Thursday, October 23, 2025

Wdowi grosz i radosna ofiarność

Ostatnio dość często wracam pamięcią do wydarzeń sprzed lat. Być może to już taka przypadłość wieku, w jaki wkroczyłem. Jak żywe stoją w pamięci zdarzenia z początków poznańskiego zboru, z którym byłem związany od początku jego istnienia.

Pamiętam strome, kręte schody prowadzące do mieszkania przy ul. Lampego (dziś ul. Gwarna), w którym odbywały się nabożeństwa i spotkania szkółki niedzielnej. Tam poznawałem zasady wiary i życia chrześcijańskiego. Później miejscem zgromadzeń był niewielki pokoik w budynku przy ul. Łuczniczej, dziś już nieistniejącym. Gromadka wiernych spotykała się regularnie w każdą niedzielę oraz w czwartki. Pamiętam niektóre twarze starszych już osób i zabawne sytuacje, patrząc na nie z perspektywy dziesięcioleci, jakie minęły.

Wówczas w czasie nabożeństw śpiewaliśmy pieśni ze „Śpiewnika Pielgrzyma”. Treść niektórych mógłbym zaśpiewać z pamięci jeszcze dziś. Również w czasie zbierania kolekty śpiewana była jakaś pieśń. Pewnej niedzieli starszy już wiekiem brat nagle zwrócił się z prośbą do prowadzącego nabożeństwo, aby podczas kolekty nie proponował do śpiewu pieśni „Wszystko Tobie dziś oddaję”. Na pytanie dlaczego, odpowiedział: „Mam problem z powrotem do domu, ponieważ jeśli zgodnie z sumieniem oddam wszystko, co mam w kieszeni, nie będę już miał na tramwaj”. A mieszkał zbyt daleko, by wracać pieszo.

Zauważyłem, iż obecnie, gdy jesteśmy zachęcani do szczerej ofiarności, przywoływana jest ewangeliczna historia o wdowim groszu. Powołując się na ten przykład, najczęściej czyta się wyrwany z kontekstu fragment z Ewangelii Łukasza 21:1-4 lub z Ewangelii Marka 12:41-44. Podkreśla się wówczas wielką ofiarność wdowy, która „wrzuciła ze swego niedostatku wszystko, co miała, cały swój majątek” (Mk 12:44). Idąc za tym przykładem, zachęca się wiernych, aby nie szczędzili grosza, cytując słowa apostoła Pawła: „Każdy niech tak postąpi, jak w sercu zdecydował, bez żalu i nie pod przymusem, radosnego dawcę bowiem miłuje Bóg” (2 Kor. 9:7).

Osobiście uważam, iż to zestawienie jest ze sobą w sprzeczności. Wdowa oddała bowiem wszystko, co miała, natomiast Paweł radzi, aby radośnie i bez przymusu ofiarować według postanowienia serca. Przecież nie jest napisane, że wdowa w świątyni oddała wszystko bez przymusu z radością w sercu.

Przyznaję, że przykład „wdowiego grosza” sprawia sporo kłopotów z właściwym zrozumieniem tego wydarzenia. Należy postawić sobie wpierw kilka pytań: Czy rzeczywiście Pan Jezus użył tego przykładu, aby zachęcić uczniów, by oddali wszystko, co mają? Czy znamy jakiś przykład, że ktoś oddał na cele kościoła wszystko, co posiada, całe swoje utrzymanie? Czy, w końcu, Pan Jezus pochwalił tę wdowę za jej szczerą ofiarność?

W opisach tego zdarzenia nie znajdziemy bezpośredniej odpowiedzi na postawione pytania. Dlaczego więc używa się tego przykładu, aby zachęcać dziś wierzących do większej ofiarności? Może wpierw musimy przyjrzeć się kontekstowi, w jakim to wydarzenia miało miejsce.

Wdowy w czasach imperium rzymskiego nie miały łatwego życia. Nie posiadały stałych dochodów w postaci emerytury. Były zdane na łaskę społeczeństwa, jeśli nie miały troskliwej rodziny. Dlatego kościół w pierwszych wiekach często szczególnie opiekował się wdowami. Jedną z podstawowych służb społecznych była opieka nad nimi. Istniały nawet specjalne listy uznania, kto powinien zostać otoczony opieką kościoła.

Sądzę, że odwoływanie się do sytuacji materialnej wdów w celu zachęcania do większej ofiarności nie było zamysłem Chrystusa, gdy zwrócił uwagę na jej heroiczny czyn przy świątynnej skarbnicy.

Osobiście uważam, że Pan Jezus odwołał się do tego przykładu, aby ostrzec przed chciwością przywódców religijnych. To oni bezdusznie manipulowali ludźmi w celu osiągnięcia większego zysku dla siebie samych. Przecież o tym mówił wyraźnie Chrystus w wersetach poprzedzających historię wdowy wrzucającej wszystko, co posiadała. Pan Jezus, wskazując na gromadzących się w świątyni przywódców religiijnych, powiedział: „Strzeżcie się nauczycieli Prawa. Lubią się przechadzać w odświętnych szatach, oczekują pozdrowień na placach, zajmują pierwsze miejsca w synagogach i na ucztach, wyzyskują domy wdów i dla pozoru przedłużają modlitwy. Tacy otrzymają szczególnie surowy wyrok” (Mk 12:38-40).

Właśnie po tych słowach Chrystus zauważył tę biedną wdowę, która zmanipulowana przez „wyzyskiwaczy wdowich domów”, być może przelękniona, iż nie doświadcza błogosławieństwa w swoim życiu, „wrzuciła dwie drobne monety, czyli grosz” (Mk 12:42). Pan Jezus nie powiedział po tych słowach: „Tak i wy czyńcie podobnie”. Niestety, pazerność i chęć wzbogacenia się wielu działaczy religijnych wykorzystuje tę historię, jak i wiele innych biblijnych wersetów, aby wyciągnąć jak najwięcej z kieszeni biednych wdów czy też innych osób poszukujących Bożej przychylności.

Piszę o tym, ponieważ byłem świadkiem, jeszcze w Stanach Zjednoczonych, jak pewna wdowa drżącą ręką wypisywała czek na Benny Hinn Ministry, aby – jak nauczał wspomniany „ewangelista” – zapewnić sobie błogosławieństwo. Sama żyła na garnuszku swojej córki, a swoje czeki wysyłała na zbożny cel „sługi Bożego”, który gromadził środki na prywatny odrzutowiec. Gdy tam mieszkałem dłuższy czas, mogłem z bliska przyglądać się, jak przebiegle naciągano wiernych na ofiarność, posługując się Biblią.

Ron Parsley, pastor z Columbus, OH, namawiał wiernych do wysyłania czeków na kwotę $54.17, aby spełniła się Boża obietnica: „Żadna broń zrobiona na ciebie, nie będzie skuteczna” (Iz 54:17). Nakłaniał do dokonania wpłaty jak najszybciej, gdyż jedynie w tej chwili ta obietnica mogła się spełnić. Pośpiech wynikał z obawy, że jeśli ktoś zajrzy do Biblii i przeczyta następny werset, wprawdzie już z następnego rozdziału, to zrezygnuje z ofiarowania tej kwoty. Kolejny werset bowiem mówi: „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody! Wy także, którzy nie macie pieniędzy, przyjdźcie! Kupujcie i jedzcie, dalej, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!” (Iz 55:1).

Już w czasach apostolskich pojawiali się chętni dorabiania się na kościele. Ananiasz i Safira chcieli oszukać Ducha Świętego, zatrzymując dla siebie część pieniędzy, które rzekomo ofiarowali na Boże dzieło. Szymon w Samarii, zajmujący się na co dzień magią, chciał kupić możliwość posługiwania w kościele. Paweł ostrzegał tych, którzy sprawowali posługę w kościele, że „ci, którzy dążą do bogactwa, wpadają w pokusy i zasadzki oraz liczne nierozumne i szkodliwe pożądania, które prowadzą ludzi do zguby i zatracenia. Korzeniem bowiem wszelkiego zła jest chciwość na pieniądze. W pogoni za nimi, niektórzy odłączyli się od wiary i zgotowali sobie liczne cierpienia” (1 Tm 6:9,10).

System religijny, jaki stworzono w czasach Chrystusa, sprzyjał bezkarnemu wyciąganiu pieniędzy nawet z kieszeni biednych wdów. Współczesny system niczym nie różni się od tego sprzed dwóch tysiącleci. Jedno jest pewne: przed Bogiem nikt nie ujdzie odpowiedzialności za swoje postępowanie. Albowiem jest napisane: „Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co będąc w ciele zdziałał – dobro lub zło” (2 Kor 5:10).

Dlatego apostoł Paweł poddaje pod rozwagę: „Nie dajcie się zwodzić, Bóg nie pozwala szydzić z siebie. Co bowiem człowiek posieje, to będzie zbierał. Kto sieje w swoim ciele, jako plon z ciała zbierze zagładę. Kto zaś sieje w Duchu, z Ducha zbierze życie wieczne” (Ga 6:7,8).

Pisałem już wcześniej na temat ofiarności w kościele. Jeden z wpisów pod tutułem „Ile na tacę?” można znaleźć na moim blogu.

Henryk Hukisz

Monday, October 13, 2025

Dryfowanie do postmodernistycznego kompromisu

 Na podstawie artykułu „7 signs you’re in postmodern church” z „The Christian Post” z dnia 12. 10. 2025.

Kościół naszych czasów stoi przed wielkim wyzwaniem, które przejawia się w subtelnej inwazji postmodernistycznej idei. Postmodernizm, w swej istocie, jest filozofią zaprzeczającą istnieniu prawdy absolutnej. Boże objawienie absolutnej prawdy znika pod wpływem wygórowanej subiektywności, osobistego doświadczenia i kulturowych trendów.

Kiedy Kościół ulega temu nurtowi, na szali stawia Ewangelię, do której głoszenia został powołany. Właśnie dlatego tak ważne jest, by patrzeć trzeźwo na naszą duchową kondycję. Autor Listu do Hebrajczyków ostrzegał współczesnych mu ludzi wierzących: Dlatego trzeba, abyśmy szczególnie trzymali się tego, co usłyszeliśmy, żeby nie minąć się z celem” (Hbr 2:1). Tym bardziej my, którzy żyjemy w czasach ostatecznych, musimy uważnie obserwować, czy nie dryfujemy w kierunku zniszczenia.

Oto siedem alarmujących znaków, że twój kościół może dryfować w stronę postmodernistycznego kompromisu.

1. Odkrywanie własnego potencjału zamiast zbawienia z łaski

Biblia mówi jasno: Zbawienie jest tylko w Chrystusie, z łaski przez wiarę, gdyż nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4:12). Jednak w kazaniach postmodernistycznych ten absolut jest często rozwadniany. Zamiast wezwania do pokuty i odkupienia przez krzyż, słyszymy o „odkrywaniu swojego najlepszego ja” lub o „duchowych odkryciach”. Wyłączność Chrystusa bywa bagatelizowana, by nie urazić słuchaczy. W ten sposób Kościół traci swoje prorocze ostrze, stając się niczym innym, jak religijnym klubem towarzyskim.

2. Obniżanie standardów moralnych w służbie

Nauczanie biblijne i historia Kościoła świadczy, że ci, którzy służyli zwiastowaniu Słowa czy w uwielbianiu, byli zobowiązani do wysokich standardów moralnych. Oczekiwano od nich świętości i życia zgodnego z nauczaniem Chrystusa. Dziś, w wielu miejscach pragmatyzm zwycięża nad czystością. Jeśli ktoś potrafi śpiewać, grać, lub przyciągać tłumy, jego życie moralne staje się drugorzędne. Ta postawa jest sprzeczna z apostolskim wymogiem, by przywódcy byli „bez zarzutu” (1 Tm 3:2). Obniżenie stanardów moralnych wprowadza zamieszanie co do prawdziwego znaczenia świętości w życiu chrześcijanina.

3. Poradnictwo wzajemnej pomocy zamiast wezwania do pokuty

Postmodernistyczne kazania często brzmią jak prezentacje motywacyjne, skupione na „radzeniu sobie ze stresem” lub „znalezieniu szczęścia”. Wprawdzie, takie tematy mogą mieć praktyczną wartość, są jednak oderwane od Ewangelii i prowadzą do duchowego bankructwa. Prawdziwe zwiastowanie musi konfrontować z grzechem, wskazywać na krzyż i wzywać do pokuty - Nawróćcie się i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego” (Dz 2:38). Bez tego, Kościół staje się stowarzyszeniem motywacyjnym z biblijnym posmakiem. Apostoł Paweł ostrzegał młodego Tymoteusza: Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” (2 Tym 4:3). 

4. Kulturowa akceptacja relatywnej etyki zamiast wierności nakazom Biblii

Jednym z najbardziej widocznych przejawów infiltracji jest relatywizm moralny w kwestiach społecznych. Kościoły, które akceptują małżeństwa osób tej samej płci, unikają tematu aborcji czy rozwodów lub milczą w oczywistych kwestiach moralnych, zdradzają, że bardziej zależy im na aprobacie kulturowej niż na Słowie Bożym. Apostoł Paweł jasno określił kierunek, jaki wybiera prawdziwy Kościół: Nie dostosowujcie się do tego świata, ale dajcie się przemienić przez odnowienie myśli, abyście potrafili rozpoznać, co jest wolą Boga, co jest dobre, co Mu się podoba i co jest doskonałe” (Rz 12:2). Strach przed etykietą bycia nietolerancyjnym” sprawia, że relatywizm zastępuje prawdziwe świadectwo Kościoła politycznie poprawnym pogłosem.

5. Inkluzywność kosztem świętości

Biblijny kościół jest wspólnotą przymierza złożoną z tych, którzy wyznają Chrystusa i chodzą w wierze i pokucie. W postmodernistycznym kościele bariery członkostwa praktycznie nie istnieją. Każdy, kto wnosi wkład finansowy lub po prostu wyraża zainteresowanie, może zostać przyjęty, niezależnie od przekonań czy stylu życia. Taka „polityka otwartych drzwi” podważa biblijny obraz Kościoła, którego członkowie są: potomstwem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem wykupionym, abyście opowiadali o cnotach Tego, który was wezwał z ciemności do swojej niezwykłej światłości” (1 Ptr 2:9). Odejście od tego standardu prowadzi do zamieszania moralnego i doktrynalnego.

6. Emocjonalne uwielbienie zamiast teologicznej głębii

Muzyka jest potężnym narzędziem, lecz w wielu postmodernistycznych kościołach „doświadczanie” uwielbienia staje się głównym celem. Światła, wytwornice mgły i emocjonalna muzyka dominują, a teologiczna głębia zwiastowania schodzi na dalszy plan. Jezus powiedział: Bóg jest Duchem i Jego czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie (Jn 4:24). Uwielbienie oderwane od prawdy staje się rozrywką, dryfując w kierunku emocjonalnych doznań, które nie prowadzą do prawdziwego uczniostwa.

7. Obsesja na punkcie tłumów: Liczby zamiast uczniostwa

Być może najbardziej wymownym znakiem jest obsesja na punkcie liczb. Sukces mierzy się frekwencją, ofertami i zaangażowaniem w mediach społecznościowych, a nie odmienionym życiem. Jezus nie polecił nam przyciągać tłumy; On wręcz nakazał: Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem (Mt 28:19,20). Tłumy bywają kapryśne (wystarczy spojrzeć na uczestnicwo w świętach religijnych). Uczniostwo wymaga zaangażowania i posłuszeństwa. Przedkładając popularność nad bycie uczniem, Kościół zdradza swoją misję.

Podsumowanie: Nie Dryfujmy!

Przenikanie filozofii postmodernistycznej to kryzys duchowy. Kościół, który przestaje głosić prawdę absolutną, przestaje być kolumną i fundamentem prawdy (1 Tm 3:15).

Zwróćmy też uwagę na przestrogę apostoła Pawła skierowaną do wierzących w kościele efeskim: abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (Ef 4:14).

Musimy zadać sobie kluczowe pytania: Czy głosimy absolut zbawienia? Czy wymagamy od lederów biblijnych standardów? Czy jesteśmy gotowi stawić czoła grzechowi i czynić uczniów, a nie tylko konsumentów?

Kościół Chrystusa nie może sobie pozwolić na to, by dryfować z prądem relatywizmu. Musimy mocno trzymać się prawdy i wiary, która raz została przekazana świętym” (Jud 3) i odważnie głosić niezmienną Ewangelię. Tylko wtedy oprzemy się fali nowoczesności i pozostaniemy wierni Panu, który obiecał: Niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą (Mt 24:35).

Henryk Hukisz

Friday, October 10, 2025

Wezwanie do czujności

 List Judy znajduje się w Biblii tuż przed Apokalipsą – i choć kolejność ksiąg nie jest chronologiczną mapą Kościoła, to jego treść jest alarmującym dzwonkiem na czas ostateczny. Trafnie powiedziano: każdy dzień, każda niedziela, przybliża nas do kulminacji – spotkania z naszym Panem i Zbawicielem. W końcu On obiecał: Przyjdę i zabiorę was do siebie, abyście tam, gdzie Ja jestem i wy byli(Jn 14:3).

Jezus ostrzegał, byśmy byli czujni na znaki: „Uważajcie, aby ktoś was nie zwiódł. Liczni bowiem przyjdą pod Moim imieniem i powiedzą: Ja jestem Mesjaszem. I wielu zwiodą(Mt 24:4,5). Paweł wtórował mu, pisząc: Gdy zaś chodzi o przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa i nasze zgromadzenie się przy Nim, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym przekonaniu i zastraszyć ani przez ducha, ani przez słowa, ani przez list rzekomo przez nas napisany, że już nadszedł dzień Pana. Niech nikt w żaden sposób was nie zwodzi (2 Tes 2:1-3).

List Judy to swoisty poradnik przetrwania w obliczu fałszywych przewodników. Ten wierny sługa Jezusa, brat Jakuba, uderza prosto: Wkradli się bowiem między was jacyś ludzie, od dawna skazani na potępienie, bezbożni, którzy łaskę naszego Boga zamieniają na rozpustę i wypierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa(Jud 4).

Obserwując dzisiejsze kościoły i wspólnoty, widzę zjawiska, które potwierdzają ten lęk. Wiemy, jak świat oddany władzy chaosu pogrąża się w zepsuciu – zgodnie z zapowiedzią: Ten, kto popełnia nieprawość, niech jeszcze dopuści się nieprawości, kto jest podły, niech się jeszcze upodli, kto jest sprawiedliwy, niech jeszcze uczyni sprawiedliwość, a ten, kto jest święty, niech się jeszcze uświęci(Ap 22:11). Czas oczekiwania to czas na wzrost duchowy, nie na kompromis.

W ostatnim czasie niepokojąco nasila się trend wprowadzania do zborów świeckich rozrywek i zwyczajów. Gdy niewierzący świętują pogańskie tradycje jak Halloween (przebieranki, czczenie nieznanych mocy), wierzącym proponuje się ich „chrześcijańskie” namiastki. Pod koniec listopada Andrzejki to pogańskie wróżenie z wosku – próbując dać ludziom iluzję kontroli nad przyszłością. Co jeszcze wymyślą ci „jacyś ludzie” dla wierzących w imię „uwspółcześnienia”?

Wiem, że Sylwestra już planują jako huczne, całonocne imprezy w rytm muzyki puszczanej przez wynajętych, świeckich DJ-ów. Nie jestem przeciwny dobrej zabawie, ale gdy ogłasza się to jako „wspólne uwielbianie, tańce, karnawałowe przebrania – wszystko na chwałę Pana”, zastanawiam się, o jakiego „pana” naprawdę chodzi.

Lektura Listu Judy dzisiejszego poranka uderzyła mnie przerażającym podobieństwem: ostrzeżenia tego sługi idealnie pasują do współczesnych zjawisk. Proponuję każdemu sięgnąć po ten tekst, najlepiej w klarownym, współczesnym przekładzie. Ktoś kiedyś nazwał List Judy „Dziejami Apostatów” (odstępców)jako idealne przeciwieństwo Dziejów Apostolskich, które opisują początek Kościoła.

Proponuję lekturę Listu Judy w wersji współczesnej parafrazy jako ostrzeżenie dla prawdziwego Kościoła

1. Ja, Juda, sługa Jezusa Chrystusa i brat Jakuba, piszę do wszystkich wybranych przez Boga Ojca, strzeżonych i chronionych przez Jezusa Chrystusa. 2. Życzę wam coraz większego pokoju, miłości i łaski od Boga. 3. Drodzy przyjaciele, zamierzałem pisać o naszym wspólnym zbawieniu, ale poczułem, że pilniejszą sprawą jest wezwać was do stanowczej obrony oryginalnej, raz na zawsze przekazanej prawdy wiary. 4. Piszę, bo do waszych społeczności przemycili się niebezpieczni, bezbożni nauczyciele. Mówią, że chrześcijanin może żyć, jak chce, bo łaska Boża go chroni. To jest zamiana Bożej łaski na przyzwolenie na grzech. Oni sprzeciwili się naszemu jedynemu Autorytetowi i Panu, Jezusowi Chrystusowi, a ich los jest już przesądzony. 5. Przypomnijcie sobie: Bóg uratował Izraelitów z Egiptu, ale potem zniszczył tych, którzy Mu nie zaufali i byli nieposłuszni. 6. Pamiętajcie też o aniołach, którzy porzucili swoje stanowiska i zbłądzili. Bóg uwięził ich w łańcuchach ciemności, gdzie czekają na Wielki Dzień Sądu. 7. Podobnie Sodoma, Gomora i ich okolice pogrążyły się w skrajnej rozpustności (w tym w dewiacjach seksualnych). Spalił je ogień, stając się ostrzeżeniem, że wieczna kara istnieje. 8. A ci fałszywi nauczyciele? Robią to samo. Idą za swoimi niemoralnymi, brudnymi myślami, zanieczyszczając swoje życie, ignorując autorytet Boga i szydząc z mocy duchowych. 9. Nawet Michał Archanioł, spierając się z diabłem o ciało Mojżesza, nie ośmielił się go osobiście potępić czy obrażać, a jedynie powiedział: „Niech cię Pan skarci!” 10. Ci ludzie natomiast wyśmiewają to, czego nie rozumieją. Jak nierozumne zwierzęta, kierują się tylko instynktami i pragnieniami, zmierzając do autodestrukcji. 11. Biada im! Podążają drogą mordercy Kaina, dają się skorumpować jak chciwy Balaam, i sprzeciwiają się Bogu jak Kore, kończąc tak samo – na potępieniu. 12. Ci ludzie to wstyd i plama na waszych wspólnych, świątecznych spotkaniach. Bez zahamowań oddają się jedzeniu i zabawie, myśląc tylko o sobie. Są jak chmury bez deszczu niesione przez wiatr – dają nadzieję, ale nic nie dają. Są jak jesienne drzewa bez owoców – dwa razy martwe, wykorzenione i gotowe na spalenie. 13. Pozostaje po nich tylko wstyd, jak brudna, spieniona fala na plaży. Błądzą bez celu jak zagubione gwiazdy – ich przeznaczeniem jest wieczny mrok. 14. Już Henoch, który żył zaraz po Adamie, prorokował o takich: „Nadchodzi Pan z miriadami swoich świętych, 15. aby sądzić całą ziemię. Wymierzy sprawiedliwą karę za wszystkie nieprawe czyny i każde aroganckie słowo, jakie wypowiedziano przeciwko Bogu”. 16. Ci ludzie to wieczni malkontenci, zawsze narzekający, żyjący dla swoich zachcianek. Lubią się chwalić, a pochlebiają innym tylko po to, by osiągnąć swoje cele. 17. Pamiętajcie, drodzy, co mówili Apostołowie naszego Pana: 18. „W czasach ostatecznych pojawią się szydercy, którzy będą podążać za swoimi bezbożnymi, złymi pragnieniami”. 19. To oni powodują podziały, są zmysłowi, bo nie ma w nich Ducha Świętego. 20. Ale wy, drodzy, budujcie swoje życie na fundamencie najświętszej wiary, intensywnie modląc się w mocy Ducha Świętego. 21. Utrzymujcie się w stałej bliskości z Bożą miłością, cierpliwie czekając, aż Jezus Chrystus w swoim miłosierdziu wprowadzi was do życia wiecznego. 22. Miejcie wyrozumiałość i litość dla tych, którzy się wahają i wątpią. 23. Ratujcie innych, wyrywając ich dosłownie z ognia potępienia. Jeszcze innych prowadźcie do Pana z litością, ale bądźcie ekstremalnie ostrożni, by samemu nie dać się wciągnąć w grzech. Nienawidźcie nawet ich ubrania, które jest splamione grzechem, ale samych ludzi traktujcie z miłosierdziem. 24. Jemu, który jest jedynym Bogiem, który może uchronić was od upadku i doprowadzić was bez zarzutu do swojej wspaniałej chwały, z wieczną radością – 25. Jemu, przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana, niech będzie chwała, majestat, potęga i władza, teraz i na zawsze! Amen.

Powyższy tekst Listu Judy jest dowolną interpretacją (parafrazą) tekstu, dlatego, w celu porównania, odsyłam uważnego czytelnika do ulubionego przekładu, jaki czytasz codziennie.

Przypomnijmy sobie ważne słowa, jakie zostały wypowiedziane przez Boga na Górze Przemienienia: Ten jest Mój Syn wybrany, Jego słuchajcie! (Łk 9:35).  Bądźmy czujni i nie dajmy się zwieść. 

Henryk Hukisz

Thursday, October 2, 2025

Rozum człowieka czy AI

 Oprócz wykształcenia teologicznego zdobyłem umiejętność posługiwania się technologią w zakresie zastosowania elektroniki w życiu człowieka. Większość mojego życia zawodowego, służąc w Bożym Królestwie, pracowałem zawodowo jako inżynier serwisowy dość skomplikowanej aparatury analitycznej. Piszę o tym tylko dlatego, aby dać świadectwo, że znam się na komputerach - mówiąc oględnie. Jednak moją prawdziwą pasją, jakiej poświęcam najwięcej wolnego czasu, a teraz jako emeryt, mam go dużo, jest Biblia i studowanie tej wspaniałej Księgi.

Postanowiłem napisać na temat sztucznej inteligencji, nazywanej skrótowo „AI”, ponieważ coraz częsciej spotykam się z pytaniem, jak powinniśmy odnosić się jako osoby wierzące do używania AI, aby nie ulec zwiedzeniu. Zauważyłem, że spora liczba osób wierzących obawia się, że za tą inteligencją kryją się jakieś nieczyste siły. Pisałem już wcześniej o mojej przygodzie z AI, wskazując na możliwości, jakie płyną z takiej znajomości. Tamto rozważanie zakończyłem słowami: Nie doszukujmy się Antychrysta w AI, lecz z pewnością nie ma ona nic wspólnego z inspiracją Ducha Świętego, który jedynie, jak powiedział Chrystus, „doprowadzi was do całej prawdy. Nie będzie bowiem mówił od siebie, ale będzie mówił, co usłyszy, i objawi wam to, co ma nastąpić” (Jn 16:13). 

Aktualnie śledzę media religijne na temat stosunku różnych kościołów do sztucznej inteligencji. Zauważyłem, że duże związki wyznaniowe, głównie za oceanem, wypowiadają się na ten temat, zajmując stanowisko wobec tego zagadnienia, które cieszy się coraz większym zainteresowaniem zarówno osób wierzących, jak i kaznodziei i nauczycieli Słowa Bożego. Tym wpisem chcę pobudzić przywódców naszych wspólnot wyznaniowych, aby również zajęli wyraźne stanowisko i udzielili profesjonalnych porad, jak mamy odnosić się do AI. Brak takiego stanowiska będzie jedynie sprzyjać dowolnej interpretacji osób, które albo straszą tą inteligencją, albo używają ją do własnych celów, oszukując słuchaczy swoich kazań, jakoby sami to wymyślili, co pozyskują od AI.

Oto przykłady, jak odnieśli się przywódcy dwóch największych wspólnot wyznaniowych w USA.

Assamblies of God, czyli największa wspólnota Zborów Zielonoświątkowych opublikowała swoje stanowisko na stronie internetowej, próbując odpowiedzieć na takie pytania jak: Czy istnieją obawy natury etycznej? Czym różni się od innych technologii oszczędzających czas? Co na ten temat ma do powiedzenia Biblia?”.  Autorzy tego opracowani informują dalej: „Sztuczna inteligencja (AI) jest ogólnie definiowana jako systemy komputerowe zdolne do wykonywania zadań, które historycznie wymagały ludzkiej inteligencji, takich jak percepcja, interakcja z otoczeniem, rozwiązywanie problemów, a nawet kreatywność. Uruchomienie programów chatbotów i generatorów obrazów, takich jak ChatGPT firmy Open AI, sprawiło, że sztuczna inteligencja stała się dostępna dla przeciętnych użytkowników komputerów i przyciągnęła szerokie spektrum odpowiedzi od przywódców duszpasterskich i grup wyznaniowych”.

Dr James A. Bradford, pastor i były sekretarz generalny Assemblies of God, nie jest obcy postępowi technologicznemu. Postrzega sztuczną inteligencję jako narzędzie do szybkiego znajdowania faktów, takich jak daty historyczne podczas przygotowywania kazania, ale ostrzega: "Chociaż z pewnością może przyspieszyć badania, nie może zastąpić Słowa Bożego i Ducha Świętego". Zachęca rówież do korzystania z nowoczesnej technologii dla dobra całej wspólnoty - „Technologia działa przeciwko interakcji" – mówi Bradford. "Tak wielka wartość tkwi w połączeniu nauki z relacjami". Zachęca lokalne kościoły do podkreślania więzi poprzez regularne kazania i nauczanie na ten właśnie temat, tak jak Apostoł Paweł nauczał zarówno dużych, jak i małych zgromadzeń grupowych: "Wiecie, że nie wahałem się głosić niczego, co by było dla was pomocne, ale nauczałem was publicznie i od domu do domu" (Dz 20:20, NIV)”. (Oficjalna strona internetowa Assemblies of God (USA) | Sztuczna inteligencja i chrześcijaństwo).

Inna ogromna współnota Southern Baptist Convention wydała opracowanie w postaci 36. stronicowego poradnika „THE WORK OF OUR HANDS Christian Ministry in the Age of Artificial Intelligence”. To dzieło powstało dzięki pracy organizacji Komisji ds. Etyki i Wolności Religijnej (ERLC) w Stanach Zjednoczonych. Oprócz wielu pozytywnych opinii i dobrych rad, możemy znaleźć tam ostrzeżenie - „Wiemy, że [narzędzia technologiczne] mogą być również zaprojektowane i używane w sposób, który zniesławia Boga i dewaluuje naszych bliźnich”.

Autorzy tego poradnika dla wierzących i kaznodziejów zachęcają i równocześnie ostrzegają - „Bóg jest naszym nieskończonym Stwórcą, a my jesteśmy Jego skończonymi stworzeniami. Nie tworzymy tak, jak On tworzy, ani nie jesteśmy w stanie zdefiniować, co jest dobre, a co złe. Bóg sam jest dobry i tylko on definiuje, co jest dobre, a co złe, moralne, a co niemoralne, a także, jak powinniśmy żyć, opierając się na Jego własnym charakterze. Niezależnie od szans i wyzwań, jakie przed nami stoją, zwłaszcza w obliczu szybkiego rozwoju i wdrażania sztucznej inteligencji w naszym społeczeństwie, chrześcijanie muszą najpierw zwrócić się do Boga, aby wiedzieć, co jest słuszne i dobre. Każde wierne podejście do sztucznej inteligencji i nowych technologii musi być zakorzenione w transcendentnej naturze Boga i Jego suwerennej kontroli nad wszystkim, w tym nawet nad najbardziej zaawansowanymi systemami sztucznej inteligencji. Żaden rozwój technologiczny nie zaskakuje Go ani nie może równać się z Jego suwerenną kontrolą i mocą. Ponieważ Bóg postanowił objawić nam siebie i swój plan, możemy ufać i wiedzieć, że Słowo Boże jest więcej niż wystarczające w obliczu wszelkich pytań, wyzwań i możliwości, z którymi się mierzymy w naszym coraz bardziej cyfrowym świecie”.

Osobiście często próbuję korzystać z tego technologicznego dobrodziejstwa, lecz uważam, aby nie przekroczyć linii, gdzie działa już tylko mechaniczny algorytm, a nie suwerenna inspiracja Boża. Dla przykładu podaję małą przeróbkę mojego rozważania pt. „Biblia Święta” dokonaną przez AI.

Oto co otrzymałem, prosząc AI o przetworzenia załączonego tekstu.

„Święte Drżenie"

Rozdział I: Poranek Pani Marii

Słońce ledwie musnęło wschodni horyzont, lecz w małej, schludnej izdebce na poddaszu, już od dawna panował cichy, ceremonialny ruch. Był rok 1928. Maria Ostojska, wdowa po cenionym w okolicy nauczycielu i matka dorosłego już syna, Jerzego, wiodła życie naznaczone prostotą i głębokim porządkiem. To nie był zwykły dom; to była twierdza, której mury wzniesiono na Piśmie.

Maria stała przy misie. Ręce umyła z pietyzmem, jakby szykowała się do przyjęcia króla. To była codzienna, niezmienna liturgia wdzięczności. Wyrównane, srebrzyste włosy upięła w kok, choć nikt prócz ptaków za oknem i Boga w niebie nie miał jej oglądać. Chwila lektury Słowa była dla niej czymś więcej niż zwykłą czynnością – była spotkaniem w świątyni.

Następnie, powoli, podeszła do solidnego dębowego stołu. Na jego wypolerowanym blacie nie mogło znajdować się nic pospolitego – żadne rachunki, żadne robótki, żaden okruch chleba. Leżała tam tylko Ona: gruba, oprawiona w ciemną skórę Biblia Święta, z wytłoczonym na okładce, już nieco zatartym, napisem złotą czcionką. Maria delikatnie dotknęła jej rogu. Czuła to święte drżenie, dreszcz, który towarzyszył zbliżaniu się do prawdziwej świętości.

„Jak traktujesz swoją Biblię?” – to pytanie, które każdego dnia zadawała sobie w głębi serca. Czy jest tylko księgą, jedną z tych, które Jerzy przywozi ze swoich podróży? Nie. To była Księga, w której obecny był Autor.

Rozdział II: Skarbiec Prawdy

Maria otworzyła Pismo. Szmer pergaminowych kartek, ich stary, suchy zapach, był niczym kadzidło. Pogrążyła się w lekturze z prostotą i powagą. Pamiętała słowa Pawła, które wpoił jej niegdyś mąż: „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne...”

Dla Marii to oznaczało niepodważalną, jedyną Prawdę. Jej mąż powtarzał: "Jeżeli Słowo Boże jest Prawdą, wszystko, co jest mu sprzeczne, jest kłamstwem".

Taka postawa dawała jej niezachwianą kotwicę w świecie, który wydawał się coraz bardziej chwiejny.

Współczesność pukała do drzwi. Jerzy, jej syn, prawnik, często opowiadał o nowych "biblijnych" wydaniach – biblii biznesu, biblii fotografii – a nawet o tym, jak słowo to bywało zapisywane małą literą. Z jej perspektywy, było to profanowanie świętego imienia, znak zacierania granicy między świętością a pospolitością. Bała się, że to brak szacunku dla formy doprowadzi do braku szacunku dla treści.

Zderzenie wieków

Pamiętała, jak syn z entuzjazmem opowiadał o nowych odkryciach naukowych, o geologach datujących skały na miliony lat. Maria, choć kochała syna, patrzyła na to z łagodnym smutkiem i nieugiętą wiarą.

– Synu – powiedziała kiedyś, patrząc mu prosto w oczy – nauka jest ciągle w drodze do odkrywania. Pismo to objawienie, które jest już u celu.

Jerzy, choć kochał matkę i szanował jej pobożność, coraz rzadziej odnajdował w sobie to "święte drżenie" przed drukowanymi kartkami. Dla niego Prawda tkwiła w esencji, a nie w ceremoniale mycia rąk. Lecz matka nie sugerowała, że dłonie muszą być myte, chyba że były brudne. Chodziło o wewnętrzną czystość nastawienia.

Rozdział III: Cześć i Bojaźń

Po lekturze, Maria uklękła. Klęczała z prostotą, ale wyprostowana, nie skulona. Był to akt uniżenia, ale też świadomej godności przed Wielkim i Groźnym Bogiem.

Jej postawa była sprzeciwem wobec nowego tonu w kaznodziejstwie. Słyszała od nowo przybyłych pastorów, że Bóg jest "Tatusiem". Zjeżyły się jej od tego włosy.

„Jeżeli Pan Jezus ani razu nie zwrócił się do Swego Ojca w ten sposób, to czy ktokolwiek z nas ma prawo to uczynić?”

W jej świecie Bóg był Ojcem, tak – ale niezwykłym, świętym, wymagającym czci. Był Bogiem nad bogami, jak uczył Mojżesz, który „nie ma względu na osoby i nie bierze darów”. Ten szacunek, ta bojaźń, nie była strachem przed karą, lecz świadomością potęgi i świętości Tego, który przemawia. Był to szacunek, który rodził posłuszeństwo.

Tylko z taką postawą mogła wytrwać w trudnościach. Gdy przychodziły ciosy – choroba, samotność, obawy o przyszłość syna – Maria nie szukała pocieszenia w pustych słowach, ale w niezmiennej obietnicy: "Bóg zaś jest wierny i nie pozwoli kusić was ponad to, co możecie znieść, ale wraz z pokusą da sposób wyjścia tak, abyście mogli wytrwać."

Maria zamknęła grubą księgę, zamykając jednocześnie w sercu postanowienie. Jej Biblia Święta nie była relikwią; była żywym Słowem, które wyszło z ust Tego, który oświadczył: „nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim nie wykona tego, co chciałem.”

Wstała, a jej postać, choć niewielka, emanowała siłą. Czas na poranny posiłek. Ale to, co najświętsze, już się dokonało. Księga spoczęła na stole – bezpieczna, czysta i traktowana z należną powagą, jak przystało na Słowo Autora”.

Przyznam szczerze, że podoba mi się to, jak AI przetworzyło mój tekst. Aż kusi, aby częściej korzystać z takiej inteligencji, ale nie będę. Wolę pozostać przy swojej, takiej, jaką otrzymałem od Stwórcy, niedoskonałej, ale normalnej, ludzkiej.

W końcowym zdaniu poradnika wydanego przez Konwencję Południowych Baptystów w USA napisano: „POSTANOWILIŚMY, że wyznajemy, iż tylko Bóg ma moc stworzenia życia, że „Bóg, w swoim własnym czasie i na swój własny sposób, doprowadzi świat do właściwego mu końca” i że żadna innowacja ani powstająca technologia nigdy nie będzie w stanie uzurpować sobie suwerenności i mocy Boga”.

I niech tak pozostanie.

Henryk Hukisz

Thursday, September 18, 2025

Bóg odpowiedział: Nie!

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo trzeba, aby ten, kto zbliża się do Boga uwierzył, że On jest i że nagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr 11:6). Ten werset jest często traktowany jako najprostsza definicja wiary. Wiarą przyjmujemy coś za prawdziwe, pomimo braku wystarczających dowodów. Zgodnie z innym wersetem z tej samej Księgi - „Wiara jest gwarancją tego, czego się spodziewamy, dowodem istnienia rzeczy, których nie widzimy” (Hbr 11:1). Wiara jest nie tylko przekonaniem o istnieniu rzeczy, których nie widzimy, lecz przede wszystkim jest zaufaniem do Boga i Jego obietnic.

Zaufanie natomiast jest efektem osobistej relacji, w jakiej jesteśmy z Bogiem. Z Biblii wynika, że Abraham stał się „ojcem wszystkich wierzących” (Rz 4:11). Apostoł Paweł napisał również, że synami Abrahama są ci, którzy polegają na wierze” (Ga 3:7). Poleganie na wierze wyraża się w zaufaniu, czyli przyjęciu tego, co Bóg nam daje. Nie my wyznaczamy Bogu, co ma uczynić dla nas, lecz z ufnością poddajemy się Jego woli, nawet jeśli nie wydaje się dla nas korzystna.

Chciałbym zwrócić naszą uwagę na męża wiary, jakim z pewnością był Abraham. O nim czytamy w Liście do Hebrajczyków, w rozdziale poświęconym ludziom wiary. Tam czytamy: „Dzięki wierze Abraham okazał posłuszeństwo wezwaniu, aby wyruszyć na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo. Wyruszył, nie wiedząc, dokąd zmierza” (Hbr 11:8). Całe poczucie bezpieczeństwa, podejmując decyzję opuszczenia miasta, w którym mieszkał, oparł na niewiedzy, dokąd Bóg poprowadzi. Kiedy już znaleźli się z Sarą w miejscu, jakie Bóg wybrał dla niego, czekał ich kolejny krok wiary, jak czytamy: „Dzięki wierze też bezpłodna Sara, choć była w podeszłym wieku, otrzymała moc wydania potomstwa, gdyż za godnego wiary uznała Tego, który złożył obietnicę” (Hbr 11:11). Tu musimy się zatrzymać, aby dobrze przeanalizować tę sytuację, gdyż nie od razu poszło tak gładko.

Przenieśmy się jakieś dwa tysiące lat wstecz, do Księgi Rodzaju, gdzie czytamy: „Gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał mu się PAN i powiedział: Ja jestem Bóg Wszechmogący. Żyj świadomy Mojej obecności i bądź doskonały” (Rdz 17:1,2). Myślę, że jeszcze Abram, zanim został Abrahamem, podrapał się po łysiejącej już głowie i zapytał się w swoim sercu: „Dopiero teraz, gdy jestem już stary? Gdzie byłeś Boże, gdy posiadałem w sobie pełny potencjał tworzenia rodziny?” Wtedy Abram przypomniał sobie, że już wcześniej, polegając na swoim potencjale i cielesnych możliwościach, posłuchał rady swojej umiłowanej żony: „Idź, proszę, do mojej służącej, może ona da mi potomstwo” (Rdz 16:2). Wówczas „Abram poszedł do Hagar i ona poczęła. Gdy się zorientowała, że spodziewa się dziecka, zaczęła lekceważyć swoją panią” (Rdz 16:4). Tak z reguły kończą się nasze własne pomysły, gdy zamiast czekania na Boży czas, załatwiamy Boże sprawy po swojemu.

Bóg jednak nie pomylił się co do wyboru Abrama na ojca wszystkich wierzących. Dlatego Bóg poczekał kilkanaście lat i znów przyszedł do Abrama z tą samą obietnicą. Pamiętajmy, że Bóg nigdy nie zmienia Swoich obietnic, On je zawsze wypełnia, ale w Swoim czasie, nie tak jak my byśmy chcieli. Teraz Bóg przypomniał Abramowi: „Chcę bowiem zawrzeć z tobą Moje przymierze i dać ci liczne potomstwo(Rdz 17:2). Aby jednak wypełnić tę obietnicę, Bóg postanowił dokonać wielkiej przemiany w sercu Abrama, zmieniając nawet jego imię na Abraham. Teraz Bóg mógł oznajmić więcej szczegółów odnośnie do wielkiego przymierza, które będzie wykraczać daleko poza jedną rodzinę. Jedną z wielu cech tego przymierza było zapewnienie stałego zamieszkania - „Dam też tobie i twemu potomstwu, które przyjdzie po tobie, ziemię, w której jesteś przybyszem, całą ziemię kananejską w wieczne posiadanie, i będę ich Bogiem” (Rdz 17:8). Nie chciałbym poczuć się w skórze Abrahama, który już dokonał wyboru, co do przyszłości swojej rodziny - postąpił według własnego planu i nie czekając na Boży czas, spłodził Izmaela.

Pomyślał więc zapobiegliwy Abraham - skoro Bóg jest miłosiernym dobrym Ojcem, to powinien zgodzić się z moim planem i „powiedział do Boga: Oby tylko Izmael żył pod Twoją opieką” (Rdz 17:18). Innymi słowy, Abraham uważał, że Bóg powinien pobłogosławić jego cielesny sposób spełnienia Bożej obietnicy, dotyczącej jego potomstwa. Całe szcęście, że mamy zapisaną tę historię z Bożym „happy endem” - „Bóg odpowiedział: Nie!” (Rdz 17:19). Cieszę się, że mamy Boga, który nie pozwoli nigdy na to, aby jakiś człowiek mógł pokrzyżować Jego plany.

Pamiętam szczególny moment w moim życiu, gdy zostałem poddany medycznym badaniom i lekarz postawił jednoznaczną diagnozę – „Masz raka”. W pierwszym momencie wydawało mi się, że świat zawirował w odwrotnym kierunku. Pierwsze pytanie, jakie sobie zadałem, to ile życia mi jeszcze pozostało. Oczywiście, przede wszystkim powierzyłem w modlitwie Bogu całą sprawę. Moją pierwszą modlitwą była prośba o cudowne uzdrowienie, na co Bóg powiedział „Nie!” Później z pełną ufnością wołałem: „Panie, cokolwiek chcesz zrobić z moim życiem, zgadzam się. Jeśli Twą wolą jest cudowne uzdrowienie, przyjmę z radością, jeśli czeka mnie szpital i terapia, to - i tu zastanowiłem się chwilę zanim powiedziałem -  też przyjmę z taką samą radością”.  

Później była chemioterapia, radiologia, dość skomplikowana operacja i znów radiologia i chemioterapia. Czekały mnie częste wizyty w różnorodnych przychodniach i u różnych lekarzy. Wiele czasu spędzonego w poczekalniach, przyjmowanie różnych środków medycznych. To wszystko działo się jakby w świecie zewnętrznym. Natomiast to, co przeżywałem wewnątrz mojej duszy, w moim sercu, może stanowić wspaniałe świadectwo Bożej obecności, jakiej nigdy przedtem nie znałem.

Jako wieloletni pastor i nauczyciel Słowa Bożego, doskonale znałem Boże obietnice. Niejednokrotnie zachęcałem innych do trwania w ufności przed Panem w trudnych chwilach życia. Często modliłem się o uzdrowienie dla chorych. Teraz musiałem odnieść to wszystko do siebie samego - a to nie jest już to samo. Jedno mogę powiedzieć - nie żałuję tych wszystkich chwil, w jakich mogłem doświadczyć bliskość Pana, jakiej praktycznie nie znałem. Mogłem zupełnie z innej perspektywy poznać głębię Słów, jakie Ojciec Niebieski kieruje do Swego dziecka - „Góry bowiem mogą się rozstąpić, a pagórki zachwiać, ale Moja łaska wobec ciebie nie ustanie i nie zachwieje się Moje przymierze pokoju – mówi PAN, który ma litość nad tobą” (Iz 54:10).

Z pewnością dobrze znamy werset mówiący o doświadczeniach, jakie Bóg dopuszcza w życiu ludzi wierzących – „Nie nawiedziła was żadna inna pokusa niż ludzka. Bóg zaś jest wierny i nie pozwoli kusić was ponad to, co możecie znieść, ale wraz z pokusą da sposób wyjścia tak, abyście mogli wytrwać” (1 Kor 10:13). Ta wspaniała obietnica nie mówi o życiu wolnym od utrapień, lecz o tym, że Bóg z nich wyprowadza. On dopuszcza doświadczenia i wyprowadza z nich, dając nam poznać smak zwycięstwa. Tak, jak doświadczył tego Hiob i napisał: „On bowiem zrani i On ranę opatrzy, uderzy, ale Jego ręce uzdrowią” (Hi 5:18).

Apostoł Paweł, który w swoim życiu doświadczył tylu utrapień, że nie jesteśmy w stanie nawet sobie tego wyobrazić, napisał: „Błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiego pokrzepienia, Ten, który nas pokrzepia w każdym naszym ucisku, abyśmy sami mogli pokrzepiać tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku, pokrzepieniem, którym sami jesteśmy pokrzepiani przez Boga(2 Kor 1:3,4). Czy możemy w pełni zrozumieć, co przeżywał w swoim życiu Apostoł Jakub, gdy pisał – „Radujcie się w pełni, moi bracia, gdy spadną na was różne doświadczenia” (Jk 1:2). Tak, w doświadczeniach, jakie Bóg dopuszcza w naszym życiu, znajduje się sens, ich celem jest głębsze poznanie Bożej łaski i miłości.

Nigdzie w Biblii nie znajdziemy zapewnienia ze strony Boga, że nigdy nie dotkną nas doświadczenia i utrapienia. Jeśli słyszymy współczesnych kaznodziejów głoszących tzw. ewangelię sukcesu, to są fałszywi zwiastuni innej ewangelii, nie Chrystusowej. Apostołowie zwiastowali własnie taką ewangelię, według której, cierpienia i utrapienia zaliczane były do błogosławieństw. Wspomniany Jakub napisał pod koniec swego listu – „Weźcie przykład, bracia, z wytrwałości i cierpliwości proroków, którzy przemawiali w imieniu Pana. Uważamy za szczęśliwych tych, którzy byli wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Hioba i zobaczyliście, jaki koniec przygotował mu Pan, bo Pan jest pełen współczucia i miłosierny” (Jk 5:10,11).

Powróćmy jeszcze do Hioba, który został doświadczony z woli Boga niewyobrażalnym dziś cierpieniem. Dzięki temu, przez co przeszedł, mógł powiedzieć: Dotąd moje ucho tylko słyszało o Tobie, a teraz moje oko ujrzało Ciebie, dlatego wszystko odwołuję i pokutuję w prochu i popiele” (Hi 42:5,6).

Może, zanim złożymy świadectwo o zwycięstwie naszej wiary, trzeba będzie posypać głowę popiołem? Często jest tak, że zanim Bóg spełni coś zgodnie ze Swoją wolą, niejednokrotnie musi wpierw powiedzieć „Nie!”, gdy my chcemy, aby On spełnił naszą wolę.

Henryk Hukisz

Sunday, September 14, 2025

Charlie i Erika Kirk bronią Boga, małżeństwa


Charlie Kirk (po prawej) i jego żona. Erika Lane Frantzve, (po lewej) na scenie podczas balu inauguracyjnego Turning Point USA w hotelu Salamander 19 stycznia 2025 r. w Waszyngtonie. | Samuel Corum/Getty Images

 Charlie Kirk i jego żona Erika często rozmawiali o swojej wierze chrześcijańskiej oraz znaczeniu małżeństwa i rodziny, oraz o misji, którą wdowa po konserwatywnym aktywiście przysięgła podtrzymywać po zabójstwie męża.

31-letni założyciel Turning Point USA i TPUSA Faith został śmiertelnie postrzelony podczas spotkania informacyjnego na kampusie Uniwersytetu Utah Valley w Orem w środę. Po 33-godzinnej obławie na strzelca, władze potwierdziły w piątek, że podejrzany, 22-letni Tyler Robinson, przebywa w areszcie.

Erika, liderka duszpasterstwa i przedsiębiorca społeczny, według jej strony internetowej, często towarzyszyła mężowi podczas przemówień i wydarzeń publicznych.

Oto pięć sposobów, w jakie Charlie i Erika Kirk starali się promować swoją wiarę i starali się dać przykład pobożnego małżeństwa.

1. Zachowywanie wiary w czasie smutku

W swoim pierwszym publicznym przemówieniu po morderstwie Charliego Kirka, Erika Kirk zastanawiała się nad dziedzictwem męża i jego miłością do Boga.

"Charlie kochał życie. Kochał swoje życie. Kochał Amerykę" – powiedziała w przemówieniu do narodu w piątek wieczorem. "Kochał przyrodę, która zawsze pomagała mu zbliżyć się do Boga".

Wspominała, jak bardzo Charlie kochał swoją rodzinę, codziennie pytając żonę, jak mógłby lepiej służyć jej i dwójce ich dzieci.

"Charlie zawsze wierzył, że Boży plan dla małżeństwa i rodziny jest absolutnie niesamowity i tak jest. I to była największa radość w jego życiu" – powiedziała Erika. "I w kółko mówił tym wszystkim młodym ludziom, aby przyjechali i znaleźli swojego przyszłego małżonka, stali się żonami, mężami i rodzicami".

"A powodem tego jest to, że chciał, abyście wszyscy doświadczyli tego, co on miał i nadal ma" – dodała. "Chciał, aby wszyscy sprowadzili Niebo na tę Ziemię poprzez miłość i radość, które płyną z wychowywania rodziny. To jest piękne."

Pomimo smutku Erika pozostaje niezłomna w swoim przekonaniu o Bożym planie. "Nasz Bóg, słuchajcie, nasz Bóg jest taki dobry."

Odnosząc się do Listu do Rzymian 8:28, oświadczyła: "Wiemy zaś, że tym, którzy miłują Boga, wszystko służy ku dobremu, tym, którzy są powołani według Jego postanowienia."

Po morderstwie męża Erika powiedziała, że widziała "przypływ miłości do męża" ze strony ludzi, których zainspirował do zawarcia małżeństwa lub nawiązania relacji z Bogiem.

Wdowa po założycielu TPUSA obiecała, że ruch, który zbudował jej mąż, nie umrze, deklarując, że "stanie się silniejszy, odważniejszy, głośniejszy i wspanialszy niż kiedykolwiek".

— Wszyscy powinni o tym wiedzieć. Jeśli wcześniej myślałeś, że misja mojego męża była potężna, to nie masz pojęcia. Nie masz pojęcia, co właśnie rozpętał w całym kraju i na tym świecie. Nie masz pojęcia – kontynuowała. – Nie masz pojęcia, jaki ogień wzniecił w swej żonie. Krzyk tej wdowy odbije się echem po świecie jak okrzyk bojowy".

Przed wydaniem oświadczenia, Erika przybyła do Phoenix w Arizonie w czwartek na pokładzie Air Force Two wraz z wiceprezydentem JD Vance'em i drugą damą Ushą Vance. Samolot przewiózł trumnę Charliego Kirka do domu z Utah. Umundurowani oficerowie Sił Powietrznych nieśli jego trumnę do i z samolotu, podczas gdy Vance szedł z przodu po prawej stronie trumny, dotykając jej lewą ręką.

Erika niosła naszyjnik i łańcuszek z krzyżem męża i trzymała się za ręce z drugą damą, gdy ta wychodziła z samolotu.

Inne zdjęcia krążące w mediach społecznościowych pokazywały wdowę po Kirku trzymającą jego naszyjnik z krzyżem przez okno pojazdu, który przejeżdżał obok tłumu żałobnych zwolenników po jej przybyciu do Arizony.

W dniu morderstwa założyciela TPUSA na Uniwersytecie Utah Valley, Erika udostępniła werset biblijny na swojej stronie w mediach społecznościowych na kilka godzin przed śmiercią męża.

 " Bóg jest naszą ucieczką i mocą, niezawodną pomocą w utrapieniach" Psalm 46:2 – napisała.

2. Spotkanie i małżeństwo z Charliem Kirkiem

Para opowiedziała publicznie o tym, jak zaczęli się spotykać w 2018 roku po tym, co Charlie Kirk opisał jako "bardzo, bardzo długą kolację, która była bardzo bliska wywiadowi". Według Charliego, po spotkaniu z Eriką Frantzve wiedział "niemal natychmiast", że jest to kobieta, którą poślubi.

Założyciel TPUSA i jego żona pobrali się w 2021 roku i mają razem dwójkę dzieci: 3-letnią córkę i 1-letniego syna.

3. Kościół w Arizonie, do którego uczęszczał Charlie Kirk, opłakuje jego odejście

Kościół Dream City w Phoenix w Arizonie wydał w środę oświadczenie w odpowiedzi na wiadomość, że Charlie Kirk został zamordowany. W swoim oświadczeniu kościół potępił "niewyobrażalne i bezsensowne morderstwo", odnosząc się do konserwatywnego aktywisty jako "drogiego przyjaciela i partnera w służbie" kościołowi.

Oprócz oddawania czci Bogu, TPUSA i założyciel TPUSA Faith organizowali również wydarzenia w kościele Dream City, według KPNX, filii NBC News.

"Jego życie było świadectwem odważnego przywództwa, niezachwianego przekonania i serca do przebudzenia. Głos Charliego może zostać uciszony, ale jego dziedzictwo będzie nadal odbijać się echem w życiach, których dotknął, i prawdach, których bronił" – stwierdził kościół z siedzibą w Arizonie.

"W imieniu całej rodziny Kościoła Dream City, nasze serca kierują się ku ukochanej żonie Charliego, Eriki, jego dzieciom i społeczności Turning Point" – czytamy dalej w oświadczeniu kościoła. "Pamiętamy o nich w modlitwie i stoimy z nimi w tym czasie niewyobrażalnego smutku".

W oświadczeniu napisano, że Kirk pomógł szerzyć wiarę chrześcijańską podczas Nocy Wolności w Ameryce. Według strony internetowej Dream City Church, wydarzenia, organizowane we współpracy z TPUSA Faith, istnieją "w celu zbadania relacji pomiedzy wiarą, wolnoścąi i zaangażowaniem obywatelskim".

W czwartkowym przesłaniu Senior Pastor kościoła Dream City, Luke Barnett, wyjaśnił, że Noce Wolności powstały po tym, jak spotkał Kirka w 2020 roku. Barnett wyjaśnił, że to on zapewnił miejsce, podczas gdy Kirk zgodził się użyć swoich wpływów, aby sprowadzić prelegentów na to wydarzenie.

"Nie pozwólmy, aby śmierć Charliego Kirka poszła na marne. Powstańmy jak nigdy dotąd w historii kościoła naszego życia" – powiedział starszy pastor. "Bądźmy dobrymi owocami".

4. Charlie i Erika Kirk o korzyściach płynących z małżeństwa

Charlie Kirk i jego żona często zachęcali publiczność do przedkładania małżeństwa nad życie dla siebie, opowiadając się za korzyściami płynącymi z wychowywania dzieci u boku kochającego partnera i tego, jak pozwala to ludziom żyć wyższym powołaniem.

Podczas czerwcowego szczytu Young Women w Leadership Summit organizowanego przez TPUSA Erika przyznała, że niektóre kobiety uważają, że macierzyństwo oznacza zawieszenie ich życia, uniemożliwienie im kontynuowania kariery lub wykorzystania dyplomu ukończenia studiów wyższych. Matka dwójki dzieci zapewniła, że kobiety nie marnują swoich stopni naukowych, gdy wychowują swoje dzieci w "mądrości, miłości i prawdzie".

"Matki kształtują kulturę. Są budowniczymi dziedzictwa, a żaden rząd nie może rządzić prawami matki i żadna platforma nie może dorównać modlitwom sprawiedliwej matki" – powiedziała. – Tego nie można zamienić.

"I nigdy nie chcę, żebyś myślał, że kiedy masz rodzinę, to stawia cię to w sytuacji, w której nie możesz być tym, do czego Bóg cię powołał" – dodała Erika. "Jest dokładnie na odwrót. Kiedy stajesz się matką, to jest to, do czego Bóg cię powołał".

Oprócz tego, że jest żoną założyciela TPUSA, Erika założyła Proclaim, firmę odzieżową opartą na wierze. Pełni również funkcję gospodarza podcastu "Midweek Rise Up", który jest opisywany jako "seria nabożeństw skupiająca się na biblijnym przywództwie i upoważnianiu innych do przewodzenia w sposób uczciwy i celowy".

Charlie zachęcał również swoich słuchaczy radiowych i obserwujących w mediach społecznościowych do zawierania małżeństw i zakładania własnych rodzin. W sierpniowym wpisie w mediach społecznościowych konserwatywny aktywista podzielił się zdjęciem, na którym jest na plaży ze swoją córką. Życząc swojej córce wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Charlie nazwał to "największym przywilejem" nauczania jej poznawania Boga u boku Eriki.

"Posiadanie rodziny zmieni twoje życie w najlepszy sposób, więc wyjdź za mąż i miej dzieci. Nie pożałujesz" – napisał ojciec.

5. Rady, jak utrzymać silne małżeństwo

W kwietniu para prowadziła razem odcinek "The Charlie Kirk Show", w którym udzielali porad dotyczących utrzymania zdrowego małżeństwa i wychowywania dzieci.

"Zachowaj wiarę, oczywiście przede wszystkim, i spróbuj określić wszelkie problemy z ciałem, które możesz mieć" – powiedział Charlie, radząc parom, aby rozwiązały te problemy, zanim będą miały dzieci.

Jeśli mąż zmaga się z uzależnieniem od alkoholu lub pornografii, lub jeśli żona ma problemy z zakupami lub zbyt częstym plotkowaniem, para musi rozwiązać te problemy, zanim zostaną rodzicami, radzi Charlie Kirk.

Erika Kirk również się wtrąciła, radząc kobietom, aby nie plotkowały o swoich mężach z przyjaciółmi, podkreślając, jak ważne jest, aby małżonkowie "ufali sobie nawzajem", ponieważ są "w tej samej drużynie".

"Wspieracie się nawzajem. Kochacie się wzajemnie" – powiedziała chrześcijańska żona i matka. – Nie będziecie się nawzajem podcinać.

__________

 Autor: Samantha Kamman, reporterka Christian Post niedziela, 14 września 2025 r