W czasie trwającej kampanii wyborczej ciągle słyszymy o odwoływaniu się kandydatów do systemu wartości. Chcąc dokonać wyboru zgodnie z sumieniem, powinniśmy dobrze poznać, do jakich wartości odwołuje się dany kandydat. Skoro są różni kandydaci i każdy odwołuje się do wartości, to każdy ma na uwadze inny system wartości.
Czym w ogóle jest system czy hierarchia wartości?
Popularna Wikipedia podaje bardzo ogólną definicję, bez wskazania na to, jakie wartości należy przyjąć za najważniejsze - „System wartości, to zespół wartości uporządkowany według ich stopnia ważności dla danej jednostki lub zbiorowości, tworzący trwałą, uporządkowaną i hierarchiczną strukturę, kształtujący się stopniowo, w miarę rozwoju i dorastania oraz doskonalony na bieżąco przez całe życie”.
Każda jednostka lub zbiorowość ustala własną hierarchię wartości, które dla nich są najważniejsze. Środowiska prawicowe wyznaczają swoje wartości, lewicowe również uznają, co dla nich jest najważniejsze. Nawet jeśli jakaś wartość zostaje określona tym samym słowem, jak np. wolność, to jej znaczenie w różnych zbiorowościach będzie dotyczyć innych kwestii. Dlatego powinniśmy poznać, jaki system wartości wyznaje każdy z kandydatów, aby dokonać właściwego wyboru.
W tym rozważaniu chcę odnieść się do naszego narodowego środowiska, które w przeważającej części jest określane jako religijne, a konkretnie, katolickie. Ponieważ dość długo mieszkałem w Stanach Zjednoczonych, mogłem lepiej przyjrzeć się jakie wartości są uznawane w środowisku katolickiej Polonii, na tle amerykańskiej moralności protestanckiej. Byłem zaskoczony odpowiedzią polskiego księdza na pytanie odnośnie do postawy moralnej człowieka, który ukradł w miejscu pracy jakieś elektronarzędzie. Ksiądz wyjaśnił, że dobrze zrobił, bo widocznie pracodawca płacił mu zbyt mało za pracę, aby mógł sam sobie kupić to, co potrzebuje. Przyznacie, że jest to dość kuriozalne stanowisko wobec kradzieży. Jedno z przykazań Dekalogu mówi jednoznacznie: „Nie kradnij” (Wj 20:15).
Obecnie, gdy wróciłem i znów mieszkam w zdominowanym przez katolików środowisku, ze zdziwieniem obserwuję obojętność na różne formy bezprawia. Nie chodzi mi tylko o ignorowanie przez kierowców zasad ruchu drogowego. To, co mnie najbardziej przeraża, to pobłażliwe odnoszenie się do alkoholizmu. Fakt zatrzymania przez policję tysięcy pijanych kierowców spotyka się z obojętnością ze strony całego społeczeństwa. Pijaństwo jest tak powszechne, że religijne uroczystości jak chrzciny, pierwsza komunia, wesela i stypy, jedynie przyczyniają się do popularyzowania tego zjawiska. Pamiętam do dziś zdziwienie na twarzy kucharki, która przygotowywała posiłek na naszym przyjęciu weselnym, gdy na pytanie, ile wódki zamawiamy, usłyszała: „Alkoholu nie będzie”.
Nie jestem w stanie zrozumieć, że kilka milionów wyborców z obojętnością przyjmuje ujawnione wyłudzenie mieszkania od starszej osoby, przez kandydata na najwyższy urząd w państwie. Uzależnienie od „snusa”, szkodliwej dla zdrowia substancji nikotynowej, też nie stanowi przeszkody w popieraniu kandydata. Skoro w katolickim społeczeństwie toleruje się uzależnienie od alkoholu, to można „brać więcej”. Zauważmy, że nawet urzędujący prezydent, który bardzo często podkreśla swoją katolickość, odnośnie do tej używki oświadczył, że kandydat z tego powodu ubolewa. Jakoś nikomu też nie przeszkadza, że wspomniany kandydat publicznie zakpił z Pisma Świętego, parafrazując słowa Psalmu 23. gdy wskazując na zgromadzony tłum, głośno zawołał: „Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Wy jesteście ze mną”. Jego religijni zwolennicy nie okazali nawet zniesmaczenia tym bluźnierstwem, wręcz odwrotnie, nagrodzili mówcę gromkimi oklaskami.
Należy więc zastanowić się, jakie wartości wyznaje taka osoba? Widocznie mieszczą się w tolerowanych przez większość przekrętach i łamaniu podstawowych norm moralnych. Publicznie można powiedzieć wszystko, czego oczekują zwolennicy. Wyraźnie widać, na jakim poziomie są te oczekiwania.
Po drugiej stronie naszego wyboru też nie możemy zgodzić się ze wszystkimi wartościami. Zwrócę uwagę jedynie na te, jakich prawdziwy chrześcijanin nie może tolerować. Wiadomo, że lewica, część rządzącej koalicji, największy nacisk kładzie na prawo do aborcji i wolność dla środowisk LGBTQ. Pisałem już o tym na moim blogu, że liberalne społeczeństwa uznają za swoje najwyższe wartości prawo kobiet do aborcji - „Barbarzyńskie prawo kobiet”, oraz popularyzowanie ideologii LGBTQ - „Związki z piekła rodem”. Odsyłam do lektury wskazanych wpisów.
Chciałbym jednak przy tej okazji zwrócić uwagę na to, że w społeczeństwie, które w 88,8% stanowią katolicy (wg ISKK) zdecydowaną większość aborcji dokonują kobiety związane z kościołem katolickim. Zastanawia mnie więc fakt, czy nauka tego kościoła, która surowo zakazuje dokonania tego zabiegu, nie przewyższa świeckiego prawa dopuszczającego aborcję?
Jakie więc zająć stanowisko wobec obu stron, gdy musimy dokonać wyboru jednej? Czy powinniśmy przyjąć zasadę mniejszego zła? Może jednak warto zachować dystans wobec wartości deklarowanych przez obie strony? Przecież nie dokonujemy wyboru przywódcy religijnego, lecz politycznego przywódcę państwa, który ma nam zapewnić wolność wyznawania religijnych wartości zgodnych z naszym sumieniem, opartych bezpośrednio na Biblii.
Musimy również pamiętać o nauczaniu apostoła Pawła odnośnie do władzy państwowej: „Proszę więc przede wszystkim, aby prośby, modlitwy, błagania i dziękczynienia były zanoszone za wszystkich ludzi, za królów i wszystkich rządzących, abyśmy mogli wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością” (1 Tm 2:1,2). Celem naszych modlitw jest spokojne i bezpieczne życie w pobożności i w spokoju, abyśmy mogli zachowywać wartości, jakie wynikają z Bożego Słowa, czyli z Biblii, a nie są nam narzucane przez tę czy też drugą stronę, którą wybrała demokratyczna większość.
Z pewnością mogą zdarzyć się sytuacje, gdy będziemy musieli zachować postawę posłuszeństwa jedynie wobec Boga, który jest naszym jedynym Panem. Już pierwsi chrześcijanie w powstającym Kościele Jezusa Chrystusa, musieli dokonywać podobnego wyboru. Apostoł Piotr oświadczył stanowczo: „Czy wobec Boga jest słuszne bardziej słuchać was niż Boga?” (Dz 4:19). Oczywiście, gdy rządzący będą zabraniać wierzącym głosić i wyznawać Boże prawdy, odpowiemy: „Nie możemy przecież nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” (w. 20). Wówczas z radością weźmiemy na siebie konsekwencje takiego sprzeciwu, podobnie jak nasi bracia w pierwszym wieku - „Oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla tego Imienia. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Chrystusie Jezusie” (Dz 5:41,42).
Od tego, jakiego wyboru dokonamy, zależeć będzie nasza ziemska egzystencja przez najbliższe lata. Dlatego wcześniej musimy dokonać głębszej analizy, jak postąpić podczas tych wyborów. Przy jakim nazwisku postawić wymagany przez prawo krzyżyk, aby później móc postępować zgodnie z biblijnymi wartościami.
Henryk Hukisz