Zbliża
się święto Wszystkich Świętych, jedno z najbardziej obchodzonych w Polsce, nie
znane w innych częściach świata, nawet w większości katolickich. Typowa polska
tradycja, masowo obchodzona bez głębszego zastanowienia się nad jej znaczeniem.
Dlatego też ludzie świadomie wierzący w Pana Jezusa, zgodnie z naturą człowieka
narodzonego na nowo, nie świętują tego
święta, gdyż jest niebiblijne.
Ja
jednak będę pisać o grobach, lecz nie o tych odnawianych przynajmniej raz w
roku na tę okoliczność, lecz o innych mogiłach. Będzie to rozważanie o grobach,
o jakich mówił Pan Jezus, używając ich jako obrazu pewnej grupy ludzi. Osobnicy
tej grupy bardzo pilnie podążali śladami Chrystusa, nawet o wiele gorliwiej,
niż niejednokrotnie czynią to współcześnie, zadeklarowani wyznawcy nauki
nowotestamentowej. Myślę o osobnikach w długich szatach, pilnie przysłuchującym
się każdemu słowu, jakie wypowiedział nasz Pan w czasie, gdy chodził po ziemi,
lecz nie po to, aby je wypełniać, lecz oskarżać. Jak więc wielu już się
domyśla, są to faryzeusze i uczeni w Piśmie, ludzie bardzo religijni,
przynajmniej za takich sami siebie uważali. O nich Pan Jezus mówił bodajże
najwięcej, i do tego nie szczędził słów pełnych sarkazmu, a może nawet i kpiny,
jak niektórzy dzisiaj by to ujęli.
Tej
szczególnie gorliwej grupie ludzi Pan Jezus poświęcił całe mowy. Jedną z nich
zapisał dla potomnych ewangelista Mateusz, poświęcajac prawie 40 współczesnych
wersetów (w oryginale nie było podziału na rozdziały i wersety). Chrystus nie
szczędził ostrych i wymownych słów, charakteryzując ich wprost: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze,
obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz
wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej
nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz
zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia” (Mat.
23: 27,28).
Inny
ewangelista, Marek, który poświęcił więcej uwagi opisom cudów i dzieł, jakich
dokonywał Chrystus, napisał na temat tej grupy ludzi dużo mniej, lecz są to
słowa ostrzeżenia – „Wystrzegajcie się
uczonych w Piśmie, którzy chętnie chodzą w długich szatach i lubią pozdrowienia
na rynkach” (Mar. 12:38). Mateusz
uzupełnił listę upodobań tych religijnych przywódców – „Lubią też pierwsze miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w
synagogach, i pozdrowienia na rynkach, i tytułowanie ich przez ludzi: Rabbi”
(Mat. 23:6,7).
Apostoł
Paweł, ostrzegając wierzących w Pana Jezusa, nie tylko w jego czasie, lecz
przez umieszczenie listy charakteryzującej kościół czasów ostatecznych w swoim
liście pasterskim, kieruje te słowa również, a może szczególnie do nas,
żyjących u schyłku czasu. My, którzy żyjemy o wiele bliżej tego wielkiego dnia,
gdy przyjdzie nasz Pan, niż Tymoteusz, który był adresatem listów Pawła,
powinniśmy uważnie przyglądać się kogo słuchamy i za czyim przykładem podążamy.
Paweł napisał, że „w dniach ostatecznych
nastaną trudne czasy” ( 2 Tym. 3:1).
Nasze tłumaczenia łagodzą wydźwięk znaczeniowy słowa "trudne". Oryginalne „chalepos” zawiera w sobie ładunek niebezpieczeństwa lub
ryzyka. To słówko zostało również użyte w opisie okoliczności, w jakich Pan
Jezus dokonał uwolnienia z demonicznych pęt dwóch nieszczęśników w krainie
Gedareńczyków. Mateusz, opisując to zdarzenie, napisał, że byli to ludzie „opętani, wychodzący z grobów, bardzo
groźni, tak iż nikt nie mógł przechodzić tą drogą” (Mat. 8:28). Może dlatego do dziś istnieje pojęcie, że na cmentarzu
straszy, i wielu boi sie przechodzić w jego pobliżu, szczególnie nocną porą.
Powołuję
się na znaczenie tego słówka, nie po oto, aby straszyć, lecz aby zwrócić uwagę
na niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą spoufalanie się z tymi, którzy „przybierają pozór pobożności, podczas gdy
życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy”.
Apostoł Paweł, podobnie, jak Pan Jezus, ostrzega wierzących – „również tych się wystrzegaj” (2 Tym. 3:5).
Piszę
o tym, ponieważ zauważam niebezpieczny tręd traktowania po przyjacielsku tych,
którzy świadomie odstępują od prawdy, jedynej, jaką możemy znaleźć i przyjąć w
Biblii. Słowo Boże jest niezmienne, ponieważ „przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania
błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był
doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym. 3:16,17). Nie nawołuję do nienawiści, lecz umiłowania
prawdy ponad wszystko. Jeśli Pan Jezus powiedział: „nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie
przyszedłem przynieść pokój, ale miecz” (Mat.
10:34), to wprawdzie nie nawoływał do wojny religijnej, lecz mówił o konsekwencji,
jaka spotka tych, którzy wybiorą Jego Prawdę. W tej sytuacji nie ma miejsca na
kompromis, ekumenizm, ustępstwa ze względu na istniejące normy zwyczajowe
„poszanowania cudzych poglądów”. Oczywiście, każdy ma prawo do wyznawania swoich
poglądów, dlatego ostatnio w Polsce powstał kościół „Latającego Potwora
Spaghetii”. Lecz uważam, że zdrowy na umyśle chrześcijanin, nie będzie się
bratać z jego wyznawcami, nawet jeśli ten kościół zostanie uznany przez grono ekumeniczne.
Zakończę
ten niedokończony temat ciągle powracajacymi i nadal aktualnymi słowami od
czasów wielkich proroków – „wyjdźcie
spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; A ja
przyjmę was” (2 Kor. 6:17).
Jestem
przekonany co do tego, że jest to jedyna droga prowadząca do zachowania
obietnicy – „I będę wam Ojcem, a wy
będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący” (w. 18).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.