„Imię Jezus wiecznie świeże,
Zniszczyć go nie może czas,
Więc Jezusa imieniowi
Niechaj śpiewa każdy z nas”.
(Śpiewnik Pielgrzyma #141).
W popularnym kiedyś w moim kościelnym środowisku śpiewniku, aż 30 pieśni rozpoczyna się od imienia „Jezus”. Każda z 860 pieśni tego kancjonału, jak lubią niektórzy nazywać ten zbiór hymnów o Bogu i Chrystusie, zawiera w swojej treści imię Jezus, Chrystus, Bóg, Duch Święty. Od najmłodszych lat mojego życia pamiętam, że imieniu Boga i Jezusa należy się najwyższy szacunek, cześć i poważanie. Wyniosłem to z chrześcijańskiego domu i utrwaliłem w swoim nastawieniu do Boga w późniejszym duchowym dojrzewaniu.
Bardzo silnie zostało zarejestrowane w mojej świadomości pewne wydarzenie. Wiele lat temu w czasie pobytu na wakacyjnym obozie w górach, sporo czasu poświęcaliśmy modlitwie połączonej z postem. Szukaliśmy zbliżenia do Pana, sporo śpiewaliśmy, dużo czytaliśmy Bożego Słowa. Był to szczególny czas z Panem. Doświadczaliśmy obecności Ducha Świętego, Jego napełnienia i inspiracji. Nagle, w czasie gdy pościliśmy i modliliśmy się, pewien młody człowiek zaczął zachowywać się dziwnie, zaczął wyć i rzucać się na ziemię. Wiedzieliśmy, że diabeł nie był zadowolony z tego, co robiliśmy i zaatakował jednego z uczestników. Nie wiem dlaczego właśnie akurat jego, lecz postanowiliśmy walczyć o uwolnienie. Wiedzieliśmy, że zwycięstwo możemy mieć tylko w odwołaniu się do Jezusa. Ewangelie zawierają wiele opisów takich sytuacji, więc poszliśmy w ślady Chrystusa.
Po jakimś czasie wołania w modlitwach o uwolnienie, zabrakło nam słów i pomysłów jak wyrażać nasze prośby. Wówczas przypomnieliśmy słowa Pana Jezusa: „Zapewniam, zapewniam was, jeśli o cokolwiek poprosicie Ojca w Moje imię, da wam” (Jan 16:23). Zostało nam jedynie wzywanie imienia Jezusa. Zaczęliśmy więc wołać - „JEZUS”, „JESUS”... Tylko to jedno słowo płynęło z naszych ust. Minęło trochę czasu, a my nadal wołaliśmy „JEZUS”. Nagle wijący się pod wpływem obcych mocy chłopak ucichł, spokojne spojrzał na nas i z jego ust popłynęła pieśń. Znaliśmy melodię, lecz słowa były nam obce, jakby francuskie, coś w rodzaju "Dieu est amour", tak przynajmniej mi się wydawało, bo kiedyś uczyłem się tego języka. Później okazało się, że ten młodzieniec nie znał ani słowa po francusku. Wierzę, że teraz, po uwolnieniu z mocy demonicznej, w nowej wolności mówił „tak jak Duch pozwalał mówić” (Dz.Ap. 2:4).
Z pewnością każdy wierzący w Pana Jezusa niejednokrotnie doświadczył, może nie tak drastycznej, lecz podobnej sytuacji, w której pozostało jedynie wezwanie imienia Jezusa. Przecież On jest naszym Dobrym Pasterzem, który zapewnia nas, że „nikt nie wyrwie nas z Jego ręki” (Jan 10:29). Jeśli, rzeczywiście staliśmy się Jego owcami, które znają głos swego Pasterza, i za innym nie idą. Pan Jezus wielokrotnie zapewniał Swoich uczniów, że „to, o co poprosicie w Moje imię, uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli Mnie o coś poprosicie w Moje imię, Ja to uczynię” (Jan 14:13). Pan Jezus w Swojej arcykapłańskiej modlitwie do Ojca jasno wyraził się - „Już nie jestem na świecie, ale oni są na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby byli jedno, jak my” (Jan 17:11). Na świadectwo, że będziemy mieć ochronę w tym imieniu, Jezus powiedział: „Dopóki byłem z nimi, strzegłem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem. Nikt z nich nie zginął, z wyjątkiem syna zatracenia, aby się wypełniło Pismo” (w. 12).
Historia Kościoła Jezusa Chrystusa jest również świadectwem mocy, jakiej doświadczali ludzie wierzący w Jezusa. Już na samym początku apostołowie zdawali sobie sprawę, że mogą działać jedynie w mocy Tego imienia. Gdy Piotr spotkał człowieka chromego, powiedział wprost: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, wstań i chodź!” (Dz.Ap. 3:6). Dlatego przeciwnicy ewangelii musieli uznać, że to co się wydarzyło przed Piękną bramą świątyni, stało się tylko dzięki imieniu Jezusa, dlatego postanowili, „aby się to nie rozpowszechniało wśród ludu, zabrońmy im surowo mówić do kogokolwiek w to Imię” (w. 18). Wówczas to Piotr w imieniu Kościoła oświadczył: „Rozsądźcie, czy wobec Boga jest słuszne bardziej słuchać was niż Boga? Nie możemy przecież nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” (w. 19,20).
Skąd taka stanowczość u apostołów? Oni dokładnie wiedzieli, że wszystko w Kościele Jezusa Chrystusa opiera się na Jego imieniu. Wyznali to wówczas i do dziś obowiązuje ta fundamentalna zasada; „Nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz.Ap. 4:12).
Pan Jezus powiedział: „Kto się bowiem wstydzi Mnie i Moich słów wobec tego wiarołomnego i grzesznego pokolenia, tego Syn Człowieczy będzie się też wstydził, gdy przyjdzie w chwale swojego Ojca razem ze świętymi aniołami” (Mar. 8:38). Dlatego dziwi mnie każda sytuacja, gdy ludzie określający siebie jako chrześcijanie, jako osoby wierzące w Pana Jezusa, unikają w swoich wypowiedziach imienia swojego Zbawiciela.
Przypomina mi się sytuacja przed laty, gdy do Chicago przyjechał jeden z popularnych w środowisku ewangelicznym piosenkarz. W czasie rozmów organizacyjnych w popularnym miejscu spotkań Polonii chicagowskiej, ktoś zapytał artystę o to, dlaczego w jego piosenkach często brakuje imienia Jezus, lub odniesienia wprost do Boga. W odpowiedzi usłyszał, że nie chce wyrabiać u słuchaczy wrażenia, że jego piosenki nawiązują do kościoła, że są religijne. Po tych słowach niektórzy z organizatorów wycofali się.
Dziś rano, zgodnie z wyrobionym już zwyczajem włączyłem YouTube, aby posłuchać ulubionych „worshipów”. Po serii angielskojęzycznych, chciałem posłuchać coś rodzimego. Wrzuciłem jedną piosenkę i po chwili uderzyło mnie to, że zamiast imienia Jezus, są same zaimki „ty”, „ciebie”, „tobie”. O kogo tu chodzi? - zapytałem siebie, bo treść odnosiła się do wody, jakiegoś źródła. No tak, na nabożeństwie, wiadomo, że chodzi o Jezusa, ale w internecie, gdy wejdzie na tę piosenkę ktoś przypadkowo, to naprawdę będzie miał problem zrozumieć o kim jest ta piosenka. Przed następną, jaką wybiera algorytm Googla, wskoczyła reklama i w pierwszych 3. sekundach, zanim mogłem ją wyłączyć, usłyszałem, że każdy poszukuje supermocy, że otacza nas przyroda, i pojawiła się kolejna piosenka, tym razem o ogniu. Cierpliwie wysłuchałem do końca, i znów ani razu nie usłyszałem imienia Jezus, lub Bóg, gdyż jedynie domyślałem się, że o to chodzi. W sumie te dwie piosenki trwały 10 minut. Jaka szkoda, że słuchacze ani razu nie usłyszeli imienia Jezus w piosence, która jest niby o Nim.
Czyżby autorzy wstydzili się tego cudownego imienia? Czyżby wstydzili się Jezusa?
Oto kilka cyfr na zachętę.
W Biblii znajdują się 31 102 wersety, w których imię Jezus pojawia się ponad 1 400 razy. Bóg występuje około 3 500 razy i Pan - ponad 8 tysięcy razy. Tak więc z matematycznego punkty widzenia, na każe 2,4 wiersza wypada jedno wspomnienie imienia Boga i Jezusa. To jest na prawdę dużo.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.