O
takich narodzinach mówił Pan Jezus do Nikodema, dostojnika żydowskiego i
faryzeusza, który był nauczycielem w Izraelu. Człowiek ten, z pewnością bardzo
pobożny i znający Pisma, nie mógł zrozumieć tej wielkiej prawdy, chociaż
została wypowiedziana przez Nauczyciela wszystkich nauczycieli. Nie wiem, czy
ja na jego miejscu też cokolwiek bym pojął, gdyby tego wieczoru Duch Święty nie
dokonał cudu w moim sercu i sprawił, że zapragnąłem stać się dzieckiem Bożym.
Dzięki tej łasce, doświadczyłem nowych narodzin, chociaż uważałem, że nie
należę do najgorszych w tym świecie i nie czułem takiej potrzeby. Jako syn
kaznodziei, urodzony w rodzinie chrześcijańskiej, znałem Nowy Testament,
czytałem go codziennie, gdyż tak mnie wychowano. Nie rozumiałem jednak,
podobnie jak Nikodem, że musi stać się jeszcze coś szczególnego, abym mógł
otrzymać pewność, że jestem na właściwej dorodze do nieba. A bardzo chciałem
tam dojść, lecz bez tych narodzin, nie miałbym żadnej szansy. Pan Jezus
powiedział: „jeśli się kto nie narodzi z
wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Jan 3:5).
Chociaż
mija już ponad pół wieku od tego dnia, dobrze pamiętam zwiastowaną ewangelię.
Kaznodzieja czytał słowa, jakimi Pan Jezus wzywał ludzi do siebie – „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście
spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mat. 11:28). Po tych słowach wiele młodych osób wyszło do przodu
aby skorzystać z duchowego „ukojenia”, jakie daje uwolnienie od grzechów.
Wszystko rozumiałem, lecz nie czułem osobiście, że to i mnie dotyczy. Kiedy
ludzie zaczęli już wychodzić z kaplicy, ja nadal siedziałem czekając na coś,
czego nie rozumiałem, lecz wiedziałem, że się wydarzy Nagle dotarło do mnie, że to mnie osobiście
wzywa Chrystus. Poszedłem więc do braci prowadzących to nabożeństwo i
powiedziałem, że ja też chcę doznać uwolnienia od ciężaru moich grzechów.
Uklękneliśmy w pokoiku obok kaplicy, i tam wezwałem Pana Jezusa, aby stał się
moim zbawicielem i Jemu powierzyłem swoje życie.
Miałem
wówczas siedemnaśce lat. Za rok miałem zdawać maturę, później miały być studia
i dalsze życie, o którym nie wiedziałm nic, lecz chciałem je jakoś zaplanować.
Tego wieczoru stało się coś tak wielkiego, że odkryłem w sobie ogromne
pragnienie czytania Biblii. Następnego dnia była zaplanowana wycieczka po
okolicach Olsztyna, ja natomiast ucieszyłem się, ze wszyscy opuszczą to miejsce,
i będę mógł zatopić się w lekturze mojej Biblii. Pamiętam drzewo stojące na
środku dziedzińca, usiadłem więc w jego cieniu i czytałem Listy apostoła Pawła do Tymoteusza.
Co za głębia myśli, jakie ważne słowa znalazłem w tych listach. Dotychczas, gdy
je próbowałem czytać, niczego nie rozumiałem i szybko wracałem do ulubionej
lektury Dziejów Apostolskich. Teraz, jakieś wewnętrzne światło zaczęło ukazywać
mi znaczenie słów, które czytałem. Piłem je, jak podróżnik spragniony wody, po
spędzeniu całego życia na pustyni.
Jednym
z moich ulubionych wersetów, jest polecenie jakie otrzymał Jozue po objęciu
przywództwa w Izraelu – „Niechaj nie
oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w
nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści
się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło” (Joz. 1:8). Staram się być wierny temu poleceniu do końca moich
dni. Od tego dnia moim największym pragnieniem jest dokładniejsze zrozumienie słów zapisanych na stronicach Biblii.
Rok później, gdy już zdałem maturę, chociaż miałem inne zainteresowania co do dalszej nauki, zdecydowałem się na studia teologiczne. Tak bardzo chciałem poznać języki oryginalne, w jakich zapisane są księgi Starego i Nowego Testamentu. Dzięki temu moje dalsze życie przebiegało pod kierownictwem Pana. Zostałem kaznodzieją i nauczycielem Słowa Bożego i nic nie sprawia mi większej radości, jak odkrywanie prawd Bożych i dzielenie się tym z innymi.
Rok później, gdy już zdałem maturę, chociaż miałem inne zainteresowania co do dalszej nauki, zdecydowałem się na studia teologiczne. Tak bardzo chciałem poznać języki oryginalne, w jakich zapisane są księgi Starego i Nowego Testamentu. Dzięki temu moje dalsze życie przebiegało pod kierownictwem Pana. Zostałem kaznodzieją i nauczycielem Słowa Bożego i nic nie sprawia mi większej radości, jak odkrywanie prawd Bożych i dzielenie się tym z innymi.
Teraz wiem, że największą radością w życiu jest uczestniczenie w tym, co z łaski możemy mieć od naszego Pana. Decyzji, jaką wówczas podjąłem, nigdy nie żałowałem, ponieważ wiem, iż była najważniejszą w moim życiu. Dlatego nadal życzę sobie, aby następne lata życia, ilekolwiek Pan mi wyznaczył, przeżyć w Jego łasce. Ciągle pamiętam werset z Drugiego Listu Pawła do Tymoteusza – „wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem
tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia” (2 Tym. 1:12).
Dziś, z ponad półwiecznej perspektywy mogę powiedzieć, że warto jest zaufać Bogu i Jemu powierzyć swoje życie. I gdyby nawet wszyscy mnie opuścili, jak tego doświadczył apostoł Paweł, mogę powiedzieć, że "wyrwie mnie Pan ze wszystkiego złego i zachowa dla królestwa swego niebieskiego; jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen" (2 Tym. 4:18).
Dziś, z ponad półwiecznej perspektywy mogę powiedzieć, że warto jest zaufać Bogu i Jemu powierzyć swoje życie. I gdyby nawet wszyscy mnie opuścili, jak tego doświadczył apostoł Paweł, mogę powiedzieć, że "wyrwie mnie Pan ze wszystkiego złego i zachowa dla królestwa swego niebieskiego; jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen" (2 Tym. 4:18).
Teraz mogę ufnie oczekiwać na powrót mego Pana, gdyż wiem, że gdy przyjdzie, będę mógł podziękować Mu
za to wezwanie, jakie wówczas usłyszałem.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.