Siedzę sobie przed monitorem, na którym w miare możliwości, pojawiają się informacje o aktualnym stanie rozgrywek piłkarskich w ramach Euro 2012. Za niecałe dwie godziny rozpocznie się bodajże najważniejszy dla naszej ekipy mecz – Polska : Rosja. Na stronach gazet, a w moim przypadku, na łamach stron portali internetowych dominuje białoczerwony kolor zdjęć ze stadionów, a może nawet i więcej z ulic miast opanowanych przez fanów tego sportu.
Mówi się, a może tak było kiedyś, że sport jest pokojowy, że twórcom olimpiad przyświecała zawsze idea pokoju na świecie. Dlatego z tym większym zdziwieniem oglądam i czytam o tym, jaka atmosfera panuje na stadionach i w strefach kibica. Skąd wzięło sie tyle nienawiści i agresji pomiędzy zwolennikami swoich ulubieńców sportowych?
Zdjęcie załączone do tego rozmyślania skłoniło mnie do napisania własnie o tej atmosferze, a nie o tym, co dzieje się na zielonej murawie. Widząc tych dwóch przeciwników politycznych w latach 80-tych i 90-tych siedzacych razem, przypomniałem sobie znaną debatę wyborczą z roku 1995-tego. Wówczas jeden pan, zamiast podać ręke na pożegnanie, powiedział drugiemu panu, że mu nawet nogi nie poda. Tak bardzo się różnili, a teraz, na imprezie sportowej siedzą obok siebie (żona jednego z nich siedzi kika osób dalej). To tak, jakby rzeczywiście sport zadziałał swoim dążeniem do pokoju.
Myśląc o zbliżąjącym sie dzisiejszym meczu, obserwuję to, co dzieje sie na ulicach Warszawy. Potok maszerujących kibiców z za wschodniej granicy musi ekskortować polska policja. Dlaczego więc na te same ulice wdzierają się polscy kibice z bardzo wrogim nastawieniem wobec sąsiadów. Przecież jeszcze meczu nie przegraliśmy, a już lecą wyzwiska i ciężkie przedmioty. Obrywa się nawet naszym stróżom porządku, za to, że ochraniają kibiców innej drużyny.
No tak, ale moje rozważania są obserwowaniem wydarzeń w świetle Biblii. Czy Biblia mowi coś na temat piłki nożnej? Nie, bo prawdopodobnie w tamtych czasach jeszcze nie kopano kawałka skóry wypełnionego powietrzem, aby wykazać swoją wyższą sprawność fizyczną. Może dlatego, że kiedyś sport nie miał nic wspólnego z komercją.
Dla mnie zawsze dziwnym sie wydaje, gdy słyszę świadectwa chrześcijańskich sportowców, mówiące o Bożym wsparciu w osiąganiu lepszych wyników. Szczególnie mi coś nie pasuje, gdy na boisku, na ringu, na macie zapaśniczej stają po obu stronach chrześcijańscy zawodnicy. Obie strony mają takie samo prawo do Bożej pomocy w osiągnięciu zwycięstwa. Chyba nikt nie myśli o tym, w jak kłopotliwej sytuacji stawiają Boga - bo pomagając jednemu Swemu dziecku, musi skrzywdzić drugie. Bo jeśli liczy się dobre przygotowanie kondycyjne, to po co rozpaczliwe wołanie do Boga o pomoc?
Jedyne miejsce w Biblii, jakie kojarzy mi się ze sportem, to odniesienie do postawy zawodnika wobec pragnienia osiągnięcia celu, jakim jest zwycięstwo. Apostoł Paweł pisze o tym, że on jest gotowy uczynić wszystko „dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu.” (1 Kor. 9:23). I tutaj pojawia sie znane porównanie do poświęceń, jakim poddaje się zawodnik sportowy, aby osiągnąć swój cel – „A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy.” (w. 25). Paweł chce zawstydzić wszystkich, którzy zamiast szukać okazji do zwiastowania ewangelii, szukają wymówek i usprawiedliwień dla swojej obojętności na los idących do piekła.
Przykład sportowców jest dobrą zachęta dla nas, ponieważ bez poświęceń i narzucenia sobie dyscypliny, zarówno treningów jaki i „fair play”, nie można liczyć na wygraną, przynajmnie na czyste zwycięstwo.
Inny obraz, jaki znajduję w Biblii, to stadion wypełniony „obłokiem świadków” ewangelii Chrystusa. Autor Listu do Hebrajczyków zachęca nas, abyśmy dobrze się przygotowali do naszego życiowego biegu. Abyśmy biegli „złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami.” (Hebr. 12:1). Największym dopingiem w tym biegu nie są okrzyki z trybun, lecz Ten, na kogo nieustannie musimy patrzeć. On już przekroczył linię mety osiągając absolutne zwycięstwo. Dlatego autor tego listu zachęca nas, abyśmy biegli „patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.” (w. 2).
Nigdzie w tych biblijnych odniesieniach do sportu nie znajdziemy jakiegokolwiek nawiązania do nienawiści, do poniżania bliźnich, zarówno na boisku, jak i poza nim. A przecież Polska szczyci się w Europie swoją chrześcijańską spuścizną narodową. Pojawiają się hasła misyjnej roli naszego kraju w coraz bardziej pogańskiej i muzułmańskiej Europie.
Demonstracja dwóch byłych prezydentów może być dobrym świadectwem. Szkoda, że ta tendencja nie ogarnęła szerokich mas na ulicach i stadionach. A jest jeszcze sporo dni do końca tego turnieju, aby zrobić coś dobrego.
„Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie.” (Rzym. 12:18).
POLSKA GOLA! Lecz w dobrym stylu.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.