Monday, February 13, 2012

Katedra Ducha Świętego


Określenie katedra odnosi sie do budynku sakralnego, jakim jest kościół w ogólnym znaczeniu tego słowa. Samo słowo wzięte jest z języka łacińskiego i oznacza krzesło lub tron. Dokładne użycie tego terminu  odnosi się raczej do części budynku sakralnego, podwyższonej w stosunku do zasdniczej powierzchni, w której znajdował się tron dla biskupa. To podwyższenie wskazywało naautorytet biskupa nad wiernymi w kościele katolickim. Kościoły te wyróżniały się spośród zwykłych świątyń swym wystrojem i architekturą ze zwględu na rolę, jaką odgrywał biskup w podległym mu obszarze kościelnym.
Dziś używa się w świeckim środowisku innego określenia osoby, która jest „wyniesiona” ponad przeciętność w społeczeństwie. Jest to nowe słowo w języku polskim, i brzmi dość obco – celebryt lub celebryta, od angielskiego „celebrity”. Termin ten odnosi się najczęściej do ludzi z pierwszych stronach gazet, do piosenkarzy, aktorzów czy też sportowców. Najlepszą definicję tego terminu sformułował Daniel Boorstin – „celebryt to osoba, która jest znana z tego, że jest znana”.
Stany Zjednoczone to kraj, w którym celebryci są noszeni w lektykach medialnych nieomal jak święci. Ich zdania na wiele tematów, ich decyzje na każdy temat życia i śmierci są cytowane prawie jak wersety z Pisma Świętego. Zdjęcia tych osób spotyka się  jako tapety w pokojach nastolatków i plakaty w pomieszczeniach publicznych. Wielu celebrytów w wystąpieniach publicznych nawiązuje do swoich doświadczeń religijnych, nieraz w formie świadectwa nawrócenia, czy innych momentów, jak ślub czy okolicznościowe odwołanie się do zwyczajów związanych ze świętami kościelnymi. Ostatnio coraz więcej kliknięć na You Tube zdobywa każde nowe video z Timem Tebow, a od jego nazwiska powstał nowy termin „tibowing” na określenie modlitwy w miejscu publicznym.
Pamiętam z jak wielkimi emocjami słuchano kiedyś, w tym również ja, pieśni religijnych w wykonaniu Elvisa Presleya, Cliffa Richarda czy Johna Casha. Do tego grona należała również Whitney Houston, której piosenki obecnie „lecą” na każdej prawie stacji radiowej czy telewizyjnej w związku z jej śmiercią. Z tego powodu pojawiło się wiele wpisów na forach publicznych, między innymi na Facebook’u. Czytając niektóre teksty, zwróciłem swoją uwagę na to, że traktuje się tę artystkę jako osobę wierzącą ze względu na treści piosenek, które wykonywała w swojej karierze piosenkarskiej. Rzeczywiście, w tym pięknym, niespotykanym powszechnie głosie treści religijne brzmią szczególnie ujmująco.
W związku z tym przypomniałem sobie pewną anegdotę, wprawdzie nie ze świata piosenki, lecz poezji ale dobrze oddającą główną myśl, z jaką chcę się podzielić w rym rozważaniu. Na wieczorze poetyckim, pewien poeta recytował wiersze. Licznie zgromadzeni słuchacze nagradzali oklaskami każdą deklamację. Wtem powstał jeden z obecnych, niezbyt odpowiednio odziany jak na klasę tego wydarzenia i poprosił poetę, aby wyrecytował tekst Psalmu 23-ciego.  Po chwili zabrzmiały znane nam wszystkim słowa „Pan jest Pasterzem moim, niczego mi nie braknie,...” Kiedy umilkły już oklaski po ostatnich słowach tego pięknego Psalmu, poeta zwrócił się do człowieka, który wyraził tę niecodzienną prośbę, o to aby on sam przeczytał słowa tego Psalmu. Nieznajomy, wpierw odmówił tłumacząc, że nie potrafi tak pięknie nawet przeczytać, lecz w końcu wziął do ręki Biblię i zaczął czytać, z lekka jąkając się z tremy. Gdy skończył, sala zamilkła, gdyż słuchacze nie śmieli zepsuć hałasem oklasków nastroju, jaki zapanował. Po chwili odezwał się poeta: „Ja wyrecytowałem ten tekst najlepiej jak umiałem, zgodnie z wszystkimi zasadami retoryki, pan natomiast, wypowiedział słowa tego psalmu jak ktoś, kto zna Pasterza osobiście.”
Czy wystarczy, że ktoś potrafi zrobić coś pięknie, aby uważać tę osobę za moralnie dobrą? Niewiele wiemy o życiu przedwcześnie zmarłej artystki, jaką była Whitney Houston, jednak głośno jest o stylu życia, o uzależnieniu od narkotyków i alkoholu wielu celebrytów. A przecież są, lub niektórzy już byli wzorami dla wielu fanów. Szczególnie młodzi ludzie narażeni są na negatywne wzorce celbrytów, bo samo piękno śpiewanych słów to nie wszystko, one nie tworzą pełnego obrazu człowieka.
Gdy przeczytałem słowa zachwytu nad zmarłą kilka dni temu piosenkarką, a w załączeniu był link do pięknych słów piosenki w jej wykonaniu, zastanowiłem się, czy pytanie Apostoła Pawła: „Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych?” (1 Kor. 6:19). Odnosi się do wszystkich wierzących, czy z wyłączeniem celebrytów.
Temat tego rozważania utworzyłem z myślę, że osoba, która znalazła się na wyższym miejscu w społeczeństwie, powinna dawać lepsze, piękniejsze świadectwo o tym, że jest świątynią Ducha Świętego. Dzieła naszego życia, czyli to co robimy na codzień, jak nas widzą inni, wznosimy z różnych materiałów. Fundament jest jeden i ten sam dla wszystkich, którzy uwierzyli i przyjęli łaskę zbawienia, natomiast jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. 1 Kor. 3:13.
Bóg osądzi nasze dokonania na Swój sposób, my oceniamy jedynie zgodnie z tym, co widzą nasze oczy. Ja nie dokonuję sądu nad osobą, która już odeszła, lecz zastanawiam się nad tym, jakie świadectwo życia ta osoba zostawiła po sobie.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.