Chrystus, umierając za nas na krzyżu, rozprawił się raz na zawsze z naszą grzeszną naturą. Stary człowiek, naturalnie skłonny do grzeszenia, umiera w momencie uwierzenia w Jezusa i przyjęcia wiarą Jego ofiary złożonej za nas. Najbardziej znany werset, ukazujący tę prawdę, to słowa z Listu do Koryntian - „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor. 5:17).
Lecz dopóki nasza wola, uczucia i umysł są aktywne niezgodnie z nową naturą otrzymaną w darze nowonarodzenia, krzyż nie ma mocy nad naszym ciałem. W rezultacie, takie życie będzie przebiegać nadal pod kontrolą ciała, a nie Ducha Świętego. Nasza dusza powinna spełniać rolę „naczynia”, jakie Duch Święty będzie używać w celu przejmowania kontroli nad naszym postępowaniem.
Czym jest dusza? Aby zadowalająco odpowiedzieć na to pytanie, należałoby wyłożyć dość szeroki temat, jakim zajmuje się psychologia. Nie wiem dlaczego, ale niektórzy wierzący bardzo boją się tej dziedziny, a przecież jest to tak samo bezpieczna nauka, jak anatomia człowieka. Psychologia zajmuje się opisywaniem i badaniem życia wewnętrznego człowieka, które opiera się na pięciu zmysłach poznawczych, komunikujących się z naszym ciałem, to jest; wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Tak zostaliśmy stworzeni i dobrze jest lepej poznać procesy zachodzące w naszej psychice, tak samo jak dobrze jest znać funkcjonowanie róznych organów, działających w naszym ciele.
Dusza zajmuje się, jeśli można tak powiedzieć skrótowo, sferą poznawczą, czyli jest naszym intelektem, sferą uczuciową, czyli nasze emocje oraz sferą wolicjonalną, co rozumiemy jako naszą wolę, czyli zdolność podejmowania decyzji. Tyle na temat psychologii.
Jednym z podstawowych wersetów biblijnych ukazujących naszą pełną strukturę, jest zalecenie apostoła Pawła - „A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (2 Tes. 5:23). W tym rozważaniu chciałbym zająć sie jedynie naszą duszą, a dokładnie tym, dlaczego należy ją kruszyć, lub mówiąc słowami Jezusa, „zapierać się siebie samego”.
W nawiązaniu do powyższego wersetu, można powiedzieć odnośnie naszej duszy, że Trójjedyny Bóg, który zamieszkuje w duchu człowieka odrodzonego, pragnie manifestować siebie poprzez „naczynie duszy”, czyli cechy osobowościowe. W takim przypadku, nasza wola będzie całkowicie podporządkowana woli Bożej, odnowiony umysł zostanie oświecony przez Ducha Świętego, a emocje będą kontrolowane również przez Ducha, dla dobra człowieka. Któż z nas nie ma pragnienia, aby tak wyglądało nasze codzienne życie.
Największy problem w tym, że nasza dusza stawia opory. Ciało zostało już pozbawione mocy i możemy uważać „siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym. 6:11). Lecz cóż z tego, jeśli nasza dusza, nasz intelekt, uczucia i wola nie idą w parze z tym wyznaniem. Jeśli źle rozumiemy, na czym polega wolość, jaką mamy w Chrystusie, nadal będziemy służyć pożądliwościom ciała. Nie mam na uwadze od razu, najgorszych jego przejewów w postaci lubieżności, wszeteczeństwa, czy morderstwa. Będą to z pewnością tzw, „niewinne” pożądliwości, jak np. samolubstwo, gadulstwo, obżarstwo, ... i wiele innych, uważanych często przez nas za małogroźne. A jednak, Bóg oczekuje od nas zupełnego poświęcenia się dla Niego.
Apostoł Paweł zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie stanowi dla człowieka odrodzonego, pozostawanie w zasięgu nadal drzemiącej mocy grzechu w naszym skazitelnym ciele. Dlatego ostrzega wierzących przed niewłaściwym użyciem danej nam wolności - „Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości” (Gal. 5:13) Moc grzechu pozostanie martwa tylko wówczas, gdy my, czyli w naszej duszy uznamy ją za taką (patrz Rzym. 6:11).
Podobnie Jakub, pisząc do wierzących, wyjaśnia jak działa grzech, który rodzi się wpierw jako pożądliwość – „Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć” (Jak. 1:14,15). Jak więc widzimy, grzech, zanim zrodzi w nas swój śmiertelny skutek, pojawia się jako zalążek w postaci „własnych pożądliwości”. Zwracam uwagę na to, że są to nasze pożądliwości, nie obce, narzucone z zewnątrz, dlatego należy je niszczyć w sobie, kruszyć w swojej duszy.
Pan Jezus również wskazywał na zagrożenie ze strony pożądliwości, jakie budzą się w nas gdy przyjmujemy zwiastowane Słowo Boże. „A innymi, zasianymi między ciernie, są ci, którzy usłyszeli słowo, ale troski tego wieku i ułuda bogactw i pożądanie innych rzeczy owładają nimi i zaduszają słowo, tak iż plonu nie wydaje” (Mar. 4:18,19).
Oczywiście autorem tych złych pragnień jest diabeł, nikt inny, bo jemu zależy na naszym upadku i zastoju w duchowym rozwoju. Jego charakterystykę najlepiej ukazuje Jezus, gdyż zna go od początku, od chwili jego upadku. W rozmowie z tymi, którzy jemu służyli, powiedział wprost: „Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (Jan 8:44).
Nie powinniśmy się krępować, aby nazywać rzeczy po imieniu, co pochodzi z piekła jest naszym wrogiem. Diabeł wie o tym, dlatego przychodzi do nas w pięknym garniturku, jak powiedział Paweł: „nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości” (2 Kor. 11:14). Dlatego warto jest zajrzeć jeszcze raz do listu Jakuba, gdzie również bardzo wyraźnie jest pokazane rzeczywiste źródło takiego działania – „Nie jest to mądrość, która z góry zstępuje, lecz przyziemna, zmysłowa, demoniczna” (Jak. 3:15). Musimy wiedzieć, że w oryginale, w tym wersecie mądrość zmysłowa, jest określona jako „duszewna” [psychike].
Dlatego powinniśmy z pełnym zrozumieniem przyjąć dobrą radę Pana Jezusa – „Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je” (Mat. 10:39). Warto zauważyć, że Pan Jezus mówiąc o naszym życiu, jakie powinniśmy dla Niego stracić, użył słowa „psyche”, czyli miał na uwadze naszą duszę.
Czy gotowi jesteśmy skruszyć swą duszę, tak aby Duch Święty, który zamieszkał w nas w czasie narodzenia się na nowo, mógł rodzić Swój owoc? Czy pozwolimy Duchowi Świętemu aby nas prowadził we wszystkich chwilach, gdy podejmujemy decyzje odnośnie rożnych spraw w naszym życiu? Jest to z pewnością ograniczanie wolności, tak można na to spojrzeć, lecz w rzeczywistości wolnością będzie możliwość poddania się Duchowi Świętemu, zamiast spełniania zachcianek naszej duszy.
Ci, którzy nie narodzili się z Ducha, nie mają możliwości poddania się prowadzeniu Ducha, ponieważ są zniewoleni w naturalny sposób, przez swoje ciała. Apostoł Paweł, gdy wyjaśniał wierzącym w Koryncie, na czym polega rzeczywiste duchowe życie, powiedział: „Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać” (1 Kor. 2:14). I tu znów, odwołuję sie do oryginału, gdzie człowiek zmysłowy jest określony jako „psychikos”, czyli duszewny, kierujący się pragnieniami swojej duszy.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.