Chyba wszyscy pamiętamy strofy tego wiersza Aleksandra Fredry, rozumiemy też jego sens, gdyż przesłanie jest proste - musimy dokonać wyboru, jeśli chcemy żyć.
Całe nasze życie jest jednym pasmem wyborów, pomiędzy dobrym i złym, słodkim i gorzkim, przyjemnym i nieprzyjemnym, itd. Jesteśmy też świadomi, że od podjęcia właściwej decyzji zależy nasza przyszłość. Jeśli dokonamy dobrego wyboru, zapewnimy sobie powodzenie. Jeśli przyjmiemy złe założenia, możemy później żałować, gdyż nie zawsze uda się odwrócić biegu spraw.
Najważniejsza decyzja, jaką człowiek musi podjąć, to wybór właściwej drogi życia, która zaprowadzi nas do celu – do domu Ojca. Jezus, jako Nauczyciel, już na początku Swojej działalności powiedział, że nie wystarczy wiedzieć co jest słuszne, lecz konieczne jest dokonanie wyboru, aby wejść na właściwą drogę. Chrystus powiedział: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mat. 7:13,14).
Czy po dokonaniu tego najważniejszego wyboru, już nigdy nie będziemy musieli podejmować decyzji, od których zależeć będzie nasze dalsze życie? Przecież, powie ktoś, mamy już zapewnione zbawienie, Jezus jest naszym fundamentem, który nie może się zachwiać. On sam powiedział, że jest Dobrym Pasterzem dla Swoich owiec, którym dał wieczne życie - „I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca” (Jan 10:28,29).
A jednak prawda jest taka, że nadal musimy dokonywać wyborów, wprawdzie już nie pomiędzy niebem i piekłem, lecz pomiędzy duchem i ciałem. Dopóki mieszkamy w naszych „glinianych lepiankach” musimy ciągle stawać po stronie nowego życia. Musimy bronić go, jak najcenniejszy skarb, za który gotowi będziemy oddać całe nasze mienie. Podobnie jak kupiec, „który, gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” (Mat. 13:46). W tym podobieństwie, Jezus nie mówił, że za cenę wszystkiego co posiadamy, kupujemy wieczne życie, lecz skarb, którym jest Królestwo Niebieskie. A Królestwo Boże to „sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym” (Rzym. 14:17).
Jeżeli więc, chcemy żyć w sprawiedliwości, chcemy zaznawać pokoju, jakiego świat nie może nam dać, jeśli zależy nam na tym, aby przeżywać radość, której źródłem jest niewyczerpana skarbnica Bożego pocieszenia, to musimy stawać po stronie Ducha Świętego. Apostoł Paweł wzywa ludzi już wierzących: „Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie” (Gal. 5:16,17). Zakończenie tego wezwania wskazuje na sytuację, w jakiej cięgle będziemy się znajdować. „Abyście nie czynili tego, co chcecie”- mówi Słowo Boże, więc naszym dążeniem powinno być, aby nie robić tego co chcemy. O co tu chodzi, przecież zgodnie z nowa naturą, jaką otrzymaliśmy wraz z narodzeniem się z Boga, powinniśmy chcieć czynić tylko to, co jest zgodne z wolą Bożą. Boża natura w nas powinna wywoływać niechęć, wręcz nienawiść do wszystkiego co Bogu nie jest miłe. Czy nie tak?
Dlaczego więc apostoł Paweł wołał: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” (Rzym. 7:24). Kilka wierszy wcześniej pisał coś, z czym wielu chrześcijan nie zgadza się – sam to słyszałem niejednokrotnie. Paweł wyznał wprost: „Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię” (Rzym. 7:18,19). Czyżby Apostoł miał problemy, jakich inni ne mają, a przynajmniej tak uważają. Apostoł Paweł, wspaniały Boży sługa, znajdował wyjście z tego problemu w wyborze, który zawsze podejmował – „Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu” (Rzym. 7:25).
Umysł, czyli nasza dusza, ta część naszej istoty, która dokonuje rozumnych decyzji, wybiera służenie Bożemu prawu, zamiast pójścia za instynktem ciała. Apostoł Paweł pisał do Galacjan: „Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej”. Problem przy podejmowaniu tej decyzji polega na tym, że kierujemy się upodobaniami w momencie dokonywania wyboru. Rzeczą naturalną jest, że wolimy raczej wybrać to, co daje nam zadowolenie, a nie przykrość.
I tu chcę powrócić do fredrowskiego osiołka, który musiał wybierać pomiędzy dwiema ulubionymi rzeczami - owsem i sianem. Gdyby musiał wybrać pomiędzy sianem i ostem, to nie spotkałoby go to, o czym czytamy w zakończeniu tego wiersza, „że oślina pośród jadła, z głodu padła.”
Apostoł Paweł pisał do Tymoteusza o wielu życiowych sprawach, radząc mu na podstawie własnych doświadczeń, dokonywać właściwych wyborów, aby mógł bez przeszkód służyć Bogu. Bóg obficie obdarowuje Swoje dzieci „błogosławieństwem niebios”, abyśmy nimi wzbogacali nasze życie. Bóg jest szczodry w dawaniu rzeczy dobrych, z których możemy mieć zadowolenie. Paweł pisze, że ludzie bogaci, pokładają swoje nadzieje w tym, co zgromadzili. My natomiast, możemy mieć nadzieję w innym bogactwie, którego Bóg „nam ku używaniu wszystkiego obficie udziela” (1 Tym. 6:17).
Ponieważ często czytam Biblię w języku angielskim, powyższy werset zwrócił moją uwagę na użyte w nim słowo „używanie”. W naszym języku, ma ono zabarwienie bardziej techniczne, jakie nieraz spotykamy w instrukcji obsługi jakiegoś urządzenia. W języku angielskim natomiast, użyte jest słowo „to enjoy”, które znaczy „mieć zadowolenie z czegoś” lub „mieć przyjemność”. Właśnie o to chodzi, że Bóg daje nam Swoje bogactwa, abyśmy korzystając z nich mieli zadowolenie, doznawali przyjemności. Nic złego w tym, aby rozkoszować się Bogiem, nieprawdaż.
Problem jednak w tym, że zgodnie z drugim użyciem w Biblii tego samego słówka (w oryginale), doznajemy takiego samego uczucia wobec grzechu. Mowa jest o Mojżeszu, który „wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu” (Hebr. 11:25). Greckie słówko „apolausis”, które znaczy „mieć przyjemność” lub „rozkoszować się”, użyte jest w tej formie gramatycznej, tylko w tych dwóch wersetach.
Musimy więc dokonać wyboru pomiędzy dwiema możliwościami doznawania przyjemności, z jednej strony, jest to rozkoszowanie się Bożymi darami, a z drugiej, też przyjemność, lecz grzechu. Jeden wybór prowadzi do zachowania życia, drugi na śmierć. Jednak, w momencie podejmowania decyzji, widzimy tylko przyjemność, jak osiołek, który widział dwa smaczne jadła.
Jedynie mądrość Boża i częste przebywanie blisko Pana, da nam to właściwe poznanie, co jest dla nas korzystne i uchroni przed pójściem za smakiem, który wkrótce zamieni się w gorycz i będzie to gorycz grzechu.
W Biblii czytamy o sytuacji, w której psalmista był bliski dokonania złego wyboru, jak powiedział: „omal nie potknęły się nogi moje, omal nie pośliznęły się kroki moje”. Lecz gdy spojrzał na tę samą sytuację w Bożym świetle, wyznał z całego serca: „Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją” (Ps. 73:2,28).
Wybierajmy zawsze z przyjemnością to, co nam daje Bóg, abyśmy nie podzielili losu Fredrowskiego osiołka.
Henryk Hukisz
witam Brata, bardzo dobre porównanie o tym osiołku. pozdrawiam
ReplyDelete