Thursday, April 17, 2014

Zobaczyć Jezusa



Wyobraźmy, że znajdujemy się w pokoju, w którym panuje dość duży mrok, prawie, że nic nie widać. Znajdujące się w nim meble są przykryte pokrowcami. Aby rozpoznać, jakie przedmioty znajdują się w tym pomieszczeniu, musimy wyczuć je rękoma. Z większym, lub mniejszym prawdopodobieństwem będziemy mogli określić, co jest krzesłem, a co fortepianem, czy komodą. Wyobraźmy również, iż nagle ktoś zapalił światło w tym pomieszczeniu. W tej sytuacji możemy dużo lepiej rozpoznać poszczególne przedmioty, obserwując ich kształty. A jeśli już zdejmiemy pokrowce to wszystko odsłoni się przed naszymi oczami. Wówczas z pewnością będziemy mogli bezbłędnie określić każdy przedmiot.
W kościołach katolickich i anglikańskich jest tradycja zasłaniania krzyża w czasie Wielkiego Postu, a szczególnie w Wielki Piątek. Nie odnoszę się teraz do tej tradycji, lecz chcę uzmysłowić wielką prawdę, iż w Chrystusie, możemy zobaczyć rzeczywistość naszego zbawienia. Nie musimy już niczego zgadywać, gdyż, jak napisał apostoł Paweł: „myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył” (1 Kor. 2:12).
Biblia, nasze jedyne źródło poznania Prawdy, jaką Bóg pragnie nam objawić, składa się ze Starego i Nowego Testamentu. Obydwie części stanowią natchnione przez Boga Słowo, lecz ich odbiór różni się zasadniczo. Głównie chodzi o to, że w Starym Testamencie Chrystus jest ukryty, pojawia się w każdej księdze, nie w rzeczywistości, lecz pod różnymi symbolami, osobami czy nawet przedmiotami. Czytając tę starożytną księgę, musimy jakby po omacku poruszać się, aby rozpoznawać, co przedstawia Chrystusa, zapowiadanego od początku Mesjasza, który „zdepcze głowę” węża.
Nowy Testament zaczyna się od wyjaśnienia, że Słowo istniejące od początku „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1:14). Jan Chrzciciel, którego Bóg posłał jako ostatniego proroka, który już bezpośrednio wskazał na tego, który miał przyjść, mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Jan 1:29). I tak oto, „prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat” (Jan 1:9).
Ta „prawdziwa światłość”, jest życiem, które istnieje od początku, i przez cały czas przebywało w Synu Bożym i „było światłością ludzi” (Jan 1:4). Z tą różnicą, że przez cały czas, który przedstawia nam Stary Testament, ludzie tego życia nie widzieli, bo nie było prawdziwej światłości. Bóg wybrał jeden naród, któremu objawił dużo więcej, wskazując na czas, gdy ucieleśnią się wszystkie obietnice dane od początku. Wyjście z Egipty, baranek wielkanocny, namiot przybytku, później świątynia, kapłani i ofiary, to wszystko wskazywało na Jednego, na Mesjasza, czyli Chrystusa, Bożego Pomazańca.
Obraz, jaki możemy teraz zobaczyć, gdy patrzymy na Chrystusa, jest już w pełni odsłonięty. Gdy kiedyś Filip, jeden z uczniów Chrystusa poprosił swego Nauczyciela: „Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam” (Jan 14:8), Jezus odpowiedział, nie kryjąc zdziwienia – „Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie?” (w. 9). Dla Chrystusa było to oczywiste, że „kto mnie widział, widział Ojca” (w. 9), lecz dla nas, bez olśnienia, jakie daje nam Duch Święty, nie jest to możliwe.
Pan Jezus wyjaśniał później, że „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (Jan 14:26). Dzięki olśnieniu, odsłonięciu rzeczywistości, możliwe będzie to, co powiedział Chrystus” „wy oglądać mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie” (Jan 14:19).
Gdy pewni Grecy przyszli do Jerozolimy, aby się modlić w czasie święta, zwrócili się do uczniów Pana z prośbą: „chcemy Jezusa widzieć” (Jan 12:21). Jezus wiedział, że jest to możliwe dopiero po tym, gdy ich stara natura umrze i narodzą się na nowo. Dlatego Jezus zwrócił uwagę na to, co ma się wydarzyć za kilka dni, mówiąc: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy” (w. 23).
Bez narodzenia się na nowo, można nadal poruszać się w Biblii, jak w zaciemnionym pokoju, Można nawet rozpoznawać Boże obietnice i znajdować zadowolenie w samym poszukiwaniu. Tak postępują ci, którzy nadal praktykują starotestmentowe zapowiedzi Mesjasza. Dlatego używają symbolicznych nazw, uważają, że hebrajskie określenia są lepsze od tych, jakie zostały dla nas już odsłonięte przez Ducha Świętego.
Apostoł Paweł spotykał się dość często z takim zjawiskiem, dlatego, że wielu Żydów nadal zachowywało religijne ceremonie, które kiedyś wskazywały na Mesjasza. Teraz, jak napisał Paweł, „rzeczywistością natomiast jest Chrystus”, natomiast to, co kiedyś było symbolem i obrazem, „to są tylko cienie rzeczy przyszłych” (Kol. 2:17).
Nie rozumiem tych, którzy uważają, że mają pełne poznanie Chrystusa, że narodzili się na nowo, i wracają znów do cieni. Rozumiem natomiast apostoła Pawła, który mając na uwadze takich ludzi, modlił się o nich: „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym, i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia” (Efez. 1:17-23).
Czy można jeszcze poszukiwać czegoś więcej, ponad to, co zostało nam objawione w Chrystusie?
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.