Sunday, September 8, 2024

Panie, Panie

W upalne dni każdy szuka chłodnego miejsca, aby chociaż na chwilę odpocząć. Dla mnie schronieniem jest ogrodowa huśtawka ustawiona w cieniu kasztana i innych krzewów. Usiadłem sobie wygodnie by wejść w relację z Panem.

Najlepszym na to sposobem jest Jego Słowo, które zawsze mam przy sobie, gdyż nie rozstaję się ze smartfonem. Wprawdzie nie lubię korzystać z wersji elektronicznej, gdyż ponad wszystko przedkładam drukowaną Biblię, nad wyświetlane literki na elektronicznym ekraniku. Tym razem jednak odstąpiłem od reguły i po uruchomieniu odpowiedniej aplikacji, ujrzałem taki oto tekst:

„Nie każdy, kto mówi do Mnie: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios, ale ten, kto spełnia wolę Mego Ojca, który jest w niebie. W owym dniu wielu Mi powie: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu, czy w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów i w Twoim imieniu nie dokonywaliśmy wielu cudów? Wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia” (Mt 7:21-23).

Czytałem spokojnie, zastanawiając się nad poszczególnymi prawdami, jakie pan Jezus chciał przekazać swoim słuchaczom w Kazaniu na Górze. Nagle ogarnęło mnie przerażenie. Pomyślałem o wielu takich, którzy często przy każdej okazji głośno wołają „Panie, Panie”, lecz ich życie nie zawsze potwierdza to, że są prawdziwymi chrześcijanami. Pan Jezus powiedział wprost do ludzi, którzy nie tylko nazywają Go Panem, lecz nawet czynią w Jego imieniu cuda, że nigdy ich nie znał. W innym miejscu Pan Jezus dość dosadnie określił miejsce, do którego trafią ci, którzy nie wejdą do Jego Królestwa mówiąc, że tych „którzy dopuszczają się bezprawia i wrzucą ich do rozpalonego pieca. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13:41).  Zauważyłem, że kluczowym słowem powodującym odrzucenie, pomimo słownej deklaracji, kto jest Panem, jest słowo „bezprawie”.

Ponieważ mój smartfon jest wyposażony w dość pokaźną biblioteczkę biblijnej literatury, jak słowniki i komentarze, więc szybko przeprowadziłem pobieżną egzegezę tego kluczowego słówka.

W oryginale występuje tu słowo „ανομιαν” [anomian], które jest formą negatywną od słowa „νομος” [nomos], które znaczy „prawo”, „zakon”. Tak więc słówko „anomos” znaczy po prostu coś, co nie wynika z prawa, gdyż osoba tak postępująca, nie uznaje istnienia prawa. Tak samo jak słowo „ateista” znaczy, że ktoś nie uznaje istnienia Boga. Słówko „anomos” występuje 3x w NT, natomiast w przypadku dopełniaczowym „anomian” - 15x. Oto kilka ciekawych spostrzeżeń odnośnie do użycia tego słówka w tekście Nowego Testamentu.

W zapowiedzi Chrystusa na temat znaków świadczących o nadejściu końca czasu, Pan powiedział, że wówczas „pojawią się też liczni fałszywi prorocy i wielu zwiodą. A ponieważ nasili się bezprawie (anomian), u wielu oziębnie miłość” (Mt 24:12). Dlatego apostoł Paweł nauczał wierzących: „Nie wprzęgajcie się w jedno jarzmo z niewierzącymi. Co bowiem łączy sprawiedliwość i bezprawie (anomia)? Lub jaka wspólnota między światłem a ciemnością?” (2 Kor 6:14). Natomiast apostoł Jan jasno określa, czym jest nieprawość - „Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia, ponieważ grzech jest bezprawiem” (1 Jn 3:4).

Ponieważ wszyscy korzystamy z daru łaski, bez względu na to, w czym przewiniliśmy wobec świętego Boga, mamy obietnicę: „Będę bowiem łaskawy dla ich występków, a ich grzechów i nieprawości (anomion) więcej nie wspomnę” (Hbr 8:12 UBG). Dlatego, po otrzymaniu nowego życia jesteśmy pouczani przez apostoła Pawła: „Po ludzku mówię, z powodu słabości waszego ciała. Jak bowiem oddaliście wasze członki w niewolę nieczystości i nieprawości (anomia), aby popełniać nieprawość, tak teraz oddajcie wasze członki w niewolę sprawiedliwości, aby się uświęcić” (Rz 6:19). Uświęcenie jest jedyną i najlepszą drogą, aby już więcej żadna nieprawość (anomia) nie pojawiała się w naszym życiu.

Rozważając ten ciekawy aspekt życia, możemy zauważyć, iż w ewangelii spotykamy się z dwoma słowami - „grzech”, oraz „bezprawie”. Grzech, czyli w oryginale „αμαρτια” [hamartia], oznacza nie wykonanie tego, co Bóg nakazuje. Bezprawie natomiast, oryginalne „anomian”, jest czynem, który nie wynika wprost z prawa i może nie mieć formy łamania prawa, gdyż jest efektem nieuznawania Bożego prawa wogóle.

Może zilustruję to przykładem. Niedawno pewna starsza osoba (75+) opowiedziała mi o zdarzeniu, jakie przytrafiło się jej w miejskiej komunikacji. Siedziała sobie wygodnie w dość zatłoczonym autobusie, gdy usłyszała rozmowę kilku nastoletnich dziewcząt, stojących obok. Ponieważ nie zwykła słuchać słów, od których „uszy więdną”, poprosiła grzecznie o zaprzestanie używania wulgaryzmów. W odpowiedzi usłyszała: „Nie podoba się, to wysiadaj”. Osoby te nie złamały żadnego z Bożych przykazań, lecz z pewnością popełniły nieprawość, co w opinii Pana Jezusa kwalifikuje je do spędzenia wieczności w ogniu piekielnym.

Ponieważ nadal rozmyślałem nad treścią kazania z ubiegłej niedzieli, jakie wygłosił mój ulubiony pastor Time Square Church w Nowym Jorku, połączyłem te myśli z tym rozważaniem. Pastor Tim Dilena mówił o niebezpieczeństwie polegania na samym uwielbianiu Boga bez konieczności narodzenia się na nowo. Mówił o tym, że samo uwielbianie i udział w społecznym śpiewie pieśni wielbiących Boga ma wprawdzie dobry wpływa na nasze życie, lecz to nie jest równoznaczne z pokutą i nawróceniem się do Boga. Tytuł tego kazania, które gorąco polecam osobom znającym język angielski „Refreshed but not free”, mówi samo za siebie, że odświeżenie, odczucie pewnej ulgi i dobrego samopoczucia, nie jest równoznaczne z narodzeniem się na nowo. Może wprawdzie prowadzić do poszukiwania osobistej relacji z Bogiem, ale pozostawanie na etapie udziału w uwielbianiu nie jest celem samym w sobie.

Obawiam się, że dzięki upowszechnianiu za pośrednictwem internetu wspaniałych koncertów z muzyką i śpiewem pieśni o treści uwielbiającej Boga, coraz więcej ludzi pozostaje na poziomie śpiewu, wypowiadając z całym tłumem symboliczne słowa „Panie, Panie”, lecz na tym kończy się ich relacja z Bogiem. Uważam, że to jest wielkim oszustwem diabła, któremu nie przeszkadzają piękne śpiewy tłumów zgromadzonych na różnych „ewentach”, gdyż jedynie przyjęcie ofiary Chrystusa, który „przekreślając zapis dłużny, który świadczył przeciwko nam, i usunął go, przybijając do krzyża. Rozbrajając zwierzchności i władze, wystawił je na pokaz, gdy przez Niego odniósł triumf nad nimi” (Kol 2:14,15). Tego diabeł boi się najbardziej, gdy na drodze opamiętania się, grzesznik zostaje uwolniony z przekleństwa grzechu. Same słowa „Pania, Panie” nikogo nie zbawią.

Na zakończenie tego krótkiego studium na temat nieprawości, chcę jeszcze odnieść się do szczególnego użycia słówka „anomias” w Liście do Tesaloniczan, gdzie Paweł wskazuje na czas odstępstwa, gdy „pojawi się człowiek nieprawości (anomias), syn zatracenia” (2 Tes 2:3). Apostoł Paweł wskazuje na pewien szczegół, mówiąc o Kimś, kto „teraz powstrzymuje w tym, żeby się pojawił w swoim czasie”. Jest to wprawdzie powiedziane, że „tajemnica nieprawości bowiem już działa. Jedynie ten, który właśnie ją powstrzymuje, musi ustąpić miejsca” (2  Tes 2:6,7). Wiadomo, że Tym, kto powstrzymuje „człowieka nieprawości” jest Duch Święty, który został dany Kościołowi w  Dniu Pięćdziesiątnicy i pozostanie aż do dnia, w którym Kościół zostanie zabrany. Paweł pociesza nas słowami: „Potem my, którzy pozostaniemy jeszcze przy życiu, razem z nimi zostaniemy porwani na obłokach, w powietrze, na spotkanie z Panem i odtąd już na zawsze będziemy z Panem” (1 Tes 4:17).

Zakończę więc słowami apostoła Pawła: „Pocieszajcie się więc nawzajem tymi słowami” (1 Tes 4;18). Pocieszenie jest jedynie dla tych, którzy opamiętali  się w swoich grzechach i przyjęli z łaski dar zbawienia w narodzeniu się na nowo dla Królestwa Bożego.

Henryk Hukisz