Jednym z najbardziej znanych wydarzeń z okresu wędrówki Izraela przez pustynię, była wizyta dwunastu zwiadowców w Ziemi Obiecanej. O dwunastu szpiegach spiewają już dzieci, o tym, że tylko dwóch było dobrych, ponieważ zaufali bardziej Bogu, niż temu co zobaczyli na własne oczy. Ta historia niesie ze sobą również wiele implikacji dla naszego chrześcijańskiego życia.
Izraelici w ciągu pierwszego roku wędrówki do ziemi „mlekiem i miodem płynącej” doświadczyli wielu cudów. Bóg dał im wodę do picia, gdy byli spragnieni (czy możemy sobie wyobrazić, jaki ciężar musieliby dźwigać, gdyby musieli zabrać ze sobą wodę w bukłakach). Gdy byli głodni, dał im codziennie świeżą mannę. Gdy zapragnęli mięsa, Bóg dostarczył im świeżutkie mięso przepiórek (dziś, rarytas w wielogwiazdkowych restauracjach).
Pod górą Synaj otrzymali Dziesięć Przykazań, prawo, dzięki któremu mogli zachować świętość, bez której nie mieliby żadnej szansy zbliżyć się do Boga. Posiadali już Namiot Świadectwa, nad którym rozciągał sie obłok chwały, świadczący o obecności Boga. W tym namiocie znajdowła się Skrzynia Przymierza, przed którą rozpadały w proch pogańskie bożki. Pozostało jeszcze kilkadzisiąt mil podróży na północ, aby od południowej strony wejść do Ziemi Obiecanej i pozostać w niej już na zawsze, korzystając z jej wspaniałych owoców.
Kiedy obóz wyruszał spod Synaju, Bóg przygotowywał miejsce następnego postoju posyłając Skrzynię Przymierza przed ludem, jak czytamy „Arka Przymierza PANA szła przed nimi, by znaleźć dla nich miejsce postoju" (Licz. 10:33). Lecz niestety, zamiast posłusznego zaufania, rozpoczęło się kolejne szemranie. Na plecach zaschły już blizny po razach zadanych przez egipskich stróżów. zamiast tego, zapachniała im znów cebula i czosnek, gdyż mówili: „Pamiętamy ryby, które darmo mogliśmy jadać w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek” (Licz. 11:5). Dlatego zamiast bezpiecznego postoju, „ogień PANA zapalił się przeciw nim i pochłonął obrzeża obozu” (Licz. 11:1). Myślę, że Boże serce zasmuciło się, gdyż Bóg wiedział ile dobrodziejstw już otrzymali po drodze, wiedział też, co ich czeka po wejściu do ziemi, którą przyobiecał już Abrahamowi. Jak czytamy: „PAN jednak powiedział do Mojżesza: Czy ręka PANA jest za krótka? Teraz zobaczysz, czy Moje słowo spełni się, czy też nie” (Licz. 11:23).
Bóg postanowił pokazać ziemię, do której ich prowadził, zanim tam wejdą, aby ich zachęcić, aby dodać otuchy, dlatego powiedział do Mojżesza: „Wyślij ludzi i niech zbadają ziemię Kanaan, którą daję Izraelitom. Wyślijcie po jednym z każdego plemienia – samych przywódców” (Licz. 13:2). Przypomina mi to obraz małego dziecka stojącego przed sklepem ze słodyczmi z przyklejoną buzią do szyby okna wystawowego, na kilka chwil przed otwarciem. Wystarczy chwilę poczekać, i już w środku będzie można rozkoszować się wszystkimi wspaniałościami.
Wybrani zwiadowcy weszli na teren Ziemi Obiecanej i przemierzyli ją całą, aż zobaczyli ośnieżone szczyty Hebronu. Zobaczyli wspaniałe owoce na drzewach, które swą zielenią wypełniały doliny Eszkolu i „odcięli tam gałąź krzewu winnego razem z kiścią winogron i nieśli ją we dwóch na drągu. Zabrali także trochę jabłek granatu oraz fig” (Licz. 13:23). Zobaczyli też miasta otoczone wysokimi murami i mieszkających w nich olbrzymów.
Kiedy zwiadowcy powrócili z wyprawy, składali raporty. Każdy mówił to, co widział. Później pokazali owoce, jakie ze sobą przynieśli. Stwierdzili, iż prawdą jest to, co Bóg obiecał, mówiąc: „Udaliśmy się do ziemi, do której nas posłałeś, i rzeczywiście jest to ziemia mlekiem i miodem płynąca, a takie są jej owoce” (Licz. 13:27). Natomiast, kiedy wspomnieli o olbrzymach, synach Anaka, na słuchających padło przerażenie. Wówczas Kaleb zaczął podnosić ich na duchu mówiąc: „Gdy wyruszymy, weźmiemy ją w posiadanie, bo z pewnością zdołamy ją zająć” (w. 30). Lecz dziesięciu zwiadowców miało ciągle w swych oczach obraz uzbrojonych olbrzymów na murach, gotowych ich zmiażdżyć, dlatego powiedzieli: „wydawało się nam, że przy nich jesteśmy mali jak szarańcza. Za takich również oni nas uważali” (w. 33). W oryginale jest mowa o pasikonikach, które są płochliwą odmianą szarańczy. Entomolodzy, badacze owadów opisują ten szczególny rodzaj pasikonika, jako istotę bojaźliwą, która przybiera kolor otoczenia, aby się ukryć, a w sytuacji zagrożenia, ucieka, wydając smrodliwą wydzielinę.
Jozue i Kaleb, starali się swoimi słowami wzbudzić ufność zapewniając: „Ziemia, którą przemierzyliśmy, aby przeprowadzić zwiad, to wspaniała ziemia. Jeśli PAN nam sprzyja, to wprowadzi nas do tej ziemi i da nam tę ziemię, mlekiem i miodem płynącą. Tylko nie buntujcie się przeciwko PANU ani nie bójcie się ludu tej ziemi, ponieważ go pochłoniemy. Osłona ich już ich opuściła, a PAN jest z nami, więc się ich nie bójcie!” (Licz. 14:7-9). Lecz zamiast pokornego uznania, że Bóg ma moc dokonać tego co obiecał, w stronę Jozuego i Kaleba poleciały kamienie.
Postawę dziesięciu zwiadowców określiłem mianem „kopleksu pasikonika”. Jest to nastawienie serca, które opiera się na tym, co widzą oczy, a nie na tym, co mówi Słowo Boże. Chociaż obraz, jaki widzą nasze oczy jest prawdziwy, to jednak wiara widzi więcej, widzi Bożą obecność i moc spełnienia Jego obietnicy. Ponieważ, "wiara jest gwarancją tego, czego się spodziewamy, dowodem istnienia rzeczy, których nie widzimy" (Hebr. 11:1).
Pasikonik widzi przeszkody nie do pokonania. Jeśli nawet posiada wiedzę o Bożych obietnicach, to mówi: „tylko że...” (Licz. 13:28), i dalej można wstawić cokolwiek, co stoi na drodze. Zachowując takie nastawienie w sercu, zamiast Bożego zwycięstwa, widzi porażkę, gdyż mówi: „Po co PAN przyprowadził nas do tej ziemi? Czy po to, byśmy padli od miecza, a nasze żony i dzieci stały się łupem nieprzyjaciół? ” (Licz. 14:3). Takie myślenie paraliżuje, zapędza do kryjówki i zamiast świadectwa mocy Bożej, otoczenie odczuwa zapach wydzieliny stachu.
W rezultacie przyjęcia postawy pasikonika, nie pozostaje nic innego, jak wyznać: „Wybierzmy sobie wodza i wracajmy do Egiptu” (Liczj. 14:4). Gwarantuję, że w takiej sytuacji nie trzeba długo czekać, gdy pojawi się jakiś wódz, aby móc przewodzić, nie ważne dokąd, ale najważniejsze, że może być wodzem. Pasikoników też nigdy nie brakuje. Apostoł Paweł przypomina Tymoteuszowi, że tacy ludzie, którzy "jak Jannes i Jambres przeciwstawili się Mojżeszowi, tak i oni przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o wypaczonych umysłachb, nie wypróbowani co do wiary. Ale daleko nie zajdą, bo ich głupota będzie znana wszystkim, podobnie jak to się stało z tamtymi" (2 Tym. 3:8,9). Niestety, gdy ich głupota uwidoczni się, będzie już za późno, aby wrócić.
Bóg nie mógł pozwolić na tak negatywne świadectwo o Sobie wobec innych narodów. Wyrok zapadł jeszcze zanim wyruszyli. Bóg oświadczył zdecydowanie, że ten, kto Mu nie ufa „nie zobaczy ziemi, którą przysięgłem ich ojcom. Nie zobaczy jej żaden z tych, którzy Mną wzgardzili” (Liczj. 14:23). Za czterdzieści dni zwiadu, czekało ich czterdzieści lat wędrówki po pustyni, tak że nikt z tych, którzy wyszli z Egiptu, nie wszedł do Ziemi Obiecanej, oprócz dwóch wiernych zwiadowców. Cena niewiary, braku zaufania Bogu, jest bardzo wysoka.
Natomiast Jozue i Kaleb, uzyskali Boże uznanie. Jozue, jako następca Mojżesza i wódz, wprowadził naród przez Jordan do ziemi, jaką Bóg im obiecał. Kaleb otrzymał w nagrodę miasto, w którym mieszkali Anakici. Mając osiemdziesiąt pięć lat, pełen sił i wiary w zwycięstwo, prosił Jozuego: „Daj mi więc ten górzysty teren, o którym mówił wtedy PAN. Słyszałeś sam tego dnia, że żyją tam Anakici, a miasta są wielkie i warowne. Jeśli PAN będzie ze mną, to wytępię ich zgodnie z zapowiedzią PANA” (Joz. 14:12).
Możemy naśladować Bożych bohaterów, możemy też zachować się jak pasikoniki, lecz efektem tego wyboru będzie nasze życie i to, jakie świadectwo wydamy o naszym życiu.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.