Tuesday, November 19, 2024

Wypłyń na głęboką wodę

Prawdziwy chrześcijanin nie może żyć bez Ducha Świętego, tak samo jak ryba nie może żyć bez wody. Chrystus powiedział o tym swoim uczniom w sposób jednoznaczny, gdy zapowiedział przyjście Pocieszyciela, który miał Go zastąpić. Tak samo naśladowcy Chrystusa, nie mogą żyć bez obecności w ich sercach trzeciej Osoby Boga – Ducha Świętego.

Ta podstawowa prawda wyznacza styl życia każdemu, kto świadomie przyjął Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela. Nie ma innej alternatywy, jak tylko chodzić w Duchu Świętym. Być może to pojęcie niektórym kojarzy się wyłącznie ze środowiskiem pentekostalnym, lecz tak na prawdę, jest to standard życia każdego dziecka Bożego.

Chrześcijanie żyjący w obecności Ducha Świętego mogą jedynie różnić się tym, na jaką „głębię” Ducha Świętego wejdą i będą pozostawać. Można doświadczyć narodzenia się z Ducha, aby wejść do Królestwa Bożego i pozostawać na płyciźnie życia, bez duchowego rozwoju. Lecz nigdy nie wiadomo, jak długo można być jedynie „cielesnym”, podobnie jak Paweł nazwał niektórych wierzących w Koryncie.

Ale ja, bracia, nie mogłem przemawiać do was jak do ludzi Ducha, lecz jak do ludzi cielesnych, jak do dzieci w Chrystusie. Mleko dałem wam do picia, nie pokarm stały. Nie byliście bowiem jeszcze zdolni go przyjąć, a nawet teraz jeszcze nie możecie, ponieważ nadal jesteście ludźmi cielesnymi. Dopóki przecież zazdrość i niezgoda są między wami, czyż nie jesteście ludźmi cielesnymi i czy nie postępujecie w sposób czysto ludzki? (1 Kor  3:1-3 )

Tym rozważaniem chciałbym zachęcić każdego, kto pragnie poznawać i doświadczać na czym polega chodzenie w pełni Ducha Świętego do tego, aby poddał się całkowicie Jego kontroli. Wejście na głębię życia w Duchu Świętym leży w zakresie naszej własnej decyzji. Bóg nikogo nie wrzuci na środek duchowego oceanu, lecz każdego zaprasza.

W Biblii znajduje się piękny opis wizji, jaką Bóg ukazał prorokowi Ezechielowi.

Ez 47:1  Zawrócił mnie do wejścia do świątyni. Oto woda wypływała spod progu świątyni w kierunku wschodnim, gdyż fasada świątyni była skierowana na wschód. Woda wypływała spod prawego boku świątyni, z południowej strony ołtarza.

2  Wyprowadził mnie potem przez bramę północną i poprowadził drogą zewnętrzną do bramy zewnętrznej, zwróconej ku wschodowi. Oto woda wypływała z prawego boku.

3  Gdy ten mężczyzna szedł w kierunku wschodnim, to miał w swej ręce sznur. Odmierzył tysiąc łokci i przeprowadził mnie przez wodę. Woda sięgała po kostki.

4  Odmierzył następnie tysiąc łokci i przeprowadził mnie przez wodę. Woda sięgała po kolana. Odmierzył potem tysiąc łokci i przeprowadził mnie przez wodę. Woda sięgała po biodra.

5  Odmierzył znowu tysiąc łokci. Był to już strumień, którego nie mogłem przejść, gdyż poziom wody był wysoki – woda do pływania. Był to strumień, którego nie można przejść.

6  Powiedział do mnie: Czy widziałeś, synu człowieczy? I poprowadził mnie z powrotem na brzeg strumienia.

7  Gdy wróciłem, oto na brzegu strumienia było bardzo dużo drzew z jednej i z drugiej strony.

8  Powiedział wtedy do mnie: Wody te płyną w kierunku obszaru wschodniego, spływają na równinę i wpadają do morza, do morza gorzkiego i jego wody zostają uzdrowione.

9  Stanie się, że wszelka istota żywa, która pełza, wszędzie tam, gdzie wpłynie strumień, będzie żyć. Będzie bardzo dużo ryb, bo będą tam wpływać te wody i wody morza będą uzdrowione. Będzie żyć wszystko tam, dokąd wpłynie ten strumień.

Mąż Boży, który pokazał prorokowi strumień wypływający spod ołtarza, wprowadził go do wody. Ezechiel mógł bronić się, że nie umie pływać, albo że ma uprzedzenie do wody, bo widział kiedyś tonącego. Dziś wielu wierzących obawia się wejścia na głębię duchowych doświadczeń, tłumacząc się tym, że nie posiadają umiejętności chodzenia w Duchu, albo mają uprzedzenia, gdyż byli kiedyś świadkami niebiblijnych doświadczeń u innych.

Symbolika tego proroctwa jest zrozumiała również dla nas dzisiaj. Świątynia, ołtarz, woda mają wielkie znaczenie w ziemskiej działalności Pana Jezusa. Murowana świątynia, podziwiana przez uczniów Chrystusa, została zastąpioną świątynią Jego Ciała. Ołtarz, na którym składano tysiące ofiar rzeźnych, obrazuje nam krzyż ustawiony na Golgocie. Woda, to Duch Święty, którym Jezus obiecał napełnić każdego, kto pragnie, aż wytryśnie z niego źródło wody żywej. Aby to osiągnąć, musimy przejść wszystkie etapy Bożego planu zbawienia. Członkami Ciała Chrystusa stajemy się dzięki ofierze Baranka Bożego. Bez wiary w sercu i wyznania ust, nie można doświadczyć łaski zbawienia. 

Od nas zależy na jaką głębię wejdziemy, po kostki, po kolana, po biodra, czy całkowicie zdamy się na strumień Ducha, który „poniesie” nas w pełni Bożej mocy. Najczęściej jest tak, że wchodzenie do rzeki wody żywej odbywa się etapami, czyli stopniowo, progresywnie, aby nie zachłysnąć się „duchowością”, dopóki nie wypracujemy w sobie świętości życia. Brodzenie po kostki przez całe życie nigdy nie doprowadzi do takiej dojrzałości, jaką mamy osiągnąć na obraz Chrystusa. Zadaniem Ducha Świętego jest wykształtować w nas podobieństwo do Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Ogromne to zadanie, możliwe jest do wykonania jedynie przez Boga, który w Osobie Ducha Świętego ustawicznie pragnie je realizować.

Zadaniem Ezechiela było zasiać słowo nadziei na odkupienie, że Bóg wypełni dane wcześniej obietnice. Świątynia i woda wypływająca spod ołtarza w kierunku Morza Martwego zawiera bardzo wyraźne przesłanie o roli Ducha Świętego w procesie zbawienia. Bóg zapowiada nową rzecz - Ducha Mojego dam w wasze wnętrze i sprawię, że będziecie postępowali według Moich nakazów i strzegli Mojego prawa. Będziecie je wypełniali (Ez 36:27) . 

Jezus daje nowe życie w cudzie nowego narodzenia. To nie jest życie doczesne, lecz wieczne. Jezus po zmartwychwstaniu tchnął w uczniów życie, które nie ma już końca. Jak czytamy w ewangelii: Wtedy Jezus znowu do nich powiedział: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Gdy to oznajmił, tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego! (Jn 20:21,22).

Duch Święty ożywia, wlewa w człowieka życie wieczne, jakie otrzymujemy w zmartwychwstaniu Chrystusa. Duch Święty pieczętuje tych, którzy narodzili się na nowo i potwierdza wraz z naszym duchem, że jesteśmy dziećmi Bożymi.

W Liście do Efezjan (5:18) znajdujemy bardzo praktyczną radę, jaką Apostoł daje wierzącym w tym mieście: pozwólcie się napełniać Duchem (Ef 5:18). W oryginale zastosowana jest tutaj taka forma gramatyczna, która wskazuje na ciągłe przebywanie w pełni Ducha Świętego, a nie jednorazowe napełnienie.

Bóg w całej pełni, wszystkie trzy Osoby, Ojciec, Syn Boży i Duch Święty są zaangażowani w dzieło odkupienia grzesznika. Bóg tak umiłował świat, że dał swego Syna, aby każdy kto wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Teraz Duch Święty, który od początku uczestniczy w dziele stworzenia, ten który na początku unosił się nad powierzchnią wód”, później udzielał Bożego natchnienia Słowu, którym Bóg przemawiał, obecnie jest potężnie zaangażowany w to, abyśmy osiągnęli cel waszej wiary – zbawienie dusz(1 Ptr. 1:9).

Proponuję w kontekście tego rozważania zastanowić się nad znaczeniem słów, jakie apostoł Paweł skierował do wierzących w Koryncie: Czy nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią obecnego w was Ducha Świętego, którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Zostaliście bowiem nabyci za wielką cenę. Chwalcie więc Boga w waszym ciele” (1 Kor 6:19,20).

Czy skorzystasz z zaproszenia, aby wypłynąć na głębię rzeki wody żywej?

Henryk Hukisz

Wednesday, November 13, 2024

Refleksja o życiu

Śmierć jest najbardziej pewnym zjawiskiem z jakim się spotykamy. Pytaniem jest jedynie to, co po śmierci?

Salomon nam radzi co mamy zrobić gdy ktoś umiera:

 „Lepiej iść do domu żałoby, niż iść do domu biesiady; bo tam widzi się kres wszystkich ludzi, a żyjący powinien brać to sobie do serca”  (Kohelet 7:2)

Niedawno w rozmowie usłyszałem, że nikt stamtąd nie przyszedł, aby nam opowiedzieć.   Nieprawda - powiedziałem - 2 tyś. lat temu przyszedł Pan Jezus i wszystko nam opowiedział, co musimy wiedzieć.

Chrystus  opowiedział historię o dwóch osobach, jaka wydarzyła się naprawdę. Jedną z nich był bezimienny człowiek, któremu w życiu powodziło się nadzwyczajnie dobrze. Jezus znał jego życie, gdyż opisał je w kilku słowach - „pewien bogacz, który ubierał się w purpurę i bisior i każdego dnia wystawnie ucztował” (Łk 16:19).

Drugą osobę z tej historii Pan znał nawet z imienia. Łazarz nie miał takiego szczęścia za życia, jak wspomniany wcześniej pan na włościach. Stać go było jedynie na miejsce pod wrotami dworu, w których była dziura wielkości psa. Ciało Łazarza było pokryte wrzodami, nie wiemy czy z brudu, czy z powodu jakiejś choroby, lecz dla psów to nie miało znaczenia, które litościwie „lizały jego wrzody” (w. 21), aby ulżyć biedakowi w cierpieniu.

Na śmierć nie ma lekarstwa. Przyszedł czas, że zarówno ten, który miał wszystko, czego zapragnął i to stracił, jak i ten drugi, który nie miał czego żałować w momencie rozstania się z doczesnością. Obydwaj umarli i pochowano ich ciała.

Ewangelista Łukasz opisał to wydarzenie słowami: „I umarł biedak, i został zaniesiony przez aniołów w objęcia Abrahama. Umarł też bogacz i został pogrzebany” (Łk 16:22). Ciała zostały pochowane niezależnie od statusu, jaki posiadali, natomiast ich dusze znalazły się w krainie umarłych.

Pan Jezus opisuje nam co działo się po śmierci bogacza i Łazarza. Jezus będąc Panem życia i śmierci wie dokładnie co się dzieje później, dlatego warto jest posłuchać dalszego ciągu.

Dowiadujemy się, że kraina, w której znalazły się dusze zmarłych, była rozdzielona na dwie części. Abraham, który przebywał w jednej z nich, nazwanej od jego imienia łonem, lub „objęciem Abrahamowym” (Łk 16:22). Na prośbę bogacza o zmiłowanie, Abraham wyjaśnia, że: „pomiędzy nami a wami rozpościera się tak wielka przepaść, że nikt, choćby chciał, nie może wejść stąd do was ani stamtąd przedostać się do nas” (w. 26). Decyzja o przeznaczeniu, gdzie dusza spędza wieczność już zapadła i jest nieodwracalna.

Ludzie, którzy umarli w nadziei zmartwychwstania, ponieważ za życia uwierzyli w Chrystusa, ich ciała składane są do prochu ziemi, natomiast ich dusze idą wprost w otwarte ramiona Pana Jezusa. Szczepan, pierwszy męczennik Kościoła, wierny Chrystusowi do samego końca, będąc „pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Boga i Jezusa, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7:55). W chwili śmierci zawołał do swego Pana: „Panie Jezu, przyjmij mojego ducha!” (w. 59).

Apostoł Paweł doświadczył w swoim życiu pewnego zaszczytu, gdy „został porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12:2).  Po tym co tam zobaczył miał dylemat, co wybrać gdyby mógł - pozostać w ciele, czy z nim się rozstać, jak wyznał: „chciałbym umrzeć i być z Chrystusem, bo to znacznie lepsze, pozostać zaś w ciele jest bardziej potrzebne ze względu na was” (Flp 1:23). Dla niego śmierć była zyskiem, gdyż wiedział, że przechodzi wprost w objęcia Pana. Był pewien, że jego dusza nie musi oczekiwać w krainie umarłych na wybawienie.

Wracając do historii opowiedzianej przez Pana Jezusa, musimy uświadomić sobie wielką prawdę odnośnie naszego życia i śmierci. Teraz, dopóki żyjemy, możemy zadecydować, gdzie znajdziemy się po śmierci. Jeśli nic nie uczynimy, to znajdziemy się tam, gdzie będą wszyscy grzesznicy, w miejscu wiecznej męki. Bogacz, dopiero gdy znalazł się w krainie umarłych, uświadomił sobie jaki los go spotkał. Chcąc sobie ulżyć, błagał aby posłano Łazarza, „żeby umoczył koniec palca w wodzie i zwilżył mi język, ponieważ bardzo cierpię w tym płomieniu” (Łk 16:24).  

My mamy dzisiaj Biblię, Boże Słowo, które mówi wyraźnie - „Bóg wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz 17:30,31).

Przykre natomiast jest to, że dziś ludzie reagują na ewangelię podobnie jak w tamtym czasie, gdy Paweł o tym mówił w Atenach, jak czytamy: „Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, inni natomiast powiedzieli: Posłuchamy o tym innym razem” (Dz 17:32). Innego razu może już nie być, dlatego warto jest pójść do domu żałoby, jak nam radzi mądry Salomon.

W Biblii jest również napisane: „I tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Hbr 9:27). Niech nikt się nie łudzi, że istnieje jakiś czyściec.

Czy jesteś gotowy stanąć na sądzie przed świętym Bogiem, który doskonale zna całe twoje życie? Decyzję można podjąć tylko za życia, później takiej możliwości już nie będzie.

W sklepie posługujemy się aplikacją. Możemy zapłacić mniej, albo wcale za towar, który jest objęty promocją. Wystarczy aktywować tę pozycję w aplikacji, aby przy kasie skorzystać z danej możliwości.

Podobnie jest z łaską. Pan Jezus powiedział przy grobie innego Łazarza: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, będzie żył. I każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?” (Jn 11:25,26).

Wystarczy uwierzyć w to, że Pan Jezus umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, aby mieć życie wieczne, gdy staniemy na sądzie przed świętym Bogiem.

Jak to uczynić?

Podobnie jak w aplikacji sklepowej, wystarczy aktywować Bożą ofertę zbawienia, a na sądzie ostatecznym otrzymamy życie wieczne za darmo. Bez wiary, jak bez aktywacji, ta oferta nie działa.

Henryk Hukisz

(Tekst kazania wygłoszonego na pogrzebie w dniu 13.11.2024)

Friday, November 1, 2024

Niebo czy piekło?

Na początku listopada, odwiedzając cmentarze, ludzie chętniej rozmawiają na temat życia i śmierci. Usłyszałem w czasie takiej rozmowy, jak ktoś powiedział, że nikt nie wie, jak jest po drugiej stronie, ponieważ nikt stamtąd nie przyszedł. Zareagowałem na to natychmiast mówiąc, że jednak Ktoś przyszedł i to już dość dawno, i powiedział dokładnie co tam jest i jak tam się dostać. Zacytowałem słowa Pana Jezusa, który powiedział o sobie: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jn 14:6). 

Śmierć jest najbardziej powszechnym zjawiskiem, gdyż na sto urodzin przypada dokładnie sto zgonów. Z tą prawdą zgadzają się wszyscy, chociaż nie zawsze z takim samym nastawieniem. Jedni uważają, że moment odejścia do wieczności należy za wszelką cenę oddalić od siebie, inni natomiast, mając w sercach nadzieję wiecznego życia z Bogiem, oczekują spokojnie na swoje odejście. Przypomina mi to pewną sytuację, jaką kiedyś zaobserwowałem na cmentarzu podczas pogrzebu osoby wierzącej. Rodzina osoby zmarłej była w smutku, lecz bez rozpaczania, ponieważ wiedzieli, że ich bliski i kochany odszedł do radości Pana. Po drugiej stronie Domu Żałoby odprawiany był inny pogrzeb. Nie znałem ani tej rodziny, ani tym bardziej osoby, której dotyczył. Lecz to, na co zwróciłem swoją uwagę, to nastrój, jaki panował wśród żałobników. Było słychać płacz, szlochanie i pojękiwanie w bólu rozpaczy. Domyślam się jedynie, że to, czego brakowało po tamtej stronie, to nadziei życia wiecznego.

Pan Jezus opowiedział kiedyś historię o dwóch osobach, jaka wydarzyła się naprawdę. Jedną z nich był bezimienny człowiek, któremu w życiu powodziło się nadzwyczaj dobrze. Chrystus znał jego życie, gdyż opisał je dość dokładnie w kilku słowach - „pewien bogacz, który ubierał się w purpurę i bisior i każdego dnia wystawnie ucztował” k 16:19).

Drugą osobę z tej historii Pan znał nawet z imienia, dlatego nie jest to przypowieść, jak niestety wielu uważa. Łazarz nie miał takiego szczęścia za życia, jak wspomniany wcześniej pan na włościach. Stać go było jedynie na miejsce pod wrotami dworu, w których była dziura wielkości psa. Ciało Łazarza było pokryte wrzodami, nie wiemy czy z brudu, czy z powodu jakiejś choroby, lecz dla psów to nie miało znaczenia, które litościwie „lizały jego wrzody” (w. 21), aby ulżyć biedakowi w cierpieniu.

Na śmierć nie ma lekarstwa. Przyszedł czas, że zarówno ten, który miał wszystko, czego zapragnęła jego dusza, jak i ten drugi, który nie miał czego żałować w momencie rozstania się z doczesnością. Obydwaj umarli i pochowano ich ciała. Ewangelista Łukasz opisał to wydarzenie słowami: „I umarł biedak, i został zaniesiony przez aniołów w objęcia Abrahama. Umarł też bogacz i został pogrzebany” k 16:22). Ciała zostały pochowane niezależnie od statusu, jaki posiadali, natomiast ich dusze znalazły się w krainie umarłych, w „Hadesie”, jak jest to oddane w oryginale naszej Biblii.

Hades nie jest piekłem, jak to zostało niewłaściwie oddane w kilku przekładach. Jest to kraina, w której przebywają nieśmiertelne dusze umarłych. Do tej krainy, a nie do piekieł, jak wyznaje nieświadomie wielu, powtarzając słowa apostolskiego wyznania wiary, wstąpił Pan Jezus, gdy skonał na krzyżu Golgoty. Wypełniła się wówczas starodawna zapowiedź – „nie zostawisz duszy mojej w otchłani (Hadesie) i nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie” (Dz 2:27).

Pan Jezus wiedział co działo się po śmierci bogacza i Łazarza, dlatego jestem Mu wdzięczny za tę opowieść do końca. My, gdy znajdujemy się nad świeżą mogiłą, mamy jedynie nadzieję co do dalszego losu duszy, gdy opuszcza ciało. Natomiast Jezus będąc Panem życia i śmierci wiedział dokładnie co się dzieje później, dlatego warto jest posłuchać dalszego ciągu.

Z tej historii dowiadujemy się, że kraina, w której znalazły się dusze zmarłych, była rozdzielona na dwie części. Abraham, który przebywał w jednej z nich, nazwanej od jego imienia łonem, lub objęciem Abrahamowym” (Łk 16:22), na prośbę bogacza o zmiłowanie, wyjaśnił, że: „pomiędzy nami a wami rozpościera się tak wielka przepaść, że nikt, choćby chciał, nie może wejść stąd do was ani stamtąd przedostać się do nas” (w. 26). Decyzja o przeznaczeniu, gdzie dusza spędza wieczność już zapadła i jest nieodwracalna. Nic nie pomogą zamawiane msze w intencji wykupienia duszy po śmierci, ani migocące świeczki w zniczach zapalanych na mogiłach zmarłych.

Hades był krainą umarłych do śmierci Pana Jezusa. Chrystus udał się do niej, jak napisał później w jednym ze swoich listów apostoł Piotr: „Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga. Zabity wprawdzie w ciele, przez Ducha jednak został ożywiony. W Nim też poszedł i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu” (1 Ptr 3:18-19). Chociaż ta wizyta była dla ludzkiego oka niewidzialna, to jednak wydarzyło się w tym momencie się coś niezwykłego, o czym pisał ewangelista Mateusz – „Otworzyły się grobowce i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. A gdy wyszli z grobowców po Jego zmartwychwstaniu, weszli do świętego miasta i ukazali się wielu” (Mt 27:52-53).

Ludzie, którzy umarli w nadziei zmartwychwstania, ponieważ za życia uwierzyli w Chrystusa, gdy ich ciała składane są do prochu ziemi, ich dusze idą wprost w otwarte ramiona Pana Jezusa. Szczepan, pierwszy męczennik Kościoła, wierny Chrystusowi do samego końca, będąc „pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Boga i Jezusa, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7:55). W chwili śmierci zawołał do swego Pana: Panie Jezu, przyjmij mojego ducha! (w. 59). Apostoł Paweł doświadczył w swoim życiu pewnego zaszczytu, gdy „został porwany aż do trzeciego nieba (2 Kor 12:2).  Później Paweł miał dylemat, co wybrać gdyby mógł - pozostać w ciele, czy z nim się rozstać, jak wyznał: „chciałbym umrzeć i być z Chrystusem, bo to znacznie lepsze, pozostać zaś w ciele jest bardziej potrzebne ze względu na was” (Flp 1:23). Dla niego śmierć była zyskiem, gdyż wiedział, że przechodzi wprost w objęcia Pana. Wiedział, że jego dusza nie musi oczekiwać w krainie umarłych na wybawienie.

Wracając do historii opowiedzianej przez Pana Jezusa, musimy uświadomić sobie wielką prawdę odnośnie naszego życia i śmierci. Teraz, dopóki żyjemy, możemy zadecydować, gdzie znajdziemy się po śmierci. Jeśli nic nie uczynimy, to znajdziemy się tam, gdzie będą wszyscy grzesznicy, w miejscu wiecznej męki. Bogacz, dopiero gdy znalazł się w krainie umarłych, uświadomił sobie jaki los go spotkał. Chcąc sobie ulżyć, błagał aby posłano Łazarza, żeby umoczył koniec palca w wodzie i zwilżył mi język, ponieważ bardzo cierpię w tym płomieniu” k 16:24). Skoro to nie było już możliwe, pomyślał o swoich żywych braciach. Prosił, by posłano do nich kogoś z przestrogą, by nie przyszli na to miejsce męki (w. 28). Chciał, aby zmarły Łazarz osobiście zaświadczył im o tym, co jest po śmierci, aby nie trafili w to miejsce kaźni. Abraham przypomniał mu, że żywi „mają Mojżesza i Proroków, niech ich słuchają” (w. 29)

My mamy dzisiaj Biblię, Boże Słowo, które mówi wyraźnie - „Nie zważając przeto na czasy nieświadomości, Bóg wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz 17:30,31). Przykre natomiast jest to, że dziś ludzie reagują na ewangelię podobnie jak w tamtym czasie, gdy apostoł Paweł wypowiedział te słowa w Atenach, jak czytamy: „Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, inni natomiast powiedzieli: Posłuchamy o tym innym razem” (Dz 17:32). Czasy niewświadomości już się skończyły i innego razu może już nie być.

Rozmyślając o tym, przypomniałem sobie, że w miasteczku, w jakim mieszkałem w Stanach Zjednoczonych, na płocie cmentarza znajdował się olbrzymi baner z hasłem - „Jedź ostrożnie, my możemy poczekać”. Śmierć, niestety nie poczeka, przyjdzie o wyznaczonej z góry porze. Pamiętajmy o tym, co zostało napisane w Biblii: I tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd (Hbr 9:27). Niech nikt się nie łudzi, że istnieje jakiś czyściec. 

Czy jesteś na to gotowy? Później już nie będzie takiej możliwości.

Henryk Hukisz

Friday, October 11, 2024

Jedyna Prawda

Często słyszymy wypowiedzi różnych osób, niekoniecznie wierzących, które słowami z Biblii - „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (Jn 8:32), bronią prawa do wolności argumentem prawdy, którą posiadają. Obecnie tak łatwo jest ogłaszać swoją prawdę, gdyż nikt nie odwołuje się do jedynej prawdy, jaką jest Jezus, który wyraźnie to określił słowami: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (Jn 14:6). Drogą do wolności, nie może być własna prawda, lecz jeżeli „Syn was wyzwoli, rzeczywiście będziecie wolni” (Jn 8:36), dlatego Pan Jezus, nazywając Siebie Prawdą, powiedział: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jn 14:6). Gdy Piłat sądził Jezusa, widząc i słysząc, co On mówił i czynił, postawił zasadnicze pytanie: „Co to jest prawda?” (Jan 18:38)

Gdy chcemy kogoś przekonać, że znamy prawdę, dla  dodania bardziej „naukowego” wydźwięku, używamy określenia „paradygmat”. Niektórzy uważają, że paradygmatem jest niepodlegająca dyskusji prawda, stanowiąca fundament, na którym można kształtować jakieś twierdzenie. Nic bardziej błędnego, gdyż paradygmatem jest jedynie kryterium przyjęte na zasadzie konsensusu przez większość badaczy i podlega modyfikacjom w miarę dokonywania nowych odkryć naukowych. W Biblii, która jest Słowem Bożym znajdujemy prawdy nie podlegające badaniom i dyskusjom w celu zgodnego uznania przez większość. Biblia zawiera prawdę, która nie podlega żadnym uzgadnianiom, gdyż jest objawiona przez nieomylnego Boga.

W tym rozważaniu zamierzam przedstawić tezę, że Jezus jest Prawdą, która nie wynika z porównania z nieprawdą świata, lecz jest prawdą samą w sobie.

Ewangelista Jan opisuje sytuację, gdy Żydzi przyprowadzili do Jezusa grzeszną kobietę, aby wystawić Go na próbę. Wiemy, jak się zakończyła ta „próba”, lecz istotne jest również to, co wydarzyło się później. Pan Jezus kontynuował temat grzechu, gdyż oskarżyciele tej kobiety zostali przekonani o własnej grzeszności. Chrystus oświadczył później, że odchodzi tam, dokąd inni nie mogą pójść i zaczął mówić o Ojcu, od którego przyszedł i że do Niego wraca. Wówczas wielu Żydów uwierzyło w Jezusa i do nich Pan powiedział te słowa o poznaniu prawdy i prawdziwej wolności.

Zdecydowana większość Żydów nie uwierzyła w Pan Jezusa, wręcz odwrotnie, zakwestionowali autorytet Chrystusa i odwołali się do Abrahama, swojego ojca. Wówczas Pan Jezus stwierdził, że został posłany przez Ojca, aby ludzie poznali prawdę, mówiąc:  „Ponieważ mówię prawdę, nie wierzycie. Kto z was dowiedzie Mi grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Boga słucha. Wy dlatego nie słuchacie, bo nie jesteście z Boga” (Jn 8:45-47). W tym tekście występuje zwrot ελεγχει με περι  αμαρτιας „dowiedzie mi grzechu” oznacza, że Jezus żąda od Żydów uznania, że w Nim nie ma grzechu, gdyż jest bezgrzeszny, co wynika z faktu, że jest Bogiem. Jezus jest prawdą, gdyż ma taką naturę, tylko On jest oryginalną prawdą. Wszytko inne, co jest poza Nim, nie posiada znamion prawdy. Pozwólcie, że posłużę się ilustracją, odnoszącą się do rozpoznawania prawdziwych banknotów. Kasjerzy w bankach nie są zapoznawani z całą gamą fałszywych banknotów, aby przez porównanie z nimi, rozpoznać prawdziwy. Zadaniem dobrego kasjera jest dokładna znajomość oryginału i im lepiej go zna, łatwiej będzie mógł zauważyć banknot, który jest tylko do niego podobny.

Jezus, będąc w pełni Bogiem w ludzkim ciele, jest Prawdą, mówi Prawdę i czyni tylko to, co jest Prawdą. Lubię pisać to słowo z dużej litery, aby w ten sposób podkreślić fakt, iż jest to prawda absolutna, jedyna jaka istnieje, nie wymagająca uznania przez większość – jest Prawdą, kropka.

Pan Jezus, nauczając zgromadzony wokół siebie tłum chętnych naśladowania Go, powiedział: „Niech wasze „tak” znaczy „tak”, a „nie” znaczy „nie”. Co ponadto pochodzi od Złego” (Mat. 5:37). Wszystko, co jest niezgodne z prawdą, jest od Złego. O tym powinniśmy ciągle pamiętać, gdyż Zły, stara się zatruwać nasze myśli „towarem prawdopodobnym”. Nie wiem, ilu z was pamięta sprzedawane kiedyś w Polsce prostokątne tabliczki z napisem: „Produkt czekoladopodobny”? Nie była to czekolada, lecz coś, co miało ją zastąpić. Diabeł jest „ojcem kłamstwa”, jest przebiegły, dlatego czyni wszystko, co może, aby jego słowa i dzieła uznawano za prawdziwe. Obawiam się, że w historii chrześcijaństwa wiele soborów i gremiów teologów dało się złapać na przynętę pojęć „podobnych do prawdy”. Dość popularne w naszym obiegu językowym jest słówko „prawdopodobny”, które nie powinno w ogóle występować, gdy mamy na uwadze Boże Słowo.   

Z prawdą mamy do czynienia na każdym kroku. Dzięki Biblii możemy łatwiej ją znaleźć, gdyż została nam podana w sposób zrozumiały dla każdego człowieka. Problem polega jednak na tym, czy chcemy ją przyjąć, czy raczej wolimy szukać „prawdę”, która nam bardziej odpowiada. Uznanie prawdy absolutnej kosztuje i to nieraz bardzo dużo, gdyż większość podążająca szeroką drogą, ma nad nami przewagę ilościową. Z natury jesteśmy konformistami, to znaczy, że łatwo ulegamy presji większości. Nie lubimy wychylać się z szeregu, dlatego wpadamy w pułapki „Złego”, nie mówiąc prawdy. No, może nie zawsze polega to na mówieniu nieprawdy, częściej popełnimy „kłamstwo milczenia”, gdy staramy się nie zajmować stanowiska. Jest to nieraz wygodne, lecz z natury jest stanięciem po stronie nieprawdy, jeśli jej nie wybierzemy. Piłat nie czekał na odpowiedź na zadane pytanie o prawdę, wyszedł i później umył ręce. Tak naprawdę, miał na nich ślady krwi Chrystusa.

My również często znajdujemy się w sytuacji, gdy musimy dokonać wyboru pomiędzy prawdą i tym, co sami lub inni uznają za prawdę. Pamiętam wiele sytuacji, gdy byłem jeszcze w Chicago i prowadziłem audycje w polskojęzycznym radiu. Jednym ze stałych elementów cotygodniowego programu, którego słuchało co najmniej kilka tysięcy rodaków, był fragment czytanego tekstu z Biblii. Uważam, że Słowo Boże jest natchnione przez Ducha Świętego i „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (Jan 16:8). Nie musiałem długo czekać, gdyż wielu słuchaczy w rozmowach telefonicznych wyrażało zakłopotanie, mówiąc: „Pastorze, nie wiem co zrobić, bo Biblia przekonuje mnie, że jest inaczej niż dotychczas wierzyłem, i nie wiem co wybrać, czy to, co jest napisane, czy pozostać przy tradycyjnym zrozumieniu?”. Wielu obawiało się, że jeśli staną po stronie Prawdy, zostaną odrzuceni przez swoje środowiska i rodziny.

Chciałbym na chwilę zatrzymać się przy zacytowanym wersecie, w którym znajdują się słowa mówiące o roli Ducha Świętego, który ma „przekonać świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie”. Użyte w tym fragmencie słowo ελεγξει spotkaliśmy już w wypowiedzi wobec Żydów (Jn 8:46), od których Jezus domagał się uznania, że jest bezgrzeszny. To samo słowo określające rolę Ducha Świętego wobec świata ukazuje nam działania Ducha, który stwierdza, że Prawda odnośnie do grzechu, sprawiedliwości i sądu znajduje się w pełni jedynie w Chrystusie. Jest to prawda oryginalna, absolutna i niewynikająca z jakichkolwiek porównań czy argumentacji. Zwracam na to uwagę, gdyż w najnowszym przekładzie Biblii znajdują się słowa - „On, gdy przyjdzie, wykaże, że świat jest w błędzie” (Jn 16:8 [EIB]). Jest to osobisty komentarz tłumacza, a nie oddanie oryginalnego znaczenia słowa  ελεγξει, które znaczy „przekonać”, lub bardziej dosłownie „wyeksponować”, albo „ukazać”.

To słówko zostało użyte w Nowym Testamencie 17 razy i najczęściej oznacza „eksponować” lub „ukazać”, a nawet „karać”, czyli ponieść konsekwencje tego stanu. Osobiście uważam, że rolą Ducha Świętego nie jest wchodzenie w spór ze światem, że jest w błędzie, lecz ma on ukazać absolutną i oryginalną Prawdę, jaką jest Jezus Chrystus. Dlatego też Pan Jezus, mówiąc o roli Ducha Świętego, obiecanego Pocieszyciela, a nie „Opiekuna”, jak to zapisał tłumacz wspomnianego przekładu, powiedział: „Kiedy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (Jn 16:13). Dalej, wyraźnie zostało określone zadanie, jakie będzie realizował Duch Prawdy: „On Mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam objawi” (w. 14). Głównym zadaniem Ducha Świętego jest uwielbienie Jezusa i objawienie Go w całej pełni, gdyż On jest jedyną Prawdą, dzięki jakiej możemy poznać Boga Ojca i doświadczyć łaskę zbawienia.

Uważam, że poznanie jedynej Prawdy, dzięki ukazaniu jej przez Ducha Prawdy, świadczy o pełnym zaufaniu, jakie winniśmy okazać wobec Boga. Nie wiem, czy potrafiłbym oddać za nią życie, ale nic nie jest dla mnie ważniejsze, niż uznanie tej jedynej Prawdy. Jestem pod wrażeniem świadectwa, jakie zostawił po sobie Jan Chrzciciel – „Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale prawdą okazało się to, co o Nim powiedział. I wielu tam uwierzyło w Niego” (Jan 10:41,42).

Nie znajomość biblijnych wersetów, lecz trwanie w Słowie świadczy o prawdziwym uczniostwie Chrystusa, który jest Prawdą. On powiedział Żydom, którzy uwierzyli w Niego: „Jeżeli będziecie trwać w Moim słowie, będziecie prawdziwie Moimi uczniami. Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (Jan 8: 31, 32). Oni jednak nie chcieli dokonać wyboru, woleli pozostać przy swojej „prawdzie”, dlatego Jezus, zgodnie z jedyną Prawdą, oświadczył słuchającym Go Żydom: „Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać żądze waszego ojca. Od początku był on mordercą i nie wytrwał w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Kiedy kłamie, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (w. 44).

Te słowa odnoszą się to nie tylko do tych, którzy wówczas słuchali Jezusa, lecz także do tych, którzy nie chcą przyjąć jedynej Prawdy, jaką Duch Święty ukazuje, a jest nią tylko Pan Jezus.

Henryk Hukisz

Thursday, October 3, 2024

Jeśli nie Bóg, to kto?

Wielu chrześcijan obserwuje wydarzenia na Bliskim Wschodzie z perspektywy swojego kraju. Przekazy telewizyjne nie oddają w pełni tego, co dzieje się na terenie Izraela. Najczęściej te obrazy są przekłamaniem prawdy, gdyż większość mediów podlega ideologom postępowego liberalizmu. Nasze krajowe media, jak TVP, TVN czy Polsat czerpią informacje ze źródeł zagranicznych, niekoniecznie przyjaźnie nastawionych do Izraela. Dlatego chcę podzielić się wpisem na platformie X popularnego blogera, który mieszka w Jerozolimie i przedstawia to, co wydarzyło się  kilka dni temu tak, jak to sam zrozumiał.

Jest to osobiste świadectwo Żyda, który patrzył w niebo pełne rakiet wycelowanych w miejsca, w ktorych mieszkają ludzie, tacy sami jak każdy z nas.

Wyobraź siebie w takiej sytuacji!

Oto jego wpis na platformie X

Naprawdę nie sądzę, że rozumiesz absolutne cuda, których byliśmy świadkami wczoraj wieczorem tutaj w Izraelu.

Właściwie, jestem pewien, że nie rozumiesz.

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze.

Izrael ma trzy systemy obrony powietrznej, każdy z nich jest cudem technologicznym i to nie ja to mówię. To dr Gold, który w zasadzie wynalazł Iron Dome, powiedział mi to. Poziom i wyrafinowanie Iron Dome są po prostu niezrównane.

Ale Iron Dome potrafi detonować tylko rakiety lub pociski krótkiego zasięgu w promieniu 70 km, plus minus.

Następnie Izrael ma system David’s Sling. Potrafi on radzić sobie z pociskami średniego zasięgu do około 300 km.

Następnie mamy system Arrow, który dosłownie detonuje pociski, które mogą latać poza ziemską atmosferą. Ma zasięg około 2400 km!!

Wczoraj wieczorem, gdy Iran zrzucił rakiety balistyczne na Izrael, wszystkie trzy systemy obronne zostały aktywowane i wdrożone perfekcyjnie.

Szanse na to, że wszystkie te niesamowicie złożone systemy będą działać w zgodzie tak bezbłędnie, jak wczoraj wieczorem, są praktycznie zerowe.

Gdyby coś poszło nie tak, gdyby jedna z tych rakiet balistycznych uderzyła w budynek mieszkalny, centrum handlowe lub bazę wojskową, teraz grzebalibyśmy setki Izraelczyków.

A to wszystko nie jest nawet największym cudem.

Kilka godzin temu dostałem wiadomość na WhatsApp od dobrego przyjaciela, który jest starszym dyrektorem w Microsoft i który nie był specjalnie bogobojnym Żydem. Do wczoraj.

Oto, co mi napisał.

„Jeśli szukasz cudów, człowieku - wczoraj wieczorem zacząłem wierzyć. Pociski uderzały wszędzie wokół mnie, ale żaden z nich nie trafił w mój dom ani w żaden inny dom”.

Opowiedział więcej i podzielił się informacjami o rakietach, które widział, lądując zaledwie kilka metrów od bardzo strategicznych miejsc w Izraelu, delikatnie mówiąc.

Każdy z tych systemów obronnych jest sam w sobie dość cudowny, ale jeszcze bardziej niewiarygodne są niskie liczby ofiar rakiet i pocisków, których NIE przechwycono.

Gdzie podziały się te rakiety? Powiem ci gdzie. Wylądowały w piasku, w wodzie i w „pustych przestrzeniach”.

Czy byłeś w Izraelu? To mikroskopijny kraj. Jakie puste przestrzenie? Gdzie są te puste przestrzenie? Jak to się stało, że setki irańskich rakiet balistycznych zostały zdetonowane przez cudowne systemy lub całkowicie chybiły celu i wylądowały w pustych przestrzeniach, powodując zero ofiar i minimalne szkody?!

Jak??

Słuchaj, Ja to zrozumiałem. Ten proces myślowy nasuwa pytanie, gdzie był Bóg podczas wczorajszego strasznego ataku terrorystycznego? Gdzie był 7 października? Gdzie On był podczas holokaustu?

Wszystkie te pytania są zasadne i wymagają bardzo poważnej, pełnej niuansów rozmowy.

Ale jeśli wiesz cokolwiek o tym, co musiało się wydarzyć wczoraj wieczorem i w trakcie całej tej wojny, przy tak małej liczbie ofiar, będziesz wiedział, że to, czego byliśmy świadkami wczoraj wieczorem, było odpowiednikiem rozdzielenia morza przez Boga na naszych oczach.

Zgadnij co. Kiedy Bóg rozdzielił morze, byli tacy, którzy nie wierzyli, że to cud i nie weszli. I są też tacy, którzy czują potrzebę wyjaśnienia tego w sposób naturalny. O key, w porządku.

Nie chcesz nazwać wczorajszego dnia aktem Boga? To twój wybór, ale tak jak mój przyjaciel z Microsoftu, jeśli spojrzysz na te wydarzenia obiektywnie, naprawdę trudno byłoby ci zobaczyć te setki śmiercionośnych pocisków lądujących w pustych przestrzeniach i nie zobaczyć ręki Boga.

Wczorajsza noc była niesamowitym pokazem współpracy między dwoma mocarstwami, które chronią naród żydowski: IDF i Hashem (Bóg).

Wczorajsza noc przejdzie do historii obok wielu osiągnięć Izraela w tej wojnie, w tym pagerów i bezprecedensowego niskiego stosunku żołnierzy do cywilów, jako operacji wojskowej, jakiej świat nigdy nie widział. Nigdy!

Wczorajsza noc będzie analizowana przez strategów wojskowych i ekspertów od pokoleń.

Wczorajsza noc była świadkiem historii.

Wczorajsza noc była świadkiem jawnych cudów.

Wczorajsza noc była świadkiem Boga w całej Jego chwale czuwającego nad Jego dziećmi.

Hillel Fuld na X

Hillel Fuld, syn rabina Yonah Fuld, jest amerykańsko-izraelskim doradcą biznesowym ds. technologii, blogerem i vlogerem.  Praca Fulda koncentruje się na izraelskim przemyśle zaawansowanych technologii.

Saturday, September 28, 2024

Rosh Hashanah 5785

Wyjątkowo w tym roku oczy wszystkich chrześcijan spoglądają na to, co dzieje się aktualnie w Izraelu. Informacje, jakie znajdujemy w mediach, brzmią prawie jak wyjęte z ksiąg biblijnych, gdzie opisane są wydarzenia z czasów królów - tylko język nie ten sam.

Skoro chrześcijaństwo wywodzi się z Judaizmu, to znaczy, że mamy wspólną historię z Izraelem. Nasz Pan i Zbawiciel narodził się z pokolenia Judy, syna Jakuba, syna Izaaka, syna Abrahama. Wprawdzie to nie znaczy, że mamy być kontynuatorami wszystkich tradycji, lecz dobrze jest znać zwyczaje narodu, bądź co bądź, Bożego, który przez wiele wieków był jedynym zwiastunem Boga i Jego praw na ziemi.

„Rosh Hashanah”, to jedno z największych świąt żydowskich, które rozpoczynają każdy rok w ich kalendarzu, odliczającym czas od stworzenia świata. W tych dniach przypada początek 5785 roku  i jest świętowany w tym narodzie uroczystym obchodzeniem „Rosh Hashanah”, który poprzedza kolejne wielkie święto „Yom Kippurr”, jakie będzie obchodzone za dziesięć dni.

Postaram się nieco przybliżyć znaczenie tych świąt, ponieważ są one odzwierciedleniem faktów biblijnych, dobrze nam znanych.

„Rosh Hashanah” znaczy „Głowa roku”, czyli początek i obchodzone jest pierwszego dnia miesiąca „Tishrei”. To święto upamiętnia głównie fakt stworzenia pierwszych ludzi, Adama i Ewę i ich rolę, jaką Bóg im wyznaczył. Podkreśla się zależność człowieka od Boga i zadanie, jakie Stwórca powierzył ludziom - aby składali świadectwo o Nim. Świat jest Bożą owczarnią, Bóg jest natomiast Królem wszechświata, dlatego należy corocznie odnawiać Jego panowanie.

W czasie uroczystości „Rosh Hashanah” głośno brzmi sto „shofarów”, baranich rogów, w które dmą trębacze, aby ogłosić panowanie Króla wszechświata, a zarazem wzywają grzeszników do pokuty. „Shofar” jest nawiązaniem do baranka, jakiego Abraham złożył w ofierze zamiast swego syna Izaaka na górze Moria. Jest to również zapowiedzią kolejnego święta „Yom Kippur”, Dnia Odkupienia, które będzie obchodzone za dziesięć dni, jakie należy wypełnić refleksją o baranku, którego Bóg przygotował dla odkupienia z grzechów.

Podczas obchodów „Rosh Hashanah” można zaobserwować trzy stałe elementy. Pierwszym jest jabłko oblane miodem, symbolizujące życzenie „słodkiego roku”, który się rozpoczyna. Drugim elementem jest składanie życzeń sobie nawzajem słowami: „Leshanah tovah tikateiv veteichatei”, (życzenie powodzenia i zapewnienie dobrego roku). Ostatnim elementem jest odmawianie modlitwy nad wodą (ocean, jezioro, rzeka), która jest nawiązaniem do słów proroka Micheasza: „Któż jest, Boże, jak Ty, który przebaczasz winę, odpuszczasz przestępstwo resztce swojego dziedzictwa, który nie chowasz na wieki gniewu, lecz masz upodobanie w łasce? Znowu zmiłuje się nad nami, zmyje nasze winy, wrzuci do głębin morskich wszystkie nasze grzechy” (Mi 7:18,19).

Gdy czytamy Ewangelie, co do których, nikt z wierzących nie ma wątpliwości, że dotyczą naszego życia, znajdujemy w nich wiele odniesień do wydarzeń z życia Izraela, w których uczestniczył Pan Jezus. A przecież On wezwał nas do naśladowania Go w doczesnym życiu. Nawet więcej, On pokazał nam istotę starotestamentowych przykazań i zwyczajów, gdy mówił: „Słyszeliście, iż powiedziano (...)  A Ja wam powiadam” (Mt 5:38,39). Zanim wypowiedział kilkakrotnie te słowa, wyjaśnił: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić” (w. 17).

Gdy Pan Jezus mówił o nierozerwalności małżeństwa, odwołał się do Bożego ustanowienia – „od początku stworzenia uczynił ich Bóg mężczyzną i kobietą. Dlatego opuści człowiek ojca swego oraz matkę i połączy się z żoną swoją. I będą ci dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza” (Mk 10:6-9). Bogobojni ludzie, którzy szanują Boga i prawa, jakie On ustanowił, przestrzegają tego porządku. 

Natomiast, gdy nasz Zbawiciel mówił o kwestii najważniejszej, o tym, że przyszedł na tę ziemię jako Boży Baranek, przypomniał również jedno z wielkich wydarzeń z historii tego narodu – „jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jn 3:14,15). Wiemy, że dzięki wierze w wywyższonego na krzyżu Baranka, mamy zbawienie.

Jestem przekonany, że tak jak Żydzi wspominają słowa modlitwy proroka Micheasza, my również, nie tylko wspominamy, lecz głęboko wierzymy, że Bóg już wrzucił „do głębin morskich wszystkie nasze grzechy”.

Myślę, że nawet „shofar”, róg pochodzący od baranka, ma dla nas znaczenie więcej, niż jedynie symboliczne. Jan Chrzciciel, wskazując na Tego, który jest większy, niż wszystko, co dotychczas wydarzyło się w Bożym narodzie, zawołał: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Jn 1:29).

Ten fakt, powinniśmy wspominać uroczyście, nie tylko raz w roku, lecz codziennie, gdyż „z Jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską” (Jn 1:16).

Niezależnie od pory roku i święta, jakie jest obchodzone, zawsze powinniśmy modlić się o pokój dla Jerozolimy, zgodnie ze słowami modlitwy Dawida:

Proście o pokój dla Jerozolimy! Niech żyją w spokoju ci, którzy cię miłują, niech pokój będzie w twoich murach, dobrobyt w twoich pałacach! Przez wzgląd na moich braci i przyjaciół będę ci życzył pokoju” (Ps 122:6-8)

Henryk Hukisz

Monday, September 23, 2024

Czy można być dobrym bez Boga?

Żyjemy w czasie, gdy humanistyczne idee wdzierają się do współczesnego kościoła. Wielu współczesnych kaznodziejów i nauczycieli nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jakie niszczy atmosferę Ducha w społeczności ludzi wierzących. Przeglądając prasę chrześcijańską, moja uwagę zwrócił artykuł na temat humanistycznych błędów, które są wprowadzane nieraz nieświadomie do społeczności Kościoła Jezusa Chrystusa. Dlatego postanowiłem udostępnić w pełni ten materiał, którego autorem jest dr Joseph Mattera.

 _________________

8 humanistycznych błędów, które wkradły się do współczesnego kościoła

Moim zdaniem, wartości humanistyczne stanowią ramy nauczania i teologii współczesnego Kościoła. Mówiąc o humanizmie, mam na myśli wszystko, co ludzie nazywają samoupodmiotowieniem, a co nie wywodzi się ze światopoglądu Pisma Świętego lub zależy od naszego utożsamienia się z krzyżem Chrystusa jako istnienia i istoty. Ta koncepcja gloryfikuje jaźń, zamiast gloryfikować Boga.

1. Możesz zrobić wszystko, o czym marzysz, co możesz zrobić

Słyszałem wielu ludzi, którzy mówili, że mogą zrobić wszystko, czego pragną lub o czym marzą. Niektórzy nawet cytują Pismo Święte (oczywiście wyrwane z kontekstu!) z Listu do Filipian 4:13: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia w Tym, który daje mi siłę", odnosząc to do ich sukcesu w spełnianiu marzeń. Jednak pomimo całego tego myślenia życzeniowego, nie możemy być kimkolwiek chcemy być i nie możemy sprawić, by coś się wydarzyło tylko dlatego, że o tym marzymy.

Bóg przydzielił każdemu z nas tylko pewną miarę wiary (Rz 12.3) opartą na naszym szczególnym przeznaczeniu (Ef 4.7) zgodnie z Jego wolą, a nie naszą wolą (1 Kor 12.5-7).

 Stąd, bez względu na to, jak bardzo się staramy, czego pragniemy lub o czym marzymy, Bóg daje nam zadania, które ograniczają nasze zdolności w oparciu o naturalne i nadprzyrodzone zdolności, które otrzymaliśmy przy narodzinach według Bożego planu. Ci, którzy nauczają, że ludzie mogą robić lub być kimkolwiek chcą, wzięli przykład ze świeckiego humanizmu, a nie z Biblii.

2. Pozbądź się toksycznych ludzi ze swojego życia

 Przeczytałem wiele postów w mediach społecznościowych związanych z ludźmi doradzającymi swoim obserwującym, aby odcięli się od "toksycznych ludzi" ze swojego życia. Oczywiście, musimy zdefiniować, co rozumiemy pod pojęciem toksyczny. Jeśli odnoszą się tylko do ludzi, z którymi trudno się dogadać lub nie zawsze się z nimi zgadzają, to te posty są mylące, ponieważ Słowo Boże poucza nas, abyśmy znosili upadki słabych i nie zadowalali samych siebie (Rz 15.1).

 Co więcej, nieporozumienia są czasami zdrowym sposobem na dojście do właściwych wniosków na temat dobra i zła (1 Kor 11.19).

Paweł mówi nam, że miłość jest cierpliwa i życzliwa i znosi wszystko z innymi (1 Kor 13). Zgodziłbym się z propozycją wycięcia toksycznych ludzi ze swojego życia, gdyby odnosiła się ona do ludzi, którzy mają zły wpływ i którzy prowadzą człowieka do popadnięcia w grzech lub oddalenia się od podążania za Panem.

 Jednak próba prowadzenia życia w izolacji bez konfliktów jest nierozsądna. Wynika to z błędnej, skoncentrowanej na sobie, humanistycznej ideologii, która wychowuje ludzi o słabych umysłach z duchem ofiary, a nie tych, którzy potrafią poradzić sobie z dysonansem i nadal funkcjonować na wysokich obrotach.

 3. Rób tylko to, do czego masz pasję

 Chociaż pasja czasami może przedstawiać to, do czego jesteśmy powołani dla Boga, może również stać się zwiedzeniem, ponieważ możliwe jest pasjonowanie się hobby, które nie ma nic wspólnego z naszym zadaniem. Co więcej, to nauczanie wyrasta z kontekstu świeckiej humanistycznej literatury sukcesu, która jest narcystyczna, ponieważ jesteśmy powołani do robienia wielu rzeczy, do których nie mamy pasji!

 Czy myślisz, że Jezus był podekscytowany pójściem na krzyż? Nie umarł na krzyżu dlatego, że "podążał za swoim szczęściem" (a la Joseph Cambell). Uczynił to z posłuszeństwa Ojcu (Mt 26,36-46). Dla dojrzałego naśladowcy Chrystusa, kiedy namiętność zawodzi, górę bierze szafarstwo.

 4. Upodmiotowienie tożsamości indywidualnej

 Ludzie żyjący w dzisiejszej świeckiej kulturze humanistycznej mają obsesję na punkcie bycia wyjątkowymi i znanymi z tożsamości, którą dla siebie wyrzeźbili. Niezależnie od tego, czy chodzi o identyfikowanie się z tatuażami, płcią, stylem życia seksualnego, strojem czy sprawą, ludzie kręcą się w kółko, próbując wyrobić sobie markę (to nie znaczy, że wszystko, co wymieniono na tej liście, jest zawsze złe lub niewłaściwe).

 Wkradło się to do Kościoła wraz z nieokiełznanym indywidualizmem, czego przykładem jest to, że ludzie i kościoły rywalizują ze sobą, aby przyciągnąć uwagę swojej społeczności poprzez bycie "innym" i "lepszym" od innych. W związku z tym humanistyczna koncepcja tożsamości indywidualnej sprzeciwia się uczestnictwu w Ciele Chrystusa na chwałę Jego Królestwa i Jego cześć.

 5. Czczona jest indywidualna autonomia

 Tak jak Lucyfer próbował wznieść się ponad Boga i Jego niebiańską radę (Iz 14.12-14), aby móc robić swoje i odbierać uwielbienie siebie (Mt 4.10), tak we współczesnej kulturze najbardziej szanowana jest ludzka autonomia. Chrześcijanie i kościoły, które nie są odpowiedzialne przed nikim innym i które kładą większy nacisk na samorealizację siebie niż na bojaźń Bożą, wpadli w błędną pułapkę świeckiego humanizmu.

 6. Duchowość bez wspólnoty

Miliony chrześcijan myślą, że mogą podążać za Bogiem bez łączenia się ze społecznością naśladowców Jezusa. W związku z tym wielu, którzy nazywają siebie "duchowymi", określa siebie jako odizolowanych od innych, ponieważ cenią swoją prywatną wiarę. Ta koncepcja duchowości jest bardziej zbliżona do humanistycznych religii New Age (takich jak hinduizm i buddyzm) niż do biblijnego chrześcijaństwa, które opisuje naśladowców Chrystusa jako należących do Jego rodziny (1 Kor 12).

 7. Szczęście bez świętości

Niektórzy praktykują techniki humanistyczne, takie jak "rozwaga" i pragnienie kontrolowania swojej atmosfery oraz bycia spokojnym i szczęśliwym pośród życiowych zawirowań. (Nie twierdzę, że jest coś złego w używaniu techniki, aby być w pełni "sobą"). Jednak każdy wierzący, który próbuje przedkładać szczęście nad świętość (która wiąże się z byciem oddzielonym dla Bożych celów), został wciągnięty w wir świeckiego humanizmu.

 8. Oświeceniowa koncepcja wiedzy i prawdy

 Początek świeckiego humanistycznego "Oświecenia" (1685-1815) doprowadził do zdefiniowania przez ludzkość , że prawdą jest jedynie to, co można empirycznie udowodnić za pomocą nauki. Za każdym razem, gdy jakiś wyznawca Chrystusa, jakiś Kościół lub denominacja sprowadza chrześcijaństwo do tego, co można racjonalnie zrozumieć, odrzucając jednocześnie nadprzyrodzoność, wpadają w pułapkę świeckiego humanizmu.

 Podsumowując, co powinniśmy zrobić, aby uniknąć pułapki świeckiego humanizmu w Kościele:

1. Przyjmij wolę Bożą, a nie nasze marzenia.

2. Praktykuj wytrwałość, a nie unikanie: Wycinanie "toksycznych" ludzi z naszego życia, jak często się radzi, jest sprzeczne z biblijnym wezwaniem do znoszenia słabości innych i praktykowania cierpliwości (Rz 15.1, 1 Kor 13).

3. Praktykuj posłuszeństwo zamiast pasji: Przykład Jezusa na krzyżu pokazuje, że prawdziwe uczniostwo często wymaga poświęcenia i posłuszeństwa, nawet gdy zanika pasja (Mt 26,36-46).

4. Ugruntuj swoją tożsamość w Chrystusie, a nie w indywidualizmie: Humanizm promuje tożsamości, które stworzyliśmy, ale w chrześcijaństwie jesteśmy wezwani do odnalezienia naszej tożsamości w Chrystusie i funkcjonowania jako część Jego Ciała, Kościoła, a nie w izolacji (1 Kor 12).

5. Świętuj świętość ponad szczęście: Przedkładanie osobistego szczęścia nad świętość jest humanistycznym błędem. Prawdziwe chrześcijańskie życie skupia się na świętości i byciu odłączonym dla Bożych celów, nawet w trudnościach (1 Ptr 1.16).

Dr Joseph Mattera jest znany z tego, że odnosi się do bieżących wydarzeń przez pryzmat Pisma Świętego, stosując prawdy biblijne i oferując przekonującą obronę dzisiejszej postmodernistycznej kultury. (www.josephmattera.org).

____________________

Chętnie zapoznam się z uwagami i osobistym komentarzem do tego tematu.

Henryk Hukisz