Studenci
ChAT-u, w czasach chylickich jeszcze, mieli obowiązek meldowania się każdego
roku w WKR w Piasecznie w celu uzyskania rocznego odroczenia od pełnienia
obowiązkowej służby wojskowej. Po ukończeniu studiów wróciłem do Poznania, gdzie podlegałem już lokalnej jednostce
wojskowej. Po zgłoszeniu się do odpowiedniego biura w celu uzyskania
dalszego odroczenia, ewentualnie wcielenia do odbycia służby, uzyskałem specjalizację
„ewangelisty” i odesłano mnie do domu.
Szczególny
moment przeżyłem w 1981 roku, gdy otrzymałem wezwanie do WKU w Poznaniu na 15
grudnia. Gdy obudziłem sie pamiętnej niedzieli, w którą to, zmiast poranka z
kogucikiem, cała Polska zobaczyła w telewizji generała ogłaszającego
wprowadzenie stanu wojennego, o mało nie zemdlałem. Dwa dni później, posłusznie zameldowałem się
w jednostce wojskowej i po wezwaniu mojego nazwiska,
stanąłem przed komisją, starając się ukryć drżenie nóg. Oficer, nie pamiętam
już jakiego był stopnia, spojrzał zdziwiony w moje papiery i zapytał - „Czy nadal
pełnicie służbę ewangelisty?” Natychmiast odpowiedziałem – „Tak jest!”. Po
uzupełnieniu danych o rodzinie, ponieważ w miedzyczasie już się ożeniłem i mieliśmy dwójkę dzieci,
zostałem odesłany do domu z wpisem do książeczki wojskowej – „Zwolniony z
wojska w stopniu szeregowego, bez odbycia zasadniczej służby wojskowej”.
Widocznie nie znaleziono miejsca dla ewangelisty w wojsku, nawet w tak trudnym
dla kraju momencie.
Piszę
o tym, ponieważ przyznaję się, że na wojsku się nie znam, lecz nie przeszkadza
mi to wypowiedzieć swojego zdania na temat życia żołnierza. Moją podstawą do posiadania
własnej opinii jest Biblia, ponieważ zawiera kilka informacji na ten temat.
Chcę więc napisać o maszerowaniu, jako podstawowym stylu chodzenia, dlatego też odwołałem się do mojej wojskowej przygody.
Biblia porównuje nasze życie do chodzenia. Apostoł Paweł napisał do wierzących w Pana
Jezusa – „niegdyś chodziliście według
modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który
teraz działa w synach opornych” (Efez.
2:2). Natomiast teraz, skoro Bóg w Swojej łaskawości nas „ożywił wraz z Chrystusem” (w.
5), tak więc zostaliśmy stworzeni „do dobrych
uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (w. 10). Słowo Boże określa wyraźnie, na
czym teraz polega to chodzenie. Wiadomo, że już nie możemy chodzić jak sami chcemy, lecz musimy
stosować się do instrukcji, jaką codziennie znajdujemy w Biblii. Ogólnie można
powiedzieć, że zasadniczym stylem naszego chodzenia jest miłość, gdyż
ten sam apostoł napisał dalej – „Bądźcie
więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, chodźcie w miłości, jak i
Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku
miłej wonności” (Efez. 5:1,2).
Chodzenia
uczymy się od dzieciństwa. Po zaliczeniu
okresu raczkowania, każde dziecko usiłuje podnieść się na nóżki, aby postawić
wpierw pierwszy krok, tak by później móc sprawdzać co znajduje się w każdym kącie
mieszkania. I tak już przez całe życie idziemy tak daleko, dokąd poniosą nas
nasze nogi.
Oryginalne
słowo, które w naszym przekładzie Nowego Testamentu oddane jest jako
„chodzenie” brzmi „peripateo”, które wcale nie znaczy, że w życiu będziemy przechodzić przez różne perypatie W
większości jednak przypadków, w polskim tekście znajdujemy słówko „postępować”,
zamiast „chodzić”, gdyż chodzi o styl naszego życia, a nie o dosłowne
przemieszczanie się z miejsca na miejsce.
Słowo
Boże precyzuje dokładnie, że ten nowy styl życia jest wynikiem duchowej
przemiany, jaka następuje w momencie narodzenia się z Ducha. Aby móc chodzić po nowemu, musi nastąpić
odrzucenie poprzedniego stylu chodzenia – „Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez
chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez
chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili” (Rzym. 6:4). Poczciwa Biblia Gdańska oddaje końcówkę tego wersetu
słowami – „żebyśmy i my w nowości żywota
chodzili”.
Nauczycielem
i instruktorem nowego chodzenia jest Duch Święty, o którym Pan Jezus
powiedział, że gdy przyjdzie jako Pocieszyciel, to „nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem”
(Jan 14:26). Dlatego, jak nam radzi
apostoł Paweł, w naszej codziennej walce ze starymi nawykami ciała, możemy
odnosić zwycięstwo, jeśli okażemy posłuszeństwo poleceniu - „Według Ducha postępujcie, a nie będziecie
pobłażali żądzy cielesnej” (Gal.
5:16).
Duch
Święty lubi rozkazywać. Myślę, że głównie dlatego, iż nasze postępowanie według
Jego komendy sprawia przyjemność Chrystusowi. Pan Jezus, gdy zapowiadał
posłanie Pocieszyciela, wspomniał o roli, jaką Duch Święty będzie spełniać, gdy
będzie nas pouczać – „On mnie uwielbi,
gdyż z mego weźmie i wam oznajmi” (Jan
16:14).
Będąc
już w temacie rozkazów i posłuszeństwa, chcę zwrócić naszą uwagę na inne
słówko, jakie znajduje się w oryginale naszej Biblii, które odnosi się również
do chodzenia. To greckie słówko brzmi „stoichomen”
i znaczy „iść w krok” lub „iść w szeregu”, czyli maszerować.
Podstawowy
werset z użyciem tego słówka zapisany jest również w Liście do Galacjan – „Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha
też postępujmy” (Gal. 5:25). Jest
to jak gdyby „wyższa szkoła chodzenia”, gdyż polega na maszerowani na komendę.
Mogę jedynie sobie wyobrazić, ponieważ jak już wspomniałem, w wojsku nie byłem,
żaden żołnierz nie może pozwolić sobie na to, aby w marszu „stracić krok”, i iść w
podskokach. Nasze chodzenie według Ducha polega na tym, że idziemy tak, jak On
chce.
Maszerowanie, jest takim rodzajem chodzenia, które polega na marszu w szeregu, wspólnie z innymi. Prawidłowy rozwój
chrześcijańskiego życia zagwarantowany jest we wspólnocie ludzi wierzących,
czyli w społeczności lokalnego Kościoła. Nie można być chrześcijaninem w
pojedynkę, Duch Święty dokonuje zanurzenia w Ciało
Chrystusowe. Apostoł Paweł, porównując lokalną społeczność
do ciała, które składa się z wielu członków, obrazuje nam tę prawdę bardzo jasno – „Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie
członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo
też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni (zanurzeni) w jedno ciało -
czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy
napojeni jednym Duchem” (1 Kor.
12:12,13).
Apostoł Paweł, wielki nauczyciel chrześcijańskiego chodzenia w tym świecie,
radzi wierzącym w Filippi – „W każdym
razie: dokąd doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy!” (Fil. 3:16 BT). Jedynie w Kościele, w
lokalnym zborze, istnieje możliwość stanięcia w szeregu, aby zgodnie
maszerować, oczywiście, słuchając razem tych samych rozkazów „Wodza i dokończyciela wiary”, naszego
Pana Jezusa Chrystusa.
Tylko w takim szeregu, maszerując w miłości Chrystusowej, osiągniemy
wyznaczony cel – „aż dojdziemy wszyscy
do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy
do wymiarów pełni Chrystusowej” (Efez.
4:13).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.