Pamietam czasy, gdy w Polsce pojawił się
„aerobik”, gdy ludzi opanowała mania „ciał wyginania” w rytmie przyjemnie
brzmiącej muzyki. Nawet w niektórych zborach znaleziono wolne pomieszczenia w
budynkach sakralnych i zorganizowano zajęcia dla chętnych poświęcenia większej
uwagi zdrowemu ciału. Bo przecież jest ono świątynią Ducha Świętego, więc
należy o nie też sie zatroszczyć.
Któż
nie chciałby być długo młodym i zdrowym? Jedno z popularnych przysłów mówi: „:W
zdrowym ciele, zdrowy duch”, dlatego też miliony pragnących utrzymać swoje
ciała w zdrowiu, ćwiczy, ćwiczy i jeszcze raz ćwiczy różne techniki
gimnastyczne.
Biblia
nie ma nic przeciwko poddawaniu naszych ciał ostremu reżimowi ćwiczeń, aby
osiągnąć zdrowotny efekt. Apostoł Paweł, wprawdzie w zestawieniu z lepszym
ćwiczeniem, napisał: „Albowiem ćwiczenie
cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest
przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego” (1 Tym. 4:8). Rozumiem przez to, że jeśli
ktoś zadbał już wystarczająco dobrze o ćwiczenia swojej pobożności, może ze
spokojem wejść na matę i poćwiczyć nieco dla uzyskania lepszej formy fizycznej.
Chcę
jednak napisać o specyficznej formie gimnastycznej, jaka współcześnie ogarnia
cały świat, a mianowicie o ćwiczeniach jogi. W Ameryce pojawia się nowy temat
prasowy, pisze się o protestach rodziców w stosunku do wprawadzania
obowiązkowych zajęć jogi w szkołach publicznych. Skoro oficjalnie wszelkie
zajęcia o charakterze religijnym sa prawnie zabronione w tym kraju, to dlaczego,
pytają się chrześcijańscy rodzice, ich dzieci są zmuszane do ćwiczeń o
charakterze wybitnie religijnym, jakim jest joga. Na to dziennikarze, w
większości o poglądach liberalnych, z szyderą w głosie mówią o wręcz antyspołecznym
i antyzdrowotnym nastawieniu tych rodziców. Twierdzi się stanowczo w
wiadomościach telewizyjnych, że joga jest sportem, który zapewnia dzieciom
ładną sylwetkę i zdrowie. Dlaczego więc nakazuje się dzieciom robić gesty
religii hinduistycznych, jak przyjmowanie pozycji lotosu czy składanie dłoni w
geście modlitewnym „jnana mudra”?
Zajrzałem
więc do popoularnego źródła, dostępnego dla każdego internauty, do „Wikpedii”.
Przyznam, że zostałem pozytywnie zaskoczony tym, jak tam jest zdefiniowane to
zjawisko, potocznie nazywane „jogą”.
W
polskojęzycznej wersji tej encyklopedii czytamy, że joga jest jednym z sześciu
systemów filozofii indyjskiej i jest zbiorem dyscyplin (ćwiczeń) duchowych.
Odwołuje się do prawa karmy i reinkarnacji dlatego, że dokonuje wyzwolenia
przez odpowiedni trening ciała. Joga zajmuje się związkami między ciałem,
umysłem, świadomością i duchem. Natomiast w świecie zachodnim, jest pojmowana
jako zestaw ćwiczeń fizycznych i umysłowych, glównie dla zdrowia.
Nic
dodać, nic ująć, jedynie można zdziwić się, że wielu wierzących w Jezusa,
którzy uważają, że są w Nim zjednoczeni z Ojcem, stosują religijne
hinduistyczne ćwicznenia dla uzyskania lepszego stanu swego ciała i ducha?
Przypominam
sobie przypadek z mojej praktyki duszpasterskiej, gdy do chrztu zgłosił sie
młody czlowiek. Jak zwykle w takiej sytuacji, poprosiłem go o osobistą rozmowę,
w czasie której wyznał, że praktykuje ćwiczenia jogi, ktore pomagają mu skoncentrować
się na czytaniu Biblii. Starałem się ukryć zaskoczenie, lecz powiedziałem
stanowczo, że te dwie rzeczy są sobie przeciwne, gdyż joga jest elementem religii
hinduistycznej i Bóg nie potrzebuje, aby człowiek pomagał sobie skupiać się, stosując
pogańskie techniki. Wskazałem mu wówczas na to, że Bóg wyraźnie polecił Swojemu
narodowi, aby po wejściu do Kanaanu, niszczyli wszelkie pozostałości religii
pogańskich. Moje uwagi zostały przyjęte spokojnie i młody człowiek stwierdził,
że musi jeszcze popracować nad sobą, aby zrozumieć na czym polega „przymierze”
z Bogiem, jak często nazywa się chrzest wiary. Po jakimś czasie, spotkałem się
znów na osobistej rozmiowie z tym młodym człowiekiem, i podziękował mi za
zwrócenie uwagi na tę sprawę. Powiedział też, że jest wolny od tych ćwiczeń,
ponieważ są niezgodne z duchem ewangelii. Dzisiaj, po kilkudziesięciu latach, ten
młody człowiek usługuje Słowem Bożym w jednym ze zborów.
Apostoł
Piotr, pod koniec swego życia, nauczał wierzących w Jezusa Chrystusa, aby
wzrastali w poznawaniu Pana i w łasce Bożej. Pisał wprost, żeby uważali na
zgubne nauki, i „nie dali się wyprzeć z
mocnego swego stanowiska” (2 Ptr.
3:17). Należy więc zapytać się, jakie to stanowisko już mamy, skoro musimy
z całą stanowczościa go bronić?
Na
początku tego listu czytamy o tym, że „Boska
jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności,
przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które
darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się
uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga
za sobą pożądliwość” (2 Ptr. 1:3,4).
Jasne więc staje się, że uczestnikami „boskiej natury” stajemy się dzięki
darowanym nam obietnicom.
Apostoł
Paweł w swoim liście napisał do wierzących w Efezie: „zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest
rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku
uwielbieniu chwały jego” (Efez.
1:13,14). Czy znajdziemy w tych zapewnieniach potrzebę, aby to wszystko,
czym nas Bóg łaskawie obdarował, uzupełnić jeszcze ćwiczeniami religii
hinduistycznej? A przecież joga jest starsza niż listy apostolskie, więc
dlaczego nie została włączona do chrześcijańskiego programu pobożnego życia?
Jedno
jest pewne, że joga i wiele innych obcych praktyk, diabeł wrzuca do serc i
umysłów wierzących, aby ich zwieść. Takie jest oblicze ruchu „New Age”, w
którym zaszczytne miejsce pełni joga.
Cielesne
ćwiczenie, wprawdzie na niewiele, jest przydatne, tylko że nie może to być
„pseudogimnastyka”.
Henryk
Hukisz
Chwała Bogu z powodu tego bloga. To jest Boża łaska. Bardzo ciekawy blog. Można się dowiedzieć zarówno kilka faktów i nie pominąć przy tym prawdy. Podoba mi się określenie "pseudogimnastyka" i tak w ogóle to dużo rzeczy mi się tu podoba. Dziwne dla mnie jest, że nikt nie skomentował.
ReplyDeleteJeszcze raz pozdrawiam;).