Apostoł Paweł napisał, że „całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, ...” (2 Tym. 3:16). Wierzę w to z całego serca i dlatego każdy werset, każde słowo z Biblii przyjmuję poważnie i staram się jemu podporządkowywać moje życie.
Ostatnio przeczytałem jeden z mniejszych objętościowo listów, lecz uważam, że jest bardzo ważny dlatego, że jego treść nie zależy od wielkości, lecz od natchnienia Bożego. Jest to List Judy, ostatni z Listów Nowego Testamentu, umieszczony w kanonie tuż przed Księgą Objawienia. I podobnie jak ta ostatnie Księga, ten list skierowany jest głównie do wierzących, żyjących u schyłku czasu.
Kim jest autor tekstu mieszczącego się w jednym rozdziale? Juda przedstawia się osobiście, że jest bratem Jakuba, o którym Paweł pisze, że jest „bratem Pańskim”, powołując Boga na świadka, „że w tym, co pisze, nie kłamię” (Gal. 1:19).
Autor tych słów, pomijając sam fakt natchnienia, jest osobą wiarygodną, dlatego też musimy zwrócić baczna uwagę na treść tego listu. Juda, już w pierwszych słowach pokazuje, że zawarte w tym liście informacje powinniśmy potraktować z ogromną rozwagą, ponieważ dotyczą naszej wspólnej wiary. Pisze wprost, że uznał to za „konieczne, aby napisać do was, zachęcając do walki o wiarę, która raz została przekazana świętym” (Jud. 3). A wiemy, że „bez wiary nie można podobać się Bogu” (Hebr. 11:6).
Dlatego czytając ten list, bardzo uważnie zwracałem uwagę na każde słowo. Już na samym początku, zaraz po podaniu powodu napisania tego listu, Juda zwraca uwagę na niebezpieczeństwo wewnątrz Kościoła. Jak pisze: „wkradli się bowiem jacyś ludzie” (Jud. 4) i są zagrożeniem dla wiary wspólnej dla świętych. Interlinearny przekład tego tekstu oddaje bardziej poprawnie sposób, w jaki ci ludzie wkradają się do zborów, a mianowicie, że kimkolwiek oni są, „wślizgnęli się” i, jak pisze dalej, „oni są zakałami waszych ‘agap’” (Jud. 12). Przekład interlinearny określa tych ludzi bardziej dosadnie, nazywając ich „wrzodami wspólnie ucztującymi bez bojaźni”.
Ponieważ ci ludzie stanowią zagrożenie w zachowaniu prawdziwej wiary, jaka zastała świętym „raz podana”, należy dokładniej przyjrzeć się, kim są ci ludzie. Ogólną cechą charakteryzującą takie osoby jest to, że „wślizgują się” do społeczności świętych i udają ludzi wierzących, gdyż greckie określenie „σπιλαδες” [spilades], oznacza dosłownie ukrytą pod wodą skałę, rafę. Inny polski przekład [EIB] oddaje ten werset w ten sposób: „Oni to są niby skryte pod wodą skały na waszych agapach”. I właśnie ta cecha wskazuje na zasadnicze niebezpieczeństwo, gdyż te osoby maskują się, udają „aniołów światłości” i stają się pułapkami dla wielu nieświadomych ludzi, którzy wpadają na te „podwodne skały” i stają się „rozbitkami w wierze” (1 Tym. 1:19). Tę cechę oddaje również określenie wrzodu, gdyż jako obce ciało wgryza się w zdrową tkankę i powoduje zakażenie całego organizmu. O takich ludziach pisał też Paweł, że „ich nauka rozprzestrzenia się jak gangrena” (2 Tym. 2:17).
Dalej, apostoł Paweł wskazuje na konkretne osoby, podając nawet ich imiona, aby ustrzec innych przed tym niebezpieczeństwem. Juda odwołując się do dobrze znanej historii Izraela, która jest „przykładem dla nas, abyśmy nie pożądali złych rzeczy” (1 Kor. 10:6), skłania nas do zajęcia zdecydowanego stanowiska wobec tych zagrożeń. Mamy przecież w Biblii mnóstwo przykładów, które pokazują nam jednoznacznie, że ci, którzy zwodzili, szerzyli fałszywe idee, ponieśli zasłużone kary „za wszystkie bezbożne czyny i za wszystkie ostre słowa, które bezbożni grzesznicy wypowiedzieli przeciwko Bogu” (Jud. 15). Sprawa jest jak najbardziej poważna, gdyż zarówno Pan Jezus jak i Jego apostołowie mówili: „W czasach ostatecznych pojawią się szydercy, którzy będą postępować według swoich bezbożnych żądz. Są nimi ci, którzy powodują podziały, ludzie zmysłowi, niemający Ducha” (Jud. 18-19).
Skoro już w pierwszym wieku Słowo Boże przestrzega nas o tych zagrożeniach, które będą pojawiać się pośród ludzi wierzących, musimy obecnie zwracać baczną uwagę na tych, którzy wślizgują się na nasze agapy. Są to ludzie, którzy wykorzystują naszą gościnność, otwartość wobec ludzi nie mających Ducha. Mam na uwadze Bożego Ducha. Bo, jak ostrzega nas apostoł Jan odnośnie ostatniej godziny, że pojawi się „wielu antychrystów, (...) którzy wyszli od nas, lecz nie byli spośród nas” (1 Jan 2:19).
Osobiście kilkakrotnie znalazłem się w sytuacji, gdy do społeczności ludzi wierzących wślizgnęli się samozwańczy przywódcy. Na początku lat 90-tych, gdy byłem pastorem rozwijającego się zboru, pojawiło się trzech młodych działaczy. Bardzo zdolnych, tak bardzo, że pociągnęli za sobą większość jeszcze nieutwierdzonych w wierze ludzi. Posługiwali się oszczerstwami i kłamstwami aby podważyć autorytet starszych zboru i po dokonaniu rozerwania, stworzyli własny kościół. Sami siebie mianowali liderami, później jeden z nich obwołał się pastorem, pokłóciwszy się z własnym bratem. Nawiązał kontakty z jakimiś ośrodkami zagranicznymi, szczególnie za oceanem, aby otrzymać „namaszczenie” do własnej służby. Po kilkunastu latach, ogłosił na własnej stronie internetowej, że „jest spadkobiercą nauczania i dorobku duchowego amerykańskiego pastora, ewangelisty, ale przede wszystkim nauczyciela Kennetha E. Hagina i tak jak jego autorytet, ma szczególne namaszczenie do nauczania” (net). Aby zorientować się jakim namaszczeniem przechwala się ten człowiek, który wpierw zbuntował się wobec swoich nauczycieli, aby podjąć własną działalność „duchową”, polecam krótki spot zaczerpnięty z internetu. Skróciłem obszerny materiał wideo na YT-bie, ponieważ człowiek zdrowy na rozsądku, nie jest w stanie obejrzeć dłuższego fragmentu. LINK DO WIDEO
Ponieważ znam dość dobrze środowisko ewangeliczne w Poznaniu, gdyż uczestniczę w nim od początku lat 50-tych XX wieku, obserwuję różne zmiany, jakie w nim następują. Zamierzam nawet pokrótce spisać powojenną historię zborów ewangelicznych w tym mieście. Zauważyłem bowiem, że współczesne grupy prowadzone są w ten sposób, jakoby przed nimi nic się nie działo. Niestety, jesteśmy świadkami pisania historii na nowo, nie tylko w środowisku ogólnonarodowym.
Dlatego będę przywodził na pamięć fakty z przeszłości, jakie miały miejsce, aby móc szczerze pozdrawiać „wszystkich przewodników waszych i wszystkich świętych” (Hebr. 13:24)