Gdy czytamy Biblię, nieraz jesteśmy do głębi poruszeni w naszym sercu, innym razem, już po chwili zapominamy, co czytaliśmy. Dlaczego tak się dzieje? Jak czytać Biblię, aby zawsze Boże Słowo trafiało do naszego serca z właściwym zrozumieniem? Obyśmy nigdy nie czytali Pisma Świętego tak, jak faryzeusze, których sposób czytania ocenił Pan Jezus.
Ewangeliści opisują kilka sytuacji, w których Chrystus zwraca uwagę faryzeuszom, że nie czytają Pism właściwie. Co jak co, ale właśnie tę grupę pobożnych Żydów nie można było posądzić o niedokładne czytanie Tory, czy też proroków. Oni znani byli z tego, że zwracali uwagę na każdą literę świętego tekstu, jak nikt inny. Chrystus jednak kilkakrotnie zarzucił im wprost: „Czy nie czytaliście, ...” (Mat. 12:3, 5). Tak było między innymi w sytuacji, gdy ci znawcy Zakonu zarzucili, że uczniowie Chrystusa, zrywając kłosy zboża w sabat, łamią Boże przykazanie.
W innej sytuacji, gdy zapytali podchwytliwie Chrystusa co sądzi na temat rozwodu, Jezus zapytał ich, czy nie czytali w Księdze Rodzaju, „że Stwórca od początku uczynił ich jako mężczyznę i kobietę? I oznajmił: Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. Tak więc już nie są dwoje, lecz stanowią jedno. Co zatem Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mat. 19:4-6). Z pewnością czytali te słowa, lecz tak naprawdę nic z tego nie rozumieli. Nic do nich nie docierało z tego, co Bóg postanowił, a Mojżesz zapisał potomnym, abyśmy znali wolę Bożą w tej kwestii.
Gdy Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy na osiołku i tłumy wraz z dziećmi wołały: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!” (Mat. 21:9), faryzeusze żądali, aby Jezus ich uciszył. Widocznie też nie czytali w Psalmie 8. o tym, że „ustami dzieci i niemowląt potwierdziłeś swoją potęgę” (Ps. 8:3). W innej sytuacji, gdy saduceusze próbowali ośmieszyć zmartwychwstanie, wymyślając historię wdowy, którą kilku braci brało kolejno za żonę zgodnie z prawem lewiratu, Jezus zarzucił im wprost: „Błądzicie, bo nie znacie Pism ani mocy Boga” (Mat. 22:29). Widocznie nie czytali ze zrozumieniem Księgi Wyjścia, gdzie jest napisane, że Bóg jest Bogiem żywych i rzekł do Mojżesza: „Ja jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba” (Wyj. 3:6).
Wierzę, że aby tę sytuację zrozumieć, musimy odwołać się do słów Pana Jezusa, które zapisał ewangelista Jan. Chrystus wyjaśniał Żydom, którzy mieli problem ze zrozumieniem kim On jest, że Bóg Ojciec złożył o Nim świadectwo, a oni tego nie widzieli. Dlatego Chrystus powiedział: „Nie słyszeliście jednak nigdy Jego głosu ani nie widzieliście Jego postaci. Nie macie też w sobie Jego Słowa, bo nie wierzycie Temu, którego posłał” (Jan 5:37,38). Słowa te były skierowane do znawców Pism, którzy wprawdzie je czytali, lecz nie rozpoznali Mesjasza pomimo tego, że wszystkie Jego czyny świadczyły o tym.
Pamiętamy sytuację spod Cezarei Filipowej, gdy Chrystus zapytał: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (Mat. 16:13). Stało się to bezpośrednio po tym, jak faryzeusze i saduceusze zażądali znaku od Chrystusa, aby potwierdził to, kim jest. Wówczas usłyszeli prawdę o sobie, że „wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” (Mat. 16:3). Samo czytanie Pism bez zrozumienia nie daje prawdziwego poznania tego, co zamierzają przekazać jego autorzy. Dlatego Chrystus, który doskonale wiedział, co znajduje się w sercu człowieka powiedział, że tylko „pokolenie przewrotne i wiarołomne żąda znaku” (w. 4).
Biblia jest Słowem Boga skierowanym do ludzi, które pokazuje nam kim jest Jezus, abyśmy poznali Go osobiście, a nie tylko poznali informację o Nim. Co jednak stoi na przeszkodzie, że ludzie nawet w naszych czasach, bardziej skupiają się jedynie na czytaniu Biblii, a już mniej na nawiązaniu żywej relacji z Chrystusem, Bożym Synem. Myślę, że odpowiedź znajdziemy w określeniach, jakich użył Chrystus, mając na uwadze współczesnych Mu faryzeuszy i saduceuszy, nazywając tamto pokolenie „przewrotnym i wiarołomnym”.
Pan Jezus użył tu słowa, które w greckim oryginale brzmią: πονηρα [ponera] i μοιχαλις [maichalis]. Pierwsze znaczy - zły, złośliwy, zwyrodniały, zdeprawowany, natomiast drugie - cudzołożny lub wiarołomny. Chodzi o to, że ludzie z natury są grzeszni, dlatego są zdeprawowani. Wiarołomność natomiast jest w Biblii obrazem niewierności Izraela, który został nazwany „małżonką Boga”. Te podstawowe cechy człowieka nieodrodzonego duchowo są największą przeszkodą w czytaniu Biblii ze zrozumieniem prowadzącym do właściwego przyjęcia zawartego w niej przesłania, jakie Bóg pragnie skierować do zgubionego człowieka.
Wiarołomny, to współcześnie już archaizm, dlatego powinniśmy użyć tu słowa „cudzołożny”, dla określenia postawy człowieka, który dużo wie o Bogu, ponieważ czyta Biblię, lecz jego serce „ma na boku inne kochanki”. Izrael był tego widocznym przykładem, gdyż z jednej strony były sprawowane ofiary przez kapłanów, lecz ludzie uprawiali w tym samym czasie bałwochwalstwo. Wydaje mi się, że obecnie spotykamy się z innego rodzaju cudzołóstwem, niż było uprawiane w czasie, gdy Chrystus tak nazwał ówczesnych czytelników Pism. Ludzie zarówno w tamtym czasie, jak i dzisiaj, z jednej strony wyznają miłość do Boga, lecz ich serca są zakochane w innych rzeczach, wartościach, sprawach, dlatego Chrystus użył określenia - „cudzołożny”.
Pan Jezus nieraz pokazywał, jak przewrotne serca mają ci, którzy uważają się za nauczycieli i strażników Zakonu. Powiedział wprost: „Żaden sługa nie może służyć dwom panom, bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego kochał, albo jednemu będzie oddany, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łuk. 16:13). Stosunek człowieka do pieniędzy jest najlepszym sprawdzianem stanu jego serca. Chrystus doskonale o tym wiedział, dlatego powiedział o tych, którzy wprawdzie czytają Pisma, lecz ich nie rozumieją, że „bardzo lubią pieniądze” (Łuk. 16:14).
Wierność i miłość muszą iść w parze nie tylko w małżeństwie, lecz w każdej relacji. Nasza więź z Bogiem wyraża się również poprzez zgodność pomiędzy wiernością i miłością. Można być wiernym jedynie jednemu - albo Bogu, albo mamonie - według słów Jezusa zgodnie z Łuk. 16:13. Najczęściej jest tak, że brak wierności zostaje wyrażony poprzez okazywanie miłości do kogoś lub czegoś innego. Faryzeusze, jak powiedział Chrystus - „bardzo lubią pieniądze”, dlatego też brakowało im wierności. Brak wierności to wiarołomność, czyli μοιχαλις [maichalis], inaczej mówiąc, duchowe cudzołóstwo.
Jeśli czytelnik Biblii kocha cokolwiek innego, niż Boga, nie jest w stanie poprawnie odbierać treści Słowa Bożego. Nawet jeśli je czyta, to i tak nie rozumie, podobnie jak faryzeusze i saduceusze w relacjach ewangelistów.
Apostoł Paweł w liście do wierzących Koryntian napisał, że „gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, głupstwem dla pogan, a dla tych, którzy są powołani, zarówno dla Żydów, jak i Greków, Mesjaszem, mocą Boga i mądrością Boga. To przecież, co głupie u Boga, jest mądrzejsze niż ludzie, a to, co słabe u Boga, jest mocniejsze niż ludzie” (1 Kor. 1:22-25). Nieco dalej w tym samym temacie apostoł pisze, że „to, co Boże nikt inny nie zna, jak tylko sam Duch Boży. My zaś nie otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który pochodzi od Boga, abyśmy poznali dary łaski udzielone nam przez Boga” (1 Kor. 2:11,12).
Dlatego człowiek nieodrodzony, nieposiadający w swoim sercu Ducha Świętego, nawet jeśli posiada wiele tytułów świadczących o ludzkiej mądrości „nie przyjmuje darów Ducha Bożego. Są one bowiem dla niego głupstwem i nie może ich zrozumieć, ponieważ można je badać jedynie w sposób duchowy” (2 Kor. 2:14).
Czytanie Biblii to nie tylko pozyskiwanie informacji o Bogu i dobrym życiu. To przede wszystkim poddanie się mocy Słowa Bożego, które jedynie może wzbudzić wiarę niezbędną do przyjęcia zbawienia. To jest również karmienie się duchowym pokarmem, czystym mlekiem, albo pokarmem stałym, którym jest Słowo Boże, „pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17).
Niestety, coraz częściej ludzie zamiast karmienia się natchnionym Słowem Bożym, poszukują ludzkiej mądrości i znaków, jak faryzeusze w czasach Chrystusa i apostołów. Dlatego później dziwią się, że nie rozumieją tego, co jest napisane w Biblii.
Henryk Hukisz