Na początku listopada, odwiedzając cmentarze, ludzie chętniej rozmawiają na temat życia i śmierci. Usłyszałem w czasie takiej rozmowy, jak ktoś powiedział, że nikt nie wie, jak jest po drugiej stronie, ponieważ nikt stamtąd nie przyszedł. Zareagowałem na to natychmiast mówiąc, że jednak Ktoś przyszedł i to już dość dawno, i powiedział dokładnie co tam jest i jak tam się dostać. Zacytowałem słowa Pana Jezusa, który powiedział o sobie: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jn 14:6).
Śmierć jest najbardziej powszechnym zjawiskiem, gdyż na sto urodzin przypada dokładnie sto zgonów. Z tą prawdą zgadzają się wszyscy, chociaż nie zawsze z takim samym nastawieniem. Jedni uważają, że moment odejścia do wieczności należy za wszelką cenę oddalić od siebie, inni natomiast, mając w sercach nadzieję wiecznego życia z Bogiem, oczekują spokojnie na swoje odejście. Przypomina mi to pewną sytuację, jaką kiedyś zaobserwowałem na cmentarzu podczas pogrzebu osoby wierzącej. Rodzina osoby zmarłej była w smutku, lecz bez rozpaczania, ponieważ wiedzieli, że ich bliski i kochany odszedł do radości Pana. Po drugiej stronie Domu Żałoby odprawiany był inny pogrzeb. Nie znałem ani tej rodziny, ani tym bardziej osoby, której dotyczył. Lecz to, na co zwróciłem swoją uwagę, to nastrój, jaki panował wśród żałobników. Było słychać płacz, szlochanie i pojękiwanie w bólu rozpaczy. Domyślam się jedynie, że to, czego brakowało po tamtej stronie, to nadziei życia wiecznego.
Pan Jezus opowiedział kiedyś historię o dwóch osobach, jaka wydarzyła się naprawdę. Jedną z nich był bezimienny człowiek, któremu w życiu powodziło się nadzwyczaj dobrze. Chrystus znał jego życie, gdyż opisał je dość dokładnie w kilku słowach - „pewien bogacz, który ubierał się w purpurę i bisior i każdego dnia wystawnie ucztował” (Łk 16:19).
Drugą osobę z tej historii Pan znał nawet z imienia, dlatego nie jest to przypowieść, jak niestety wielu uważa. Łazarz nie miał takiego szczęścia za życia, jak wspomniany wcześniej pan na włościach. Stać go było jedynie na miejsce pod wrotami dworu, w których była dziura wielkości psa. Ciało Łazarza było pokryte wrzodami, nie wiemy czy z brudu, czy z powodu jakiejś choroby, lecz dla psów to nie miało znaczenia, które litościwie „lizały jego wrzody” (w. 21), aby ulżyć biedakowi w cierpieniu.
Na śmierć nie ma lekarstwa. Przyszedł czas, że zarówno ten, który miał wszystko, czego zapragnęła jego dusza, jak i ten drugi, który nie miał czego żałować w momencie rozstania się z doczesnością. Obydwaj umarli i pochowano ich ciała. Ewangelista Łukasz opisał to wydarzenie słowami: „I umarł biedak, i został zaniesiony przez aniołów w objęcia Abrahama. Umarł też bogacz i został pogrzebany” (Łk 16:22). Ciała zostały pochowane niezależnie od statusu, jaki posiadali, natomiast ich dusze znalazły się w krainie umarłych, w „Hadesie”, jak jest to oddane w oryginale naszej Biblii.
Hades nie jest piekłem, jak to zostało niewłaściwie oddane w kilku przekładach. Jest to kraina, w której przebywają nieśmiertelne dusze umarłych. Do tej krainy, a nie do piekieł, jak wyznaje nieświadomie wielu, powtarzając słowa apostolskiego wyznania wiary, wstąpił Pan Jezus, gdy skonał na krzyżu Golgoty. Wypełniła się wówczas starodawna zapowiedź – „nie zostawisz duszy mojej w otchłani (Hadesie) i nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie” (Dz 2:27).
Pan Jezus wiedział co działo się po śmierci bogacza i Łazarza, dlatego jestem Mu wdzięczny za tę opowieść do końca. My, gdy znajdujemy się nad świeżą mogiłą, mamy jedynie nadzieję co do dalszego losu duszy, gdy opuszcza ciało. Natomiast Jezus będąc Panem życia i śmierci wiedział dokładnie co się dzieje później, dlatego warto jest posłuchać dalszego ciągu.
Z tej historii dowiadujemy się, że kraina, w której znalazły się dusze zmarłych, była rozdzielona na dwie części. Abraham, który przebywał w jednej z nich, nazwanej od jego imienia łonem, lub „objęciem Abrahamowym” (Łk 16:22), na prośbę bogacza o zmiłowanie, wyjaśnił, że: „pomiędzy nami a wami rozpościera się tak wielka przepaść, że nikt, choćby chciał, nie może wejść stąd do was ani stamtąd przedostać się do nas” (w. 26). Decyzja o przeznaczeniu, gdzie dusza spędza wieczność już zapadła i jest nieodwracalna. Nic nie pomogą zamawiane msze w intencji wykupienia duszy po śmierci, ani migocące świeczki w zniczach zapalanych na mogiłach zmarłych.
Hades był krainą umarłych do śmierci Pana Jezusa. Chrystus udał się do niej, jak napisał później w jednym ze swoich listów apostoł Piotr: „Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga. Zabity wprawdzie w ciele, przez Ducha jednak został ożywiony. W Nim też poszedł i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu” (1 Ptr 3:18-19). Chociaż ta wizyta była dla ludzkiego oka niewidzialna, to jednak wydarzyło się w tym momencie się coś niezwykłego, o czym pisał ewangelista Mateusz – „Otworzyły się grobowce i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. A gdy wyszli z grobowców po Jego zmartwychwstaniu, weszli do świętego miasta i ukazali się wielu” (Mt 27:52-53).
Ludzie, którzy umarli w nadziei zmartwychwstania, ponieważ za życia uwierzyli w Chrystusa, gdy ich ciała składane są do prochu ziemi, ich dusze idą wprost w otwarte ramiona Pana Jezusa. Szczepan, pierwszy męczennik Kościoła, wierny Chrystusowi do samego końca, będąc „pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Boga i Jezusa, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7:55). W chwili śmierci zawołał do swego Pana: „Panie Jezu, przyjmij mojego ducha!” (w. 59). Apostoł Paweł doświadczył w swoim życiu pewnego zaszczytu, gdy „został porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12:2). Później Paweł miał dylemat, co wybrać gdyby mógł - pozostać w ciele, czy z nim się rozstać, jak wyznał: „chciałbym umrzeć i być z Chrystusem, bo to znacznie lepsze, pozostać zaś w ciele jest bardziej potrzebne ze względu na was” (Flp 1:23). Dla niego śmierć była zyskiem, gdyż wiedział, że przechodzi wprost w objęcia Pana. Wiedział, że jego dusza nie musi oczekiwać w krainie umarłych na wybawienie.
Wracając do historii opowiedzianej przez Pana Jezusa, musimy uświadomić sobie wielką prawdę odnośnie naszego życia i śmierci. Teraz, dopóki żyjemy, możemy zadecydować, gdzie znajdziemy się po śmierci. Jeśli nic nie uczynimy, to znajdziemy się tam, gdzie będą wszyscy grzesznicy, w miejscu wiecznej męki. Bogacz, dopiero gdy znalazł się w krainie umarłych, uświadomił sobie jaki los go spotkał. Chcąc sobie ulżyć, błagał aby posłano Łazarza, „żeby umoczył koniec palca w wodzie i zwilżył mi język, ponieważ bardzo cierpię w tym płomieniu” (Łk 16:24). Skoro to nie było już możliwe, pomyślał o swoich żywych braciach. Prosił, by posłano do nich kogoś z przestrogą, by „nie przyszli na to miejsce męki” (w. 28). Chciał, aby zmarły Łazarz osobiście zaświadczył im o tym, co jest po śmierci, aby nie trafili w to miejsce kaźni. Abraham przypomniał mu, że żywi „mają Mojżesza i Proroków, niech ich słuchają” (w. 29).
My mamy dzisiaj Biblię, Boże Słowo, które mówi wyraźnie - „Nie zważając przeto na czasy nieświadomości, Bóg wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz 17:30,31). Przykre natomiast jest to, że dziś ludzie reagują na ewangelię podobnie jak w tamtym czasie, gdy apostoł Paweł wypowiedział te słowa w Atenach, jak czytamy: „Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, inni natomiast powiedzieli: Posłuchamy o tym innym razem” (Dz 17:32). Czasy niewświadomości już się skończyły i innego razu może już nie być.
Rozmyślając o tym, przypomniałem sobie, że w miasteczku, w jakim mieszkałem w Stanach Zjednoczonych, na płocie cmentarza znajdował się olbrzymi baner z hasłem - „Jedź ostrożnie, my możemy poczekać”. Śmierć, niestety nie poczeka, przyjdzie o wyznaczonej z góry porze. Pamiętajmy o tym, co zostało napisane w Biblii: „I tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Hbr 9:27). Niech nikt się nie łudzi, że istnieje jakiś czyściec.
Czy jesteś na to gotowy? Później już nie będzie takiej możliwości.
Henryk Hukisz