W
języku polskim pod pojęciem „kościół” kryje się kilka znaczeń. Wiemy, że to nie
tylko budynek, lecz przede wszystkim społeczność ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa. Z
kolei, ta wybrana grupa ludzi tworzy kościół lokalny, czyli widzialną wspólnotę
ludzką, zgromadzającą się w określonym miejscu na nabożeństwie. Oprócz kościołów lokalnych, istnieje jeden Kościół uniwersalny,
określany jako Ciało Jezusa. Aby te dwa znaczenia słowa "kościół" rozróżnić, piszemy je z małej lub z dużej
litery, określając wyraźnie, jaki kościół mamy na uwadze.
Tytułując
to rozważanie „Kościół bez kościoła”, chcę zwrócić uwagę na szerzące się pojmowanie, że wystarczy należeć jedynie do Kościoła uniwersalnego. Postaram się
uzasadnić, dlaczego uważam, że jest to niebezpieczne i dla kogo?
Zauważyłem,
że to zjawisko rozpowszechnia się wraz z większą dostępnością do internetu.
Ogólnoświatowa sieć wnosi w środowisko ludzi wierzących wiele zagrożeń, o czym
pisałem już wcześniej we wpisie „Globalna
pajęczyna”. Natomiast teraz, chcę zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo
grożące tym, którzy uważają, że nie muszą należeć do żadnego kościoła zorganizowanego w formie lokalnej społeczności.
Oczywiście,
prawdą jest, że każdy kto narodził się na nowo, zostaje włączony przez Ducha
Świętego do duchowej wspólnoty wszystkich wierzących. Apostoł Paweł, ilustrując
zasadę funkcjonowania Kościoła przez porównanie go do naszego ciała, napisał: „Tak bowiem jak jest jedno ciało i ma wiele członków, a wszystkie członki, chociaż jest ich wiele, są jednym ciałem, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy przecież w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1
Kor. 12:12,13). Chrzest w jedno ciało jest zanurzeniem w duchową wspólnotę
odkupionych przez Chrystusa. Łączy się z tym „napojenie jednym Duchem”, o czym
Paweł pisał w innym liście, że „ci, którzy dają się prowadzić Duchowi Boga, są synami Boga” (Rzym. 8:14). Dlatego też mamy potwierdzenie w naszych sercach, że
jesteśmy narodzeni z Boga, gdyż „Duch ten równocześnie świadczy naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Boga” (w. 16).
Nasza
przynależność do Ciała Jezusa Chrystusa wyraża się praktycznie przez
podporządkowanie się zasadzie, że „Bóg
umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał” (1 Kor. 12:18). Funkcjonowanie Kościoła
Chrystusowego polega na tym, że każdy jego członek wykonuje przypisaną mu rolę,
co apostoł zilustrował bardzo wyraźnie słowami: „Jeśli całe ciało byłoby okiem, gdzie byłby słuch? A jeśli całe byłoby słuchem, gdzie byłoby powonienie? ” (w. 17). Następnie, Paweł używa już dosłownego języka, gdy pisze: „I tak Bóg ustanowił w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie nauczycieli, następnie tych, co mają dar czynienia cudów, dar uzdrawiania, niesienia pomocy, rządzenia oraz mówienia językami”
(w. 28).
Czy
apostoł Paweł miał na uwadze jedynie Kościół, jako Ciało Jezusa Chrystusa? Z
pewnością nie, bo później kierował swoje uwagi do kościoła lokalnego, który
tworzą ludzie zgromadzeni w tym samym czasie i na tym samym miejscu. Paweł
pouczał wierzących jak mają się zachowywać, „jeśli więc zgromadziłby się cały Kościół w jednym miejscu” (1 Kor. 14:23). Nauka apostolska obejmuje również wiele wskazań
odnośnie zgromadzania się ludzi, którzy znajdują się już w Ciele Chrystusa.
Paweł pisze: „Kiedy się zbieracie, każdy ma jakiś dar: śpiewania hymnów lub nauczania, lub objawiania tego, co zakryte, lub mówienia językami, lub tłumaczenia. Wszystko niech służy ku zbudowaniu” (w. 26).
Dzisiaj,
w naszych zborach przyjęte są przeróżne formy prowadzenia nabożeństw. Nie
sądzę, że powinniśmy odtwarzać nowotestamentowe formy, bo prawdę mówiąc, nie
zostały one opisane na stronicach Biblii. To, co możemy przeczytać, to są jedynie
informacje o tym, jaki porządek na nabożeństwie był wówczas zalecany. Paweł,
mając na uwadze, że „Bóg bowiem nie jest Bogiem nieładu, lecz pokoju” (w. 33),
radził, że „gdyby ktoś z siedzących tam otrzymał objawienie, ten pierwszy niech milczy. Możecie bowiem wszyscy, jeden po drugim prorokować, aby wszyscy uczyli się i doznawali zachęty.”
(w. 30,31). Z tych słów możemy
zorientować się, że czynnikiem kierującym przebieg nabożeństwa, była obecność
Ducha Świętego, który w tamtym czasie był częściej dopuszczany do głosu niż dziś. Czytamy o czym
również w innym miejscu – „postanowiliśmy
bowiem, Duch Święty i my” (DzAp. 15:28).
Apostoł
Paweł poświęcił wiele uwagi funkcjonowaniu lokalnego kościoła, szczególnie w
Liście do Efezjan. Tam wyraźnie wskazał, że Chrystus „uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami” (Efez.
4:11). Darowani lokalnemu zborowi słudzy Boży mieli wyznaczone konkretne
zadania. Głównym celem, jaki mieli osiągać w zgromadzeniu ludzi wierzących, było „uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa” (w. 12). Jak więc widzimy, budowania Ciała Jezusa Chrystusa odbywa
się na poziomie lokalnego zgromadzenia, w którym apostołowie czuwają nad
poprawnością nauczania, prorocy prorokują (według określonego porządku), ewangeliści
zwiastują Dobrą Nowinę, nauczyciele nauczają a pasterze troszczą się o
świętych. Takie działanie, pod natchnieniem Ducha Świętego, może doprowadzić do
wyznaczonego celu – „aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (w. 13).
Bez
możliwości zgromadzania się w formie lokalnego kościoła, nie byłoby rozwoju i
zachowania prawdy powierzonej Kościołowi. Dlatego Paweł ostrzegał wierzących
już na samym początku – „abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (Efez. 4:14). Rolą starszych w lokalnym zborze było czuwanie nad
zdrową nauką, dlatego prezbiter miał być człowiekiem doświadczonym i
„trzymający się wiernej wykładni nauki, aby był zdolny także podnosić na duchu przez zdrowe nauczanie i zawstydzać tych, którzy się przeciwstawiają” (Tyt.
1:9).
Zadaniem
lokalnego kościoła jest również dbanie o biblijną naukę i Boży porządek. W tym
celu, Chrystus wyposażył przywódców wspólnoty w środki dyscyplinujące, aby
napominać, a przy braku podporządkowania się, usuwać osoby żyjące nieporządnie.
Najczęściej jest tak, że ludzie
autentycznie odrodzeni duchowo, rozumieją znaczenie przynależności do
lokalnego kościoła. W sytuacji koniecznego napomnienia, przyjmuję je pokornie i
pozwalają Duchowi Świętemu prowadzić ich dalej we wzrastaniu "w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa" (2 Ptr. 3:18).
Problemy
z uznaniem przynależności do lokalnej wspólnoty wierzących mają ludzie udający
jedynie wierzących. Już w czasach apostolskich byli ludzie, którzy ignorowali znaczenie przynależności do lokalnej wspólnoty wierzących. Wierzę, że o nich apostoł Jan napisał, że „wyszli oni od nas, lecz nie byli spośród nas. Gdyby bowiem byli spośród nas, pozostaliby z nami. Stało się jednak tak, aby się okazało, że nie wszyscy są spośród nas” (1 Jan 2:19).
Niestety,
w dobie internetu tacy ludzie mają duże pole do popisywania się swoją
„duchowością”, pociągając wielu niedojrzałych chrześcijan na manowce. Tak więc,
jeśli ktoś mówi o sobie: „Nie
jestem częścią żadnego kościoła stworzonego ręką ludzką, ponieważ jedyny
kościół - buduje sam Bóg, Pan Jezus Chrystus” (autentyczny cytat z internetu),
powinno zapalić się czerwone światło, aby zastanowić się, czy w ogóle warto
dalej słuchać takiego „chrześcijanina”.
Kościół
Jezusa Chrystusa zgromadza się w lokalnych społecznościach, dla naszego dobra,
dlatego Słowo Boże nawołuje: „Nie zaniedbujmy również wspólnych zgromadzeń, jak to się stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się wzajemnie tym bardziej, im bardziej widzimy, że zbliża się dzień” (Hebr. 10:25).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.