Czym
jest depresja, albo przygnębienie, jak najczęściej ten stan jest określony
w naszej Biblii?
Najprostsza definicja depresji, jaką znajdziemy w Słowniku Języka Polskiego PWN brzmi: „chorobliwe przygnębienie i zahamowanie czynności psychicznych występujące w psychozach; stan zniechęcenia, apatia”. Tyle słownik. Czym tak na prawdę jest depresja, z jaką spotykamy się praktycznie w naszym życiu? Przejawia się ona w całym wachlarzu stanów, od zwykłego przygnębienia, do powikłań klinicznych, którymi muszą zająć się już specjaliści. Nie mam zamiaru zajmować się tym zagadnieniem na poziomie rozprawy akademickiej, gdyż musiałbym napisać książkę, i to dość pokaźnych rozmiarów. Chcę jedynie zwrócić naszą uwagę na fakt, że możemy doświadczać stanu przygnębienia, jakie może nas opanować, gdy przechodzimy przez różne doświadczenia.
Salomon, w swoich radach jakimi dzieli się z czytelnikami Biblii, pisze: „Niepokój serca przygnębia człowieka, dobre słowo rozwesela” (Prz.Sal. 12:25). Depresja jest naturalną reakcją na doświadczenia, z jakimi nie potrafimy sobie sami poradzić. Najczęściej, bezpośrednim skutkiem takiego stanu, jest gniew, jako odreagowanie na powstałe wewnątrz nas napięcie. Oczywiście, gniew jest złym doradcą, gdyż prowadzi do jeszcze większego przygnębienia, ponieważ nie rozwiązuje problemu. Apostoł Paweł napisał, że gdy pojawi się taki stan, gdy reagujemy gniewem, nie powinniśmy jemu ulegać, aby nie dawać „miejsca diabłu” (Efez. 4:27).
Najprostsza definicja depresji, jaką znajdziemy w Słowniku Języka Polskiego PWN brzmi: „chorobliwe przygnębienie i zahamowanie czynności psychicznych występujące w psychozach; stan zniechęcenia, apatia”. Tyle słownik. Czym tak na prawdę jest depresja, z jaką spotykamy się praktycznie w naszym życiu? Przejawia się ona w całym wachlarzu stanów, od zwykłego przygnębienia, do powikłań klinicznych, którymi muszą zająć się już specjaliści. Nie mam zamiaru zajmować się tym zagadnieniem na poziomie rozprawy akademickiej, gdyż musiałbym napisać książkę, i to dość pokaźnych rozmiarów. Chcę jedynie zwrócić naszą uwagę na fakt, że możemy doświadczać stanu przygnębienia, jakie może nas opanować, gdy przechodzimy przez różne doświadczenia.
Salomon, w swoich radach jakimi dzieli się z czytelnikami Biblii, pisze: „Niepokój serca przygnębia człowieka, dobre słowo rozwesela” (Prz.Sal. 12:25). Depresja jest naturalną reakcją na doświadczenia, z jakimi nie potrafimy sobie sami poradzić. Najczęściej, bezpośrednim skutkiem takiego stanu, jest gniew, jako odreagowanie na powstałe wewnątrz nas napięcie. Oczywiście, gniew jest złym doradcą, gdyż prowadzi do jeszcze większego przygnębienia, ponieważ nie rozwiązuje problemu. Apostoł Paweł napisał, że gdy pojawi się taki stan, gdy reagujemy gniewem, nie powinniśmy jemu ulegać, aby nie dawać „miejsca diabłu” (Efez. 4:27).
Biblia
przedstawia nam życie różnych osób, które znajdowały się niejednokrotnie w
stanie przygnębienia. Jest to dla nas świadectwem, że bohaterowie biblijni byli
zwykłymi ludźmi, jak pisze apostoł Jakub o jednym z największych proroków
Bożych: „Eliasz był człowiekiem podobnym
do nas” (Jak. 5:17). Zaraz po
tym, jak odniósł wielkie zwycięstwo nad Baalem i jego prorokami, gdy na jego
modlitwę spadł z nieba Boży ogień, to na wieść o gniewie Izebel, zląkł się i „powędrował na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Gdy tam przybył, usiadł pod jałowcem i modlił się o śmierć” (1 Król. 19:4). Podobne doświadczenie
spotkało innego Bożego sługę, Jonasza, po tym, jak wreszcie poszedł do Niniwy,
aby ogłosić mieszkańcom Boży sąd nad ich miastem. Lecz potem, gdy zobaczył jak jej mieszkańcy nawrócili się do Pana, „bardzo się to
nie spodobało i się rozgniewał” (Jon.
4:1). Wobec miłosierdzia, jakie Bóg okazał mieszkańcom Niniwy, opanowało go przygnębienie tak głębokie, że
w modlitwie wyraził swój gniew słowami:
„A teraz, PANIE, odbierz mi życie, gdyż lepiej mi umrzeć niż żyć” (w.
3).
Powodem
przygnębienia może być również troska o Boże sprawy. W czasach, gdy „Słowo PANA nie było częste i widzenia nie były liczne” (1 Sam.
3:1), żona pewnego męża z Ramy modliła się gorliwie do Boga. Gdy nawet
kapłan Heli nie rozpoznał prawdziwej przyczyny jej przygnębienia i posądził ją o to,
że jest pijana, wyjaśniła swój stan: „Nie,
mój panie! Lecz jestem kobietą udręczoną na duchu. Wina ani innego mocnego napoju nie
piłam, lecz wylałam swoją duszę przed PANEM” (1 Sam. 1:15). Dopiero zapewnienie, że Bóg wysłucha jej modlitwę,
uspokoiło ją tak bardzo, że „jej twarz była już zupełnie inna” (w. 18).
Podobne doświadczenie miał inny Boży sługa, jakim z pewnością był Ezdrasz. Był to czas powrotu z niewoli babilońskiej, Jerozolima była zniszczona, świątynia leżała w gruzach. Pierwszą troską, jaka wypełniała serca przywódców narodu izraelskiego było odbudowanie świątyni i murów miasta. Gdy już osiągnięto ten cel, należało uporządkować życie mieszkańców Jerozolimy, gdyż ich małżeństwa były w większości przypadków przejawem wiarołomności. Podczas składania wieczornej ofiary, gdy Ezdrasz to sobie uświadomił, opanowało go silne przygnębienie, jak sam je opisuje: „rozdarłem szatę i płaszcz, rwałem sobie włosy z głowy i brody; potem usiadłem zdruzgotany” (Ezdr. 9:3). Dopiero, gdy zobaczył z jak wielkim przerażeniem odnieśli się mieszkańcy Jerozolimy do tej niewierności Bożemu Słowu, Ezdrasz uspokoił się, jak czytamy: „Podczas ofiary wieczornej podniosłem się z mojego upokorzenia. W rozdartej szacie i płaszczu upadłem na kolana, wyciągając dłonie do PANA, mojego Boga” (w. 5). To przygnębienie udzieliło się całemu Izraelowi „gdy Ezdrasz się modlił i z płaczem wyznawał grzechy przed domem Bożym, zgromadził się przy nim wielki tłum Izraelitów: mężczyzn, kobiet i dzieci. I lud płakał gorzko wraz z nim” (Ezdr. 10:1). Prawdziwa pokuta, prowadząca do nawrócenia, nie kończy się na modlitwie, lecz prowadzi do czynów, do odwrócenia się od grzechu, który spowodował stan przygnębienia. Bóg okazał Swoją miłość do Izraela i pomimo ich odstępstwa zapewnił, że „jest jeszcze przecież nadzieja dla Izraela” (w. 2).
Podobne doświadczenie miał inny Boży sługa, jakim z pewnością był Ezdrasz. Był to czas powrotu z niewoli babilońskiej, Jerozolima była zniszczona, świątynia leżała w gruzach. Pierwszą troską, jaka wypełniała serca przywódców narodu izraelskiego było odbudowanie świątyni i murów miasta. Gdy już osiągnięto ten cel, należało uporządkować życie mieszkańców Jerozolimy, gdyż ich małżeństwa były w większości przypadków przejawem wiarołomności. Podczas składania wieczornej ofiary, gdy Ezdrasz to sobie uświadomił, opanowało go silne przygnębienie, jak sam je opisuje: „rozdarłem szatę i płaszcz, rwałem sobie włosy z głowy i brody; potem usiadłem zdruzgotany” (Ezdr. 9:3). Dopiero, gdy zobaczył z jak wielkim przerażeniem odnieśli się mieszkańcy Jerozolimy do tej niewierności Bożemu Słowu, Ezdrasz uspokoił się, jak czytamy: „Podczas ofiary wieczornej podniosłem się z mojego upokorzenia. W rozdartej szacie i płaszczu upadłem na kolana, wyciągając dłonie do PANA, mojego Boga” (w. 5). To przygnębienie udzieliło się całemu Izraelowi „gdy Ezdrasz się modlił i z płaczem wyznawał grzechy przed domem Bożym, zgromadził się przy nim wielki tłum Izraelitów: mężczyzn, kobiet i dzieci. I lud płakał gorzko wraz z nim” (Ezdr. 10:1). Prawdziwa pokuta, prowadząca do nawrócenia, nie kończy się na modlitwie, lecz prowadzi do czynów, do odwrócenia się od grzechu, który spowodował stan przygnębienia. Bóg okazał Swoją miłość do Izraela i pomimo ich odstępstwa zapewnił, że „jest jeszcze przecież nadzieja dla Izraela” (w. 2).
Przygnębienie
spowodowane grzechem nieposłuszeństwa wobec Bożego Słowa, powoduje wewnętrzny
smutek, dlatego apostoł Paweł radzi: „nie
zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień
odkupienia” (Efez. 4:30). Wierzę, że zasmucenie Ducha Świętego wywołuje w sercu osoby wierzącej stan przygnębienia, czy też zasmucenia. Apostoł Paweł poucza nas, że „zgodny z wolą Boga smutek owocuje nawróceniem ku zbawieniu, i tego się nie żałuje” (2 kor. 7:10).
Przygnębienie dopada nas najczęściej w sytuacji, gdy nie ufamy Bogu z całego
serca, gdy brakuje nam wiary w Boże obietnice. Pan Jezus zapewnia nas o Bożej
opatrzności mówiąc: „Jeśli więc roślinę polną, która dzisiaj jest, a jutro zostanie wrzucona do pieca, Bóg tak przyodziewa, to czy nie o wiele bardziej was, ludzie małej wiary?” (Mat.
6:30). Niestety, nie zawsze radzimy sobie w codziennych sytuacjach, gdy
musimy zatroszczyć się o żywność i odzienie. Zapominamy wówczas o tym, że „Ojciec w niebie zna bowiem wszystkie wasze potrzeby” (w. 32).
Tracimy wewnętrzny pokój, a przygnębienie opanowuje coraz bardziej nasze serca.
Wydaje nam się wówczas, że ciemne chmury zasłoniły niebo na dobre, a Boże ucho
jest przymknięte.
Nasza
relacja z Ojcem Niebieskim znajduje się pod Boża kontrolą. Nie pomoże nam żaden
psycholog, ani medyczne środki o działaniu uspokajającym. Słowo Boże ciągle nam
przypomina, że jest jeszcze nadzieja u Boga, gdyż „ile tylko jest obietnic Bożych, wszystkie są w Nim 'TAK'” (2 Kor. 1:20).
Skoro więc jesteśmy dziećmi Bożymi, skoro Bóg „wycisnął na nas pieczęć i jako zadatek zostawił Ducha w naszych sercach” (w. 22), to Ten „który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jak i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?” (Rzym. 8:32). Wystarczy pamiętać o innym zapewnieniu, „że tym, którzy miłują Boga, wszystko służy ku dobremu, tym, którzy są powołani według Jego postanowienia” (w. 28).
Zadaniem
Pocieszyciela, który zamieszkał z nami i jest w nas, jest podnoszenie nas z
przygnębienia. Nikt nie potrafi tak pocieszyć, jak Boży Pocieszyciel. On jest z nami i nigdy nas nie opuszcza. Nawet
najgłębsza depresja nie jest w stanie oddalić od nas Pocieszyciela. On jest
najlepszym specjalistą od pocieszania, gdyż jest Pocieszycielem.
Dwaj
uczniowie Chrystusa, gdy uświadomili sobie, że skończyła się ich nadzieja, jak powiedzieli: „spodziewaliśmy się, że On właśnie ma wybawić Izraela a dzisiaj upływa już trzeci dzień, jak się to wszystko stało” (Łuk. 24:21). Dlatego wpadli w przygnębienie i „zatrzymali się zasmuceni” (w.
17). Zwróćmy uwagę, że to nie oni szukali pocieszenia,
lecz Chrystus przyłączył się do nich i sprawił, że „otworzyły się im oczy i poznali Go” (w. 31).
Nie
traćmy więc nadziei, gdyby nawet nam się wydawało, że „w końcu zaczęła znikać wszelka nadzieja naszego ocalenia” (DzAp. 27:20). Bóg mówi nam: „Mimo to wzywam was teraz, abyście byli dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko statek” (w. 22).
Bóg
kontroluje każdy nasz krok, bo jeżeli nawet wróbel nie ginie bez Jego woli, tym
bardziej On zna każde nasze przygnębienie. Przypomnę jeszcze słowa Pana Jezusa:
„To wam powiedziałem, abyście mieli pokój we Mnie. Na świecie będziecie mieć ucisk, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem
świat” (Jan 16:33).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.