Friday, July 6, 2012

A potem nastała cisza...

Samolot podchodził do lądowania na poznańskim lotnisku Ławica. Pod nami przesuwało się odświeżone miasto, nowe ulice, odnowione budynki, świeżutki, jeszcze niedokończony dworzec kolejowy. Przed samym lotniskiem ukazała się ogromna kopuła wielkiego stadionu miejskiego, na którym kikanaście dni temu huczało około czterdzieści tysięcy gardeł rozentuzjazmowanych kibiców. Autobus dowożący pasażerów samolotu do nowiutkiego budynku przylotów zamalowany był reklamą sponsora rozgrywek Euro 2012. W holu na podłodze, było jeszcze sporo kolorowych plansz informujacych którędy najbliżej do stadionu. Wzdłuż trasy prowadzącej z lotniska do miasta, łopotały jeszcze flagi państw europejskich.
Taki obraz mojego miasta Poznania zobaczyłem następnego dnia po finałowym meczu w odległym Kijowie. Euro 2012 skończyło się - nastała wielka cisza, jak po emocjonalnej burzy, gdy całe miasto żyło jednym – piłką nożną. W następnych dniach, w wielu rozmowach z tymi, którzy byli w mieście podczas meczów rozgrywanych na lokalnym stadionie, a w pozostałe dni, na wielkim ekranie w strefie kibica, słyszałem wielokrotnie powtarzające się opowiadania o tym, co się działo na ulicach i na placach miasta. Było głośno, kolorowo i wesoło. Poznań stał się stolicą kibiców spod znaku czterolistnej kończynki, w mieście dominował kolor zielony, a na ulicach, do późna w nocy słychać było celtckie melodie.
Myślę, że podobne sytuacje zdarzają sie w naszym duchowym życiu. Bierzemy udział we wspaniałej konferencji, na której przemawiają dobrzy mówcy. W zborze odbywa się ewangelizacja, na której nawraca się wielu grzeszników, doświadczamy w naszym osobstym życiu wspaniałych chwil, jest radośnie – jest coś na kształt emocjonalnej burzy, po której następuje cisza, powrót do normanych zajęć - znikają kolory, zaczyna dominować szarość codzienności. Przez jakiś czas jeszcze żyć będziemy wspomnieniami, które powoli będą znikać we mgle czasu przeszłego, spychane nowymi zdarzeniami, jakich z pewnością życie nam nie poskąpi.
Po Euro pozostało wiele kilometrów nowych ulic, nowe budynki, odnowione całe dzielnice miast. Pamiętam, gdy kilka lat temu znalazłem się w Calgary, pokazywano mi wiele nowych obiektów, ulic, dzielnic po odbywajacej się jakiś czas temu zimowej olimpiadzie. Mowiono, że dzięki tej ogromnej imprezie, miasto wiele skorzystało.
Czy możemy po jakimś czasie, jaki już upłynął od tych wzniosłych duchowych momentów powiedzieć, że nadal korzystamy z tamtych błogosławieństw, czy były one jedynie chwilowym uniesieniem. Podobnie jak ziarno, które pada na skalisty grunt, nie ma szansy wyrosnąć aby wydać owoc. Jezus powiedział, że tak samo jest z tym, który z ogromnym entuzjazmem przyjmuje zwiastowane słowo, „ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy.” (Mat. 13:21).
Uciski i prześladowania są wpisane na stałe w nasze życie, dla naszego dobra. Bez nich nie moglibyśmy poznać wielkości Boga. Pozbawieni przeszkód, nigdy nie doświadczylibyśmy radości zwycięstwa. Znów przytoczę słowa Pana Jezusa – „Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.” (Jan 16:33), a powiedział to, aby mieli w Nim pokój. Podobnie jest z prześladowaniami, bez nich jest niemożliwe, „aby wejść do Królestwa Bożego.” (DzAp. 14:22).Jak więc widzimy, bardzo potrzebujemy takich „utrwalaczy” Bożych doznań. Jeśli mamy rozwijać się duchowo, jeśli chcemy zaliczyć wzrastanie w łasce i poznaniu Pana, nie możemy bazować na pojedyńczych i chwilowych przeżyciach, nawet bardzo mocnych i głośnych.
Czas ciszy ma szczególne znaczenie w naszej relacji z Panem. Podobnie jak Eliasz, po dokonaniu wielkiego dzieła, gdy ogień zstąpił z nieba aby pochłonąć ofiarę razem z ołtarzem, prorok nie usłyszał Pana w wichrze, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Dopiero, gdy nastał „cichy łagodny powiew” (2 Król. 19:12), Eliasz był w stanie usłyszeć głos Pana, aby dowiedzieć się, co ma dalej robić
Pan Jezus znał rownież wartość porannej ciszy. Gdy przyszedł do Kafarnaum, gdzie zastał matkę żony Piotra w gorączce, uzdrowił ją. Wywołało to tak wielkie zainteresownie, że z okolicznych wiosek i miasteczek poznoszono wszystkich chorych i opętanych. Jezus miał pełne ręce roboty, przypuszczam, że pracował do późnych godzin nocnych. Następnego dnia, to, czego potrzebował najbardziej, to ciszy. Myślę, że pod drzwiami utworzyła się już spora kolejka nowoprzybyłych w potrzebie, lecz On „wczesnym rankiem, przed świtem, wstał, wyszedł i udał się na puste miejsce, i tam się modlił.” (Mar. 1:35). Tak ważne było w tym momencie, aby wyraźnie usłyszeć głos Swego Ojca, gdyż Jego wolę przyszedł czynić.
Wierzę, że my również potrzebujemy takiego cichego czasu, gdy nikt i nic nie jest w stanie przeszkodzić w rozmowie z naszym Ojcem. Szczególnie, gdy znajdujemy sie w wirze załatwiania jakichś spraw, gdy wydaje nam się, że musimy teraz, natychmiast coś uczynić, tak łatwo wówczas można pójść za ślepym instynktem, a nie za głosem Pasterza, ponieważ go nie słyszymy.
Apostoł Paweł, będąc w kolejnej podróży misyjnej, zwiastując ewangelię w wielu miastach, dotarł do Derbe i do Listry. Pędzony potrzebą dotarcia z Dobrą Nowiną do kolejnych miejscowości, nie chciał przerywać marszu i planował zdobycie dla Jezusa Frygi i Galacji. Gdyby poszedł, doznałby wielkiego rozczarowania, nie odniósłby sukcesu, ponieważ Bóg miał dla niego inny kierunek, Macedonię. Jak bardzo potrzebna była chwila nocnej ciszy, aby w spokojnym śnie zobaczyć machającego błagalnie do niego ręką Macedończyka.
Bóg powiedział kiedyś Izraelowi: „Jeżeli się nawrócicie i zachowacie spokój, będziecie zbawieni, w ciszy i zaufaniu będzie wasza moc;” (Izaj. 30:15). Lecz oni woleli ufać sile swoich koni.
Jesteśmy obecnie w okresie wakacyjnym, mamy więc okazję znaleźć jakąś ciszę, chwilę wytchniena i ucieczki do codziennych obowiązków. Zostawmy w domu telefon, komputer, program telewizyjny i udajmy się w odludne miejsce, aby w ciszy utrwalić to, co już zdobylśmy, by usłyszeć delikatny głos naszego Pasterza, który chce poprowadzić nas na zielone pastwiska duchowych doznań.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.