Friday, September 12, 2025

A gdy się to zacznie...

Czytając Biblię i obserwując wydarzenia, jakie dzieją się obecnie na świecie, zadajemy sobie pytanie: „Czy koniec tego świata już nadchodzi?” Nie dajmy się zwieść fałszywym prorokom, którzy ten koniec już ogłaszają. Warto jest jednak wziąć do serca zapowiedzi biblijnych proroków oraz słowa Pana Jezusa na ten temat, aby nie dać się zaskoczyć.

W październiku 2023 roku, w raporcie badań Kongresu USA znalazł się wielostronicowy opis wydarzeń, jakie miały miejsce w regionie, gdzie dziś znajduje się Izrael, Boży wybrany naród. W tym raporcie czytamy między innymi:

„7 października 2023 r. bojownicy ze Strefy Gazy dowodzeni przez palestyńską grupę islamistów sunnickich Hamas dokonali serii niespodzianych ataków lądowych, morskich i powietrznych na Izrael.

Palestyński Islamski Dżihad twierdził, że jego siły również uczestniczyły w ataku, a także inne osoby spoza Hamasu mogły się przyłączyć. Atak był wymierzony w izraelskie bazy wojskowe i cywilne podczas ostatniego żydowskiego święta.

W odpowiedzi na te ataki izraelski gabinet wraz z premierem Benjaminem Netanjahu formalnie wypowiedział wojnę Hamasowi, zapewniając, że Izrael wygra tę długą i trudną kampanię.

7 października Stały Przedstawiciel Izraela w Organizacji Narodów Zjednoczonych Gilad Erdan, wysłał list do Rady Bezpieczeństwa, w którym stwierdził: ‘jest to zainicjowany atak terrorystyczny organizacji kierowanej przez Hamas’. Tego samego dnia Stały Przedstawiciel USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield zapewniła izraelskich urzędników: ‘nasze wsparcie dla izraelskiego bezpieczeństwa i prawa do samoobrony pozostaje niewzruszone’.

W następnym tygodniu Izrael podjął kroki mające na celu wstrzymanie dostaw energii elektrycznej, żywności, wody i paliwa do Gazy, zmobilizował wojsko i rozpoczął kampanię bombardowań z powietrza wymierzonych w bazy bojowników w Gazie” (crsreports.congress.gov/product/pdf/R/R47754).

Zakończenia tej wojny z wrogami Izraela jeszcze nie znajdziemy w żadnych raportach tego świata. Boży prorocy napisali sporo na temat tego, co będzie się działo z narodem, jaki Bóg wybrał i przewidział dla niego Swoje zakończenie.  Historia tego narodu jest pełna zdarzeń, które świadczą o Bożej ochronie i zapewnieniu bezpieczeństwa. W kronikach narodu Bożego znajdujemy opis historii sprzed około trzech tysięcy lat. Przeczytajmy ten tekst uważnie, mając w pamięci wydarzenia, o jakich donosi nasza codzienna prasa.

„Zanim trzeciego dnia Dawid i jego ludzie dotarli do Siklag, Amalekici napadli na Negeb i na Siklag. Zdobyli Siklag i je spalili. Wzięli też do niewoli kobiety, które w nim były, i wszystkich – od najmniejszego do największego. Nie zabili jednak nikogo, lecz tylko uprowadzili ich i poszli swoją drogą. Gdy Dawid razem ze swoimi ludźmi przybyli do miasta, było ono spalone, a ich żony, synowie i córki – uprowadzeni. Wtedy Dawid i towarzyszący mu lud zaczęli głośno krzyczeć i płakali dopóki nie zabrakło im sił. Uprowadzono też obie żony Dawida: Achinoam z Jizreel i Abigail, która wcześniej była żoną Nabala z Karmelu. Dawid znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Ludzie zamierzali bowiem go ukamienować, bo cały lud był rozgoryczony z powodu swoich synów i córek. Dawid jednak został umocniony przez PANA, swojego Boga.

Dawid powiedział do kapłana Abiatara, syna Achimeleka: Przynieś mi, proszę, efod! Gdy Abiatar przyniósł Dawidowi efod, Dawid poradził się PANA: Czy powinienem ścigać tę bandę? Czy ją dogonię? Odpowiedział mu: Ścigaj! Na pewno ją dogonisz, a porwanym przyniesiesz ratunek. Dawid wyruszył więc z sześciuset ludźmi, którzy z nim byli, i dotarli aż do potoku Besor. Ci, którzy byli z tyłu, pozostali. Dawid zaś puścił się w pościg z czterystu ludźmi. Dwustu ludzi bowiem zatrzymało się, gdyż byli zbyt wyczerpani, by przekroczyć potok Besor. Spotkali na polu pewnego Egipcjanina i przyprowadzili go do Dawida. Dali mu chleb, a on jadł, i napoili wodą. Dali mu również kawałek placka figowego z dwoma suszonymi winogronami. Gdy zjadł, wróciły mu siły do życia, ponieważ nie jadł chleba i nie pił wody od trzech dni i trzech nocy. Wówczas Dawid zapytał go: Do kogo należysz i skąd jesteś? A on odpowiedział: Jestem egipskim chłopcem, sługą pewnego Amalekity. Mój pan porzucił mnie, ponieważ trzy dni temu zachorowałem. Najechaliśmy na Negeb Keretytów i na ten, który należy do Judy, oraz na Negeb Kaleba i spaliliśmy Siklag. Wtedy Dawid zapytał go: Czy zaprowadzisz mnie do tej bandy? On zaś odparł: Przysięgnij mi na Boga, że mnie nie zabijesz i nie wydasz w ręce mojego pana, a zaprowadzę cię do tej bandy.

Zaprowadził go więc do nich, a byli rozproszeni po całym kraju. Jedli i pili, i radowali się z powodu całego wielkiego łupu, jaki zagarnęli w ziemi Filistynów i w ziemi Judy. Dawid zabijał ich od zmierzchu aż do wieczora następnego dnia, tak że nikt z nich się nie uratował, oprócz czterystu młodych mężczyzn. Dosiedli oni wielbłądów i uciekli. Dawid odzyskał wszystko, co zabrali Amalekici, odzyskał także obydwie swoje żony. Nikt nie zginął – od najmniejszego do największego – ani spośród synów, ani spośród córek, ani z łupu, ani z czegokolwiek, co im zabrali. Dawid wszystko odebrał. Dawid wziął też wszystkie owce i bydło. Prowadzono przed nim tę trzodę i wołano: To jest łup Dawida” (1 Sam 30:1-20). 

Zachariasz, jeden z ostatnich proroków, napisał między innymi tak:

„W tym dniu PAN będzie ochraniał mieszkańców Jerozolimy, tak że nawet ten, który się potyka, będzie jak Dawid, a dom Dawida jak Bóg, jak anioł PANA przed nimi. W tym dniu będę dążył do zniszczenia wszystkich narodów, które wyruszyły przeciw Jerozolimie. Wyleję na dom Dawida i na mieszkańców Jerozolimy ducha łaski i błagania. Będą spoglądać na Mnie, którego przebili i będą płakać, jak się opłakuje jedynaka. Będą się smucić, jak smuci się nad pierworodnym”  (Za 12:8-10).

Wtedy nastąpi koniec, o którym mówił również Pan Jezus, a ten sam prorok tak o tym pisał:

„Wówczas wyruszy PAN i będzie walczył z tymi narodami, jak zwykł walczyć w dniu bitwy. W tym dniu Jego nogi staną na Górze Oliwnej, która jest na wschód od Jerozolimy, a ona na pół się rozpadnie od wschodu na zachód, i powstanie bardzo wielka dolina. Połowa góry odsunie się na północ, a druga połowa na południe.

W tym dniu nie będzie światła ani zimna, ani mrozu. Będzie to jeden, jedyny dzień, który zna tylko PAN, nie będzie to dzień ani noc, w porze wieczornej zabłyśnie światło. W tym dniu wypłyną żywe wody z Jerozolimy, połowa z nich do morza na wschodzie, a druga połowa do morza na zachodzie tak samo będzie w lecie i w zimie. PAN będzie królem nad całą ziemią, w tym dniu PAN będzie jedyny i jedno będzie Jego imię” (Za 14:3,4, 6-9).

Dlatego powinniśmy mieć w pamięci słowa, które zapisał apostoł Piotr:

„A dzień Pana przyjdzie jak złodziej. Wówczas niebiosa z hukiem przeminą, żywioły zaś zostaną zniszczone w ogniu, i ziemia, i te dzieła, które na niej zostaną znalezione. Skoro to wszystko zostanie zniszczone, to jacy wy powinniście być w świętym postępowaniu i pobożności, oczekując przyjścia dnia Boga i starając się je przyspieszyć. Z powodu tego dnia niebiosa płonąc, zostaną zniszczone, a żywioły rozpłyną się w ogniu.

Ale my, zgodnie z Jego obietnicą, oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, postarajcie się, abyście zostali przez Niego znalezieni bez skazy i nienaganni, w pokoju” (2 Ptr 3:10-14).

Jedno jest pewne, nikt nie zmieni Bożych planów, dlatego obserwując wydarzenia związanie z narodem wybranym, warto jest przypominać sobie to, co jest napisane w Biblii. Nikt nie powinien być zaskoczony tymi wydarzeniami, ponieważ Pan Jezus powiedział o nich bardzo wyraźnie:

Będą też znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga bezradnych narodów z powodu huku morza i nawałnicy. Ludzie ze strachu będą odchodzić od zmysłów w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi, bo moce niebios zostaną poruszone. Wtedy zobaczą Syna Człowieczego przychodzącego na obłoku, z mocą i wielką chwałą. A gdy się to zacznie, umocnijcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21:25-28).

Obyśmy nie byli zaskoczeni, gdy to się zacznie!

Henryk Hukisz

Thursday, September 11, 2025

Jeśli nie Chystus, to kto?

Lubię oglądać filmy z serii „Świat z góry”. Wiem, że nie mam szansy odwiedzić wszystkich ciekawych miejsc na świecie, dlatego z przyjemnością oglądam krajobrazy najdalszych zakątków na naszym globie. Ostatnio oglądałem film z rejonu Bliskiego Wschodu, w którym pokazano Mekkę i niezliczone tłumy muzułmanów, którzy przynajmniej raz w roku muszą odbyć pielgrzymkę do tego miejsca. Celem wizyty, zwanej „hadżadż”, jest siedmiokrotne okrążenie Al-Kaby w celu uzyskania przebaczenia popełnionych grzechów.

Istniejące na świecie religie starają się zapewnić swoim wyznawcom możliwość przebłagania bóstw, aby zdobyć ich łaskę. Jedynie chrześcijaństwo, które „notabene” nie jest religią, niesie ludziom na całym świecie ewangelię zbawienia, jakie Bóg już wykonał i teraz daje ludziom możliwość przyjęcia wiarą tego daru. Każdy chrześcijanin, który dzięki łasce Boga stał się Jego dzieckiem, musi uczynić nowe życie, jakie otrzymał, swoim priorytetem.

Biblia, jedyne zapisane Słowo Boga do ludzi, od pierwszej księgi do ostatniej, przekonuje nas, iż największym pragnieniem Boga Ojca jest zbawienie wszystkich ludzi. Pozostałe informacje jedynie wspierają tę zasadniczą prawdę. Czytając Biblię uważnie, nie jesteśmy w stanie tego nie zauważyć, że Bóg „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tm 2:4). Jedyną prawdą i drogą i życiem jest Syn Boży, Jezus Chrystus, który powiedział, że nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie ponieważ, jak On sam powiedział o sobie: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (Jn 14:6).

Osobiście wierzę, że Bóg nie pragnie zadowolić się jedynie małą garstką chrześcijan, lecz On ma na uwadze wszystkich ludzi, mieszkających na całym świecie. Dlatego zasadniczym zadaniem, jakie Chrystus wyznaczył Kościołowi, jest ogłaszanie światu: Nadszedł czas, Królestwo Boga jest już blisko. Naszym zadaniem jest więc uświadomienia wszystkim ludziom mieszkającym na obliczu całej ziemi: Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię (Mk 1:15).

Gdy czytamy Biblię od początku do końca, to możemy zauważyć, że w Bożej perspektywie działania, znajduje się cały świat. Apostoł Paweł ogłosił w Atenach, że On także z jednego człowieka powołał do istnienia wszystkich ludzi, aby zamieszkiwali całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkiwania, aby szukali Boga, czy to nawet dotknęli Go po omacku, i znaleźli (...) wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali” (Dz 17:26,30).

Bóg powołując Abrama, dał mu obietnicę: Będę ci błogosławił, rozsławię twoje imię i staniesz się błogosławieństwem (Rdz 12:2). Abram nie mógł zatrzymać tego błogosławieństwa wyłącznie dla siebie, gdyż Bóg wyraźnie zaznaczył: Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławią (w. 3). Dlatego później syn Abrahama Izaak, przekazał tę ważną informację swojemu synowi Jakubowi: Niech tobie i twemu potomstwu da błogosławieństwo Abrahama (Rdz 28:4). Tak więc cokolwiek dalej Bóg czynił pośród wybranego narodu, miało w perspektywie dotyczyć wszystkich narodów świata. Gdy pogański Goliat uwłaczał imieniu Bożemu, wierny sługa Boży Dawid podjął się obrony czci swego Pana, aby cała ziemia dowiedziała się, że jest Bóg w Izraelu (1 Sm 17:46). Później Dawid, będąc już królem w Izraelu, modlił się do Boga aby poznano na ziemi Jego drogę, wśród wszystkich narodów Jego zbawienie (Ps 67:3).

Nowy Testament rozpoczyna się od stwierdzenia, że Jezus Chrystus, który narodził się jako Zbawiciel świata, jest z rodu Abrahama (Mt 1:1), któremu Bóg przyobiecał błogosławieństwo, jakim chce objąć cały świat, wszystkie narody. Dlatego Chrystus, gdy jako światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi (Jn 1:9), zapewnił, że wszystkim, którzy Go przyjęli, dało moc stania się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w Jego imię (w. 12). Później w nocnej rozmowie z nauczycielem Izraela wyjaśniając, w jakim celu przyszedł, powiedział: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (w. 16).

Pan Jezus, budowniczy Kościoła, który jest Jego Ciałem na ziemi, wyznaczył zadanie kontynuowania misji, którą sam zapoczątkował. Każdy ewangelista, kończąc opis życia i działalności Chrystusa, wskazuje na to zadanie, jakie Jego uczniowie musieli wypełniać. Mateusz zostawił nam „Wielkie Polecenie” – Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata (Mt 28:19,20). Marek wskazał wyraźnie na kierunek, w jakim muszą udać się z ewangelią – Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, zostanie potępiony (Mk 16:15,16). Łukasz natomiast wskazał na konieczność uzbrojenia się w specjalną moc, gdyż to zadanie przekracza ludzkie możliwości – W Jego imię będzie głoszone wszystkim narodom wezwanie do opamiętania dla odpuszczenia grzechów, zaczynając od Jeruzalem. Wy jesteście tego świadkami. Oto Ja posyłam wam Obietnicę Mojego Ojca. Dlatego pozostańcie w mieście dopóki nie przyjmiecie mocy z wysokości k 24:47,49). Jan opisał ostatnie chwile, jakie uczniowie spędzali ze Swoim Mistrzem, gdy zostali napełnieni pokojem, jakiego świat nie może dać. Jezus wówczas rzekł: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam (Jn 20:21). Natomiast apostoł Paweł, najwierniejszy zwiastun Ewangelii Chrystusa, zapewniał tych, którzy uwierzyli: Usprawiedliwieni z wiary, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa (Rz 5:1).

To wielkie zadanie zwiastowania Ewangelii zbawienia, jakie Chrystus zlecił wypełniać Kościołowi, przekracza ludzkie możliwości. Ten, którego życie było naznaczone Bożą mocą, gdyż dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” k 1:37), oczekuje od nas również zaangażowania się w tę misję niemożliwą dla ludzi. Lecz On dał nam obietnicę, dzięki której, jak powiedział: "Gdy Duch Święty zstąpi na was, weźmiecie Jego moc i będziecie Moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi" (Dz 1:8). Tylko dzięki tej mocy, będziemy w stanie wypełniać to, co jest możliwe tylko dla Chrystusa. Ponieważ, jeśli Chrystus nie zbawi człowieka, to nikt inny tego nie dokona.

Apostoł Paweł w liście do wierzących w Koryncie zwracał uwagę na szczególną rolę, jaką powinni spełniać wobec niezbawionych - Jesteśmy bowiem wonnością Chrystusa dla Boga wśród tych, którzy dostępują zbawienia, jak i wśród tych, którzy idą na zatracenie. Dla jednych jest to zapach śmierci ku śmierci, dla drugich zapach życia ku życiu. I kto jest w stanie temu sprostać?” (2 Kor 2:15,16).

Oczywiście nikt z nas nie jest w stanie sprawić, aby ktokolwiek z powodu naszej „wonności” przeszedł ze śmierci do życia. Jedynie Chrystus może poprowadzić nas „w pochodzie triumfalnym” i sprawić, że „przez nas roznosi po wszystkich miejscach woń Jego poznania” (2 Kor 2:15).

Nieco dalej w tym samym liście Paweł wyjaśnia, że „jeśli nawet nasza Ewangelia jest ukryta, to jest ukryta dla tych, którzy idą na zatracenie, dla niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego świata, tak że nie dostrzegają blasku Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga. Nie siebie samych bowiem głosimy, lecz Jezusa Chrystusa jako Pana, siebie natomiast jako wasze sługi z powodu Jezusa” (2 Kor 4:3-5).

Obyśmy zawsze dostrzegali blask Ewangelii chwały Chrystusa, gdyż w Nim Bóg nam się objawił.

Henryk Hukisz

Monday, September 1, 2025

Współczesne chrześcijaństwo

Coraz częściej zadaję sobie pytanie: „Jak współczesny świat widzi obecne chrześcijaństwo?” Kiedyś usłyszałem wypowiedź jednego z naszych polityków, że Europa będzie chrześcijańska, jeśli zastosuje się do jego pomysłu - albo jej wcale nie będzie. Autor tych słów pod pojęciem „chrześcijańska” rozumiał „katolicka”, nawiązując bardziej do średniowiecza niż do współczesności. Na taką Europę ja się nie zgadzam, bo drugiego Marcina Lutra już nie będzie.

Jakie jest więc dzisiejsze chrześcijaństwo? Jakie powinno być, aby Kościół Jezusa Chrystusa spełniał oczekiwania Głowy, aby Duch Święty mógł swobodnie działać poprzez dary łaski? Wiem, że wielu wierzących w Pana Jezusa, jako jedynej Drogi do Ojca, zadaje podobne pytania w trosce o obraz współczesnego chrześcijaństwa. Jedno jest pewne - dzisiejszy obraz jest malowany mozaiką przeróżnych wyznań, wspólnot czy też lokalnych kościołów i nie jest odzwierciedleniem tego, co zakładał Chrystus, gdy nakazywał gromadce swoich naśladowców iść na cały świat i czynić „uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem” (Mat. 28:19,20).

Niedawno obejrzałem bardzo interesujący film zatytułowany „Translated” z 2018 roku (dostępny tutaj w wersji angielskiej). Jest to zmyślona historia, której bohaterem jest apostoł Paweł. W momencie ścięcia przez rzymskich żołnierzy przenosi się do naszych czasów, gdzieś na pobocze autostrady w stanie Oregon, w USA. Przypadkowy kierowca ciężarówki zaopiekował się starcem w łachmanach i postanowił zawieźć go do jakiegoś domu opieki. Po drodze jednak dowiedział się, że ma do czynienia z apostołem Pawłem, dlatego chciał skontaktować się z liderami lokalnych kościołów. Wkrótce, gdy Paweł potrafił już posługiwać się językiem angielskim, wypowiadał się na temat różnych sytuacji, jakie znajdował pośród współczesnych chrześcijan.

W momencie, gdy z okien samochodu Paweł oglądał okazałe budowle sakralne z krzyżami na frontowych ścianach, dowiedział się, że ludzie wierzący w Pana Jezusa nie spotykają się na jednym miejscu, lecz każda wspólnota osobno. Wówczas Paweł przypomniał, że w podobnej sytuacji napisał do wierzących w Koryncie i zdziwił się, że do dziś nie załatwiono tego, co wówczas proponował. Dlatego apostoł Paweł zrozumiał, że jego pojawienie się w XXI wieku ma cel wyznaczony przez samego Chrystusa, aby zgromadzić wszystkich wierzących w jednym miejscu.

Osobiście wierzę, że dla wszystkich wierzących dziś w Chrystusa został wyznaczony ten sam cel - abyśmy byli jedno. Wystarczy odwołać się do słów naszego Pana, który modlił się do Ojca: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, żeby i oni byli w Nas, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (Jn 17:21). Dlatego sądzę, że współczesne chrześcijaństwo nie może wypełniać wyznaczonego zadania, gdyż trwa w podziałach. Jak już nieraz pisałem na moim blogu, że gdy po kilkunastu latach wróciłem do miasta, które dobrze znałem, zastałem kilkadziesiąt oddzielnych wspólnot ewangelicznych, to mnie bardzo zasmuciło. Podzielone chrześcijaństwo, które pretenduje do bycia prawdziwym obrazem Chrystusa w tym świecie, nie może oddziaływać na otoczenie. Takie chrześcijaństwo zajęte jest utrwalaniem podziałów, gdyż każda grupa jest przekonana o swojej poprawności wiary i przekonań.

Co wspólnego z tym ma historia wymyślona przez twórców wspomnianego filmu? A no wiele, bo dziedzictwo apostoła Pawła ma znaczenie ponadczasowe. Jeśli uznajemy fakt, że „całe Pismo jest natchnione przez Boga” (2 Tm 3:16), to listy, jakie napisał Paweł do wierzących w Chrystusa, są skierowane również i do nas, żyjących w XXI wieku. Czyż tak nie jest? Dokładnie jest tak, jak we wspomnianym filmie. Gdy czytamy dziś listy apostoła Pawła, to tak samo, jak gdyby żywy Paweł siedział dziś obok nas. Wierzę, że gdybyśmy tak postrzegali natchnienie przez Boga naszej Biblii, to może z większą uwagą byśmy się wsłuchiwali i czynili to, co jest w niej napisane, gdyż znajduje się w niej Boże Słowo. Gdy czytamy Biblię, to tak naprawdę przemawia do nas sam Bóg, a nie człowiek żyjący dwa tysiące lat temu. Prawdą jest, że Biblię czyta się w obecności jej Autora.

Wracając do postawionego na początku pytania: „Jak współczesny świat widzi obecne chrześcijaństwo?”, muszę powiedzieć, że obraz, jaki widzi, nie zachęca do szczególnego zainteresowania się nim.

Pisałem na ten temat już wiele razy, gdyż mam w sercu troskę o prawdziwy obraz Kościoła we współczesnym świecie. Obecnie, gdy przyglądam się, w jaką stronę zmierza chrześcijaństwo, zauważam, że dzieje się podobnie jak w pierwszych wiekach - następuje odejście od zasadniczej linii, jaką wyznacza nauka apostolska. Mogę nawet powiedzieć, że jest dużo gorzej, gdyż na początku wierzący nie znali dobrze treści Pisma Świętego. Obecnie każdy posiada po kilka egzemplarzy Biblii w różnych przekładach, a do tego mamy dużo lepszy dostęp do tekstów w językach oryginalnych. Możemy więc powiedzieć, że mamy pozornie lepsze poznanie Bożej prawdy. Dlaczego więc zamiast zbliżać się do siebie, oddalamy się, broniąc naszych własnych przekonań?

Jak bardzo do współczesnego kościoła pasuje obraz zboru w Laodycei, opisany w liście Pana Jezusa. Gdy patrzy się dziś na nowoczesny wystrój kaplic, w których kazalnice zamieniono na pulpity dla muzyków, kaplice wyposażono w najnowszą technikę multimedialną, to można odwołać się do opinii Chrystusa o kościele, który mówi o sobie – „Jestem bogaty; oraz: Wzbogaciłem się i niczego nie potrzebuję”. Jezus jednak stawia prawdziwą diagnozę, mówiąc: „jednak nie wiesz, że jesteś nędzny, pożałowania godny, biedny, ślepy i nagi” (Ap 3:17).

Pan Jezus, będąc nadal Głową Kościoła, który buduje od dnia Pięćdziesiątnicy, stoi dziś poza wieloma zborami. Stoi i puka z nadzieją, że ludzie opętani współczesnymi trendami opamiętają się i wpuszczą Go do siebie. Jak aktualne są słowa obawy, jakie wypowiedział Pan Jezus dwa tysiące lat temu: „Czy jednak Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” k 18:8). Niestety, dzisiejsze chrześcijaństwo często jest pozbawione Chrystusa. W kościołach są jedynie programy, śpiewy i przemówienia o charakterze chrześcijańskim. Najgorsze jest to, że wielu ludziom takie chrześcijaństwo podoba się, bo czują się komfortowo i za wszelką cenę nie chcą go opuścić.

Chcę mocno podkreślić, że jedynym wyjściem jest zastosowanie się do rady, jakiej Chrystus udzielił zborowi w Laodycei. Pan Jezus wskazał na konieczność powrotu do wiary wypróbowanej w ogniu, powrotu do świętości, jaką można uzyskać dzięki krwi Baranka, oraz mieć wzrok pomazany olejkiem Ducha Świętego. Jedynie wówczas będziemy w stanie zobaczyć „czym jest nadzieja, do jakiej was wezwał, czym jest bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i jak wspaniały jest ogrom Jego mocy względem nas, wierzących, według działania siły Jego potęgi. Tą właśnie mocą działał w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy w niebiosach” (Ef 1:18-20).

Głęboko wierzę, że gdyby dziś apostoł Paweł złożył wizytę w chrześcijańskim zborze, to zwróciłby uwagę na słowa, jakie dwa tysiące lat temu skierował do wierzących w Efezie - „Mnie, najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska, abym poganom ogłosił Ewangelię o niezgłębionym bogactwie Chrystusa i ukazał, na czym polega działanie tajemnicy ukrytej od wieków w Bogu, który stworzył wszystko, aby różnorodna mądrość Boga stała się teraz jawna dzięki Kościołowi wobec zwierzchności i władz na wyżynach niebiańskich, zgodnie z zamiarem podjętym przed wiekami w Chrystusie Jezusie, naszym Panu. W Nim, dzięki Jego wierze, możemy bezpiecznie i ufnie przybliżyć się do Boga” (Ef 3:8-12). Obawiam się jednak, że te proste słowa pozbawione autorytetu naukowych tytułów i opinii współczesnych środowisk, najzwyklej spotkałyby się z ogólną ignorancją.

Boży zamiar zamierzony przed wiekami nic się nie zmienił, dlatego współcześni chrześcijanie muszą wrócić na drogę, jaką kroczyli nasi przodkowie od pierwszego wieku. Oni odnosili wspaniałe sukcesy, gdy trwali w jedności. Łukasz zapisał w swoich kronikach, że w tamtym czasie „Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i trwał w bojaźni Pana, i rozrastał dzięki zachęcie Ducha Świętego” (Dz 9:31). Źródłem tego sukcesu była postawa jedności wyrażana w tym, że „jedno serce i jeden duch ożywiały wszystkich wierzących. Nikt nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne(Dz 4:32).

Takie chrześcijaństwo z pewnością wywoła refleksję w sercach wielu ludzi i sprawi, że zawołają: „Co mamy uczynić, bracia?” (Dz 2:37).

Henryk Hukisz

Saturday, August 23, 2025

Męski mężczyzna

W świecie ogarniętym trendami egalitaryzmu i feminizmu być może zastanawiamy się, kim są prawdziwi mężczyźni. Niestety, we współczesnym społeczeństwie, faceci są najczęściej postrzegani jako istoty dominujące.  Powstało nawet pojęcie „toksyczna męskość”, która polega na byciu brutalnym, grubiańskim i pozbawionym dodatnich uczuć. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA), postanowiło przeciwdziałać negatywnym skutkom tak pojętej formy męskości i opublikowało zestaw porad dla psychoterapeutów, stwierdzając, że „Tradycyjna męskość – naznaczona stoicyzmem, konkurencją, dominacją i agresją – jest, ogólnie rzecz biorąc, szkodliwa”

Nie zamierzam w tym rozważaniu odnosić się szerzej do tego tematu, chociaż w sieci i w mediach jest sporo materiałów i uważam, że należałoby się do nich również ustosunkować. Mam jedynie zamiar odnieść się do kwestii męskości, jaka wynika z faktu, że Bóg, stwarzając człowieka, stworzył go „jako mężczyznę”, obdarzając go wyjątkową tożsamością. Wyjątkową, nie znaczy szczególną, lecz inną od kobiecej, i przez to niepowtarzalną i niezbywalną. Tej tożsamości musimy jako mężczyźni bronić, kultywować i przez to stawać się przydatnymi w Bożym Królestwie, zgodnie z zamierzeniem naszego Stwórcy.

Ten teks powstał pod wpływem kazania, jakiego wysłuchałem z ogromnym zainteresowaniem oraz chęcią podzielenia się kilkoma spostrzeżeniami w odniesieniu do współczesnych trendów, jakie obserwuję w naszej wspólnocie wyznaniowej. Kazanie wygłosił mój ulubiony kaznodzieja i były pastor Time Square Church w Nowym Jorku, kościoła, który założył Dawid Wilkerson. Carter Conlon jest wspaniałym kontynuatorem swego poprzednika, którego znamy i lubimy w Polsce z racji popularnej książki i filmu „Krzyż i sztylet”, jak i osobistych wizyt w naszym kraju. W końcu tego rozważania znajduje się link, z którego można skorzystać, aby osobiście wysłuchać wspomnianego kazania z dnia 16 czerwca 2019 roku. Polecam je wszystkim znającym język angielski, a szczególnie liderom naszej wspólnoty, aby stali się prawdziwymi mężami Bożymi.

Skoro Bóg postanowił, aby człowiek zaistniał zarówno jako płeć męska, jak i żeńska, miał w tym Swój mądry plan oraz przeznaczenie. Zgodnie z cechami, nie tylko zewnętrznymi, lecz przede wszystkim wewnętrznymi, Stwórca przeznaczył mężczyznę do określonych z góry zadań i oczekuje, aby każdy mężczyzna był mężczyzną. Podobnie jest w sytuacji kobiet, lecz o tym będzie w odrębnym rozważaniu.

Takiego mężczyznę, jakiego chce mieć Bóg, możemy obserwować na przykładzie Dawida, o którym Paweł mówił, adresując te słowa do pobożnych Żydów w Antiochii Pizydyjskiej. Bóg dał o nim świadectwo: „Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka według Mego serca, który we wszystkim wypełnił Moją wolę” (Dz 13:22). Warto jest więc przyjrzeć się postawie tego męża, w jaki sposób zademonstrował, że jest prawdziwym mężczyzną. 

Jak wiadomo, Biblia przedstawia nam Bożych bohaterów takimi, jakimi naprawdę byli. Dawid powołany na króla Izraela już we wczesnej młodości, dość długo musiał czekać na możliwość, aby zasiąść na królewskim tronie. Biblijne księgi relacjonują nam w dość szczegółowy sposób sukcesy i porażki tego prawdziwego mężczyzny. Teraz nawiązać do momentu szczególnie przykrego, gdy Dawid, Boży pomazaniec znalazł się w sytuacji, w której musiał szukać schronienia u swoich największych wrogów, u Filistynów. Aż trudno jest sobie wyobrazić, że jest to ten sam człowiek, który wyposażony w procę i kilka kamieni, stanął naprzeciw potężnego Goliata, który lżył z Izraela i jego Boga. Dawid, doświadczony Bożym zwycięstwem, jakiego doznawał, gdy walczył z dzikimi zwierzętami, pomimo pogardy ze strony olbrzyma, wyznał: „wychodzę do ciebie w imieniu PANA Zastępów, Boga wojsk izraelskich, które lżyłeś. Dzisiaj PAN wyda cię w moje ręce, a ja cię pokonam...” (1 Sm 17:45)

Po jakimś czasie, gdy Dawid był już zmęczony ciągłymi ucieczkami przed Saulem, który wściekle go ścigał, poszukał schronienia w Gad, mieście, z którego pochodził pokonany kiedyś Goliat. Myślę, że u źródła takiej decyzji leżały niezrozumiałe dla nas dziś powody, może zwykła ludzka słabość. Taka postawa może być dla nas przestrogą, abyśmy nie spoufalali się zbytnio z tym światem, który jest w stanie wojny z Bogiem i każdy kompromis z naszej strony może doprowadzić do podobnej sytuacji, w jakiej znalazł się Dawid. Zwróćmy uwagę na moment, gdy Dawid w przyjaznym nastawieniu do króla Filistynów Kisza, był gotowy razem z nim walczyć z Izraelem, bądź co bądź, Bożym narodem. Ta sytuacja wywołała zdziwienie u Filistynów, którzy pytali: „Co tu robią ci Hebrajczycy?” (1 Sm 29:3). Skutek takiej postawy Dawida i jego wojowników był taki, że miasto Siklag, w jakim zamieszkali, zostało zdobyte przez Amalekitów i spalone, a rodziny i dobytek uprowadzeni. 

Dawid wytrawny w boju i w doświadczeniach mężczyzna, razem ze swoimi wojennymi towarzyszami, płakali „dopóki nie zabrakło im sił” (1 Sm 30:4). Musiało to być bardzo bolesne doświadczenie. Lecz Dawid, będąc prawdziwym mężczyzną, szukał pomocy u swego Stwórcy. Gdy nawet jego współtowarzysze niedoli zamierzali go zabić, „został umocniony przez Pana, swojego Boga” (w. 6). Boży mężczyzna, nawet jeśli znajdzie się w sytuacji, „ponad to, co może znieść”, gdy szuka Boga, to wie, że On „da sposób wyjścia, aby móc wytrwać"  (1 Kor 10:13). Mąż Boży jest pewien tego, że zawsze może liczyć na swego Stwórcę. Dawid poprosił o efod, który kojarzył się z modlitwą do Boga. Wówczas odważył się prosić: „Czy powinienem ścigać tę bandę? Czy ją dogonię?” Bóg odpowiedział natychmiast: „Ścigaj. Na pewno ją dogonisz, a porwanym przyniesiesz ratunek” (w. 8).

Dziś potrzebni są mężczyźni, którzy są mężczyznami według serca Bożego. Pamiętajmy, że gdy człowiek został stworzony, Bóg uczynił mężczyznę tak, aby zawsze był mężczyzną. Historia Izraela, a obecnie dwa tysiąclecia historii Kościoła, ukazują nam wielką prawdę, że Bóg nadal potrzebuje mężczyzn, którym wyznaczył określone zadanie, do którego ich odpowiednio wyposażył we właściwe geny, aby byli przywódcami. Nie na darmo mężczyzna został wyposażony w testosteron, aby był mężczyzną. Kobiety Bóg uzdolnił do tego, aby były matkami i nikt im tej roli nie odbiera i nie próbuje przypisywać tego zadania mężczyznom. Tylko mężczyźni mogą stać się ojcami i w tej roli nikt inny ich nie zastąpi. Podobnie jest w Kościele, Bóg przypisał odpowiednie role i zadania mężczyznom, aby służyli Mu, wypełniając Jego wolę, jak to czynił Dawid w swoim życiu.

Niech nie zwodzą nas współcześni doktorzy teologii zbudowanej na świeckich ideologiach zrównania płci, którzy twierdzą, że „Paweł nie zabroniłby dzisiaj kobietom uczyć. Niech uczą ci, którzy są zdolni do nauczania i dlatego dzisiaj inaczej by zapisał polecenie w 1 Tm 2:12. Nic bardziej zwodniczego, gdyż w Bożym Królestwie nauczają ci, którzy są powołani przez Boga, a nie ci, którzy sami siebie za takich uważają. W Biblii jest napisane, że to Chrystus „uczynił pasterzami i nauczycielami” (Ef 4:11). Oby nie wystąpiła sytuacja, jaka istniała za czasów proroka Jeremiasza, gdy występowało wielu proroków, których nie posłał Pan (Jr 14:14). Z niepokojem słyszę, jak coraz częściej wyznacza się kobiety do służb, które w Kościele przez dwa tysiące lat wykonywali powołani przez Głowę Kościoła mężczyźni.

Oczywiście, kobiety też mają wiele możliwości usługiwania zgodnie z Bożym powołaniem. W Kościele jest tak wiele pracy, do której ciągle brakuje ludzi. Pan Jezus powiedział: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo” (Mt 9:37,38). Musimy pamiętać, że Pan, który sam powołuje, wie najlepiej kto, do jakiej służby został stworzony i potrafi wykonać ją jak najlepiej.

Jest to dość obszerny temat, aby w całości poruszyć w jednym rozważaniu. O tym pisałem we wcześniejszych wpisach tego bloga i zapewniam, że nadal będę pisać. Osobiście  polecam wspomniane już kazanie pastora Cartera Conlona, do którego link znajduje się TUTAJ. Zachęcam do wysłuchania bezpośrednio po kazaniu modlitwy żony pastora, Teresy Conlon, z jaką gorliwością wołała do Boga, aby mężczyźni byli znów mężczyznami. Wierzę, że osoby znające język angielski, znajdą odpowiedź na wiele pytań, które być może wywołałem tym tekstem.

Henryk Hukisz

Thursday, August 14, 2025

Czy czeka nas „apokatastaza”?

Osobom mniej wtajemniczonym wyjaśniam, że „apokatastaza” jest terminem biblijnym, odnoszącym się do idei przywrócenia pierwotnego stanu świata, jaki został utracony przez upadek człowieka spowodowany grzechem. Greckie słówko „αποκαταστασεως” [apokatastaseos] występuje tylko jeden raz w NT w wypowiedzi Piotra, gdy wyjaśniał zdumionym tłumom w świątyni jerozolimskiej, dlaczego na imię Jezusa, chromy „zerwał się, stanął na nogach i chodził” (Dz 3:8). Piotr, wskazując na odwieczny Boży plan, realizowany przez Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał zgodnie z zapowiedziami proroków, skierował do nich wezwanie: „Zmieńcie więc sposób myślenia i nawróćcie się, aby wasze grzechy zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody i aby posłał wam ustanowionego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków Bóg przepowiedział przez usta swoich świętych proroków” (Dz 3:19-21). Skutek tego zwiastowania był taki, że „wielu z tych, którzy usłyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn sięgała pięciu tysięcy” (Dz 4:4).

Rozumiemy wydźwięk ewangelii w słowach nawołujących do zmiany myślenia i nawrócenia się w celu uzyskania przebaczenia grzechów. Zagadkowo jednak brzmią dalsze słowa, nawiązujące do „czasu odnowienia wszystkich rzeczy”, w oryginale - „χρονων αποκαταστασεως παντων”. Występujący tu rzeczownik „apokatastasis” można przetłumaczyć jako „przywrócenie” lub „restytucja”. Czasownikowa forma tego słówka „ἀποκαθίστημι” [apokathistemi] występuje osiem razy w tekście Nowego Testamentu i znaczy „przywrócić do pierwotnego stanu”, w przypadku uzdrowienia uschniętej ręki (Mt 12:13, Mk 3:5, Łk 6:10), lub „odnowić” (Mt 17:11, Mk 9:12) oraz „przywrócić” w pytaniu: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraelowi?” (Dz 1:6).

Jak więc widzimy, dwukrotnie spotykamy słówko posiadające wspólny rdzeń, nawiązując do odnowienia królestwa izraelskiego. Warto więc jest bliżej przyjrzeć się idei, jaka drzemała w tamtym czasie w sercach wielu Izraelitów. Uczniowie Chrystusa pytali się o to swego Mistrza tuż przed rozstaniem się z Nim, gdy odchodził do Ojca. Uważam, że odpowiedź, jakiej Pan Jezus udzielił Swoim uczniom, powinniśmy również przyjąć z wielką rozwagą - „Nie wasza to rzecz poznać dni i godziny, które Ojciec ustanowił swoją mocą” (Dz 1:7). Ze względu na potrzebę sytuacji, w jakiej znajdowali się uczniowie, istotne było oczekiwanie na obietnicę Ojca - „gdy Duch Święty zstąpi na was, weźmiecie Jego moc i będziecie Moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1:8).

Zapowiedź „czasu odnowienia wszystkich rzeczy” odnosi się przede wszystkim do eschatologii, splatając ze sobą dwa horyzonty:

1. Izraelski –  przywrócenie błogosławieństw przymierza dla narodu wybranego. Apostoł Paweł, będąc Żydem, zwracając uwagę na trwałość Bożego planu, wobec tego narodu, napisał: „Nie chcę, bracia, żebyście byli nieświadomi tej tajemnicy i sami w sobie zadufani: częściowa zatwardziałość Izraela ma miejsce aż do czasu wejścia wszystkich pogan. I w ten sposób cały Izrael będzie zbawiony, tak jak napisano: Przyjdzie z Syjonu Wybawiciel i odwróci bezbożności od Jakuba. A to będzie Moje Przymierze z nimi, gdy zgładzę ich grzechy” (Rz 11:25-27).

2. Kosmiczny – odnoszący się do wyzwolenia stworzenia z „niewoli rozkładu”. Paweł odwołuje się do stanu, gdy nastąpi objawienie Bożej chwały w pełni, które będzie miało wpływ na całe stworzenie - „Stworzenie przecież z wytrwałością oczekuje objawienia synów Boga gdyż zostało poddane marności nie z własnej woli, lecz przez Tego, który je poddał, w nadziei, że również ono będzie wyzwolone z niewoli rozkładu do wolności chwały dzieci Boga. Wiemy bowiem, że aż dotąd całe stworzenie wzdycha i rodzi w bólach. I nie tylko ono, lecz również my sami, którzy mamy pierwsze plony Ducha, wzdychamy, oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała (Rz 8:19-23). Ta obietnica jest powiązana z panowaniem Chrystusa, o czym pisał również apostoł Piotr: „Ale my, zgodnie z Jego obietnicą, oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość” (2 Ptr 3:13). Patrz również (Ap 21:1).

W nauce apostolskiej możemy znaleźć wiele odniesień do stanu odkupienia dzieci Bożych, jakie uzyskujemy dzięki krwi Chrystusa. Pierwszym błogosławieństwem tego stanu jest uczestniczenie w Ciele Chrystusa, jakim jest Jego Kościół. Apostoł Paweł w Liście do Efezjan pisał o Bożym planie, jaki został podjęty, zanim ten świat został stworzony, abyśmy mogli stanąć przed Jego świętym obliczem. Dlatego Bóg „według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1:3). Teraz Bóg daje możliwość „poznać tajemnicę swojej woli, według swego postanowienia, które w Nim zamierzał wypełnić, dla osiągnięcia pełni czasów, aby Chrystus stał się na nowo Głową wszystkiego: tego, co jest w niebiosach, i tego, co jest w Nim na ziemi” (Ef 1:9,10). Apostoł Paweł w tym samym liście wyjaśnia, że staliśmy się uczestnikami Kościoła, którego Chrystus jest Głową - „aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa, aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (Ef 4:12,13). Celem ostatecznym jest więc nie samo uczestniczenie w Ciele Chrystusa, lecz Bóg przeznaczył nas do tego, abyśmy „się stali podobni do obrazu Jego Syna, aby był On pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8:29).

W ten proces wchodzimy w momencie narodzenia się na nowo. Należy wyraźnie podkreślić, że Chrystus wyznaczył warunek, jaki człowiek musi spełnić na drodze do pełnej odnowy, jaka jest możliwa jedynie w Bożym Królestwie - „jeśli się ktoś nie narodzi z góry, nie może ujrzeć Królestwa Boga” (Jn 3:5). Nawiązując do prawdy o konieczności narodzenia się z Ducha, Pan Jezus wskazał na przykład z historii Izraela, gdy jadowite węże zaatakowały wędrujący naród. Obraz wywyższonego węża i wiara w oferowany ratunek, wskazują na jedyną drogę zbawienia od grzechu i jego skutku, jakim jest śmierć. Boży Syn wziął na Siebie realizację tego planu, dlatego Bóg rzekł: „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie jest posłuszny Synowi, nie doświadczy życia, ale gniew Boży pozostaje nad nim” (Jn 3:36). Widzimy tu wyraźny podział skutkujący nie tylko w doczesności, lecz na całą wieczność. Paweł w liście do wierzących w Tesalonikach wyraził się jasno w odniesieniu do tych, którzy nie korzystają z jedynej drogi, jaką daje ewangelia, mówiąc, że „gdy Pan Jezus objawi się z nieba z aniołami Jego mocy w płomieniach ognia i ukarze tych, którzy nie uznają Boga i nie są posłuszni Ewangelii naszego Pana Jezusa. Karą dla nich będzie wieczna zagłada z dala od oblicza Pana i od chwały Jego mocy” (2 Tes 1:7-9).

Wracając ponownie do wydarzenia z Dziejów Apostolskich, którym rozpocząłem to rozważanie, musimy zauważyć, że od początku działalności Kościoła, apostołowie jednoznacznie określali możliwość zbawienia, mówiąc, że „nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4:12). Z kolejnych pism nowotestamentowych dowiadujemy się, że już na początku pojawili się nauczyciele, którzy próbowali głosić „inną ewangelię”. Apostoł Paweł zajął jasne stanowisko, mówiąc, że „nie ma jednak innej. Są tylko tacy, którzy sieją zamęt wśród was i chcą sfałszować Ewangelię Chrystusa” (Ga 1:7). Apostoł Piotr również zwracał uwagę na to, że będą pojawiać się fałszywi nauczyciele „którzy będą postępować według własnych żądz i mówić: Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak od początku stworzenia” (2 Ptr 3:3,4).

 Kościół w pierwszych wiekach nie posiadał spisanych ewangelii ani dziejów apostolskich, podobnie było z listami apostolskimi, które dopiero po kilkudziesięciu latach docierały do niektórych zborów. Dlatego zdarzało się, że pierwsze listy będące w obiegu, „ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcali – podobnie jak i pozostałe Pisma – na własną zgubę” (2 Ptr 3:16).

Apokatastaza, nazywana nieraz teologią powszechnego zbawienia ma swój początek już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. „Apokatastazy nauczali wcześnie Grzegorz z Nyssy, Klemens Aleksandryjski i Orygenes. Później wierzyli w nią Bracia Morawscy, chrystadelfianie i wielu anabaptystów; dziś widzimy odrodzenie apokatastazy prowadzone przez nauczycieli takich jak Rob Bell i Richard Rohr, a wierzenia apokatastazy można znaleźć w biblijnym uniwersalizmie i innych grupach, które nauczają o powszechnym zbawieniu. Doktryna apokatastazy została potępiona jako herezja na II Soborze Konstantynopolitańskim w 553 r. n.e. Apokatastazie sprzeciwiali się również Augustyn, Jerome i Luter i nigdy nie była ona powszechnie nauczana w większości tradycji chrześcijańskich” (Got Questions).

Jednym z głównych propagatorów tej nauki Orygenes, używał tego terminu, aby wesprzeć ideę znaną już jako „powszechne zbawienie”. Ten pogląd został jednak odrzucony przez ortodoksyjną większość, ponieważ Pismo Święte naucza o sądzie ostatecznym, na którym nastąpi podział na sprawiedliwych i niegodziwych - „I pójdą ci na karę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25:46). Apostoł Jan w swojej wizji końca tego świata maluje wyraźny obraz Siedzącego na białym tronie, przed Którym ziemia i niebo uciekły. Natomiast umarli zostali osądzeni według uczynków, po czym śmierć i Hades zostali wrzuceni w jezioro niegasnącego ognia (Ap 20:11-15). Tak więc, właściwe pojęcie słowa „ἀποκατάστασις” odnosi się do całkowitej odnowy stworzenia w Chrystusie, a nie do wymazania Bożej sprawiedliwości.

Teologia powszechnego zbawienia pojawiła się ponownie w XVII w., głównie w nauce socynian, w XIX w. m.in. w poglądach F.E.D. Schleiermachera i A. Schweitzera, a współcześnie m.in. P. Tillicha i E. Brunnera. Ta fałszywa ewangelia odrzuca konieczność narodzenia się na nowo i osobistej wiary w dar zbawienia na rzecz zbawienia wszystkich i wszystkiego, łącznie z szatanem. Ta teoria jest też nazywana doktryną pustego piekła. Pomimo powszechnego odrzucenia tej doktryny w czystej postaci, wspomniany wyżej mówca określił ją jako nadzieję dla zbawienia wszystkich ludzi.

Czy jesteśmy w stanie w pełni pojąć na czym ma polegać pełna odnowa stworzenia? Z pewnością - Nie! Uważam, że odnośnie do zrozumienia Bożych prawd, obowiązuje zasada: „To, co zakryte, należy do PANA, naszego Boga, a co jest objawione, do nas i do naszych synów na wieki, abyśmy spełniali wszystkie słowa tego Prawa” (Pwt 29:28). Przestrzeganie tej reguły może uchronić nas przed wieloma zbłądzeniami w postępowaniu w Bożym Królestwie. Nie wszystko jesteśmy w stanie pojąć, gdyż, jak rzekł Pan: „Moje myśli nie są myślami waszymi” (Iz 55:8) i zostawmy Panu to, czego nie potrafimy pojąć naszym umysłem.

Jestem świadomy, że w formacie tego rozważania jest niemożliwe, aby przedstawić wszystkie argumenty dotyczące nauczania o powszechnym zbawieniu. Postaram sie w kolejnych rozważaniach odnosić się do niektórych twierdzeń, jakimi posługują się zwolennicy tej doktryny, jak na przykład twierdzenie, że Bóg w nieskończonej miłości nie może, stworzonego na Swój obraz człowieka, skierować na wieczne męki w piekle. Wpierw zostało przyjęte nieprawdziwe założenie, że Boża miłość jest nieskończona. W Biblii takie pojęcie nie istnieje, zostało ono utworzone przez ludzi, którzy w ten sposób chcieli określić wielkość Bożej miłości. Natomiast w Ewangelii Jana czytamy o tym, że „przed świętem Paschy Jezus, wiedząc, że nadeszła Jego godzina, aby przeszedł z tego świata do Ojca, umiłował swoich w świecie, i to umiłował ich do końca” (Jn 13:1). Końcem Bożej miłości jest Jezus, wszystko, co jest poza Nim, nie pochodzi od Boga.

Henryk Hukisz

Monday, August 11, 2025

Wiara godna naśladowania

Bóg stworzył człowieka z prochu i po grzesznym upadku wyznaczył mu jego los, mówiąc: Powrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i do prochu powrócisz” (Rdz 3:19). Wiemy jednak, że człowiek, to nie tylko proch czy glina, z jakiej Stwórca nas ulepił, lecz jak rzekł Hiob: pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca” (Hi 3:11). Dlatego, gdy nadchodzi kres naszego życia, Słowo Boże odsłania rąbek tajemnicy odnośnie do tego, co jest po śmierci, mówiąc, że „wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, się zbudzi. Jedni do życia wiecznego, drudzy zaś ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Da 12:2). Wszystkich nas czeka śmierć, czyli zakończenie naszej ziemskiej wędrówki. Później pozostaje już tylko wieczność, a to jaka, zależy już od tego, czy człowiek za życia dokonał wyboru właściwej drogi. Pan Jezus, który doskonale wiedział, co znajduje się po drugiej stronie życia, zachęcał Swoich słuchaczy: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka jest bowiem brama i wygodna droga, która prowadzi do zguby i wielu przez nią wchodzi. Ciasna natomiast jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia i niewielu ją znajduje” (Mt 7:13,14).

Kiedy dowiedziałem się, że mój przyjaciel, który był moim duchowym mentorem i starszym bratem w Chrystusie odszedł do Pana, w pamięci przewinęły się jak na filmie obrazy z mojego życia, począwszy od wczesnego dzieciństwa. Miałem być może pięć lat, gdy na nabożeństwie w kaplicy w Zofiowie, gdzie mieszkaliśmy w tamtym czasie, pojawił się przystojny marynarz w granatowym mundurze, w czapce z napisem na otoku „Marynarka wojenna”.

Później los rozdzielił nas tak bardzo, że Edwarda Czajko spotkałem znów na obozie młodzieżowym w Olsztynie, gdy miałem już siedemnaście lat. O tym spotkaniu pisałem już na tym blogu we wpisie pod tytułem „Sześćdziesiąt lat minęło”. Wówczas nawróciłem się pod wpływem kazania Edwarda Czajko, gdy mówił o wezwaniu Chrystusa: Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11:28). Pamiętam, że nie odpowiedziałem od razu na to zaproszenie, gdyż nie czułem się ani utrudzony życiem siedemnastolatka, ani nie czułem zbytniego obciążenia grzechami, ponieważ uważałem się za dobrego chłopca. Czytałem regularnie Biblię, nie paliłem, nie pociągało mnie piwo, jak już zauważyłem takie zainteresowania wśród rówieśników w szkole. Dopiero głębsze zastanowienie się nad dalszymi słowami Chrystusa - „Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla waszych dusz. Jarzmo Moje bowiem jest miłe, a Moje brzemię lekkie” (Mt 11:29,30), wywołały refleksję odnośnie do tego, co mnie czeka w dorosłym życiu, na którego progu dopiero stawałem. Chciałem mieć to, co jest miłe i lekkie, pomimo tego, że jeszcze nie rozumiałem słowa „jarzmo”, gdyż już nie spotykało się pracujących w polu wołów, jedynie traktory ciągnące wieloskibowe pługi. Później, gdy bardziej interesowałem się tekstem biblijnym, zrozumiałem, że jarzmo jest obrazem mojej zgody na wspólne wędrowanie przez życie z moim Panem, którego wówczas przyjąłem wiarą do swego serca.

Rok później zdałem maturę i zastanawiałem się nad wyborem dalszej drogi. Interesowała mnie technika i elektronika, jaka w tamtym czasie odgrywała coraz powszechniejszą rolę w życiu. Stwierdziłem, że teraz jarzmo Chrystusa zaczęło odgrywać główną rolę w podejmowaniu decyzji odnośne do tego, co zamierzałem robić. W tym czasie dniami i nocami czytałem Biblię, gdyż chciałem poznać, co teraz Bóg ma dla mnie. Zdecydowałem się podjąć studia na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W okresie studiów, przez pięć lat spotykałem się często z Edwardem Czajko, gdyż był naszym opiekunem i równocześnie wykładowcą na tej uczelni. Po ukończeniu studiów powróciłem do Poznania, aby w miejscowym Zborze Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego angażować się w różnych posługach. Dzięki temu znów miałem możliwość spotykać prezbitera Edwarda Czajko, gdyż pełnił przywódcze funkcje w zarządzie ZKE. Był również prezbiterem okręgowym w Wielkopolsce, dzięki czemu wspólnie posługiwaliśmy w okolicznych zborach. Miałem wówczas okazję prowadzić jego nowego Fiata, za co byłem mu niezmiernie wdzięczny.

Zjednoczony Kościół Ewangeliczny był szczególną organizacją wyznaniową dla kilku społeczności ewangelicznych w Polsce, jakie współczesne władze komunistyczne utrzymywały pod swoją kontrolą. Przywódcy musieli wykazać się umiejętnością prowadzenia działalności religijnej, nie dając się wmanipulować w polityczną uległość wobec władzy. Głównym przywódcą był Stanisław Krakiewicz, jak się później okazało, pełnił podwójną funkcję, będąc równocześnie tajnym agentem Urzędu Bezpieczeństwa. Pastor Edward Czajko starał się działać dla dobra wiernych, czym naraził się Krakiewiczowi, jak czytamy: „Czajko został usunięty z funkcji kierownika Szkoły Biblijnej ZKE, musiał opuścić lokal służbowy przy ul. Zagórna 10. W 1971 roku Krakiewicz wymusił na nim, aby nie kandydował do Prezydium ZKE. Czajko został też wtedy usunięty z ChAT-u” (Wikipedia). Pomimo tych szykan pastor Edward trwał w służbie, dzielnie wspierany przez wiernych. Jego postawa duchowa była dla mnie świadectwem zaufania Bogu w pełnieniu służby, do jakiej otrzymał powołanie z góry. Uważnie śłedziłem jego wytrwałość w wierze, czerpiąc z niej zachętę do naśladownictwa. Słowo, na jakie pastor Edward powoływał się w tym czasie, było świadectwem apostoła Pawła - „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (2 Tym 4:7).

Pastor Edward Czajko był dobrym kaznodzieją Słowa Bożego. Zawsz,e gdy miałem okazję być słuchaczem jego kazań, pilnie wsłuchiwałem się, gdyż zawierało wyraźne przesłanie. Wiedząc o trudnościach, jakich doświadczał w tamtym czasie, chętnie przyjmowałem od niego różne wskazówki, jakich mi udzielał, podobnie jak Paweł, gdy pisał: „Z tego też powodu cierpię, ale się nie wstydzę. Wiem bowiem komu zawierzyłem i jestem przekonany, że jest On w stanie ustrzec to, co mi powierzono, aż do owego dnia. Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode mnie, w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie” (2 Tym 1:12,13).

Uroczystość pożegnania pastora Edwarda Czajko zgromadziła liczne grono jego przyjaciół w Zborze na Siennej w Warszawie. Od wielu osób usłyszałem w swobodnych wypowiedziach, że są wdzięczni za głoszoną kiedyś ewangelię, za chrzest, jakiego dokonał, a przede wszystkim za zdrową naukę, jaką pastor Edward Czajko przekazywał w swoim zwiastowaniu. Z wielkim zdziwieniem odebrałem wypowiedź jednego z mówców podczas nabożeństwa żałobnego pastora Edwarda Czajko, który przywołał debatę z nim w ostatnich chwilach jego życia, sugerującą zainteresowanie się doktryną „powszechnego zbawienia”. Ta fałszywa ewangelia odrzuca konieczność narodzenia się na nowo i osobistej wiary w dar zbawienia na rzecz zbawienia wszystkich i wszystkiego, łącznie z szatanem. Ta teoria nazywana jest doktryną pustego piekła. (W następnym rozważaniu szerzej przedstawię tę ideę, jaka sieje wątpliwości w konieczność uwierzenia w ofiarę Chrystusa, dla otrzymania daru zbawienia). 

Osobiście jestem wdzięczny prezbiterowi Edwardowi Czajko za dobry przykład wytrwałości w wierze. W księdze pamiątkowej wyłożonej w holu kaplicy z pełnym przekonaniem wpisałem słowa: „Pamiętajcie o swoich przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boga, rozważając koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę” (Hbr 13:7).

Tak, pastor Edward Czajko był moim przełożonym, z którego ust wziąłem wiele wspaniałych prawd Słowa Bożego. Widząc jego wytrwałość w pełnym zaufaniu Temu, w kogo uwierzył, chętnie chcę naśladować jego wiarę.

Wiele moich osobistych doświadczeń jest związanych z posługiwaniem pastora Edwarda Czajko. Jako Sekretarz Rady Kościoła w 1970 roku podjął decyzję przyznającą mi status duchownego. W 1977 roku zostałem powołany na urząd pastora Zboru w Poznaniu, a w 1982 roku usłużył podczas ordynacji na urząd prezbitera. Natomiast w naszym życiu rodzinnym, Edward usłużył podczas uroczystości zawarcia związku małżeńskiego, później modlił się o błogosławieństwo dla naszych dzieci.

Henryk Hukisz

Monday, July 28, 2025

Do czego stworzeni?

Pamiętam czas, gdy większość przedmiotów w domu powstawała dzięki pracy własnych rąk. Ojciec jako cieśla i stolarz w jednej osobie, robił podstawowe meble, mama przygotowywała wspaniałe pokarmy z produktów z własnego ogródka.

Dziś również ludzie tworzą wiele rzeczy, które mają swoje określone cele. Jest rzeczą naturalną, że to, co stworzymy powinno działać zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Gdy w samochodzie przestała działać klimatyzacja musiałem udać się do właściwego serwisu, aby fachowcy dokonali naprawy, tak by to urządzenie mogło spełniać swój cel. Tak dzieje się w naszym życiu i jest to normalne. 

Lecz jak to jest z nami? W Biblii czytamy, że my także zostaliśmy stworzeni i z pewnością nasz Stwórca uczynił to w określonym celu, mówiąc„Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i na Nasze podobieństwo” (Rdz 1:26)Wniosek jest tylko jeden - zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, aby nasz Stwórca mógł być uwielbiony w Swoim stworzeniu. Historia ukazuje nam jednak smutny obraz, gdyż człowiek, zamiast zachować to podobieństwo, by uwielbić Stwórcę, wybrał drogę grzesznego odstępstwa i musiał ponieść tego konsekwencje. Z tego powodu cała ludzkość, to znaczy my, którzy jesteśmy dziedzicami grzesznej natury, znajdujemy się w stanie duchowej śmierci i niemożności uwielbienia Boga, tak, jak On jest tego godzien.

Bóg podjął jednak określony plan zbawienia, tak, aby człowiek mógł w rezultacie powrócić do zdolności uwielbienia swego Stwórcy. W tym planie bardzo ważną rolę miał odegrać Izrael, naród, który Bóg wybrał w określonym celu, aby uwielbił Boga. Prorok Izajasz przypominał im, że Bóg oczekuje od nich właśnie spełnienia tego celu. Pragnę odwołać się do księgi tego proroka - do 42 i 43 rozdziału

Cel, do którego Bóg przeznaczył Swój naród, prorok wyraził słowami: Ja, PAN, powołałem cię sprawiedliwie, ująłem za rękę, ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem ludu, światłością narodów, abyś otwierał oczy niewidomym, uwięzionych wyprowadzał z zamknięcia, którzy przebywają w ciemnościach” (Iz 42:6,7). Tym celem jest ukazanie, że jedynie Bóg jest godzien chwały. Dlatego Bóg wybrał ten naród, oświadczając: Ja jestem PAN, to jest Moje imię, Mojej chwały nie oddam nikomu ani posągom należnego Mi uwielbienia (w. 8)

Skoro Bóg widział, że ten naród nie dochował wierności w osiąganiu wyznaczonego celu, postanowił dokonać nowych rzeczy. Nagle po tych słowach z ust Izajasza wyrywa się wspaniała pieśń uwielbienia: Śpiewajcie PANU pieśń nową, Jego uwielbienie od krańców ziemi! Niech sławi Go morze i to, co je wypełnia, wyspy oraz ich mieszkańcy! Niech oddają chwałę PANU, niech głoszą Jego cześć na wyspach! (Iz 32:10, 12). Nowa rzecz, jaką Bóg zapowiedział przez proroka Izajasza, to rozszerzenie swego planu na wszystkie narody. Od tego momentu również inni prorocy zapowiadali nowe przymierze, jakie Bóg przygotował, aby doprowadzić do osiągnięcia Swego zasadniczego celu, aby każdy człowiek mógł Go wielbić z czystego serca.

Bóg jest prawy i Jego sprawiedliwość domagała się sprawiedliwego sądu wobec narodu, który Go zawiódł ustawicznym odstępstwem. Ten rozdział kończy się zapowiedzią, że Bóg wyleje „żar Swojego gniewu i okropność wojny” (Iz 42:25). Zaraz po tym wyroku, który Izrael musiał wziąć na siebie, Bóg skierował słowa pełne nadziei, ponieważ zasadniczy cel musi być osiągnięty. Bóg oczekuje totalnego uwielbienia od wszystkich, których stworzył, dlatego w kolejnym rozdziale Bóg oświadcza stanowczo: „Tak mówi Pan, który stworzył ciebie, Jakubie, i ukształtował cię, Izraelu. Nie bój się, bo cię odkupiłem, wezwałem po imieniu, należysz do Mnie!” (Iz 43:1).

W kolejnych słowach skierowanych w pierwszym rzędzie do Izraela Bóg mówi: „Ponieważ jesteś drogi w Moich oczach, masz wielką wartość i Ja cię kocham” (Iz 43:4) dlatego rozszerza Swoje przesłanie do „wszystkich nazwanych Moim imieniem, których stworzyłem dla swojej chwały, których ukształtowałem i uczyniłem” (w. 6b)My wszyscy zostaliśmy stworzeni dla Jego chwały!

Prorocy Starego Testamentu wskazywali wielokrotnie, że nadejdzie czas, gdy Bóg pośle Mesjasza, Swego sługę, który pojedna z Nim wszystkich ludzi. Jezus Chrystus, Boży Syn przyszedł właśnie w tym celu, aby każdy człowiek mógł dostąpić odpuszczenia grzechów i uwielbić swego Stwórcę. Pan Jezus powiedział do Samarytanki przy studni: Zbliża się godzina, i teraz już jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w Duchu i prawdzie. Takich bowiem czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest Duchem i Jego czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie” (Jn 4:23,24).

Jezus w rozmowie z Nikodemem powiedział: „Zapewniam, zapewniam cię, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i Ducha, nie może wejść do Królestwa Boga. To, co się narodziło z ciała, jest ciałem, a to, co się narodziło z Ducha, jest duchem(Jn 3:3). Nie ma innej drogi, gdyż z ciała rodzi się grzeszna natura i tylko Duch Święty może dokonać zmiany w człowieku, aby mógł uwielbić Boga w Duchu i w prawdzie.

Apostoł Paweł w Liście do Rzymian przedstawił fundamenty teologii zbawienia mówiąc, że to, co można wiedzieć o Bogu, zostało im objawione. Sam Bóg przecież im to objawił. To bowiem, co w Nim niewidzialne, Jego wieczna moc i boskość, są od stworzenia świata widoczne w dziełach, dlatego nie mają nic na swoją obronę. Chociaż poznali Boga, to jednak nie oddali Mu chwały jako Bogu ani Mu nie podziękowali, ale zbłądzili w swoich myślach, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności” (Rz 1:19, 21)Prawdziwe poznanie Boga jest możliwe w narodzeniu się na nowo. Zgodnie ze słowami apostoła Pawła, Bóg objawia się w Swoich dziełach, tak że nikt nie może tłumaczyć się, że nie miał możliwości poznania Boga. Z powyższych słów wynika, że będą ludzie, którzy świadomie odrzucą Boga w oddawaniu Mu należnej czci. Dlaczego?

Chcę zwrócić uwagę na szczególne słowo występujące tylko dwa razy w Nowym Testamencie, które ma ogromne znaczenie dla zrozumienia, dlaczego powinniśmy oddawać Bogu chwałę za dzieła, jakie uczynił. Każde dzieło ma swojego autora. Oddajemy cześć i szacunek autorom wielkich dzieł sztuki proporcjonalnie do kunsztu włożonego w wykonanie tego dzieła. Ogólnie wiadomo, że na szczyty sławy wspinają się nieliczni, inaczej mówiąc, niewielu jest największych autorów wspaniałych dzieł. Bóg jest godzien najwyższej czci, gdyż Jego dzieła nie mają sobie równych.

Apostoł Paweł, dla podkreślenia wyjątkowej wartości dzieł stworzonych przez Boga, użył słowa „ποιημασιν” [poiemassin], w celu podkreślenia boskiego kunsztu. Grecki Leksykon Thayer’a wyjaśnia znaczenie tego słowa - „W Liście do Rzymian kosmos sam w sobie jest stworzonym przez Boga świadectwem, które sprawia, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za uznanie Stwórcy”. Natomiast Augustyn powiązał ten werset ze swoją doktryną ogólnego objawienia, twierdząc, że "księga natury" jest echem Pisma Świętego. Dla lepszego oddania znaczenia słówka „poiema” osobiście lubię słówko „majstersztyk”. Jest to słowo pochodzące z języka niemieckiego (Meisterstück) i oznacza arcydzieło, wybitne dzieło, szczególnie udane wykonanie lub działanie. Można również zilustrować to porównaniem zwykłego zegarka z czasomierzem wykonanym przez mistrza Patek Philippe. Za najbardziej skomplikowany egzemplarz z 24. funkcjami w 2014 roku zapłacono 24 miliony dolarów. Oczywiście wspaniałość Bożego dzieła nie ma sobie równego na całej ziemi i w całym wszechświecie. Dlatego Bóg jest godzien najwyższej czci i uwielbienia.

W tym samym liście (do Rzymian) czytamy, że chociaż „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” (Rz 3:23), i „zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo obrazu zniszczalnego człowieka, ptaków, czworonogów i płazów” (Rz 1:23), to Bóg „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni” (Ef 1:4). To się nazywa „Dobra Nowina”, czyli Ewangelia naszego zbawienia.

Apostoł Paweł w Liście do Efezjan opisuje nasze zbawienie jako dzieło Bożej łaski. Wprawdzie, jak przedstawia realną sytuację ludzi, pisze: Byliście umarli wskutek waszych występków i grzechów, w których niegdyś żyliście, postępując według zasad tego świata, posłuszni władcy sił, które unoszą się w powietrzu, duchowi, który teraz działa w synach buntu (Ef 2:1). Jednak dzięki łasce Boga, który będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swoją miłość, którą nas ukochał, i to nas, którzy byliśmy umarli wskutek występków, z Chrystusem przywrócił także do życia” (Ef 2:4,5). To przywrócenie do życia jest niczym innym, jak narodzeniem się na nowo, o czym Jezus rozmawiał z Nikodemem.

Droga do Boga został nam przywrócona, dzięki temu jesteśmy teraz zdolni, by oddawać Mu należną cześć i chwałę. Dlatego ten fragment Słowa Bożego nawiązuje do zasadniczego celu, w jakim zostaliśmy stworzeni. Paweł określa nawet czas, kiedy zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby ten cel spełniać - „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa ... w Nim przecież wybrał nas przed założeniem świata” (Ef 1:3,4). Tak więc, zanim Bóg stworzył świat i wszystko, co go wypełnia, zanim ukształtował nas z prochu ziemi, na Swój obraz i podobieństwo, Jezus Chrystus, Boży Syn został przeznaczony dla naszego wykupienia z niewoli grzechu.

Jak praktycznie możemy oddawać Bogu należną Mu część? Na to pytanie Paweł odpowiada: Przez Niego bowiem zostaliśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali” (Ef 2:10). Tutaj znajdujemy ponowne użycie słówka „ποιημα” [poiema], które oznacza to, że dzięki łasce narodzenia się na nowo, jesteśmy Bożym szczególnym dziełem, „majstersztykiem”, arcydziełem, szczególnie udanym wykonaniem, aby móc należycie uwielbić Boga, naszego Stwórcę. Dzięki temu nabieramy zdolności wykonywania dobrych uczynków, do jakich Bóg nas przeznaczył przed stworzeniam świata. Pan Jezus zwrócił też na to uwagę już na początku Swego nauczania, mówiąc: „Tak niech jaśnieje wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i oddawali chwałę waszemu Ojcu w niebie” (Mt 5:16).

Bóg stworzył nas dla Siebie, abyśmy byli świadectwem Jego chwały. Stworzył nas w określonym celu i nikt, i nic nie przeszkodzi w tym, abyśmy wraz z „miriadami miriad i tysiącami tysięcy” (Ap 5:11), zaśpiewali: „Temu, który siedzi na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków” (w. 13).

Do tego zostaliśmy stworzeni, do niczego innego. Pamiętajmy o tym zawsze.

Henryk Hukisz