W ewangelicznym zestawieniu dwóch drewniannych przedmiotów, o jakich mówił Jezus w Kazaniu na Górze, występują „źdźbło i belka”, co w jednym z nowszych przekładów Biblii zotało oddane następujaco: „Jak możesz powiedzieć swojemu bratu: Pozwól, że wyrzucę drzazgę z twego oka, a oto belka jest w twoim oku?” (Mt. 7:3). W oryginale występuje słówko "καρφος" [karphos], które znajdziemy tylko w tym zastosowaniu, zarówno w Ewangelii Mateusza jak i Łukasza i oznacza ono suchą drewnianną szczapę lub gałązkę
Nie o wielkości mówił Jezus, lecz o właściwym podejściu do błędów, jakie z łatwością widzimy u drugich, nie widząc własnych. Odwołanie się do gabarytów tych elementów ma jedynie wskazać na konieczność uporania się wpierw z własnymi wadami, zanim przystąpimy do „poprawiania” drugich, bo fizyczna wielkość, jak widzimy na załączonym zdjęciu, może być zwodnicza.
Zanim zajmiemy się przysłowiową drzazgą i belką, kilka słów wstępu.
Pan Jezus rozpoczyna mowę na temat naturalnych relacji między ludźmi, wskazując na prawidłowe pojęcie na czym polega ocena postępowania drugiej osoby. Ta skłonność do wydawania sądów o drugich jest cechą naturalną, z tym się rodzimy i do końca życia mamy prawo do sądzenia. Zaraz, ktoś powie, przecież Jezus wyraźnie mówi: „Nie sądźcie, abyście nie zostali osądzeni” (Mt. 7:1). Otóż okazuje się, że ten werset jest naczęściej cytownaym fragmentem z Biblii, zarówno wśród naśladowców Chrytsusa, jak i tych, którzy wolą sami sobie radzić w życiu. Muszę powiedzieć, że ten werset jest również najczęściej źle interpretowany, gdyż ludzie chcą tym zdaniem zamykać usta tym, którzy odważą się osądzić ich postępowanie.
Mamy prawo wydawać opinie na temat postępowania innych ludzi, lecz nie wolno nam osądzać motywów czyjegoś serca, ponieważ są to sprawy zakryte przed człowiekiem. Jedynie Bóg ma taką władzę, aby osądzić zawartość serca. Jedynie Boże Słowo jest „zdolne osądzić myśli i zamiary serca” (Hbr. 4:12). Apostoł Paweł w wielu zborach, które powstały dzięki jego zwiastowaniu, doświadczał krzywdzącego osądzenia, a nawet pozbawiania go apostolstwa, które otrzymał od samego Chrystusa. Pisał do Rzymian, którzy osądzali wierzących na podstawie ich poglądów i wielkości wiary. „Ty, kim jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Przed własnym panem stoi lub upada. Będzie jednak stał, gdyż Pan ma moc go postawić” (Rz. 14:4).
Jezus, wygłaszając Kazanie na Górze, zazwyczaj miał na uwadze faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Bardzo często wyrzucał tej kaście „jedynie sprawiedliwych” ich sposób nauczania i osądzania innych. Już na samym początku Jezus powiedział: „jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie doskonalsza niż nauczycieli Prawa i faryzeuszy, nigdy nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mt. 5:20).
Faryzeusze i uczeni w Piśmie uważali, że jedynie oni zachowują Zakon i jakby mało było, dodali sobie jeszcze ponad 600 drobnych przepisów. Ich głównym zajęciem było demonstrowanie na ulicach pięknych i długich modlitw, oraz na każdym kroku podkreślali jak długo poszczą i ile dają jałmużny. Nikt z szarego ludu nie śmiał nawet równać sie z najgorszym z nich. Ich samousprawiedliwianie się zostało ocenione przez Chrystusa w porównaniu ich do „grobów pobielanych” – z zawnątrz biel, natomiast wewnątrz to, czego można spodziewać się w grobie.
Wszyscy mamy już taką naturę, że lepiej widzimy błędy u innych niż u siebie samych. Dlatego, aby mieć lepszy obraz samego siebie, najprościej jest mówić o wadach innych. Mój ulubiony felietonista z „Polityki”, kiedyś tak ocenił przebieg kampanii wyborczej w Polsce: „Autoportrety to były malowane piękną bielą, ale na czarnym tle grzechów, kłamstw, oszustw, niegodziwości i obłudy wszystkich innych partii”. Jest to najtańszy sposób pokazania siebie samego w bieli, jeśli wszystko dookoła namaluje się na czarno. Wówczas, nawet szary kolor razi w oczy. Zawsze drzazga w oku bliźniego wygląda na większą, niż jest w rzeczywistości.
Jezus nie powiedział, że nie wolno sądzić, lecz wskazał na zależność – „Jaki bowiem wydajecie wyrok, taki i na was wydadzą, jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą” (Mt. 7:2). Innymi słowy, jeśli nie widzisz belki we własnym oku, to twoja ocena postępowania drugiego człowieka jest fałszywa. Dlatego przyjęcie interpretacji, że w ogóle nie wolno sądzić, oznacza ucieczkę od oceniania własnego postępowania. Skoro ja nie mogę nic powiedzieć o bliźnim, wara komukolwiek od osądzania mojego postępowania. Ci, którzy tak rozumieją te słowa, pójdą na śmierć w obronie takiego pojmowania.
Belka w przykładzie Jezusa oznacza konieczność dokonania oceny własnego postępowania. Biblia wzywa nas często do sprawdzania siebie samych przed Panem, czy idziemy prawidłowo. „Chrześcijanin” z „Wędrówki Pielgrzyma” nie sprawdzał siebie i opamiętał się dopiero gdy zauważył, że maszeruje po drugiej stronie muru. Ponieważ chciał dotrzeć do celu, musiał wrócić do wyłomu w murze, którym nieopatrznie opuścił swoją drogę. Musiał wyjąć „belkę”, która go wcześniej zaślepiła.
Apostoł Jakub pisze o lustrze, którym jest Słowo Boże, tak bardzo ostre, że jest zdolne osądzić nasze myśli, zanim przerodzą się w czyny. Belce bardzo często towarzyszy gniew, bo jeśli na siłę chce się komuś udowodnić, że jest winien, to zazwyczaj pojawiają się złe emocje wywołujące zagniewanie. Dlatego Jakub, pisał: „Pod wpływem gniewu bowiem człowiek nie wykonuje sprawiedliwości Bożej. Dlatego odrzućcie wszelką nieczystość i bezmiar zła, i z łagodnością przyjmijcie zaszczepione w was Słowo, które ma moc zbawić wasze dusze” (Jk. 1:20,21). Jak możemy zauważyć, belką może być zagniewanie, złość, względnie inny rodzaj brudu, który Apostoł poleca odrzucić, aby móc przyjrzeć się sobie w zwierciadle Słowa Bożego. Z belką w oku nigdy nie będziemy w stanie zobaczyć problemu, z jakim boryka się nasz brat. A przecież po to jesteśmy w Ciele Chrystusowym, aby wzajemnie sobie pomagać, aby podnosić bliźniego.
Wówczas wypełni się ta zachęta, jaką Apostoł Paweł przekazał wierzącym w Efezie: „Trwając zaś w prawdziwej miłości, wzrastajmy pod każdym względem ku Temu, który jest Głową, Chrystusem. Przez Niego całe ciało – które jest harmonijnie złożone i połączone dzięki każdej umacniającej więzi, według miary właściwej każdemu członkowi – przyczynia się do wzrostu ciała, aby budować samo siebie w miłości” (Ef. 4:15,16). W tym miłosnym połączeniu w Ciele Chrystusa, będziemy musieli nieraz wyjmować drzazgi z oczu braci i sióstr. Wówczas nikt nikogo nie zrani, gdyż wolni od własnych belek, kierowni czystym spojrzeniem, będziemy zdolni okazywać pomoc swoim bliźnim w miłości.
Na zakończenie tego rozmyślania odsyłam do przykładu Dawida. Wystraczy przeczytać Psalm 51, w którym król wpierw uznał swoją winę, zobaczył własną belkę, by później móc zawołać do Pana: „Boże, stwórz we mnie czyste serce i odnów we mnie moc ducha. Nie odtrącaj mnie od swego oblicza, nie odbieraj mi swojego świętego ducha” (Ps. 51:12,13).
Po tej Bożej operacji oczyszczenia swego serca, Dawid mógł szczerze zawołać: „Chcę nieprawych nauczać dróg Twoich, by nawrócili się do Ciebie grzesznicy” (Ps. 51:15).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.