelia jest werbalną opowieścią o tym, kim jest Chrystus i co zrobił dla naszego zbawienia. Tylko człowiek narodzony przez Ducha Bożego może zobaczyć Chrystusa i blask Jego chwały, gdy czyta słowa Ewangelii.

Ujrzenie tej chwały nie jest możliwe bez nadprzyrodzonej interwencji Boga opisanej w wersecie 6 tego listu: Bóg bowiem, który powiedział: Z ciemności zabłyśnie światło, jest Tym, który zabłysnął w naszych sercach, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Bez tego nadprzyrodzonego daru otwartych duchowych oczu serca można widzieć jedynie Chrystusa historycznego, dobrego człowieka, który pokazał ludziom na ziemi jak żyć.

Takie widzenie nie jest widzeniem oczami cielesnymi, ale „oczami serca”. Jest to widzenie duchowe, nadprzyrodzone widzenie. Dlatego Paweł modli się w Liście do Efezjan 1:18–19, aby posiąść „pełne światła oczy serca, abyście wiedzieli, czym jest nadzieja, do jakiej was wezwał, czym jest bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i jak wspaniały jest ogrom Jego mocy względem nas, wierzących, według działania siły Jego potęgi”. Temu służy czytanie. I to jest nadprzyrodzone czytanie Słów Boga.

Autorzy biblijni chcą, abyśmy doświadczyli cudu wiary poprzez czytanie Słów Boga. Skoro nowe narodziny są cudem Bożym poprzez słowo Boże, wiara też jest cudem, ponieważ Jan mówi: „Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, narodził się z Boga” (1 Jan 5:1). Wiara jest efektem i potwierdzeniem, że narodziłeś się na nowo. Oznacza to, że wiara jest nadprzyrodzona. Przychodzi wraz z cudem nowego narodzenia. Ale przychodzi także poprzez słuchanie i czytanie słowa Bożego.

Apostoł Paweł napisał później w Liście do Rzymian, że „Wiara przecież rodzi się ze słuchania, ze słuchania Słowa Chrystusa” (Rzym. 10:17). Natomiast ewangelista Jan wyjaśnił cel, jakiego podjął się pod koniec swego życia: „Te zaś spisano, abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga i abyście wierząc, mieli życie w Jego imię” (Jan 20:31).

Nie wystarczy jedynie wierzyć w fakty dotyczące Chrystusa w Jego życiu. To czynią również demony. Wiara jest przyjęciem Chrystusa przez osobę, która jest w pełni zaspokojona w swoim poszukiwaniu zbawienia. Jezus powiedział: Kto przychodzi do Mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we Mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia” (Jan 6:35).

Słowo Boże często jest również pokarmem, jakim posilamy się w naszym duchowym życiu i rozwoju. Ważne jest, abyśmy nauczyli się właściwie korzystać z tej możliwości. Dlatego autorzy biblijni chcą, abyśmy doświadczyli cudu zakosztowania dobroci Boga poprzez to, co piszą. Apostoł Piotr, pisząc do wierzących rozproszonych w różnych prowincjach Azji Mniejszej, aby pragnęli słowa tak, jak niemowlęta pragną mleka. Pisał do nich z ogromną troską: Jak nowo narodzone niemowlęta tęsknijcie za czystym duchowym mlekiem, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu — jeśli rzeczywiście skosztowaliście, że Pan jest dobry (1 Pio. 2:2–3).

Po co miałby dodawać ten kłopotliwy spójnik podrzędny warunku - „jeśli”?

Piotr zachęca, aby nowo narodzone osoby karmiły się czystym mlekiem Słowa Bożego. Woła: Przyjdź, słuchaj, pij, wzrastaj. Po co jednak dodał: „jeśli rzeczywiście skosztowałeś, że Pan jest dobry”? Bo jeśli nie skosztowałeś Pana — jeśli nie skosztowałeś językiem swojej duszy najwyższej słodyczy dobroci Pana, to nie masz w sobie nowego życia. Nie narodziłeś się z Boga. Ponieważ tak właśnie dzieje się w nowym narodzeniu, w którym dane są nowe duchowe smaki. To jest jeden z wielu testów, sprawdzających autentyczność narodzenia się na nowo.

Jonathan Edwards, mając na uwadze podobieństwo Słowa Bożego do miodu, napisał: Coś, co jest jest postrzegane jako prawdzie święte, rzeczy duchowe i Boże, jako całkowicie różne od czegokolwiek innego, jest degustowane przez naturalnych ludzi. Podobnie jak słodki smak miodu różni się od wyobrażeń, jakie ludzie mają o miodzie, tylko patrząc na niego i czując jego lepkość”

Prawdziwy smak miodu można poznać dopiero wtedy, gdy poczuje się go na kubkach smakowych języka. To zasmakowanie duszy w dobroci Pana przychodzi przez Słowo i czyni je słodkim:

Bojaźń PANA czysta, trwać będzie na wieki,

wyroki PANA wierne, wszystkie są sprawiedliwe.

Są one cenniejsze niż złoto,

niż mnóstwo szczerego złota,

i słodsze od miodu płynącego z plastra (Ps. 19:10–11).

 

Jak słodka jest Twoja obietnica dla mojego podniebienia,

słodsza od miodu dla ust moich (Ps. 119:103).

To doświadczenie prawdziwego smaku Słowa Bożego jest niedostępne dla naturalnego człowieka. To jest nadprzyrodzone. I to przez Słowo. Temu służy czytanie Biblii, która jest Słowem Boga. I to jest nadprzyrodzone, dlatego tę zdolność można otrzymać jedynie przez narodzenie się na nowo.

Dziecko Boże, zrodzone przez nieskazitelne Słowo będzie prawdziwie tęsknić za świeżym „duchowym mlekiem”, ponieważ zna jego smak. Nie zadowoli się niczym innym. Salomon z pewnością znał ten smak, gdyż zachęcał czytelników jego przysłów: „Mój synu, jedz miód, bo jest dobry, lejący się miód jest słodki dla podniebienia. Taka jest, musisz wiedzieć, mądrość dla twojej duszy. Jeśli ją znajdziesz, będziesz miał przyszłość, a twoja nadzieja nie zginie” (Przys. 26:13,14).

Warto jest przyjrzeć się temu, jak czytamy Biblię. Czy konsumujemy zawarty w niej pokarm niezbędny dla naszego życia i wzrastania? Czy jedynie śledzimy wyrazy i pozostajemy przy swoich własnych wyobrażeniach i myślach? Tak czytali Pisma faryzeusze. Pewnego razy, gdy zarzucili Chrystusowi: „Popatrz, Twoi uczniowie robią to, czego w szabat robić nie wolno” (Mt. 12:2), Jezus zarzucił im, że nie czytają Biblii - „Czy nie czytaliście, co zrobił Dawid, gdy był głodny, on i jego ludzie? ”; „Czy nie czytaliście też w Prawie?” (Mt. 12:3,5).

Przecież nikt nie mógł zarzucić faryzeuszom, że nie czytają Tory i proroków. Oni tym się chlubili. A jednak Pan Jezus zarzucił im, że nie czytają ze zrozumieniem. Dlaczego faryzeusze czytali Pisma, a jednak Chrystus określił ich jak ignorantów Biblii? O tym postaram się napisać w kolejnym rozważaniu.

Henryk Hukisz

Tuesday, November 8, 2022

Daremna wiara

Jestem nadal pod wrażeniem monodramatu "Twarzą w twarz" w wykonaniu wspaniałej aktorki o wdzięcznym imieniu Cieszka. Treść tego monologu, jaki wykonała na podstawie książki Tima Stevensona "The Bema", postawiła mnie w sytuacji - jak gdybym osobiście stał przed obliczem Chrystusa. W Biblii czytamy, że „Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co będąc w ciele zdziałał – dobro lub zło” (2 Kor. 5:10).  

Jak będzie w rzeczywistości wyglądać ten moment, nikt tak na prawdę nie wie. Wiadomo jednak, iż tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Hebr. 9:27). Nas wprawdzie czeka inny sąd, nie ten ostateczny, lecz zwany w niektórych przekładach „sądową stolicą Chrystusa”, „trybunałem Chrystusa” lub dziwnie brzmiąco - „sędziowskim krzesłem Chrystusa”(?). Jak zwał, tak zwał, ktoś powie, lecz niezaprzeczalną prawdą jest, że staniemy przed Chrystusem i zdamy sprawę z tego, jak żyliśmy, czym kierowaliśmy się czyniąc dobro. Chodzi o to, że w wyniku sprawiedliwego sądu Pana Jezusa, otrzymamy jakieś korony, wieńce, nagrody, gdyż Bóg „nagradza tych, którzy Go szukają” (Hebr. 11:6).

W trakcie słuchania tego monologu, moje myśli biegły się do różnych wersetów biblijnych, lecz jedna szczególnie mnie zaniepokoiła, że wśród mających nadzieję spotkania się z Panem, będą również tacy, którzy usłyszą zaskakujący wyrok: Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia (Mat. 7:23). Przypomniałem sobie wówczas pewien aforyzm, że Najsmutniejszym napisem na nagrobku są słowa: 'Daremnie wierzył'. Apostoł Paweł, pisząc na temat zmartwychwstania w Chrystusie, również o tym ostrzegał. Zadał wówczas retoryczne pytanie: A jeśli Chrystus nie został wskrzeszony, daremne jest nasze głoszenie, daremna też jest wasza wiara (1 Kor. 15:14). A więc, można być chrześcijaninem, daremnie wierząc - czy może być coś bardziej przerażającego?

Prawdziwa wiara pociąga za sobą wiele wyrzeczeń i decyzji. Życie chrześcijanina nie jest usłane różami – o tym dobrze wiemy, lecz czy wszyscy wytrwamy w złożonych zobowiązaniach do końca? Pan Jezus scharakteryzował czas oczekiwana na Jego powrót słowami: A ponieważ nasili się bezprawie, u wielu oziębnie miłość. Kto jednak wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mat. 24:12,13). Na temat żywej wiary pisał również apostoł Jakub - Jaki z tego pożytek, moi bracia, jeśli ktoś mówiłby, że wierzy, a nie spełniałby uczynków? (Jak. 2:14). Jak bardzo uzasadnione może być pytanie, jakie Chrystus zadał swoim uczniom: Czy jednak Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łuk. 18:8). Z pewnością będzie wielu, którzy będą uważać się za wierzących, lecz czy Chrystus uzna ich wiarę za wystarczająco prawdziwą?

Jak można poznać prawdziwą wiarę? Wiemy, że nie wystarczy tylko wierzyć, przecież każdy w coś lub w kogoś wierzy. Nawet ateiści wierzą, że nie ma Boga, bo nie posiadają żadnych dowodów na nieistnienie, tak samo, jak wierzący, nie mają namacalnych dowodów na to, że Bóg istnieje. Wszystko opiera się na wierze.

Jeśli chodzi o wiarę w Boga, to nie każda wiara sprawia, że ktoś staje się dzieckiem Bożym. Apostoł Jakub daje wyraźne świadectwo, że jeśli chodzi o przekonanie, iż Bóg istnieje, to demony wierzą, i drżą (Jak. 2:19). Natomiast apostoł Paweł, pisząc o czasach ostatecznych, scharakteryzował je słowamiże w czasach ostatecznych niektórzy odejdą od wiary, dając posłuch zwodniczym duchom i naukom demonów, zwodzeni przez kłamców, którzy pozwolili wypalić własne sumienie (1 Tym. 4:1, 2)Z pewnością możemy zaobserwować, że te czasy nastają, ponieważ ludzie zdrowej nauki nie będą znosić, ale według własnych pożądań będą sami sobie dobierać nauczycieli, którzy wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom. I odwrócą się od słuchania prawdy, a zwrócą się do baśni (2 Tym. 4:3, 4). A wiara pochodzi ze słuchania Słowa Bożego, tak więc jeśli nie ma już Słowa w zwiastowaniu, lecz jedynie jakieś „baśnie” i zmyślone przez ludzi teorie, to owocem takiego nauczania nie może być prawdziwa wiara. Pozostanie jedynie mniemanie, że to czego ludzie słuchają, pochodzi z Biblii, a to będą jedynie sprytnie wykorzystane wersety, dopasowane do własnych idei ich nauczycieli.

Wiara jest skarbem, który nie zdobywa się łatwo. Podobnie jak Królestwo Niebieskie. Z przypowieści Pana Jezusa można wywnioskować, że wiara jest jak ukryty skarb, który pewien człowiek znalazł i z powrotem ukrył. Uradowany tym idzie, sprzedaje wszystko, co ma i kupuje tę ziemię (Mat. 13:44). Taka wiara, która przejdzie próbę wartości, staje się cenniejsza od zniszczalnego złota, próbowanego w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu się Jezusa Chrystusa (1 Ptr. 1:7).

Aby mieć wiarę, jakiej będzie szukać Jezus gdy przyjdzie, nie wystarczy posłuchać kilku kazań lub wykładów, by mniemać, że już niczego więcej nie potrzeba i można porywać się do zadań, które wymagają dojrzałości. Bez wiary, tej którą honoruje Bóg, niczego się nie dokona, ponieważ nie przejdzie testu prawdy. Paweł radzi wierzącym w Koryncie: Sami siebie poddawajcie próbie, czy trwacie w wierze. Samych siebie doświadczajcie. Czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba, że nie wytrzymaliście próby (2 Kor. 13:5). Ten sprawdzian musimy zaliczyć tutaj, na ziemi, zanim staniemy przed trybunałem Chrystusa.

Niedawno usłyszałem, że obecnie w Kościele Duch Święty został zastąpiony duchem demokracji. Dzisiaj przywódcy zborów nie kierują się tym, co Duch mówi do zborów, lecz tym, co zostanie uzgodnione na drodze demokratycznego głosowania. Na tych postanowieniach później ludzie budują swoją wiarę? Zamiast Słowa Bożego, jedynego źródła wiary, głosi się zborowe programy przyciągnięcia jak największej liczby ludzi do zboru. Niedawno przeczytałem w sprawozdaniu jednego z większych kościołów, że podczas specjalnego programu z okazji Halloween, zebrano prawie pół tony słodyczy, które później rozdawano dzieciom.

Niestety, coraz więcej ludzi przyłącza  się do kościołów w wyniku różnych akcji, organizowanych zamiast ewangelizacji. Celem tych działań jest zaspokojenie oczekiwań ludzi, tak aby chcieli pozostać w tym kościele.

Chyba wiele jest prawdy w tym, że Kościół czasów ostatecznych jest zobrazowany słowami, jakie Chrystus skierował do zboru w Laodycei, który mówi o sobie: „Jestem bogaty; oraz: Wzbogaciłem się i niczego nie potrzebuję. Lecz prawdą jest to, co mówi Głowa Kościoła – to jednak nie wiesz, że jesteś nędzny, pożałowania godny, biedny, ślepy i nagi (Obj. 3:17).

Jedyna nadzieja jest w tym, że zanim przyjdzie Pan, aby szukać prawdziwej wiary, zastosuje się Boże lekarstwo na brak wiary, lub jej daremną formę. Jezus mówi: Radzę ci kupić u Mnie złoto w ogniu oczyszczone, abyś się wzbogacił, białe szaty, abyś się ubrał i aby nie ujawniła się hańba twojej nagości, oraz maść dla namaszczenia swoich oczu, abyś widział (Obj. 3:18). Dzięki tej „maści”, stanie się możliwe poznanie, czy posiada się wiarę wypróbowaną w doświadczeniach.

Pamiętajmy, że Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo trzeba, aby ten, kto zbliża się do Boga uwierzył, że On jest i że nagradza tych, którzy Go szukają (Hebr. 11:6).

Henryk Hukisz

Thursday, November 3, 2022

Żona Lota

 

Lubię aforyzmy, gdyż w nich można znaleźć wielkie prawdy o nas i naszym życiu. Często przytaczam trafne stwierdzenia w nich zawarte, dla podkreślenia jakiejś prawdy, jaką prezentuję na moim blogu. Stali czytelnicy z pewnością zauważyli, że dość często piszę o Kościele, o naszej służbie w ramach Ciała Chrystusa a ostatnio o roli kobiet. Niedawno natrafiłem na dość ciekawy aforyzm odnoszący się do równouprawnienia kobiet. Autorka tych słów, jedna z głównych sufrażystek, Elizabeth Stanton zauważyła, że „Biblia i Kościół to dwie największe przeszkody na drodze do emancypacji kobiet”.

Osobiście zgadzam się z tym stwierdzeniem, gdyż to właśnie Biblia, a za nią Kościół, uznają Boży porządek, jaki został ustanowiony już na samym początku. Do tego też nawiązuje apostoł Paweł, główny apologeta chrześcijański, pisząc do wierzących, że „mężczyzna bowiem nie został stworzony dla kobiety, ale kobieta dla mężczyzny. Dlatego kobieta, ze względu na aniołów, powinna mieć na głowie znak władzy” (1 Kor. 11:9,10). Tak, zgadza się, że w tym miejscu Paweł pisze o nakrywaniu głów przez kobiety w zgromadzeniu, lecz ten znak właśnie ma wskazywać na uległość, o jakiej czytamy na początku Biblii. Bezpośrednio po upadku spowodowanym nieposłuszeństwem, Bóg powiedział do Ewy: „Pomnożę bardzo cierpienia związane z twoją ciążą, w bólu będziesz rodziła dzieci, a mimo to będziesz pożądała swego męża, on zaś będzie panował nad tobą” (Rodz. 3:16).

Biblia jest Słowem Boga, „w którym nie ma zmiany ani cienia zmienności” (Jak. 1:17). Kościół, który buduje Chrystus, jako Swoje Ciało, jest „kolumną i fundamentem prawdy” (1 Tym. 3:15), tę prawdę uznaje i strzeże przed jakąkolwiek próbą zmiany. Dlatego, gdy poszukujemy dziś kościoła, z jakim chcemy się związać, powinniśmy wpierw zapoznać się z zasadami wiary, które wyznaje. Osobiście to czynię za każdym razem, gdy chcę posłuchać jakiegoś kaznodziei, aby poznać jaki jest jego stosunek do prawd objawionych w Biblii.

Ponieważ wywodzę się ze środowiska zielonoświątkowego, to sprawdzam jakie są zasady wiary w nim przyjęte.

Odnośne usługiwania w nim kobiet czytamy, że:

  • Rozpoznajemy w stworzeniu i odkupieniu ustanowiony przez Boga porządek autorytetów.
  • Według tego porządku przywództwo zarówno w Kościele, jak i w rodzinie należy do mężczyzn.
  • Wzorem tego przywództwa jest Chrystus – Pan i Głowa Kościoła. „(…) bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem.” (Ef 5,23)
  • Wobec powyższego uznajemy, że zborowi i wspólnocie zborów przewodzi mężczyzna (pastor, prezbiter okręgowy, prezbiter naczelny).
  • Usługiwanie kobiet zgodnie z otrzymanym charyzmatem może mieć miejsce wyłącznie pod autorytetem przywództwa zborowego i kościelnego.
  • Kobieta może mieć udział w zarządzaniu zborem, jeśli respektuje ustanowione zwierzchnictwo.

Powyższe słowa wprawdzie nie należą do natchnionych, lecz zgodzimy się, że zostały zapisane w oparciu o naukę apostolską zawartą w Nowym Testamencie. Tak też postępowali chrześcijanie na początku istnienia Kościoła. Uważam, że jeśli ktoś ma odmienne zdanie od oficjalnie przyjętego przez przywódców tej wspólnoty, to powinien jak najprędzej ją opuścić. Apostoł Paweł, wysyłając Tytusa na Kretę, aby „uporządkował to, co zostało do zrobienia i ustanowił w każdym mieście starszych, zgodnie z tym, co ci poleciłem” (Tyt. 1:5), określił kryterium wyboru starszych. Czytamy dalej, że pomiędzy innymi, kandydat na urząd starszego ma trzymać się „wiernej wykładni nauki, aby był zdolny także podnosić na duchu przez zdrowe nauczanie i zawstydzać tych, którzy się przeciwstawiają” (Tyt. 1:9).

Kościół Jezusa Chrystusa nie kieruje się regułami, jakie wyznaczają sobie ludzie w świecie, ponieważ jego Głowa nie jest z tego świata. Świat się zmienia, zmieniają się też w nim zasady rządzenia. Kościół natomiast jest budowany przez samego Chrystusa na niezmiennych Bożych zasadach. Dlatego też musimy spodziewać się, że ten świat nie będzie ani rozumieć, ani też uznawać Bożych zasad, o jakich czytamy w Biblii.

Tę sytuację miał na myśli nasz Pan, gdy modlił się do Ojca słowami: „Przekazałem im Twoje słowo, lecz świat ich znienawidził, bo nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (Jan 17:14). Wcześniej Pan Jezus przygotowywał swoich uczniów na takie traktowanie ich przez ten świat gdy mówił: „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wcześniej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby was jak swoją własność. Ponieważ jednak ze świata nie jesteście, bo Ja was wybrałem ze świata, dlatego świat was nienawidzi” (Jan 15:18,19). Dlatego warto jest zastanowić się nad tym, dlaczego obecnie nie spotykamy się z nienawiścią ze strony świata? Może to, co wyznajemy jest bardziej zgodne z tym, co wyznaje świat, niż co znajdujemy w Biblii?

Odnośnie do równouprawnienia kobiet w kościele, spotykamy się przeróżnymi argumentami, jak na przykład, że kiedyś kobiety były mniej wykształcone, były spychane przez mężczyzn na margines życia społecznego. Czy rzeczywiście tak było? Może i tak, ale historia ukazuje nam inny obraz, w którym wiele kobiet odgrywało ważną rolę w życiu społecznym. Wystarczy spojrzeć na życie religijne w starożytności. Możemy spotkać więcej kapłanek niż kapłanów w różnych religiach pogańskich. Jedynie w Izraelu, gdzie Bóg ustanowił zasady służenia Mu w świątyni, powoływani byli jedynie mężczyźni. Były prorokinie, tak samo jak w pierwszych zborach, kobiety głośno  modliły się i prorokowały dla zbudowania wiernych w zgromadzeniu.

A jak jest dzisiaj? Pozwólcie, że zacytuję fragment opracowania na temat chrześcijańskiej wizji kobiet przez Ryszarda Tyśnickiego: „Prawdą jest, że służba pastorska zarezerwowana jest dla braci, ale też Kościół funkcjonuje dzięki siostrom i braciom w jednakowym stopniu. To siostry wspierają w służbie, są obecne tam, gdzie jest wymagana ich obecność. Nasze współczesne zbory funkcjonują dzięki służbie sióstr, prawie żadne spotkanie zborowników nie mogło by się odbyć bez nich, są one skutecznym narzędziem w ewangelizacji, w nauczaniu dzieci, w prowadzeniu spraw gospodarczych. To siostry tworzą w zborach atmosferę rodzinną itd. Żaden obóz dla dzieci nie mógłby się odbyć bez nich.” (Słowo Prawdy 7-8/1996). Nic dodać, nic ująć.

Słowa z Listu Pawła do Tymoteusza „Nie pozwalam też kobiecie nauczać ani górować nad mężczyzną, lecz ma trwać w cichości. Pierwszy bowiem został stworzony Adam, potem Ewa” (1 Tym. 1:12,13) należą do natchnionych przez Boga i są „pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17) i niech tak pozostanie, nawet jeśli ktoś uważa że dziś świat poszedł dalej w równouprawnieniu kobiet. Bóg i Stwórca świata i nas wszystkich wyraził w Biblii odmienne zdanie. Po czyjej więc stronie staniemy? Po stronie Biblii i Kościoła, czy po stronie świata z jego równouprawnieniem?

Biblia jest pełna przykładów, jakie nam zostawili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Niech jedna z nich, o jakiej wspomniał Chrystus, będzie dla nas przestrogą przed pokusą nieposłuszeństwa wobec tego, co Bóg nakazał. Chrystus mówiąc o czasach ostatecznych powiedział: „Przypomnijcie sobie żonę Lota” (Łuk. 17:32).

Cóż takiego ona zrobiła, że spotkała ją aż tak surowa kara? Boże polecenie brzmiało: „Ratuj swoje życie! Nie oglądaj się za siebie i nigdzie się nie zatrzymuj w całej tej okolicy. Uciekaj w góry, żebyś nie zginął” (Rodz. 19:17). Żona Lota tylko się obejrzała, nic więcej. Ewa w raju tylko zjadła zakazany owoc.

Henryk Hukisz