„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.” (Mat. 5:4)
Smutek może być głęboki, niewymowny, może być wywołany przykrym zdarzeniem. Smutek ogarnia, pogrąża, przytłacza tak bardzo, że jest widoczny na twarzy i słyszalny w głosie. Nikt nie chce być smutny, więc dlaczego Jezus wzywał swoich słuchaczy do doświadczania błogosławieństwa smutku?
Zdarzyło sie to kilka wieków przed narodzinami Chrystusa, w Susie, odległej twierdzy perskiej, podczaszy króla Artakserksesa dowiedziawszy się o stanie w jakim znajdowała się Jerozolima i jej mury, stanął przed królem pogrążony w smutku. Nehemiasz, gdyż o niego chodzi, nie mógł ukryć wielkiego zasmucenia na swoim obliczu, chociaż zdawał sprawę z tego, że mógł to przypłacić swoim życiem. Jednak był to dla niego błogosławiony smutek, gdyż król zainteresował się jego przyczyną i w rezultacie wyposażył męża Bożego w niezbędne dekrety, aby mógł odpowiednio przygotowany pójść do Jerozolimy i rozpocząć jej odbudowę.
Siedemdziesiąt lat wcześniej, Bóg postanowił doświadczyć swój lud wieloletnią niewolą. Nie były to przypadkowe wydarzenia, lecz dokładny plan, jaki Bóg musiał zrealizować wobec nieposłuszeństwa Izraela. Tuż przed pojawieniem się Nehemiasza, inny Boży sługa Daniel, wychowany w prawdziwej pobożności, wybrał całkowite posłuszeństwo Bożemu Słowu. A mogł, jak większość Izraelitów, wmieszać sie w tłum, ożenić sie z jedną z pięknych niewiast babilońskich, założyć rodzinę i mieć prawo do „normalnego życia”. Wielu tak zrobiło, Daniel wolał zasmucić swoje oblicze, nałożyć włosienicę i w poście modlić się za cały naród? „Zgrzeszyliśmy, zawiniliśmy i postępowaliśmy bezbożnie, zbuntowaliśmy się i odstąpiliśmy od twoich przykazań i praw.” (Dan. 9:5)
Smutek w sercu Daniela sprawił, że był otwarty na odebranie od Boga objawienia na miarę tego, jakie mamy na końcu naszej Biblii – objawienie o czasach ostatecznych. Daniel modlił się sercem ogarniętym żalem i wołał do Boga: „O Panie, usłysz, o Panie, odpuść! O Panie, dostrzeż i uczyń! Nie zwlekaj przez wzgląd na siebie, mój Boże, bo twoim imieniem nazwane jest to miasto i twój lud!.” (Dan. 9:19) Wtem przybył do niego Gabriel, mąż Boży i rzekł: „Danielu, oto wyszedłem, aby ci dać jasne zrozumienie.” (Dan. 9:22)
Daniel mógł zobaczyć dokładny czas Bożego nawiedzenia przez posłanie Mesjasza, ostatecznego rozwiązania ludzkiego problemu, jakim jest grzech i smierć. Według danych, jakie otrzymał Daniel, można dokładnie potwierdzić czas Chrystusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie. Tajemnica siedemdziesięciu tygodni zaczęła wypełniać się z dokładnością niespotykaną w świecie.
Daniel zdawał sobie sprawę z doniosłości chwili, to były niesamowicie wielkie wydarzenia. Gdy zobaczył w widzeniu jak ciężkie czasy nadejdą dla wiernego ludu Bożego, smutek znów zawładnął jego sercem. „W owym czasie ja, Daniel, byłem w żałobie przez trzy tygodnie.” (Dan. 10:2) Z takim nastawieniem wewnętrznym, mógł zobaczyć nad brzegiem Wielkiej Rzeki męża niezwykłego, był to porównywalny obraz, jaki zobaczył Jan na wyspie Patmos. Następnie ktoś podobny do człowieka, posilił go i powiedział słowa ogromnnej pociechy: „Nie bój się, mężu miły, pokój ci! Bądź mężny, bądź mężny!” (Dan. 10:19)
Prawdziwe pocieszenie przychodzi najczęściej po chwili smutnej. Smutek, żal trwają jakiś czas, są spowodowane tęsknotą za świętością i czystością, do jakiej zostaliśmy stworzeni. Wewętrzny człowiek będzie zawsze sięgać do Bożych standardów. Biblia zawiera wiele opisów pokazujących nam, jak we wspomnianych przykładach Daniela i Nehemiasza, oraz wielu innych mężów i niewiast Bożych, jak wewnętrzny głos powodował zasmucenie, prowadzące do spotkania z Bogiem, źródłem prawdziwego poceszenia.
Chrystus wczuł się w autentyczny smutek, jaki ogarnął serca Marii i Marty, po śmierci ich brata Łazarza. Jezus „rozrzewnił się w duchu i wzruszył się” na widok innych ogarniętych żalem. Lecz wiedział, że jest to smutek na chwilę, bo Łazarz nie umarł, lecz „zasnął” (Jan 11:1-44) Wkrótce zapanowała ogromna radość w tym domu, a wiele osób uwierzyło w Chrystusa.
Smutek jest nam potrzebny do pełnego pojednania się z naszym Ojcem. Duch Święty, który zamieszkał w wewnętrznym człowieku, zapewnia radość i pokój, jakie są Jego owocem. Gdy pojawi się grzech, serce wypełnia się smutkiem, który prowadzi do wyznania i oczyszczenia. Dlatego Apostoł Paweł zaleca zwracać uwagę na ten wewnętrzny sygnał. „A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia.” (Efez. 4:30)
Apostoł Paweł wskazywał w swoich listach do zborów jak wielką rolę odgrywa zasmucenie w utrzymaniu prawidłowych relacji pomiędzy wierzącymi. Sam osobiście doświadczał wielkiego zasmucenia, jakie spowodowane było brakiem pokuty ze strony Izraela. Tak bardzo pragnął wiedzieć swoich braci według ciała włączonych do Ciała Chrystusowego, że odczuwał „wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim.” (Rzym. 9:2)
Natomiast pomiędzy wierzącymi, smutek prowadził do normalizacji relacji, czyli doznawania radości, jaką daje obecność Ducha Świętego. „A to właśnie napisałem, aby po przybyciu do was nie doznać smutku od tych, którzy mi radość sprawić winni, bo jestem tego pewien co do was wszystkich, że radość moja jest zarazem radością was wszystkich.” (2 Kor. 2:3)
Niestety, smutek często zastępował radość, gdyż realcje pomiędzy świętymi nie były poprawne. Dlatego Paweł zawsze z radością witał każdy smutek, który prowadził do upamiętania. Pisał do wierzących w Koryncie, którzy przysparzali mu wiele zmartwień – „teraz jednak cieszę się, nie dlatego, że byliście zasmuceni, ale że byliście zasmuceni ku upamiętaniu; zasmuceni bowiem byliście po Bożemu tak, że w niczym nie ponieśliście szkody z naszej strony.” (2 Kor. 7:9) Dalej wyjaśniał, że: „smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć.” (w. 10) Nawet więcej, ten rodzaj smutku przyczynia sie do większej gorliwości, pragnienia życia w niewinności, wywołuje wielką tęsknotę i zapał dla Pana. Można powiedzieć z całą stanowczością, jest to bardzo błogosławiony smutek.
Lecz najbardziej radosną wiadomością jest ta, która mówi, że nastanie w końcu taki moment, gdy „otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.” (Obj. 21:4).
I tak już pozostanie na wieki, czyli na zawsze.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.