Niedawno, przechodząc koło kontenera, do którego
mieszkańcy domu wrzucają odpady i niepotrzebne przedmioty, zauważyłem, iż na wyrzuconym
na śmieci biurku, leży laptop. Ponieważ interesuję się również elektroniką, a komputery są moim hobby, zabrałem tego pc-ta, aby
spróbować go uruchomić i poćwiczyć instalowanie Linuxa, gdyż nie chciałem tego
robić na swoim własnym.
Po pewnych zabiegach sanitarnych i technicznych,
laptop pracował w nowym systemie. Lecz to, co mnie szczególnie zainteresowało w
tym komputerze, to twardy dysk, na którym nadal isniały pliki ukazujące
historię tego urządzenia i charakter jego poprzedniego właściciela. Aby zamknąć
tę część rozważania informuję, że po pewnym czasie ten laptop, po fizycznym zniszczeniu
dysku, znlazł się w pojemniku na odpady elektroniczne.
Każdy, kto posługuje się komputerem, od czasu do
czasu usuwa dane, czyli robi „delete”, sądząc, że pozbył się na zawsze
niechcianych informacji, Lecz tak na prawdę, one nadal istnieją na dysku twojego
kompa i można je odzyskać przy pomocy specjalnch programów. Twórcy programów
do usuwanie danych przekonują, że nawet nowe formatowanie dysku nie pomoże, dopiero ich program usunie je trwale.
Lecz, jak wspomniałem, nie o komputerach chcę
pisać, lecz o naszym życiu z Bogiem w świetle Biblii. Podobnie jak usuwanie
danych z dysku, doświadczamy usunięcia naszych grzechów z zapisu naszego życia,
czyli z serca, lub sumienia. Wiemy również, iż Bóg daje nam możliwość
absolutnego usunięcia naszej przeszłości dzięki śmierci Jego Syna, Jezusa
Chrystusa na krzyżu Golgoty. Chyba najbardziej znanym wersetem mówiącm o tej
łasce przebaczenia, są słowa psalmisty Dawida: „Jak daleko jest wschód od
zachodu, tak oddalił od nas występki nasze” (Ps. 103:12). W innych miejscach naszej Biblii możemy przeczytać,
że nasze grzechy zastają zatopione na najgłębszej głębinie oceanu, albo, że Bóg
rzekł: „odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę” (Jer. 31:34).
Starotestamentowe obrzędy wskazywały na ostateczne
rozwiązanie, jakie Bóg zamierzał dać ludziom, posyłając na ten grzeszny świat
Swego jednorodzonego Syna. Dlatego, autor Listu do Hebrajczyków, lub do Żydów,
jak jest on zatytułowany w starych przekładach Biblii, porównuje ofiarę Baranka
Bożego, do wcześniej składanych ofiar. Pisze o tym że dzieło Chrystusa jest
doskonałe, kompletne i ostateczne, ponieważ „Chrystus, który się zjawił jako
arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie
ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, wszedł raz na
zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją,
dokonawszy wiecznego odkupienia” (Hebr.
9:11,12).
Własna krew Baranka Bożego dokonała usnięcia
grzechów na wieki, czyli trwale, na zawsze i nie ma takiego „programu”, który
pozwoliłby na odtworzenie tych grzechów, gdyż ślad po nich został zmyty raz na
zawsze. Chrystus „złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po
prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako
podnóżek stóp jego. Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi
tych, którzy są uświęceni” (Hebr.
10:12-14). Celowo podkreśliłem tę częśc zdania, która ukazuje pełnię ofiary
Chrystusa, która nie może już być powtarzana pod żadą postacią. Najczęściej
rozumie się, że błędem jest powtarzanie ofiary Chrystusa no ołtarzach w
kościołach katolickich. Lecz chcę zwrócić uwagę, iż podobny błąd powtarzania złożonej
”raz na zawsze” ofiary uprawiają ci, którzy nauczają o dziedziczności
przekleństw. Takiej nauki nie ma w Nowym Testamencie i nikt z apostołów nawet
nie rzucił cienia sugestii, aby wmawiać ludziom odkupionym krwią Chrystusa, że muszą jeszcze
pogrzebać w swojej przeszłości, aby odcinać się od grzechów swoich pradziadków.
Każdy człowiek odpowiada przed Bogiem za swoje własne grzechy, które musi osobiście wyznać, aby doświadczyć łaski przebaczenia. Apostoł Jan napisał o tym bardzo wyraźnie: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" (1 Jan 1:9).
Nie chcę na moim blogu prowadzić polemiki z tego
rodzaju poglądami, lecz muszę z całą stanowczością podkreślić, że są one nie
tylko niebiblijne, lecz szkodliwe. Słuchanie nauczania, że
jakieś ukryte grzechy dziadków powodują blokadę Bożego błogosławieństwa,
jest zatruwaniem myśli o pełnym odkupieniu, jakie Bóg nam darował w Chrystusie.
Jedynie diabłu zależy na tym, abyśmy ciągle obawiali się, że nadal on ma nad
nami kontrolę, wiążąc nas cudzymi grzechami.
Apostoł Piotr powiedział z pełnym przekonaniem, że
„nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z
marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią
Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego” (1 Ptr. 1:18,19). I to wykupienie jest trwałym dziedzictwem, jakie „zachowane
jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w
zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym” (1 Ptr. 1:4,5). Nauczanie, iż jakieś
dziedziczne przekleństwa powodują brak błogosławieństw, to nic innego, jak
sianie wątpliwości w Bożą moc, która nas strzeże.
Natomiast apostoł Paweł, który głosił ewangelię
Chrystusową, zapewnia wierzących, że skoro doznali łaski przebaczenia, to „teraz
nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie” (Rzym. 8:1).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.