Życie społeczno-polityczne w Stanach Zjednoczonych przechodzi obecnie olbrzymie zawirowania, dlatego tzw. prorocy mają duże pole do przepowiadania zdarzeń w skali narodowej. Pamiętam jak w ubiegłym roku pojawił się nowy kandydat do urzędu Prezydenta, który sam sobie przepowiedział zwycięstwo. Obecnie, po zamieszkach na Kapitolu, można na YT-bie zobaczyć i usłyszeć wypowiedzi wielu proroków. Ostatnio, jeden z pastorów w bardzo dynamiczny sposób przepowiedział opady śniegu w stolicy Stanów Zjednoczonych, co o tej porze roku nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym, lecz przy okazji ogłosił swoje polityczne preferencje dla tego narodu. Ciekawe natomiast jest to, że wideo o tym proroctwie opublikowano już po obfitych opadach śniegu w Waszyngtonie, DC. Prorokowanie stało się zjawiskiem prawie że nagminnym, lecz niepokoić może fakt, że to nie ma nic wspólnego z nauczaniem apostolskim w tej materii.
Może w naszym kraju jeszcze nie ma proroczych usług, jakie prawie na porządku dziennym dostępne są w innych krajach. Obawiam się jednak, że jest to jedynie kwestią czasu, gdyż w dobie internetu, naśladownictwo obejmuje wszystkie dziedziny naszego życia. Coraz częściej możemy spotkać w naszym ewangelicznym środowisku posługiwanie darami łaski na zasadzie świadczenia usług, jak na razie bezpłatnie, ale jakaś taca w pobliżu też się znajdzie.
Niedawno przeczytałem o naszym krajowym przypadku, gdy osoba wstawiająca się modlitewnie w intencji przywracania do życia zmarłych, otrzymała zlecenie wykonania takiej posługi. Udała się więc w dość odległą drogę, by wykonać tę czynność, lecz w połowie drogi dotarł do niego sms, że nieboszczyk został poddany kremacji i wezwanie zostało wycofane.
Obawiam się, że rodacy zbyt bezkrytycznie naśladują wzorce zza oceanu w myśl porzekadła, że „amerykańskie musi być lepsze”. Mamy już zbory z obcojęzycznymi nazwami typu „Shoreline” czy „Life House”, nie mówiąc o zagranicznych sponsorach z antypodów czy innych rejonów geograficznych. Przyznam, że tego trendu nie rozumiem, ponieważ uważam, że w Polsce mamy taką samą ewangelię jak w Ameryce, czy w Australii. Chyba, że chodzi o coś innego. A jeśli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze.
Jestem obecnie przy lekturze bardzo ciekawej i na czasie książki - „Thus Saith the Lord?” John’a Bevere. Autor jest już znany w naszym środowisku chociażby dzięki takim polskojęzycznym pozycjom jak: „Historia Małżeństwa”, „Diabelska pułapka”, „Duch Święty” i inne. Mam nadzieję, że wspomniana i obecnie czytana przeze mnie książka też doczeka się przekładu na nasz język, gdyż mogłaby dostarczyć wiele pożytecznych przestróg. Niniejszym wpisem na moim blogu, rzucam wyzwanie liderom wspólnot ewangelicznych, aby zapoznali się z tą pożyteczną książką.
W tym rozważaniu postanowiłem przybliżyć kilka wypowiedzi wspomnianego autora na temat osobistego prorokowania, czyli przekazywania poselstwa „od Pana dla indywidualnie wskazanej osoby”. Są to osobiste przepowiednie zdarzeń, jakie mają się wydarzyć w życiu jednostki. Tego typu prorokowania w Stanach Zjednoczonych są bardzo częstą usługą podczas niedzielnych nabożeństw. Ludzie odbierają różnego rodzaju poselstwa o tym jak stać się bogatym, jak prowadzić dochodowe interesy, jak znaleźć dobrą pracę czy też zmienić miejsce zamieszkania. Autor tej książki śledził los i przeprowadził mnóstwo wywiadów z zawiedzionymi odbiorcami takich proroctw, dlatego postanowił o tym napisać ku przestrodze dla innych.
Fragment z rozdziału „Osobiste proroctwo”
„Rozprzestrzenianie się w ostatnich latach osobistych proroctw wyniosło tę służbę na poziom ogólnokrajowy. Wielu tych proroków lub prorokiń nie tylko przekazują prorocze słowa, lecz za pośrednictwem różnych seminariów, książek, nagrań lub konferencji również nauczają innych jak to robić. Za cenę rejestracji w trwających kilka sesji weekendowych, można stać się prorokiem, lub przynajmniej poznać jak prorokować do woli. Większość tych proroctw zostaje zarejestrowanych za pomocą różnych nośników, tak że można zabrać je ze sobą do domu.
Jest to smutne, lecz ponieważ tak desperacko poszukujemy rzeczy nadnaturalnych i prawdziwych proroctw, wielu nie dokonywało duchowego osądu, ponieważ lekkomyślnie przyjmowało wszystkie formy tej służby. Jezus wyraził się jasno: „Uważajcie, aby ktoś was nie zwiódł” (Mat. 24:4). Odpowiedzialność spoczywa na nas!
Musimy zadać sobie pytanie: „Dlaczego tak wielu zostało z łatwością zwiedzonych przez niesprawdzone osobiste proroctwa?” Po pierwsze, najczęściej lekceważymy ich autentyzm. Aby poznać prawdziwość osobistych proroctw, musimy zwrócić się do Pisma Świętego.
Nowotestamentowy wzorzec
W proroctwach zapisanych w Nowym Testamencie nie ma słownictwa jakie najczęściej spotykamy we współczesnych wypowiedziach proroków. Obecnie można być uczestnikiem wielu proroczych spotkań lub konferencji, na których są wywoływani ludzie do których kierowane są słowa osobistego przesłania. Najczęściej rozpoczynają się one słowami: „Tak mówi Pan ...” albo „Słyszę, jak Bóg mówi ...”, lub „Bóg rzekł:...”. Czy wszystkie słowa, jakie później są wypowiadane, czy naprawdę pochodzą z ust Boga? Te słowa nie mają nic wspólnego z przykładami osobistych proroctw, jakie możemy znaleźć w Biblii.
W Nowym Testamencie, gdy proroctwo było kierowane osobiście do kogoś, zawierało słowa napomnienia w przypadku, gdy ktoś zszedł z właściwej drogi. Podobnie było, gdy groziło komuś niebezpieczeństwo, prorocze słowa posilały w walce lub w przeciwnościach. Dlatego apostoł Paweł zachęcał proroczymi słowami Tymoteusza do dobrej walki (1 Tym. 1:18). Mówił, aby Tymoteusz zachował swoje serce w czystości, dlatego że był atakowany. Podobnie było w życiu Pawła, gdy otrzymał słowo prorocze od Agabusa. Te słowa wzmocniły postawę Pawła wobec tego, co go czekało w Jerozolimie tak, że mógł powiedzieć: „Ja przecież jestem gotów nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jeruzalem dla imienia Pana, Jezusa” (Dz.Ap. 21:13).
W innych sytuacjach prorocze słowa w przejawianiu się darów łaski wyznaczały ludzi do służby. Te słowa były wypowiadane przez doświadczonych i sprawdzonych w pracy pracowników, którzy znali te osoby, gdyż byli współpracownikami. Nie wyznaczano do służby osób, o których niewiele wiedziano. Paweł przestrzegał - „Rąk na nikogo nie nakładaj pochopnie i nie miej udziału w cudzych grzechach. Sam bądź bez zarzutu” (1 Tym 5:22). Podobnie było, gdy „W Antiochii, w tamtejszym Kościele, prorokami i nauczycielami byli: Barnaba i Szymon, zwany Niger, (...), oraz Szaweł. Gdy pełnili służbę Panu i pościli, Duch Święty powiedział: Wyznaczcie już Mi Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem” (Dz.Ap. 13:1,2). Jest to bardzo wyraźne w Biblii. Paweł napisał, że zanim powoła się kogoś do pełnienia jakiejś służby, wpierw należy tę osobę sprawdzić. Mogą to być osoby, które przeszły w życiu sprawdzian”.
Osobiście spotkałem się z wieloma przypadkami, gdy prorok wyznaczał do konkretnej służby osoby „ad hoc”, nic o nich nie wiedząc. Później w lokalnym zborze powstawały konflikty, gdy te osoby domagały się dla siebie jakichś służb, gdyż, jak mówiły, zostały wyznaczone przez Boga.
Myślę, że zanim u nas upowszechni się tego rodzaju posługiwanie i zanim wyszkoli się rzeszę proroków, którzy przystąpią do prorokowania mówiąc: „Wyrocznia PANA”, a Pan powie: „a Ja nie przemawiałem” (Ezech. 13:7), musimy wiedzieć dużo więcej o tym, na czym polega nowotestamentowa służba proroków. Jedno jest pewne, to co zapowiadał Pan Jezus, mówiąc; „Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą dokonywać wielkich znaków i cudów, żeby, o ile to możliwe, zwieść nawet wybranych” (Mat. 24:24). Dlatego musimy spodziewać się pojawienia się w czasach ostatecznych takich zwodzicieli, aby dobrze przygotować się na odparcie ich fałszerstw.
Ja mogę jedynie polecić kilka ostatnich wpisów na blogu, poświęconych temu tematowi i zapewnić, że będę do tego jeszcze powracać.
Henryk Hukisz
P.S. Wydawca „Charisma” Stephen Strang pisze o Johnie Bevere
„Ciało Chrystusa potrzebuje przekonanych mężczyzn i kobiet, którzy wskażą nam, gdzie oddalamy się od czystej ewangelii i zaprowadzą nas z powrotem na prostą i wąską ścieżkę… z powrotem do Chrystusa.
Uważam, że John Bevere jest takim człowiekiem. W ciągu ostatnich kilku lat Bóg pobudził go aby stał się głosem, aby przypomnieć kościołowi o niebezpieczeństwie trzymania się tego co niewłaściwe, aby wezwać kościół do nowego zrozumienia bojaźni Pańskiej. Teraz John pisze nową, odważną książkę, która jego zdaniem może być jedną z najważniejszych jakie napisał”.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.