Chcę nawiązać do dzisiejszej daty, zaznaczanej w kalendarzach dopiero w nowej Polsce, bo poprzenio nie wolno było pytać się o to, co wydarzyło się 17 Września 1939 roku. Jedynie po cichu mówiono, że w tym dniu, wojska sowieckie wkroczyły na tereny wschodniej Polski. Ja słyszałem o tym w domu, gdyż mój ojciec, służąc w tamtym czasie w Polskim Wojsku w Baranowiczach, jedynie nieśmiało o tym wspominał, bojąc się sprowadzić jakieś nieszczęście na nasz dom.
Pamiętam, jak nieraz opowiadał o losach polskich żołnierzy wędrujących w rozproszeniu w kierunku Rumunii, dokąd udał się już polski rząd. Szczególnie głęboko wryła się w mojej pamięci historia związana z jego ucieczką z transportu polskich żołnierzy pochwyconych przez „krasnoarmijców” i wiezionych na wschód, najprawdopodobniej w rejon Smoleńska i Katynia. Ponieważ tata był już człowiekiem wierzącym w Jezusa, swoje życie złożył z ufnością w ręce Boga, a ten moment szczególnie. Gdy pociąg zatrzymał się na krótki postój w Baranowiczach, tata postanowił skorzystać z okazji, i po gorącej modlitwie, aby pilnujący transportu żołnierz sowiecki za nim się nie oglądał, „dał nogę”, mówiąc potocznie. Później w rodzinnych Kuźmiczach, ukrywał się w kopcu z ziemniakami za każdym razem, gdy w pobliżu znajdowali się rosjanie, albo niemcy, w zależności od tego które wojska aktualnie zajmowały ten teren.
Po wojnie, jako repatriant z terenów wschodniej Polski na tzw. Ziemie Zachodnie, w trosce o los swojej rodziny, tata szukał pewnego miejsca zamieszkania. Po osiedleniu się wpierw w Zofiowie, na poniemieckiej gospodarce, po kilku latach wędrówki, znaleźliśmy stały adres w Poznaniu. Za Bugiem pozostał wybudowany przez tatę dom, jedyny we wsi kryty drewnianym gontem. W powojennej Polsce dostaliśmy poniemieckie zabudowania, lecz nie było pewności, czy nie będziemy musieli znów opuścić tego miejsca. Zdobyty gdzieś odbiornik radiowy Pionier, pozwalał nasłuchiwać wiadomości nadawanych przez radio "Wolna Europa". Niepokojące były informacje, że „Niemcy wrócą po swoje”, więc dalej szukaliśmy nowego miejsca, gdzie nasza wielodzietna rodzina mogłaby osiąść już na dobre. Wychowany w tej atmosferze wiedziałem, że wiadomości przekazywane mi w szkole na lekcjach historii, rozmijają się z prawdą. Gdy w końcu czerwca 1956 roku, tata wrócił wcześniej z pracy, wyobraziłem sobie, że strajk jest czymś dobrym, bo mogłem z ojcem spędzać więcej czasu, gdyż przez kilka dni pozostawał w domu. Dopiero później poznałem smutne dane o „Poznańskim Czerwcu” i to, ile osób przypłaciło życiem ten wolnościowy zryw.
Z lękiem w sercu mówiło się poprzednio o napaści Armii Czerwonej na Polskę na podstawie Paktu Ribbentrop-Mołotow. Później, gdy odruchy wolnościowe przybierały coraz szersze kręgi, mówiło się już bardziej otwarcie o dacie „17 Września”. A kiedy już nastały nowe czasy dla Polski, i można było już swobodnie mówić o tym, jak rzeczywiście przebiegała II Wojna Światowa na terenie Polski, domagano się obchodzenia rocznicy napaści sowieckiej na nasz kraj, podobnie jak dotychczas pamiętano o dacie „1 Września 1939”.
Dzisiaj przeglądałem kilka stron internetowych z wiadomościami z Polski, i ku memu zaskoczeniu, nie znalazłem żadnej informacji o "17 Września", żadnych wspomnień. Na portalu TVN24, dopiero na 15-stej pozycji przeczytałem o tej rocznicy. Wcześniej były ważniejsze informacje polityczne i sportowe, jak na przykład o tym, że piłkarz Juventusu opluł rywala. Widać, że już ta ważna rocznica dla wielu Polaków, którzy jeszcze pamiętają o tym, co naprawdę się wydarzyło tego dnia, zostaje już oficjalnie odsuwana w niepamięć historyczną.
Jaki jednak ma to związek z Biblią, gdyż do niej chcę przede wszystkim nawiązywać w moich rozważaniach?
Ważne momenty w naszym życiu, gdy doświadczamy Boga i Jego działania, powinniśmy zapamiętywać i przekazywać swoim dzieciom. Cieszę się, że mój tata, szczególnie w ostatnich dniach przed odejściem do Pana, opowiadał mi wiele zdarzeń ze swojego życia, z czasów swojej młodości i tych wojskowych chwil. Jedno w tych opowiadaniach przebijało główną nutą – Bóg był obecny w jego zyciu w każdym momencie, a w tych najtrudniejszych, był szczególnie bliski. Tę lekcję zapamiętałem bardzo dobrze i teraz, gdy sam przechodzę trudne chwile, mam w sobie bardzo wyraźne świadectwo mojego taty, które jest dla mnie zawsze dużym pokrzepieniem.
Gdy Jozue wprowadzał naród izraelski przez Jordan do Ziemi Obiecanej, Bóg polecił uczynić coś szczególnego, nakazał zbudować pomnik dla upamiętnienia tego wydarzenia. Jozue rozkazał przedstawicielom każdego rodu wziąć po jednym kamieniu z dna Jordanu, aby po drugiej stronie zbudować pomnik. W jakim celu? Wyjaśnienie znajdujemy w tym samym opisie - „Aby to było znakiem pośród was, gdy wasze dzieci w przyszłości pytać się będą: Co znaczą dla was te kamienie?” (Joz. 4:6). Po latach pamiętano o tym wielkim wydarzeniu dzięki temu pomnikowi, jak powiedział Jozue: „Odpowiecie im, że wody Jordanu zostały rozdzielone przed Skrzynią Przymierza Pana, gdy przechodziła przez Jordan; zostały rozdzielone wody Jordanu, i te kamienie są dla synów izraelskich pamiątką na wieki” (w. 7).
Pamiątka na wieki, to znaczy na długi czas. Jak zauważyłem wcześniej, we współczesnej Polsce już nie wspomina się o tym, co wydarzyło się 17 Września 1939 roku. Pozwolę sobie na cytat z wypowiedzi Józefa Piłsudskiego - "Naród, który nie szanuje swojej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości."
Warto jest zastanowić się czy nasze dzieci znają wydarzenia, jakie ich rodzice mieli z Bogiem. Czy ojcowie i matki opowiadają o tym, jak sami doznali łaski przebaczenia, czy znają chociaż daty tych przeżyć?
Psalmista Asaf wzywa lud Boży do zachowywania w pamięci „dziejów starodawnych”. Prosi, aby nie zatajać przed dziećmi tego, co słyszeli ich ojcowie. Nakłania do opowiadania następnym pokoleniom „chwalebne czyny Pana i moc jego, oraz cudowne dzieła, których dokonał" (Ps. 78:4). Nawet podnosi ten nakaz do rangi zakonu w Izraelu - „Aby głosili go synom swoim, aby poznało go następne pokolenie, a synowie, którzy się urodzą, znów opowiadali go dzieciom swoim: że mają pokładać nadzieję w Bogu i nie zapominać o dziełach Bożych, lecz strzec przykazań jego” (w. 5-7). W przeciwnym przypadku, jeśli zaniedbane zostanie przekazywanie kolejnym pokoleniom świadectwa o Bożych dziełach, staną się jak ich ojcowie – „pokoleniem przekornym i niewiernym, pokoleniem niestałego serca, którego duch nie był wierny Bogu” (w, 8).
Nie nakłaniam do obchodzenia pamiątek historycznych, tym powinni zajmować się rodzice i nauczyciele, chcę jedynie przypomnieć przy okazji tej zapomnianej już rocznicy, że mamy dużo poważniejsze zadanie – przypominanie swoim dzieciom o wielkich dziełach Bożych w naszym życiu. Jeśli jest w ogóle co wspominać, ale to już zupełnie inna sprawa.
Życzę każdemu wielu doświadczeń w obecności Pana, i pozostawienia pamiątki dla następnych pokoleń.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.