Monday, May 25, 2015

Duch mądrości i poznania

 Siedząc kiedyś w wygodnym fotelu w planetarium, odbyłem niesamowitą podróż w przestworza kosmosu. Na początku widziałem najlbliszą okolicę, później horyzont zaczął się zwijać tak, że ziemi już nie widziałem, lecz jedynie błękit nieba. Po chwili przeleciałem koło księżyca, później ukazały się sąsiednie planety, słońce i znalazłem się na krawędzi układu słonecznego. Po jakimś czasie, pędząc w przestworzach, moim oczom ukazała się maleńka plamka wielkości ziarnka piachu i z głośnika usłyszałem informację, iż jest to nasza ogromna ziemia. Wówczas pomyślałem o swojej wielkości, że nawet maleńki pyłek kosmiczny stał sie zbyt wielki, aby siebie z nim porównać.
Często zastanawiam się, na ile pojmuję wielkość Boga? Jeśli znam Go jedyne ze stronic Biblii, do której zaglądam od czasu do czasu, to mogę pomyśleć o sobie, iż w tym życiu odgrywam jakąś ważną rolę. Gdy poznam Boga bliżej, w osobistych doświadczniach, gdy uświadomię sobie ogrom Jego łaski, gdy zrozumiem, że On umiłował grzesznika, jakim jestem, tak bardzo, że nie oszczędził Swego Syna. To moja wielkość nagle zmaleje do tego stopnia, że chętnie zawołam słowami Jana Chrzciciela: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym” Jan 3:30). Natomiast, gdy próbuję ogarnąć myślami ogrom Stwórcy, który ukształtował niekończący się wszechświat, wówczas chętnie wyznaję wraz z Hiobem: „Wiem, że Ty możesz wszystko i że żaden twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny” (Hiob 42:1).
Jednym z najbardziej dociekliwych badaczy wielkości Boga był Dawid. W Psalmach, w których opisał swoje refleksje, wyznał szczerze: „Rozpamiętuję wszystkie dzieła twoje i rozważam czyny twoje. Boże, święta jest droga twoja! Któryż bóg jest tak wielki jak Bóg? Tyś Bogiem, który czyni cuda; dałeś poznać narodom moc swoją” (Ps. 77:13-15). Jak wiemy z historii tego męża, mądrość i wielkość Boga poznawał w osobistych doświadczeniach, gdy Pan wyrywał go z największych opresji. Gdy wydawało mu się, iż wszyscy go opuścili, wołał do swego Pana w nocy mówiąc o sobie „jestem robakiem, nie człowiekiem, hańbą ludzi i wzgardą pospólstwa” (Ps. 22:7), jednak nadal ufał Bogu wyznając Mu szczerze: „Na ciebie byłem zdany od urodzenia. Ty byłeś Bogiem moim od łona matki mojej. Nie oddalaj się ode mnie, bo niedola bliska, Bo nie ma nikogo, kto by pomógł! (w. 11,12).
Nie wiedza nabyta przez studiowanie ksiąg, nie prawdy zasłyszane od innych, lecz osobiste doświadczenia sprawiają, że poznajemy Boga takiego, jaki jest. Nie wystarczy nasza mądrość czy też zdolnośc pojmowania rzeczy wielkich. Jedyną drogą właściwego poznania Boga i Jego wielkości, jest objawienie, jakie On sam może nam dać. I to jest rówież Jego łaską, że daje nam się poznać, dlatego musimy prosić, jak to czynił Dawid – „Otwórz oczy moje, Abym oglądał cudowność zakonu twego” (Ps. 119:18).
Ostatnio staram się zgłębić treść jednej z modlitw apostoła Pawła. Wiemy, że ten wierny sługa Boży modlił sie o innych, aby trwali w wierze do końca. Paweł wiedział, że w życiu dziecka Bożego pojawi się wiele przeszkód i doświadczeń, w których Ojciec uczy i kształtuje go wewnętrznie. Z pewnością jest to przejaw Ojcowskiej miłości, gdyż „kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje” (Hebr. 12:6). Paweł wiedział, że zawsze może liczyć na Bożą interwencję, gdyż, jak sam powiedział: „Pan stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie ewangelii, i aby je słyszeli wszyscy poganie; i zostałem wyrwany z paszczy lwiej” (2 Tym. 4:17).
To osobiste doznanie bliskości Boga powodowało, że modlił się również o wierzących w Efezie, gdy usłyszał o ich wierze „w Pana Jezusa i o miłości do wszystkich świętych” (Efez. 1:15). To, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że w sytuacji, gdy wierzący w zborze efeskim byli znani z wiary i miłości, jaką okazywali wobec innych, ten wierny Boży sługa zapewniał ich, iż będzie modlić się o to, aby „Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego” (w. 17). Czyżby nie wystarczyło, że są już znani z wiary i z okazywania miłości wobec innych?
Myślę, że i w naszych czasach jest wiele zborów znanych z wielkiej ofiarności, z zaangażowania w akcje dobroczynne, niosąc pomoc dla potrzebujących, Jak najbardziej, jest to przejawem miłości, i z pewnością tego oczekuje Chrystus od Swoich naśladowców. Lecz czy jest to głównym zadaniem, jakie powinniśmy sobie wyznaczać w zborach?
Apostoł Paweł modlił się o szczególną rolę, jaką może wykonać Duch Święty. Pocieszyciel, jak Go nazwał Pan Jezus, gdy zostawił Swom uczniom jedną z największych obietnic, „Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (Jan 14:26). Nikt i nic nie zastąpi tego dzieła, jakie wykonuje Duch Boży. Jedynie On może dać pełne poznanie wielkości Boga. Nasz umysł nie jest w stanie ogarnąć pełni, jaka została objawiona w Chrystusie. Dlatego Paweł pisał, aby Duch „oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego” (Efez 1:18). Bo jakże inaczej zrozumiemy, że „w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. (...)ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim zamieszkała cała pełnia boskości” (Kol. 1:16, 19).
Paweł modlił się o to szczególne poznanie przez objawienie, jakie może dać nam Duch Święty, ponieważ naszym celem jest uznanie, że Bóg ustanowił Chrystusa „ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia” (Efez. 1:23). Czy jesteś w stanie pojąć swoim rozumem, co to znaczy „pełnia tego, który sam wszystko we wszystkim napełnia” ?
Można zaangażować się w miłości do innych i powiedzieć o sobie, że nawet całe swoje mienie rozdałem ubogim, lecz musimy pamiętać, że nadejdzie czas, gdy „niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną” (2 Ptr. 3:10).  
Oczywiście, Paweł nigdzie nie nauczał, że nie powinniśmy okazywać sobie na wzajem miłości, aby pomagać potrzebującym. Chodzi o to, że Kościół, będąc Ciałem Chrystusa, przygotowuje się do rzeczy wznioślejszych, gdyż „teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest” (1 Jan 3:2).
Z pewnością to miał na uwadze apostoł Paweł, gdy po latach dowiedział się o duchowym stanie wierzących w zborze efeskim. My również potrzebujemy tego poznania przez objawienie, jakie może nam dać jedynie Duch Święty. Jedynie On może ukazać nam prawdziwą wielkość Boga, abyśmy poznali, że jesteśmy tu jedynie „naczyniem glinianym”, niczym więcej, „aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas” (2 Kor. 4:7) .
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.